Na temat firmy Wilkinson Sword parę słów napisałem przy okazji recenzji mydła do golenia Wilkinson Sword Rasierseife.

wilkinson-sword-logo

Opakowanie i postać

Krem pakowany jest do metalowych tub, które z kolei umieszczane są w kartonowych pudełkach. Całość robi dobre wrażenie. Głęboki granat dobrze komponuje się z błękitem i srebrem.

Opakowanie kremu do golenia Wilkinson Sword Rasiercreme (Shaving Cream)
Opakowanie kremu do golenia Wilkinson Sword Rasiercreme (Shaving Cream)

Po odkręceniu korka można sprawdzić konsystencję kremu. Biała, perłowa masa jest rzadka. Nawet bardzo. Nakrętka przypomina te znane nam z kremów Lider i Wars, ale w odróżnieniu od nich sprawia wrażenie dobrze wykonanej. Próbowałem ją ukręcić, ale nawet przy mocniejszym dokręcaniu nic złego się z nią nie działo.

Krem do golenia Wilkinson Sword Rasiercreme (Shaving Cream)
Krem do golenia Wilkinson Sword Rasiercreme (Shaving Cream)

Ciekawe, że na opakowaniu są napisy w języku polskim, choć produkt nie jest w Polsce dystrybuowany.

Zapach

Bardzo męski, trochę koloński zapach może nie zachwyca, ale prezentuje sobą bardzo przyzwoity poziom. No dobrze, nie czarujmy się, nie jest to Tom Ford, ale jak na marketowy poziom, Wilkinson pachnie dobrze. W tej klasie cenowej, spośród kremów do golenia u nas jako tako dostępnych, jest to zdecydowanie czołówka.

Moja ocena to 6/10.

Skład

Skład wydaje się raczej konserwatywny, bez kontrowersyjnych składników. Jego podstawą jest zmydlony wodorotlenkami potasu i sodu: kwas palmitynowy, kwas stearynowy i olej kokosowy.

Skład uzupełniają: gliceryna (humektant), chlorek potasu (pewnie uboczny produkt reakcji), alkohol cetylowy (emulgator), alantoina (działanie przeciwzapalne, łagodzące), polidimetylosiloksan (emolient, działanie pomocnicze), Polyquaternium-7 (polimer kondycjonujący skórę i włosy), wyciąg z aloesu,

Na kompozycję zapachową składają się: mieszanina substancji aromatycznych o nieujawnionym składzie, linalol (konwalia), Lilial (zapach lilii), limonen (skórka cytrynowa).

Jak widać, obecne na opakowaniu informacje o działaniu nawilżającym nie są czczymi przechwałkami. Producent użył alantoiny, aloesu oraz Polyquaternium-7, które z pewnością poprawiają właściwości pielęgnacyjne preparatu.

Skład zgodnie z INCI: Aqua, Palmitic Acid, Stearic Acid, Glycerin, Cocos Nucifera Oil, Potassium Hydroxide, Potassium Chloride, Parfum, Sodium Hydroxide, Cetyl Alkohol, Allantoin, Dimethicone, Polyquaternium-7, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Limonene.

Skład (INCI ingredients) kremu do golenia Wilkinson Sword Rasiercreme (Shaving Cream)
Skład (INCI ingredients) kremu do golenia Wilkinson Sword Rasiercreme (Shaving Cream)

Piana

Pamiętałem z recenzji Tomka Karlińskiego, że tego kremu trzeba użyć trochę więcej. Przekornie odmierzyłem standardową, 1,5-gramową porcję. Spodziewałem się wątłej, wodnistej piany. Nic takiego nie powstało. Piana z początku trochę się ociągała z rozwinięciem, ale w końcu powstało jej naprawdę sporo. Może nie była to rekordowa ilość, może nie była to wzorowa, kremowa struktura, ale wszystko było z nią w porządku – ciągnęła się ładnie, choć nie była tak gęsta, jak na przykład efekt wyrabiania mydeł Los Angeles Shaving Soap.

Wilkinson-Shaving-Cream-Scenka1

Nie wiem skąd ta różnica w stosunku do oceny Tomka. Może to sprawka niezwykle efektywnego w wyrabianiu piany syntetycznego Maggarda? W każdym razie 1,5 g to ilość w mojej ocenie wystarczająca na trzy przejścia. Na wszelki wypadek sprawdziłem jeszcze krem Wilkinsona z budżetowym syntetykiem Mühle, czyli HJM ∅21 mm, oraz naturalnym borsukiem Mühle Sophist Silvertip Badger Brush ∅23 mm. Efekt za każdym razem był bardzo dobry, ale tylko wtedy, gdy zaczynałem wyrabiać pianę dobrze strzepniętym pędzlem. Dodatek za dużej ilości wody czyni pianę zbyt napowietrzoną.

Moja ocena to 8/10.

Golenie

Do golenia używałem wielu dostępnych w mojej szafce goleniowych utensyliów – począwszy od Mühle Sophist (R89), poprzez Mühle R41 Rosegold i Fatip Testina Gentile, na brzytwie Charlex skończywszy. W przypadku maszynek, komplet uzupełniała japońska żyletka Feather. Tak na marginesie dodam, że coraz bardziej mnie to ostrze irytuje. Ileż lepiej na mojej skórze spisuje się węglowy Treet! No ale dobrze, muszę przecież jakoś sprawdzić ochronę golidła.

Po co bym nie sięgnął, golenie zawsze było bardzo porządne. Poślizg jest więcej niż porządny, a ochrona wystarczająca. Nawet gdy używałem R41 golenie nie zakończyło się jakimiś poważniejszymi obrażeniami. Ot, kilka czerwonych kropek, które zniknęły po przemyciu zimną wodą. W przypadku Charlexa było jeszcze lepiej, bo jeden malutki krwawy ślad był całkowicie akceptowalny.

Wilkinson-Shaving-Cream-Scenka2

Krem do golenia Wilkinson Sword to bardzo solidny średniak. Większości osób w zupełności będzie wystarczał do porządnego ogolenia się. Specyfik sprawował się lepiej niż nasze krajowe kremy – Wars i Lider.

Moja ocena to 7/10

Po goleniu

Zaskakująco pozytywne odczucia. Po pierwsze krem w żadnym wypadku mnie nie wysuszał, a po drugie, zostawia po sobie naprawdę przyjemny, męski zapach. O poważnym nawilżeniu raczej mowy nie ma, ale mimo tego, wrażenia po goleniu i tak były bardzo pozytywne. Pomimo zimy i suchego powietrza, w zasadzie nie czułem potrzeby użycia balsamu po goleniu. Zresztą nic pasującego zapachem nie miałem do dyspozycji. Raz sięgnąłem po balsam Nivea, ale aromat był jednak zupełnie inny.

Proszę, proszę…, taki niedrogi, a tak pozytywne zostawia po sobie wrażenia.

Moja ocena: 8/10.

Dostępność i cena

Mój egzemplarz kremu do golenia kupiłem w drogerii Müller, w Austrii za €1,45, ale produkt od czasu do czasu można nabyć również w Polsce na stoiskach z chemią niemiecką. Cena wynosi ok. 7 zł za 100-mililitrową tubę. Zakładając gęstość 1 g/ml oraz zużycie na poziomie 1,5 g, koszt jednego golenia wynosi jedynie 0,11 zł. To co prawda więcej niż w przypadku polskich klasyków – Lidera i Warsa, ale i tak niedrogo. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z kremem, a nie z mydłem.

Podsumowanie i ocena

Krem do golenia Wilkinson Sword można śmiało polecić osobom poszukującym niedrogiej alternatywy dla krajowych, popularnych produktów. W stosunku do nich, ma nieinwazyjny, choć i tak zdecydowany, męski zapach, podobne właściwości ogólne i łatwość wytwarzania piany, ale wszystkie bije bardzo przyjemnymi odczuciami po goleniu. Spośród zagranicznych alternatyw wskazać można dostępny w polskich drogeriach krem Palmolive oraz do kupienia wysyłkowo, trochę droższy krem Proraso. Zdecydowanie polecam zakup przy okazji podróży do Niemiec lub do Austrii!

Moja ocena: 7/10 (bardzo dobry produkt)

  • zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 6/10,
  • właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 8/10,
  • efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 7/10,
  • odczucia po goleniu (właściwości pielęgnacyjne, zapach): 8/10,
  • cena za jedno golenie: 0,11 zł,
  • opłacalność: 10/10.

Sprawdź w rankingu mydeł i kremów do golenia, jak recenzowany produkt wypada na tle konkurencji.

Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen cząstkowych.

Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny

Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.

Pewnie zauważyłeś już reklamy. Wpływy z nich jak na razie pozwalają na pokrycie drobnego procenta kosztów. Wiem, że ogłoszenia są trochę uciążliwe, ale dzięki nim mam choć trochę wrażenia, że nie pracuję zupełnie za darmo. Jeśli zauważysz w ogłoszeniach coś ciekawego, kliknij – serwis na tym skorzysta. Jeśli korzystasz z AdBlocka, proszę dodaj geekhub do listy wyjątków. Dziękuję.

blokowanie-reklam

Ten post ma 6 komentarzy

  1. SP3CtRUM

    Z tego co wiem to krem jest dystrybuowany w Polsce. Albo przynajmniej był.
    Na samym początku przygody z TG kupiłem 2 tubki w sklepie Społem – razem z Liderem Active.
    Jakiś czas później – był dostępny w warszawskiej hurtowni kosmetycznej Redom.
    Dokładnej ceny nie pamiętam ale było to bliżej 5 zł niż cen ze sklepików z niemiecką chemią.

    1. Mirosław Florek

      To ciekawa informacja. No to chyba ja mam takiego pecha, że w żadnym sklepie tego kremu nie namierzyłem. Poszukam i poprawię informacje. Dzięki!

  2. Krolu

    Kupiłem kidyś na Allegro i mam do dziś. Ogólnie dobry krem, ale mnie trochę wysusza. Piana też jak dla mnie nie tłusta. Trochę mnie szczypie. Ale dobry krem jest ciężko trafić niestety. Takiego jeszcze nie znalazłem.

    1. Emil

      Kolego rzuć okiem na ranking, znajdziesz tam najmniej kilka dobrych i niedrogich kremów.

      Ze swojej strony polecam opcję niemiecką, czyli Weleda i Speick.

      1. Mirosław Florek

        Kremy Proraso są bardzo przyzwoite. No i Twoja Florena trzyma poziom, choć nie porywa zapachem.

        1. Emil

          Tylko Florena ma zasadniczą wadę, zapach, nie każdemu się spodoba. A W i S pachną bardzo dobrze wg mnie.

Dodaj komentarz