Podczas pobytu w miasteczku Bellagio nad jeziorem Como postanowiłem skorzystać z usługi golenia w malutkim zakładzie fryzjerskim „Carmine Hair Style”.
Najpierw kilka słów o Como (Lago di Como), które jest najpiękniejszym jeziorem jakie kiedykolwiek widziałem. Jest położone wśród Alp, a okolica porośnięta jest bujną, śródziemnomorską roślinnością. Otaczające szafirową wodę miasteczka są niezwykle zadbane, a ich piękno podkreślają wszechobecne kwiaty.
W przeszłości wypoczywali tutaj arystokraci i europejscy przywódcy: Juliusz Cezar, Napoleon, Wiktor Emanuel II, Edward VIII Windsor i kilku premierów Wielkiej Brytanii. Nic dziwnego, że obecnie domy tu mają sławni aktorzy i biznesmeni, np. Madonna, George Clooney czy Brad Pitt.
W zasadzie każde nadbrzeżne miasteczko warte jest zatrzymania. Szczególnie urokliwa jest Varenna,
Niezwykle piękne jest duże, położone na południowym krańcu Como z wspaniałą katedrą.
Jednak najpiękniejszym według mnie miejscem jest położone na cyplu, w sercu jeziora, miasteczko Bellagio.
Miłośnicy Gwiezdnych Wojen rozpoznają tu z pewnością sceny z drugiej części sagi. Spacerowała tu Padmé Naberrie Amidala z Anakinem Skywalkerem.
Do oryginalnej scenerii trochę zostało domalowane, a i perspektywa jest inna, ale to jest to samo miejsce, które udało mi się sfotografować w tym roku.
Okazuje się, że i królowa Naboo lubiła spędzać wakacje w Bellagio.
Wróćmy jednak do golenia.
Pewnie na wizytę u włoskiego barbera bym się nie skusił, gdyby nie witryna z wyeksponowanymi brzytwami, w tym z zadbaną Pumą 6/8”. Było już późno, zakład właśnie kończył pracę, więc umówiłem się następnego dnia o 8:30.
Stawiłem się oczywiście punktualnie. Fryzjer zaprosił mnie na fotel, założył pelerynkę i nasmarował skórę twarzy zielonym kremem Proraso Pre Shave. Po krótkim masażu maestro sięgnął po zielony tygiel z mydłem do golenia Proraso i za pomocą dużego pędzla ze szczeciny, oczywiście Proraso, zaczął wyrabiać pianę na twarzy. Podobnie jak robią to inni fachowi golibrodzi, pędzel trzymał w większości palcami za włosie, a nie za rączkę. Gdy warstwa piany była już pokaźna, sięgnął po szawetkę, umieścił w niej połówkę żyletki Astra i przystąpił do golenia. Pierwsze przejście z włosem, tak jak się należało spodziewać, szło całkiem sprawnie. Fryzjer fachowo naciągał skórę tworząc fałdkę i przytrzymując ją w dwóch palcach. Bacznie obserwowałem każdy ruch i nie zauważyłem jakiegokolwiek, najdrobniejszego nawet krwawienia.
Drugie przejście zwykle pokazuje prawdziwą jakość wykonywanej usługi. Również i tym razem do piany nie można było się przyczepić. Ruchy żyletką w poprzek i pod włos były dużo bardziej ostrożne. Zabieg wykonywany był bardzo komfortowo. Nie czułem żadnego bólu. Fryzjer doskonale wiedział gdzie może pociągnąć ostrze bardziej agresywnie, a gdzie musi zadowolić się cięciem w poprzek. Jednak tym razem kilka czerwonych kropek pojawiło się. Gdy mistrz uznał, że zakończył golenie, nawilżył skórę, chwycił za solidny ałun w sztyfcie i przejechał nim po twarzy. Trochę piekło, ale odczucie nie było nieprzyjemne. Zdziwiło mnie, że fryzjer nie zmył twarzy po ałunie. Przyszedł czas na preparat po goleniu. Spośród dostępnych wybrałem bursztynowego Floida. Znów trochę piekło, ale i tym razem nie przekroczona została bariera dyskomfortu. Golenie było zakończone.
Fryzjer zapytał mnie jeszcze, czy ma mi uczesać włosy. Oczywiście przystałem na propozycję. Fryzura została utrwalona odrobiną żelu.
Usługa zajęła 30 minut. Zapłaciłem 10 Euro i tym razem nie dostałem paragonu. Dowiedziałem się przy okazji, że usługa golenia wykonywana jest w 1-2 razy w tygodniu.
Wracając do hotelu sprawdziłem jakość golenia. Niestety łagodnie i komfortowo wykonany zabieg nie szedł w parze z dokładnością. Szczególnie na podbródku i poniżej linii szczęki można było bardziej się postarać.
Podsumowanie i ocena
Wizyta w zakładzie fryzjerskim „Carmine Bellagio Hair Style” to ciekawe doświadczenie. Samo golenie mogłoby być dokładniejsze, ale wolę takie, niż męczyć się przez kolejne 1-2 dni z podrażnieniami.
Moja ocena 6/10
- lokalizacja – 10/10
- wystrój wnętrza – 5/10
- użyte kosmetyki i sprzęt – 5/10
- efekt golenia – 4/10
- opłacalność – 7/10 (cena golenia 42 zł)
Warto sprawdzić jak wyglądały pozostałe moje golenia w salonach fryzjerskich.
6 Responses
Ja poza Polską korzystałem w golenia w Madrycie. Cena również 10 euro. Golenie szawetką, mydło nie zauważyłem ale pewnie jakaś Lea. Co nawet zauważyła moja żona to golibroda wyglądał bardzo młodo co jest w kontraście z recenzowanymi przez Ciebie miejscami. Wyglądał bardziej na dwudziestolatka niż trzydziestolatka. Jednak samo golenie było bardzo dobre.
Co najcenniejszego wyniosłem z tego golenia to kupiłem sobie żel po goleniu aloesowy. Niecałe 3 euro, super nawilża i łagodzi podrażnienia.
Dalej będę szukał porządnie wykonanej usługi. A jak się nazywa ten żel?
Coś takiego: http://ebaymoscow.ru/473-tm_thickbox_default/deliplus-gel-after-shave-aloe-piel-normal.jpg
Hoho, zaciekawiłeś mnie kolego, teraz trzeba to znaleźć gdzieś wysyłkowo za rozsądne pieniądze.
Wiadomo od dawna, że aloes świetnie działa. Takich kosmetyków jest sporo, chociaż nie zawsze nazywają się „after shave”
Mam chyba gdzieś w domu taki After Shave Aloe Vera przywieziony z Wysp Kanaryjskich.
Jak będziesz chciał Emil to się podzielę 🙂