Na lljawienie się naręcznego komputera czekałem od dawna. Nie interesowały mnie jednak „mądre” zegarki, które wyświetlałyby powiadomienia o otrzymanych mailach, czy nowych tweetach. Chciałem mieć urządzenie, które byłoby prostym komputerem treningowym, monitorowałoby codzienną aktywność fizyczną oraz współpracowałoby z iPhonem. Po miesiącu użytkowania Apple Watcha mogę stwierdzić, że choć nie jest to urządzenie bez wad, u mnie sprawdza się znakomicie.
Na temat funkcji jabłkowego zegarka napisano wiele i postanowiłem nie powielać opublikowanych informacji. Zainteresowanych odsyłam do artykułu Michała Zielińskiego z iMagazine oraz recenzji Wojtka Pietrusiewicza napisanej po 40 dniach użytkowania.
Jeśli nie Apple Watch, to co?
Od trzech lat do monitorowania wysiłku podczas treningów używam opaski pulsometrycznej Polar H7 komunikującej się z uruchomioną na iPhonie aplikacją.
Po przetestowaniu wielu dostępnych programów, w tym RunKeepera, Stravy, Runtastica i Endomondo, zdecydowałem się na dość prosty program Polar Beat, który nie tylko podaje podczas ćwiczeń wszystkie interesujące mnie informacje, ale prowadzi ewidencję treningów na stronie internetowej. Dodatkowo, po zakończeniu treningu biegowego, na podstawie wartości tętna i prędkości biegu, Polar Beat wylicza indeks sprawności biegowej (Running Index) – w prosty sposób ilustrujący zdolność do sprawnego pokonania zadanego dystansu.
Zależność jest prosta – im szybciej i z mniejszym tętnem biegniemy, tym wartość indeksu jest wyższa. Nawet tygodniowa przerwa w treningach powoduje spadek indeksu o kilka punktów, a solidne przyłożenie się do ćwiczeń szybko pokazuje postępy. Jak dla mnie jest to świetna motywacja.
Jakby tego było mało, aplikacja Polar Beat potrafi w ciągu kilku minut, analizując spoczynkowe (!) zmiany pulsu, wyliczyć tzw. Fitness Test Index, zadziwiająco zbieżny z wartością VO2 Max*.
Niestety, opaska ma wady, które mocno ograniczają jej przydatność. Po kilkudziesięciu (40-45) minutach treningu, jej pomiary zaczynają wariować. Puls nagle skacze do absurdalnych wartości, by po chwili spaść do poziomów skrajnie niskich.
Ponieważ dłuższy trening w strefie beztlenowej szybko prowadzi do zakwaszenia mięśni, fałszywe wskazania podawane przez Polara utrudniają optymalizację wyników. Biegnąc maraton, straciłem odczyt pulsu po ok. 12 kilometrach.
Po części z tego powodu, a po części z powodu małego doświadczenia, do mety dobiegłem około 30 minut poniżej swych możliwości. Zamiast 3:45, mój czas wyniósł 4:15. Dramat! To był dzień w którym zacząłem myśleć o zmianie sprzętu.
Dlaczego Apple Watch a nie specjalizowany komputer treningowy
Apple Watch nie jest komputerem biegowym. Przeznaczony jest raczej dla osób, które dbają o zachowanie dobrej kondycji. Zaawansowany amator, nie mówiąc o profesjonaliście wybierze raczej specjalizowany zegarek sportowy, taki jak np. Garmin fenix 3.
Z dwóch powodów takiego urządzenia nie kupiłem. Po pierwsze wspomniany Garmin, ale również Polar V800, to urządzenia naprawdę duże, które raczej nie pasują do normalnego, codziennego życia.
Druga istotna dla mnie wada, to brak wbudowanego pulsometru. Oba wspomniane urządzenia korzystają ze wskazań opaski pulsometrycznej. W przypadku Polara, to dokładnie ten sam model, jaki obecnie posiadam. V800 jest co prawda trochę mniejszy niż Garmin, ale i tak jego wygląd nadaje się raczej na plan Star Treka, a nie na spotkanie biznesowe. Pomijając urządzenia firm mało znanych, lub takich do których nie mam zaufania (np. Samsung i Microsoft), na rynku zostaje dosłownie kilka produktów.
Pierwszy to Fitbit Surge Fitness Superwatch, który co prawda ma wbudowany, stosunkowo mało-dokładny pulsometr, ale nie posiada funkcji smartwatcha.
W Polsce można go kupić za około 1000 zł.
Producentem drugiego urządzenia jest firma Mio, pionier technologii optycznego pomiaru pulsu, która później zastosowana została również przez firmę Apple.
Jednak i tutaj, podobnie jak w przypadku Fitbit, nawet najmocniejszy model nie posiada funkcji smart watcha, a na dodatek, wygląda jak typowy zegarek sportowy.
Wszystko wskazuje na to, że jabłkowy zegarek był mi pisany.
Apple Watch – wygląd i wykonanie
Oglądałem na żywo premierę Apple Watcha, widziałem dziesiątki jego zdjęć, więc gdy po raz pierwszy wziąłem go do ręki w Apple Store Grand Central w Nowym Jorku, nie byłem specjalnie zaskoczony. Widziałem wcześniej na żywo zegarek Samsunga i myślałem, że applowy będzie miał zbliżoną wielkość. Na szczęście tak nie jest! Na żywo Apple Watch jest sporo mniejszy – zarówno model 42 mm, nie mówiąc już o 38 mm.
Początkowo chciałem kupić mniejszą wersję, ale gdy przymierzyłem go, doszedłem do wniosku, że jest za mały. Większy model dużo bardziej mi odpowiadał, jednak i ten niezbyt dobrze mieścił się w moim guście.
Mam cienkiego Longinesa z białym cyferblatem i czarnym, skórzanym paskiem. Lokuje się on po drugiej stronie skali, w stosunku do mimo wszystko dość dużego, ale przede wszystkim grubszego i przez to mało zgrabnego Apple Watcha. Co by jednak nie mówić, projekt zegarka jest spójny, a jego wykonanie absolutnie perfekcyjne.
Dużo bardziej podobały mi się modele w stalowej kopercie. Nie tylko są ładniejsze, ale również dużo bardziej odporne na uszkodzenia mechaniczne.
Dodatkowo taki zegarek posiada szafirowe „szkiełko” i mineralną, a nie plastikową ochronę czujników pulsu na spodzie. Niestety, taki stalowy zegarek z metalową bransoletką kosztuje aż $700. Gdyby jego wygląd w pełni mi odpowiadał, z pewnością bym go kupiłbym. Liczę jednak na to, że za rok lub dwa zegarek zostanie trochę odchudzony i wtedy będę mógł kupić urządzenie, którym będę mógł cieszyć oczy.
Przymierzyłem różne modele i zdecydowałem, że wezmę Watch Sport w kolorze Space Gray Aluminium z paskiem Black Sport Band. Bardziej podobała mi się wersja srebrna z niebieskim paskiem, ale według mnie nie pasuje on do oficjalnego biznesowego stroju. Żona wybrała mniejszy model w srebrnym kolorze i z białym paskiem.
Koperty obu wersji kolorystycznych zegarków Watch Sport wykonane są z anodyzowanego aluminium. Oznacza to, że powierzchnia metalu galwanicznie pokrywana jest związkami chemicznymi zmieniającymi jej barwę i zwiększającymi wytrzymałość mechaniczną. Jako były użytkownik „czarnego” iPhone’a wiem, że nawet tak zabezpieczoną powierzchnię łatwo można zarysować. Przekonałem się, że Apple Watch nie jest tu wyjątkiem. Pokonując dość trudną górską trasę wymagająca wspinana się, lekko przejechałem zegarkiem po granitowej skale. Na rogu koperty pojawiła się mała ryska. No cóż. Kilka dni później w Best Buy kupiłem aluminiową nakładkę, która co prawda uroku nie dodaje, ale chroni zegarek przed uszkodzeniami podczas trudniejszych wędrówek.
Wykonany w technologii OLED ekran w zegarka jest wyraźny i podczas normalnego korzystania nie widać na nim pikseli. Aby je dostrzec, trzeba się naprawdę dobrze przyjrzeć. Zwracam uwagę na odwzorowanie barw, więc od razu jedno ze swoich ulubionych zdjęć wyświetliłem na ekranie Apple Watcha i na iPhonie. Zgodność była zadziwiająca. Już później dowiedziałem się, że ekran Apple Watcha kalibrowany jest tak, aby wyświetlał zdjęcia zgodnie z wykonanym w technologii LCD ekranie telefonu.
Pomiar pulsu w Apple Watch
Na spodzie koperty zegarka Apple Watch wbudowany jest czujnik fotopletyzmograficzny, którego działanie polega na obserwacji zmian pochłaniania światła wywołanego zmianami ukrwienia naczyń krwionośnych. Czujnik Apple Watcha oświetla skórę światłem w zakresie podczerwieni lub zielonym. Pomiar z wykorzystaniem tego drugiego koloru jest dokładniejszy, ale równocześnie bardziej energochłonny. Podczas normalnej aktywności, poza treningami, pomiar wykonywany jest co 10 minut. Podczas aktywności fizycznej, pomiary dokonywane są ciągle. Samo badanie pulsu jest dla użytkownika zegarka niewyczuwalne.
Aby przekonać się jak dokładne są wskazania Apple Watcha, postanowiłem porównać jego wskazania do wyniku otrzymanego za pomocą opaski pulsometrycznej Polar H7 współpracującej z aplikacją Polar Beat uruchomionej na iPhonie. Wspomniałem wcześniej, że przy dłuższych biegach wskazania opaski niekiedy są całkowicie przekłamane. Aby tego uniknąć, zdecydowałem się wykonać próbę podczas biegu o długości ok. 5 km. W celu zapewnienia całkowitego rozdzielenia źródeł wskazań, pomimo iż jest taka możliwość, opaska pulsometryczna nie współpracowała z aplikacją Workout.
Warunki pierwszego treningu testowego nie były idealne. Pomimo godziny 17., temperatura przekraczała 30 stopni, a na niebie nie było ani jednej chmurki. Podczas biegu co jakiś czas sprawdzałem wyniki pomiaru pulsu przez zegarek i opaskę pulsometryczną. Wskazania były identyczne lub różniące się o 1 uderzenie na minutę. Zanotowałem dwie anomalie – jedna podczas robienia zrzutu ekranu na zegarku, kiedy wynik na chwilę zmienił się ze 150 na ok. 200, po czym wrócił do wartości wyjściowej, a druga na Polarze, kiedy na kilka sekund jego wskazania zaczęły szaleć – poszybowały w okolice 230, by spaść do poziomu 70 i wrócić do wyjściowej wartości w okolicach 150.
Wynik nie był dla mnie zaskoczeniem. Okazało się, że pomiar średniego tętna w czasie trwania treningu był identyczny. Podobny test powtórzyłem w różnych warunkach i za każdym razem podczas biegu na dystansie około 5 km, wskazania pulsu były identyczne lub bardzo podobne, a wartości średniego pulsu obliczonego przez oba urządzenia były po prostu identyczne. Sytuacja zmieniła się podczas dłuższego, 10-kilometrowego treningu, gdzie opaska Polar w drugiej połówce dystansu zaczęła wariować. W takim przypadku, Apple Watch podawał spójne wskazania, a Polar z wyjściowego pulsu 157 skakał nagle do 180, by spaść do 72. Apple Watchowi również zdarzały się przerwy w pomiarze pulsu, jednak w takim przypadku, liczba określająca puls na wyświetlaczu stawała się szara i określała ostatnio poprawnie zmierzony puls.
Rodzaj trasy | Średni puls w Apple Watch | Średni Puls w Polar H7 |
---|---|---|
Bieg 5 km | 157 | 157 |
Bieg 5 km | 152 | 152 |
Bieg 5 km | 151 | 151 |
Bieg 10 km | 156 | 153 |
Bieg 10 km | 156 | 152 |
Bieg 10 km | 154 | 154 |
Znając już w miarę dokładnie reakcje mojego ciała na wysiłek, z dużą dozą pewności mogę stwierdzić, że nie tylko sam pomiar dokonywany przez Apple Watch jest bardziej wiarygodny, ale i algorytm odrzucający błędne wyniki jest dużo lepiej opracowany. W efekcie, na dłuższym dystansie średni puls wyliczony przez opaskę pulsomentryczną Polar H7 jest bardzo często zaniżony, w wyniku czego fałszywie optymistycznie wyliczona jest sprawność biegowa.
Pomiar odległości
Nauczony przekłamaniami wskazań przebytego dystansu, jakiego doświadczałem podczas użytkowania iPhone 4 wraz z oprogramowaniem Polar Beat, postanowiłem sprawdzić jak sprawy się mają w przypadku Apple Watcha posiłkującego się GPS-em w iPhonie oraz działającego samodzielnie.
Na podstawie lektury wielu opracowań wiedziałem, że błąd pomiaru odległości jest szczególnie duży, gdy nie poruszamy się po linii prostej. W takiej sytuacji większość algorytmów skraca dystans. Warto dodać, że wyniki pomiarów odległości na podstawie wskazań cywilnych odbiorników nie mogą być bardzo dokładne, bo bazują na odczytach pozycji, których dokładność w najlepszym razie wynosi ok. 5 m. Programy wyliczające pokonany dystans na podstawie wskazań z odbiornika GPS aproksymują więc dystans na podstawie wbudowanego algorytmu zgadującego prawdopodobną ścieżkę, po której porusza się odbiornik. Czasem jednak zdarza się, że programy zawyżają dystans. Tak zachowuje się na przykład aplikacja Polar Beat. Szczególnie boleśnie zjawisko to obserwowałem podczas maratonu, gdzie wskazania Polar Beat na każdym kilometrze różniły się w stosunku do fizycznych pomiarów o około 30-50 metrów. Dużo lepiej działa algorytm wbudowany w iPhone’a. Więcej na ten temat można przeczytać w artykule Jeff Barber opublikowanego na łamach serwisu singletracks.com lub w opracowaniu „GPS Accuracy of Garmin, Polar, and other Running Watches” na łamach witryny fellrnr.com.
Aby moje badanie było dokładne, najpierw dokładnie skalibrowałem licznik rowerowy, w którym pomiar odległości bazuje na zliczeniach obrotu koła o znanym obwodzie. Wynik w ten sposób otrzymany jest stosunkowo dokładny nie tylko na prostej, ale również na krętej trasie.
Następnie, posiadając wzorzec, jakim były wskazania skalibrowanego licznika rowerowego, przejechałem dwukilometrowy, w miarę prosty odcinek, a następnie swoją trasę biegową, by sprawdzić jak dokładne są pomiary algorytmu wbudowanego w mechanizmy poszczególnych urządzeń. Okazało się, że najdokładniejsze wyniki uzyskuje się za pomocą aplikacji MotionX korzytającej ze wskazań odbiornika GPS wbudowanego w iPhone’a. Na krętej drodze, jaką pokonuję codziennie podczas treningu, iPhone zaniża wskazania maksymalnie do 2% (1,018 raza), ale bardzo często zdarzają się pomiary odbiegające od rzeczywistego o około 20-30 m (0,4–0,6%) na dystansie 5000 m. To świetny wynik, całkowicie akceptowalny w przypadku amatorskiego uprawiania sportu. Zaznaczam jednak, że pomiary zbierałem przy bezchmurnym niebie, z dala od wysokich budynków i drzew. W takich warunkach siła sygnału GPS jest wysoka, więc precyzja odczytu współrzędnych geograficznych odbywa się z dużą precyzją. Spotkałem się jednak również z zupełnie innymi wnioskami.
Przy okazji miałem możliwość przetestować komputer biegowy Polar RC3. Zwykle spisywał się on bardzo dobrze. Jego wskazania nie odbiegały od rzeczywistości więcej niż o 20 m. Niestety, kilka razy Polar RC3 zarejestrował odległość mocno przekłamaną, więc jego wskazań nie można uznać za wzorowo wiarygodne i muszą podlegać kontroli.
Przykładowe wyniki przeprowadzonych testów:
Rodzaj trasy | Dystans rzeczywisty (m) | Odczyt rower (m) | Odczyt iPhone (m) | Odczyt MotionX (m) | odczyt Apple Watch (m) | odczyt Polar Beat (m) | Odczyt Polar RC3 (m) |
---|---|---|---|---|---|---|---|
Odcinek prosty A | 1880 | 1930 | 1890 | 1870 | - | 1900 | |
Odcinek kręty A | 2220 | 2280 | 2180 | 2220 | - | 2220 | |
Odcinek prosty B | 1360 | 1400 | 1350 | 1360 | - | 1380 | |
Odcinek kręty B, bieg | 5080 | - | - | 5080 | 5170 | - | |
Odcinek kręty B, bieg | 5270 | - | 5250 | 5270 | - | 5310 | - |
Odcinek kręty B, bieg | 5140 | - | 5080 | 5140 | - | - | - |
Apple Watch świetnie sobie radzi bez telefonu
Ciekaw byłem jak Apple Watch poradzi sobie bez asysty GPS-u w telefonie. W tym celu najpierw dokładnie zmierzyłem moje trasy marszowe i biegowe licznikiem rowerowym, a później przeszedłem kilka razy czterokilometrowy odcinek i kolejne parę razy przebiegłem pięciokilometrową trasę. Starałem się biegać dokładnie tym samym torem co zwykle. O kontrolę odległości marszu poprosiłem żonę, która miała uruchomioną aplikację Fitness na Apple Watchu, przy czym zegarek korzystał ze wskazań GPS-a w telefonie.
Okazało się, że podczas marszu, wskazania samego Apple Watcha są identyczne bądź niemal identyczne (± 10 m na odcinku 4-5 km) z dystansem obliczonym na podstawie odczytu GPS-a w iPhonie.
Rodzaj trasy | Dystans rzeczywisty (m) | Wskazania Apple Watch (m) | Błąd Apple Watcha (m, %) |
---|---|---|---|
Marsz kręty A | 5090 | 5090 | 0,00% |
Bieg B | 5270 | 5360 | +90 m, 1,7% |
Bieg B | 5080 | 5170 | +90 m, 1,7% |
Bieg B | 5090 | 5070 | +80 m, 1,6% |
W przypadku biegu, pomiar odległości jest trochę mniej precyzyjny, ale i tak rewelacyjnie dokładny. Na odcinku 5,13 km, na którym pomiar odległości dokonałem komputerem treningowym Polar RC3 GPS, osamotniony Apple Watch, pozbawiony wskazań GPS z iPhone’a wyliczył 5,04 km, co oznacza, że pomylił się tylko o 90 m, a więc mniej niż 2%. Przekładając to na pomiar prędkości oznacza to, że biegnąc w tempie 12 km/h (5 min./km), wskazania Apple Watcha są zaniżone jedynie o 0,2 km /h (5 s/km). To wartość całkowicie akceptowalna nawet dla zaawansowanego biegacza-amatora.
Jak Apple Watch liczy spalone kalorie
We wszystkich aktywnościach Apple Watch oblicza wydatek energetyczny na podstawie wartości pulsu, rodzaju aktywności oraz w przypadku sportów plenerowych – przebytego dystansu. Algorytm szacuje wynik na podstawie przeanalizowanych danych statystycznych. Firma Apple do zagadnienia podeszła w sposób metodyczny i zbudowała siłownię-laboratorium, gdzie w sposób jednoznaczny określiła liczbę spalanych kalorii podczas różnych ćwiczeń.
Ponieważ każdy z nas jest trochę inny, faktyczne zużycie energii może się różnić w zależności od indywidualnych cech osobowych. Najbardziej precyzyjne wyniki dawałby algorytm, który bazowałby na danych konkretnego człowieka – tętna spoczynkowego, maksymalnego tętna wysiłkowego oraz wartości VO2 Max*.
W moim przypadku, nawet te zestandaryzowane wyniki, które otrzymuję z Apple Watcha, są bardzo zbliżone są do rzeczywistości, co wiem dzięki odbytym testom wysiłkowym. Zupełnie inaczej sytuacja ma się w przypadku zwykle zawyżanych danych z trenażerów w siłowniach. Z rozbawieniem czytam wpisy oburzonych użytkowników Appla Watcha, którzy odkryli że ich trud nie jest należycie doceniany kalorycznie. Niemal wszyscy zakładają, że prawdziwe są te wyższe liczby. W moim przypadku, niektóre trenażery na siłowni zawyżały liczbę spalonych kalorii aż dwukrotnie. Zauważyłem również, że wyniki oszacowane przez urządzenia podczas biegu czy marszu, zawsze były dużo bardziej zbieżne, ale i tutaj różnice potrafiły być istotne.
Wydatek energetyczny wyliczany jest również poza treningami, w ciągu całego dnia – cały czas zegarek mamy na ręce. W takim przypadku podstawowym źródłem danych jest tętno, połączone z mechanizmem odgadującym rodzaj aktywności na podstawie danych z akcelerometru i GPS-a.
Podoba mi się, że Apple Watch jasno rozdziela spalone kalorie na spoczynkowe oraz związane z aktywnością. Nie jest to jasne w przypadku wskazań większości urządzeń i programów.
Z czego możemy korzystać podczas treningu
Wystarczy chwila użycia Apple Watch’a jako komputera treningowego, aby przekonać się, że urządzenie to, choć posiada wielki potencjał, znajduje się na początku drogi swojego rozwoju. Firma Apple jak na razie nie udostępnia pomiarów pulsu innym aplikacjom, więc co prawda wszyscy znani producenci oprogramowania treningowego mają programy na Apple Watcha, ale jak dla mnie są one w zasadzie bezużyteczne. Natomiast działająca na Apple Watchu aplikacja Workout, autorstwa Apple, jako jedyna zdolna do korzystania z wbudowanego pulsometru, jest bardzo prosta i w porównaniu z zegarkami treningowymi, naprawdę niewiele potrafi.
Rozpoczynając trening należy wybrać jedną z dostępnych aktywności: bieg w plenerze, marsz w plenerze, jazda na rowerze z plenerze, marsz w hali, bieg w hali, jazda na rowerze w hali, trenażer eliptyczny (czyli tzw. orbitrek), trenażer wioślarski, stepper oraz „inny”. Wybierając trening na hali instruujemy zagarek, żeby nie korzystał ze wskazań GPS-a w telefonie.
Następnie określamy cel treningu – oczekiwaną liczbę spalonych kalorii, czas trwania, dystans lub ćwiczenie bez określonego celu „open – no goal”.
Po rozpoczęciu treningu, na ekranie wyświetlane są trzy wiersze informacji. W górnym wierszu puknięciem w ekran możemy wybrać wskazania aktualnego czasu, czasu trwania treningu oraz tempa. Środkowy wiersz zawiera kołowy wskaźnik graficznie obrazujący stopień realizacji celu lub ilustrującą to liczbę – np. przebiegnięty dystans, jeśli wybraliśmy cel treningu biegowego w postaci dystansu. Dolny wiersz, podobnie jak i pierwszy, można w trakcie treningu dostosowywać do swoich potrzeb. Może on zawierać jedną z następujących wartości: czas trwania treningu, tempo, przebyty dystans, liczbę spalonych kalorii lub aktualny puls. Dostęp do wyświetlanych informacji jest bardzo wygodny. Niczego nie trzeba uruchamiać, naciskać czy przytrzymywać. Wystarczy zegarek odwrócić w stronę twarzy, by ekran ożył.
Poprzez mocniejsze przyciśnięcie ekranu (force touch) można wybrać chwilowe wstrzymanie treningu lub jego zakończenie.
Wraz z aktualizacją oprogramowania do wersji 2, pojawiła się możliwość blokowania ekranu zegarka. Na początku funkcja ta wydawała mi się zbędna. Jednak gdy zacząłem biegać w wiatrówce okazało się, że rękaw, którego spodnia warstwa pokryta jest aluminum, przez co „pojemnościowym” przedłużeniem palca, od czasu do czasu nasuwa się na cyferblat i trening omyłkowo był kończony.
Przypomniałem sobie wówczas o funkcji blokowania ekranu i problem został rozwiązany.
Bardzo brakuje mi możliwości ręcznego lub automatycznego oznaczania rund (lap), dzięki czemu mógłbym na przykład mieć podaną średnią prędkość dla poszczególnych przebiegniętych kilometrów. Większość aplikacji treningowych podaje dane dotyczące kolejnych rund w postaci komunikatów głosowych. Oczywiście Apple Watch tego również nie robi, choć można do niego podłączyć słuchawki bluetooth. W takiej sytuacji zdziwiłbym się, gdyby nagle ni stąd, ni zowąd, aplikacja wliczyła sprawność biegową. Ala spokojnie – nie zdziwiłem się. W ramach niespełnionych życzeń mogę również wymienić wspomaganie planów treningowych, czy choćby asysta podczas treningu interwałowego.
Dodatkowe atrakcje w czasie treningu i po jego zakończeniu
Nie zapominajmy, że Apple Watch poza tym, że jest świetnym asystentem fitnessowym i całkiem niezłym, choć bardzo prostym komputerem biegowym, równocześnie jest naręcznym komputerem o całkiem niezłych możliwościach. W połączeniu z iPhonem możliwości mamy prawie nieograniczone.
W praktyce podczas treningu wreszcie nie muszę sprawdzać na ekranie telefonu kto do mnie dzwoni. Rzut oka na zegarek nie tylko da mi tę informację, ale mogę na nim odebrać rozmowę i porozmawiać. Jakość rozmowy jest, jak na tak małe urządzenie, rewelacyjna. Jak dotąd osoby do mnie dzwoniące nigdy nie zorientowały się, że rozmawiam „z ręki”.
Poza tym mogę sprawdzać treść odbieranych SMS-ów, a nawet na nie odpowiadać głosowo lub tekstowo – dyktując treść wiadomości. Również i tutaj, nie mam jakichkolwiek zastrzeżeń do jakości mechanizmu przetwarzającego dyktowany komunikat w języku polskim na tekst, bo błędy należą do rzadkości.
Bardzo dobrze działa Siri – elektroniczny asystent firmy Apple. Niestety, choć rozumie wiele języków, nie ma wśród nich naszego ojczystego. Chcąc nie chcąc, korzystam więc z Siri po angielsku. Dzięki temu, po przytrzymaniu jednego przycisku w zegarku, mogę uruchomić minutnik na parzenie herbaty, dowiedzieć się jaka będzie jutro pogoda, dopisać przypomnienie, czy zadzwonić do kogoś itp.
Najważniejsze, abyśmy byli zdrowi
Kupując Apple Watcha stajemy się posiadaczami naręcznego asystenta osobistego, prostego komputera treningowego, ale przede wszystkim urządzenia, które cały dzień dość precyzyjnie monitoruje naszą aktywność. Apple Watch różnymi metodami zachęca nas do zdrowego trybu życia. Apple Watch stara się nam pomóc, abyśmy wyznaczyli sobie cele aktywności fizycznej i te cele osiągali. Gdy „zauważy”, że przez całą godzinę nie wstaliśmy z krzesła, zaraz nam o tym przypomni lekkim puknięciem w rękę i stosownym komunikatem na wyświetlaczu. W nagrodę za osiągnięcie wyznaczonego celu dziennego otrzymujemy pochwały, a za szczególne osiągnięcia nawet medale.
Aktywność fizyczna to nie wszystko, choć oczywiście ma bardzo pozytywny wpływ na nasze zdrowie. Istotne jest również to, abyśmy trzymali prawidłową masę ciała. Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie na ulicy, aby uzmysłowić sobie jak wielki jest to problem. Wśród dorosłych Polaków, 64 procent mężczyzn i 49 procent kobiet to osoby otyłe, a zależność pomiędzy indeksem BMI a zapadalnością na choroby i śmiertelnością została jednoznacznie udowodniona. Z badań wynika, że największe szanse na długie życie mają osoby z BMI ok. 23. Niestety, jak na razie rozwiązania firmy Apple nie oferują narzędzi umożliwiających sporządzenie kompletnego bilansu energetycznego.
Na szczęście świetnie z tym zadaniem radzi sobie kilka programów, w tym popularny w Polsce MyFitnessPal, który czerpie dane dotyczące liczby spalonych kalorii wprost z aplikacji Zdrowie. Wystarczy rzetelnie wpisać to co w ciągu dnia zjedliśmy, aby porównując całkowitą kaloryczność wszystkich posiłków z sumą spoczynkowego tempa metabolizmu i wydatkiem energetycznych związanym z aktywnościami, móc przewidzieć, czy w efekcie przytyjemy, zachowamy aktualną wagę, czy schudniemy. Wbrew pozorom, prowadzenie takiego dziennika nie jest skomplikowane ani czasochłonne. Znaczna większość dostępnych w Polsce produktów jest już w bazie danych MyFitnessPal. Wystarczy tylko wyszukać składnik po nazwie, lub telefonem zeskanować kod paskowy z opakowania, wpisać masę i posiłek uzupełniony jest nie tylko o kaloryczność, ale i zawartość innych istotnych składników, np. cholesterol czy sole mineralne. Na początku trochę kłopotliwe jest ważenie produktów przed umieszczeniem na talerzu, ale po pewnym czasie zaczynamy się orientować, że np. kromka naszego chleba to 30 g, a pół bułki to 40 g . Zaręczam, że można sobie z tym poradzić.
Dużo daje samo uzmysłowienie sobie, że aby „odpracować” zjedzenie porcji sernika, musimy biegać przez minimum 40 minut. W moim przypadku to naprawdę działa.
Eksploatacja
Apple Watch nie wymaga szczególnej opieki. Po obudzeniu się, zakładam zegarek na rękę i noszę go nieprzerwanie przez cały dzień. Zapinanie paska jest nadzwyczaj proste i zabiera dosłownie kilka sekund. Nie mam mowy, aby zapięcie się poluzowało.
Wspomniałem wyżej, że OLED-owy ekran w zegarku świetnie odwzorowuje barwy. Przyczyna wyboru technologii ekranu jest dość oczywista. Chodziło o ograniczenie zużycia energii. Niestety, nie ma róży bez kolców. Wadą ekranów OLED jest słaba czytelność na słońcu. Dlatego podczas treningu w słoneczny dzień trudno jest szybko ogarnąć zawartość ekranu, szczególnie gdy mamy założone okulary przeciwsłoneczne. Pod tym względem ekrany LCD sprawują się dużo lepiej.
Zegarek jest wodoodporny, więc bez problemu zniesie kąpiel pod prysznicem, a nawet, co sprawdziłem, wycieczkę na basen. Przed pójściem spać, Apple Watcha zdejmuję z ręki i kładę na bezprzewodową podstawkę ładującą.
Akumulator bez problemu wystarcza na cały dzień intensywnej eksploatacji – od 6:00 do 23:00, z uwzględnieniem godzinnego treningu, w czasie którego pomiar pulsu odbywa się ciągle. Pod koniec dnia zostaje mi w zegarku 40-50% energii.
Co przyniesie przyszłość
Obecnie wykorzystujemy w zegarku drugą wersję systemu operacyjnego. WatchOS 2 oferuje między innymi możliwość uruchamiania aplikacji firm trzecich bezpośrednio w zegarku, a nie tak jak się to się obecnie odbywa – na telefonie. Producenci aplikacji powoli zaczynają uczyć się wykorzystywać nowe możliwości. Firma Apple wreszcie udostępniła API** przekazujące wartości tętna. Mam nadzieję, że niedługo aplikację Workout będę mógł zastąpić innym, bardziej funkcjonalnym programem. Spodziewam się również nowych czujników, monitorujących ciśnienie i poziom utlenienia krwi, oddychanie, czy temperaturę ciała. Pojawiły się plotki o czujniku, który mógłby rejestrować poziom cukru we krwi. Urządzenie z takimi możliwościami będzie wtedy nie tylko modnym gadżetem, ale nowoczesnym, medycznym, instrumentem diagnostycznym.
Podsumowanie
Apple Watch pozytywnie mnie zaskoczył, ale i rozczarował. W świetnie wykonanej i całkiem znośnie wyglądającej obudowie otrzymałem naręczny komputer, który ułatwia mi wykonywanie czynności, do których dotąd używałem telefonu. Aby ustawić przypomnienie, odpisać na SMS-a, sprawdzić temat i nadawcę otrzymanego maila, a nawet zadzwonić, nie muszę już wyciągać z kieszeni iPhone’a. Nie muszę sięgać do kieszeni po to, aby sprawdzić prognozę pogody i przypomnieć sobie godzinę najbliższego spotkania. To naprawdę wygodne. Jednak największe korzyści upatruję w Apple Watchu jako komputerze fitnessowym. Nie dość tego, że zegarek podaje mi precyzyjne dane dotyczące mojej codziennej aktywności, w tym wyliczony dzienny wydatek energetyczny, to również asystuje mi w treningach. Wreszcie przestałem korzystać z niewygodnej i kłopotliwej opaski pulsometrycznej. Rozczarowały mnie jednak ograniczenia oprogramowania, przez co użyteczność Apple Watcha podczas treningów jest mniejsza niż mogłaby być. Jednak jak sprawdziłem, większości użytkowników funkcjonalnością fitnessową zegarka jest całkowicie usatysfakcjonowana.
Ogólnie urządzenie oceniam bardzo wysoko i mogę je z czystym sumieniem polecić.
* VO2 Max – maksymalny minutowy pobór tlenu
** API – Application programming interface
Chcialem serdecznie podziekowac za swietna, obszerna, okraszona pieknymi fotkami recenzje. Przeczytalem juz 3 razy i pewnie jeszcze raz lub dwa przeczytam.Dziekuje.