Truefitt & Hill to jeden z najbardziej uznanych producentów kosmetyków, w tym preparatów do golenia. Więcej na temat tej angielskiej firmy można przeczytać w recenzji mydła Truefitt & Hill 1805.
Na wstępie zaznaczę, że niniejsza recenzja może być skażona brakiem obiektywizmu. Jest to spowodowane tym, że wręcz uwielbiam zapach „1805”, a jak wiadomo „love blinds”. Zapach większości dostępnych kremów do golenia Truefitt & Hill opisałem w osobnym artykule. Właściwości podstawowe, a więc piana, poślizg i amortyzacja są identyczne. Na odczucia po goleniu i związaną z tym ocenę wpływa również zapach. Zamieszczam więc tylko jedną recenzję, na podstawie której i lektury artykułu o zapachach kremów Truefitt & Hill, można wyrobić sobie opinię na temat wszystkich przeze mnie testowanych.
Opakowanie i postać
Krem zapakowany jest w zakręcany, elegancki, czarny, plastikowy słoik ze złotym nadrukiem na wieczku. Słoik sprzedawany jest w porządnym, kartonowym pudełku. Do jakości opakowania i projektu graficznego nie można mieć najmniejszych zastrzeżeń. Elegancja aż kipi. Tak starannie opakowany krem nie tylko ładnie prezentuje się na blacie w łazience, ale również świetnie nadaje się na prezent. Produkt ma typową konsystencję kremu. Raczej nie nadaje się do na nabierania pędzlem. Najlepiej robi się to przy użyciu specjalnej łyżeczki do kremów, którą można kupić w sklepach kosmetycznych.
Skład
Skład nie robi pozytywnego wrażenia. To zupełnie inny pomysł na krem do golenia niż w produkcjach rzemieślniczych. Najwyraźniej firma uznała, że krem musi być trwały leżąc na sklepowej półce, a później po otwarciu, jeszcze przez wiele miesięcy służąc nabywcy. Dlatego w składzie zawarte są konserwanty w postaci parabenów. Skład bardzo przypomina kremy Geo. F. Trumper. Nie zdziwiłbym się, gdyby oba kremy były dziełem jednej fabryki.
Podstawą składu masy mydlanej są rozcieńczone wodą produkty zmydlania głównie ługiem potasowym, trietanolaminą i w mniejszym stopniu sodowym: kwasu stearynowego, kwasu mirystynowego i kwasów tłuszczowych z oleju kokosowego.
Skład uzupełnia gliceryna i dwa konserwanty – metyloparaben, propyloparaben.
Piękny zapach zapewnia mieszanina substancji aromatycznych (Parfum) oraz aromaty pomocnicze w postaci następujących związków: butyphenyl methylpropional, limonen, linalol, Lyral (hydroxyisohexyl 3-cyclohexene carbolaldehyde), salicylan benzylu, eugenol, cytronelol i geraniol.
Skład zgodnie z INCI: Aqua (Water), Stearic Acid, Mystric Acid, Potassium Hydroxide, Coconut Acid, Glycerin, Parfum (Fragrance), Triethanolamine, Sodium Hydroxide, Methylparaben, Propylparaben, Butyphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carbolaldehyde, Benzyl Salicylate, Eugenol, Citronellol, Geraniol
Dla porównania podaję skład (INCI) różanego kremu Geo. F. Trumper. Identyczne składniki wytłuściłem. Jak widać, inne są tylko aromaty i barwniki.: Aqua (Water), Stearic Acid, Myristic Acid, Potassium Hydroxide, Coconut Acid, Glycerin, Parfum (Fragrance), Triethanolamine, Sodium Hydroxide, Methylparaben, Propylparaben, CI 17200 (FD & C Red 33), CI 16035 (FD & C Red 40), Citronellol, Cinnamyl Alcohol.
Zapach
Piękny aromat, to w mojej ocenie najmocniejsza strona recenzowanego kremu. Warto nadmienić, że linia 1805 od lat jest najlepiej sprzedającym się zapachem produkowanym przez Truefitt & Hill.
Według producenta, kompozycja zawiera aromaty bergamotki, mandarynki i kardamonu, połączone z lawendą, geranium szałwią muszkatołową. Podstawę stanowi drewno sandałowe, cedr i piżmo.
Zapach jest bardzo delikatny, ale zdecydowanie ma w sobie coś. Nie chcę się wymądrzać, czy powielać inne opisy, dlatego od razu przyznam się, że nie umiem wyodrębnić jakiegokolwiek składnika. Dla mnie jest to zapach pudrowy, kwiatowy i niezwykle elegancki. Według wielu opinii, aromat 1805 jest odpowiedzią na kompozycję Issey Miyake.
Wyrabianie piany
Wyrabianie piany wcale nie przebiega łatwo. Najważniejsze, by nie przesadzić z ilością wody i by kremu nie było za mało. Przy nabieraniu pędzlem, dobranie właściwej porcji może być bardzo trudne. Polecam nabierać krem palcem lub jeszcze lepiej, specjalną łyżeczką do kremów. Porcję kremu należy rozprowadzić na twarzy – tak jak zaleca to producent. Wyrabianie piany rozpoczynałem dobrze strzepniętym pędzlem, następnie przez około 30 sekund wyrabiałem pianę na twarzy. Oczywiście piana z tak małą ilością wody powstaje o wiele za gęsta. Dlatego sukcesywnie dodawałem małe (ok. łyżeczki) porcje wody. Po ok. 2 minutach wyrabiania, piana jest gotowa. Producent sygnalizuje również możliwość wyrabiania piany ręką, ale przyznam się, że ja tego sposobu nie próbowałem.
Ważne jest, aby dobrać właściwą dla siebie porcję mydła. Zależy to oczywiście zarówno od rodzaju posiadanego pędzla, jak i osobistych preferencji. W moim przypadku, optimum to ok. 1,8 g, ale nawet porcja 1,5 g wydaje się być wystarczająca. Oczywiście, jak to zwykle bywa w przypadku kremu do golenia – od przybytku głowa nie boli i z dwoma gramami kremu golenie przebiega jeszcze lepiej.
Nie należy przesadzić z ilością wody. Jeśli tak się stanie, jakość piany będzie słaba, a poślizg nie tylko nie wzrośnie, ale zmniejszy się. Jeśli jednak proporcje uda nam się dobrać prawidłowo, piana będzie gęsta, kremowa i będzie bardzo trwała. Krem wymaga trochę więcej pracy niż zwykle, ale efekty są rewelacyjne.
Golenie
Wspomniałem wyżej, że poślizg spada przy zbyt mocnym rozwodnieniu piany. To bardzo dziwny efekt. Jeśli jednak piana wyrobiona jest poprawnie – jest gęsta i kremowa, to zarówno poślizg, jak i ochrona są na bardzo wysokim, choć nie wybitnym poziomie. Przy trzecim przejściu, zarost zmiękczony jest rewelacyjnie i żyletka ścina zarost z wielką łatwością. Golenie jest bardzo dokładne. Efekt ten jest szczególnie odczuwalny przy lekko rozwodnionej pianie. Dzieje się tak najprawdopodobniej za sprawą słabszej amortyzacji. Ogólnie efektywność golenia oceniam na bardzo wysokim poziomie.
Po goleniu
Po spłukaniu resztek piany wodą i wytarciu ręcznikiem, skóra jest w ponadprzeciętnej kondycji. Nie jest może rewelacyjnie, ale naprawdę nie ma co kręcić nosem. Nałożenie balsamu jest niemal zbędne. Tutaj kolejna uwaga dotycząca gęstej piany. Właściwości pielęgnacyjne również od tego zależą. Jeżeli piana nie będzie zbytnio rozwodniona, efekt lekkiego natłuszczenia skóry będzie zauważalny. Jeśli golenie będzie się odbywało rzadką pianą, możemy odczuwać nawet lekkie przesuszenie. Dodatkowo, do bardzo przyzwoitych właściwości pielęgnacyjnych otrzymujemy jako premię piękny zapach, który utrzymuje się jeszcze dłuższy czas.
Cena i dostępność
Osobiście nigdzie nie widziałem w sklepach stacjonarnych kosmetyków Truefitt & Hill, ale sądzę, że powinny być gdzieś dostępne. Na szczęście bez najmniejszego problemu można je zamówić w sklepach internetowych. W Facetarii można go kupić produkt za 95 zł. Przy założeniu, że na standardowe golenie potrzebna jest porcja o masie 1,5 g, koszt jednego zabiegu wynosi 0,75 zł.
Podsumowanie i ocena
Po totalnym blamażu mydła Truefitt & Hill 1805, liczyłem na rehabilitację producenta, która odbędzie się za sprawą kremu o tym samym zapachu. Muszę przyznać, że odzyskałem wiarę w firmę Truefitt & Hill. Krem jest doskonały – pięknie pachnie, umożliwia w miarę łatwe wyrobienie bardzo dobrej piany, świetnie goli i zostawia po sobie wypielęgnowaną, pachnącą skórę. Sama efektywność golenia na 10 punktów według mnie nie zasługuje, jednak zapach z powodzeniem niedomagania podstawowych właściwości niweluje.
Krem do golenia Truefitt & Hill 1805 to absolutnie luksusowy, choć bardzo drogi produkt. Mimo wysokiej ceny, warto choć raz go sobie sprawić. Polecam!
Moja ocena: 10/10 (wybitny produkt)
- zapach: 10/10,
- właściwości piany: 9/10,
- efektywność golenia: 9/10,
- odczucia po goleniu: 7/10,
- opłacalność: 5/10.
Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen.
Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny
Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą. chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.
PS. Dziękuję firmie Facetaria za miły gest, który ułatwił mi kupno (prawie) wszystkich kremów Truefitt & Hill.
Hmmm… zainteresowała mnie ta łyżeczka do kremu. Jakaś wskazówka jak to wygląda i gdzie można nabyć?
Pozdrawiam
Łyżeczka wygląda np. tak:
http://dl.dropboxusercontent.com/u/430608/Inne/lyzeczka.jpg
Można ją dostać w każdym dobrym sklepie z kosmetykami. Ta na zdjęciu jest z firmy La Prairie.