Wilkinson Sword to bez wątpienia marka z tradycjami, ale fakty jasno pokazują, że całe stulecia działalności nie zostały optymalnie wykorzystane. Obecnie pod nazwą Wilkinson Sword sprzedawana jest szeroka gama produktów do golenia oraz narzędzia ogrodnicze. Z działu zajmującego się wytwarzaniem białej broni zostało ładne logo.

wilkinson-sword-logo

Firma Wilkinson Sword założona została w 1772 roku, w Anglii, przez Henry’ego Nocka. Zgodnie z nazwą, na początku swej działalności firma zajmowała się głównie produkcją białej broni, ale w portfolio swych produktów również miała pistolety i bagnety. Z biegiem lat oferta rozszerzona została o inne wyroby „metalowe” – narzędzia ogrodnicze, nożyczki, maszyny do pisania, a nawet na krótko motycykle.

Firma ma spore zasługi w dziedzinie instrumentów do golenia, ponieważ jako pierwsza, w 1962 roku wprowadziła do produkcji i na rynek żyletki wykonane ze stali nierdzewnej. W odróżnieniu od ostrzy wykonanych ze stali węglowej, nowy produkt mógł służyć nawet przez tydzień. Innowacja umożliwiła firmie Wilkinson osiągnięcie przewagi i zdobycie sporego udziału w rynku. Choć Wilkinson jako pierwszy wprowadził je do sprzedaży, patent na żyletki wykonane ze stali nierdzewnej sporo wcześniej posiadała firma Gillette, jednak wstrzymywała się z ich sprzedażą w obawie przez spadkiem zapotrzebowania na żyletki. Jak się później okazało, obawy były słuszne, bo choć Wilkinson stał się znaczącym rynkowym graczem, zapotrzebowanie na żyletki spadło o ponad 80%.

W wyniku kilkukrotnych zmian własnościowych, Wilkinson Sword stał się częścią holdingu Energizer. Firma sprzedaje swe wyroby na rynku europejskim i indyjskim pod marką Wilkinson Sword, a jako Shick w Ameryce Północnej, Australii i Japonii. Poza sprzętem do golenia, firma sprzedaje również kosmetyki do golenia, w tym pianki, żele, płyny i balsamy po goleniu oraz mydło w tyglu, sztyfcie i krem do golenia. Gama produktów do golenia tradycyjnego sukcesywnie się zmniejsza. Być może jest to ostatnia szansa, aby przetestować sprzedawane w Europie mydło do golenia Wilkinson Sword.

Opakowanie i postać

Tygiel w którym sprzedawany jest Wilkinson, to jedna z większych jego zalet. Kształt podobny do opakowania Proraso, ale szerszy i przez to dużo bardziej wygodny. Mydło ma niemal białą barwę i jest twarde.

Tygiel z mydłem do golenia Wilkinson Sword (zdjęcie: Wilkinson Sword)
Tygiel z mydłem do golenia Wilkinson Sword (zdjęcie: Wilkinson Sword)

Zapach

Mydło ma świeży, czysty, klasyczny, koloński aromat, z silną frakcją cytrusową. Nie przepadam za takimi zapachami, ale Wilkinsona całkowicie akceptuję. Ktoś powie, że to zapach chemiczny. Może tak, ale znacznie bardziej finezyjny niż w kultowym Arko. Ktoś inny zarzuci, że trąci dziadkiem. Być może. Ja też to wyczuwam, ale „dziadek” w Wilkinsonie to elegancki pan z zawadiacką muszką. Zapach jest intensywny i dość trwały. Powinien spodobać się zwolennikom Warsa, choć przyznam, że Wars ma wiele bardziej złożony aromat.

Skład

Podstawą masy są zmydlone wodorotlenkiem sodu: kwas stearynowy, olej kokosowy i kwasy tłuszczowe z oleju kokosowego. Producent zdecydował się na dodanie polepszacza właściwości piany w postaci syntetycznych detergentów PEG-7 Glyceryl Cocoate i Sodium Lauryl Sulfate (SLS).

Skład uzupełniają: gliceryna, chlorek sodu, diethylhexyl sodium sulfosuccinate (emulgator), polidimetylosiloksan (emolient),

Produkt konserwują i stabilizują: benzoesan sodu, etyloparaben i czterosodowe EDTA.

Za aromat odpowiada kompozycja zapachowa (Parfum) oraz aldehyd amylocynamonowy (zapach jaśminu), lillal, cytronellol (zapach róży i geranium), aldehyd heksylocynamonowy (zapach jaśminu), limonen (aromat cytrusowy), linalol (aromat konwalii).

Skład bazujący na zmydlonym kwasie stearynowym dobrze wróży. Jeszcze lepiej, gdy do jego zmydlenia stosowany jest wodorotlenek potasu. W mydle Wilkinson użyto jednak wodorotlenku sodu. Do tego produkt zabezpieczony jest solidnie na wypadek długiego leżakowania na półce w sklepie dodatkiem konserwantów, w tym parabenów.

Skład zgodnie z INCI: Aqua, Stearic Acid, Sodium Hydroxide, Glycerin, Cocos Nucifera, Parfum, Coconut Acid, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Sodium Lauryl Sulfate, Sodium Chloride, Diethylhexyl Sodium Sulfosuccinate, Sodium Benzoate, Ethylparaben, Tetrasodium EDTA, Dimethicone, Amyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool

Wyrabianie piany

Do wyrabiania piany użyłem pędzla z borsuka ∅23 mm. Ze względu na liczne doniesienia dotyczące trudności z wyrabianiem i trwałością piany, przed rozpoczęciem ładowania pędzla zwilżyłem powierzchnię gorącą wodą i odczekałem minutę. Następnie wylałem mydliny i zacząłem kręcić dobrze strzepniętym pędzlem w tyglu. Po 30 sekundach odniosłem wrażenie, że pędzel ma tyle „towaru” ile trzeba. Wyrabiane piany na twarzy nie było trudne. Dość szybko powstała wystarczająca ilość piany o akceptowalnych parametrach. Nie była wybitna, ale nie zanikała i nie było w niej dużych bąbelków powietrza. Po paru goleniach doszedłem do wniosku, że to mydło nie lubi zbyt dużej ilości wody.

Golenie

Do golenia użyłem maszynki Mühle R89 z żyletką Feather. Od razu zauważyłem, że poślizg jest bardzo słaby – jeden z gorszych z jakim miałem do czynienia. Amortyzacja również nie jest najwyższych lotów. Jedynie co trzyma poziom to zmiękczanie zarostu. Ogólnie golenie przebiegło na poziomie poniżej przeciętnego, ale mimo wszystko akceptowalnym. Co prawda przy takim poślizgu bacznie uważam na wykonywane maszynką operacje, ale musze przyznać, że za każdym razem osiągnąłem oczekiwaną gładkość, a golenie kończyło się bez szwanku. Piana traciła na jakości po rozwodnieniu, w czasie drugiego, a szczególnie trzeciego przejścia.

Po goleniu

Patrząc na chemiczny skład, w którym nie znalazło się miejsca dla wyciągu z aloesu czy masła shea, spodziewałem się kiepskich właściwości pielęgnacyjnych. Na szczęście mydło pozytywnie mnie zaskoczyło. Owszem, wyraźnego nawilżenia nie ma, ale z drugiej strony, mydło mnie nie wysusza. Takie neutralne właściwości w pełni mi odpowiadają. Dla niektórych osób plusem może być długo utrzymujący się zapach Wilkinsona, który potrafi się przebić nawet przez aromat balsamu po goleniu.

Cena i dostępność

Mydło można kupić za naszą zachodnią granicą w cenie od 2,60 Euro za 125-gramowe opakowanie. Niekiedy można je również nabyć w sklepach z chemią niemiecką. Przyjmuję, że cena opakowania w Polsce wynosi 12 zł, a ilość mydła zużywana w czasie jednego golenia to 0,8 g. W takim przypadku, koszt jednego, standardowego, trójprzejściowego zabiegu to 0,08 zł.

Podsumowanie i ocena

Nie przypadło mi do gustu mydło do golenia Wilkinson. Największą jego zaletą może być zapach – oczywiście dla tych, którzy lubią takie lekko oldschoolowe klimaty. Pozostałe właściwości są poniżej przeciętnej – „chemiczny” produkt nie pieni się wybitnie, daje słabą ochronę i marny poślizg, jednak swoją robotę robi i bez problemu da się z niego korzystać. Polecam raczej doświadczonym użytkownikom, choć i Ci w tej klasie cenowej mogą znaleźć bardzo dobre produkty – mydło Figaro, krem Palmolive, całą serię Proraso oraz oczywiście Warsa i Lidera.

Moja ocena: 4/10 (taki sobie produkt)

  • zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 5/10,
  • właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 3/10,
  • efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 4/10,
  • właściwości pielęgnacyjne: 5/10,
  • opłacalność: 5/10.

Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen.

Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny

Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą. chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.

PS. Dziękuję Grześkowi za sprezentowanie mydła.

Ten post ma 2 komentarzy

  1. Karlin

    Ciekawi mnie jak stara jest receptura tego mydła. Najprawdopodobniej pochodzi z czasów, gdy nikt nie zwracał uwagi na SLS, parabeny itp.
    Mirku obawiam się, że Twoje słowa odnośnie przyszłości Wilkinsona okażą się prorocze. Niedługo pod tym szyldem będzie można kupić tylko wieloostrzowe maszynki do golenia i pianki z puszki.

  2. Rafifafi

    Z produktów Wilkinson używałem tylko plastikową maszynkę Classic i mydło w sztyfcie. O sztyfcie nie mogę nawet powiedzieć, że ma fajny zapach. Bardzo „Taki sobie produkt”.

Dodaj komentarz