Na wstępie zastrzegę, choć najpewniej dla wszystkich jest to oczywiste, że zapachy odbierane są bardzo indywidualnie. Odczucia poszczególnych osób potrafią być skrajnie różne – zależne od osobistych upodobań, nastroju, a nawet tkwiących w głowie wspomnień. Można jednak wskazać zapachy, które podobają się zdecydowanej większości. Są też takie, które choć na początku wydają się niezbyt atrakcyjne, z czasem zyskują. W moim skromnym zbiorze perfum mało jest produktów niszowych, podobającym się niemal wyłącznie koneserom. Większość to zapachy, które można nabyć w perfumeriach.
Kremów Truefitt&Hill miałem okazję używać przez prawie pół roku. Wszystkie kremy mają te same właściwości i różnią się zapachem oraz kolorem. Szerzej opisałem swoje wrażenia z użytkowania w recenzji kremu 1805.
Poniższa lista uszeregowana jest według oceny atrakcyjności zapachu, zaczynając od najlepszego.
1 miejsce – 1805
Pudrowy, delikatny, czysty zapach. Według opisu kompozycję otwierają nuty bergamotki, mandarynki i kardamonu, połączone z lawendą i geranium. Linię serca stanowi szałwia, a podstawę drewno sandałowe, drewno cedrowe i piżmo. Dla osób ceniących delikatne, wodne, ogórkowe zapachy – w stylu L’eau Par Kenzo, 1805 zdecydowanie jest dla niego. Jak dla mnie, jest najbezpieczniejszym wyborem spośród całej linii zapachowej Truefitt&Hill. Nic dziwnego więc, że 1805 to najczęściej sprzedawana seria kosmetyków producenta.
Ocena: 10/10
2 miejsce – Sandalwood
To kompletnie inny od wszystkich sandałowych aromatów, jakie miałem możliwość wąchać. Też pudrowy, ale bardziej stanowczy niż 1805. Zdecydowanie nie jest tradycyjnym, ciężkim zapachem drzewnym. Producent zadbał o jego świeżość hojnie wzbogacając go nutami cytrusowymi. Sandalwood to podobnie jak 1805, bardzo bezpieczna linia zapachowa do kupienia na prezent.
Ocena: 9/10
3 miejsce – Grafton
Zzapach ten nie był moim faworytem od samego początku. Zniechęcił mnie jego koloński charakter. Jednak z każdym dniem kompozycja zyskiwała w moich… w moim nosie. Co prawda producent skomponował zapach koloński, ale wyraźnie okrasił go nutami roślinnymi i nie zapomniał o solidnej drzewnej podstawie z akcentami ambry i skóry. Zapach jest bardzo elegancki i kompletny. Nuty roślinne przywodzą na myśl to co najlepsze w Penhaligon`s English Fern.
Ocena: 9/10
4 miejsce – Trafalgar
Podobnie jak w przypadku Graftona, musiałem dorosnąć do tej klasycznej, morskiej kompozycji. Trafalgar to zapach bardzo wyrafinowany i niezwykle elegancki. Bardziej pasuje mi do dojrzałego mężczyzny niż do młodziana. Cały czas nie mogę się zdecydować, czy zapach ten mi odpowiada. Z jednej strony czuję klasyczny, koloński klimat, który dla mnie jest trochę problematyczny. Z drugiej zaś kompozycja niewątpliwie wyróżnia się bogactwem. Odpowiadają mi wyraźnie obecne linie drzewne i korzenne, a nawet dobrze wyczuwalny jaśmin. Jako wody kolońskiej tego zapachu bym nie kupił, ale w kremie do golenia jest bardzo dobry.
Ocena: 8/10
5 miejsce – West Indian Limes
To zapach z długą historią. Pierwsza wersja wody kolońskiej T&H West Indian Lime ujrzała światło dzienne w 1876 roku. Początkowo nie doceniałem tej kompozycji zapachowej. Zafiksowałem się na tym co w tym zapachu najbardziej oczywiste, a więc na cytrusach. Wszystko się zmieniło, gdy dostałem próbkę wody kolońskiej tej linii zapachowej. Wtedy doceniłem mnóstwo innych nut oraz dobrą jak na cytrusy trwałość. Aromat jest rześki, limonkowy i wręcz kwaśny.
Z tych, które miałem okazję wypróbować, wyżej cenię Simpsons Citrus Burst i szczególnie Crabtree&Evelyn West Indian Lime. West Indian Lime w wykonaniu Truefitt & Hill nie ma co prawda finezji kwiatowych akcentów z Simpsonsa, ani soczystości i bogactwa aromatów Crabtree & Evelyn, ale i tak jest bardzo dobry.
Ocena: 7/10
6 miejsce – Rose
Mam słabość do aromatów różanych. Wiem, że to nietypowe dla większości mężczyzn, mimo to po prostu je lubię. Nie inaczej jest z kompozycją Rose od Truefitt&Hill, pomimo iż odbieram ją jako jedną z uboższych u tego producenta.
Ocena: 7/10
7 miejsce – Lavender
To jeden z lepszych lawendowych zapachów z jakim miałem do czynienia. Wiodący aromat lawendy jest ładnie zaokrąglony nutami cytrusowymi i roślinnymi. Choć lubię lawendę, to nie jestem jej wielkim miłośnikiem, jednak w wykonaniu Truefitt&Hill to bez wątpienia kompozycja z klasą i równocześnie znacznie prostsza niż 1805, Sandalwood, Grafton i Trafalgar.
Ocena: 7/10
8 miejsce – Almond
W mojej ocenie, to najprostszy zapach w „mydlanej” ofercie Truefitt&Hill. Ekskluzywne wydanie Celli. Lubię aromat migdałów, więc ta zaokrąglona kompozycja musi mi się podobać, jednak zapach jest zbyt nudny, żeby można było się nim delektować przez dłuższy czas.
Ocena: 6/10
Który zatem wybrać?
Jeśli wcześniej nie mieliśmy z zapachami Truefitt & Hill do czynienia i kupujemy krem lub mydło w ciemno, ewentualnie jako prezent, najbezpieczniejszym wyborem jest 1805, Sandalwood i Grafton. Dwa razy radziłbym się zastanowić przed złożeniem na ślepo zamówienia na West Indian Limes oraz Almond i Rose, bo nie są to zapachy złe, ale sprawdziłem, że wielu osobom nie przypadają do gustu. Grafton i Trafalgar szczególnie będą się podobały osobom o wyrobionym guście, w tym również starszym.
Poprosiłem też żonę o uszeregowanie zapachów Truefitt&Hill według atrakcyjności. Kolejność była inna niż moja, a mianowicie: Sandalwood, 1805, Trafalgar, Grafton, West Indian Limes, Almond, Lavender, Rose. Przeprowadziłem podobny test wśród znajomych. Kolejności się zmieniały, ale West Indian Limes i Almond zwykle lądowały na końcu listy. Jej liderami często były 1805 i Sandalwood.
Zestaw kremów do testowania kupiłem w Facetarii. Serdecznie dziękuję za błyskawiczną realizację wysyłki.
Świetny pomysł opisania zapachów T&H.
Wąchałem tylko trzy i moja klasyfikacja wygląda następująco:
1. Sandalwood; ocena 10/10
2. 1805; ocena 8/10
3. Grafton; ocena 8/10
1805 – miałem do czynienia z twardym mydłem a nie kremem. W mojej ocenie brakuje mu intensywności. Dzięki 1805 polubiłem zapach mydła MWF, który wcześniej nie podobał mi się.
Strasznie kusisz tymi T&H. Sandalwood jest już wysoko na liście, 1805 chyba wskoczy tuż za nim 🙂
Jak już uporam się z kilkoma budżetowymi kremami, zrobię coś podobnego z GFT.
Mam sample kremów:
– GFT
– Violet
– Coconut Oil
– Rose
– Sandalwood
– Almond
– Limes
Myślę, że może być to dokładnie to samo co T&H 🙂