Na temat firmy Crabtree & Evelyn napisałem więcej w recenzji mydła do golenia Crabtree & Evelyn Moroccan Myrrh.
Pomijając wpadkę z niskopieniącą wersją mydła do golenia, wszystkie kosmetyki Crabtree & Evelyn zaliczam do swych ulubionych. Aromaty Moroccan Myrrh i Sandalwood to prawdziwe dzieła sztuki. Gdy więc podczas wizyty w TK Maxx zobaczyłem zestaw West Indian Lime, od razu wpakowałem go do koszyka.
Opakowanie i postać
Opakowania produktów firmy Crabtree & Evelyn należą do najgustowniej zaprojektowanych i bardzo dobrze wykonanych. Osobno krem można kupić w 100-mililitrowej tubie.
Ja kupiłem zestaw kosmetyków, w skład którego wchodziła mniejsza, oliwkowa, 50-mililitrowa tuba.
Aluminiowa tuba zakręcona jest charakterystyczną, ośmiokątną zakrętką.
Krem jest średnio twardy i ma białą barwę. W odróżnieniu od większych tub, wylot 50-mililitrowej tubki ma średnicę taką jak znanych dobrze kremach Wars, Lider i Brutal, co należy uwzględnić przy jego dozowaniu.
Skład
Wygląda na to, że producent zdecydował się na przygotowanie kremu na wszelkie możliwe przeciwności losu i uwzględnił w składzie wiele różnych substancji pomocniczych.
Podstawą składu kremu stanowią zmydlone wodorotlenkiem potasu: kwas stearynowy, kwas mirystynowy, kwasy tłuszczowe oleju kokosowego.
Skład uzupełniają: gliceryna, distearynian glikolu etylenowego (emulgator, kondycjoner piany), Sodium C14-16 Olefin Sulfonate (detergent), glikol trójetylenowy (humektant), glikol propylenowy (humektant, wiążę wodę, wspomaga konserwowanie), azotan magnezu i chlorek magnezu.
Na kompozycję zapachową składają się: mieszanina substancji aromatycznych (Parfum), salicylan benzylu (kwiatowy, balsamiczny), limonen (skórka cytrynowa), linalol (konwalia), aldehyd heksylocynamonowy (zapach jaśminu), alpha-isomethyl ionone (zapach fiołkowo-roślinno-drzewny), alkohol benzylowy (jaśmin), eugenol (goździki).
Lista konserwantów jest długa: octan tokoferylu (antyoksydant i naturalny konserwant), metyloparaben, propyloparaben, metylochloroizotiazolinon, metyloizotiazolinon
Skład zgodnie z INCI: Water (Aqua) (Eau), Stearic Acid, Myristic Acid, Glycerin, Potassium Hydroxide, Coconut Acid, Glycol Distearate, Fragrance (Parfum), Sodium C14-16 Olefin Sulfonate, Tocopheryl Acetate, Triethylene Glycol, Propylene Glycol, Benzyl Salicylate, Limonene, Linalool, Hexyl Cinnamal, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Alcohol, Eugenol, Methylparaben, Propylparaben, Magnesium Nitrate, Magnesium Chloride, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.
Zapach
Nie ukrywam, że nie jestem wielbicielem kompozycji cytrusowych. Co prawda podoba mi się ich świeżość, ale rozczarowuje ulotność. Nie spotkałem się jeszcze z kompozycją, w której cytrusy są stale obecne. Jeśli zapach jest trwały, to zdecydowanie w bazie nie ma cytrusów, ale coś, co ma z nimi korespondować. Firma Crabtree & Evelyn tworząc zapach West Indian Lime, odwaliła kawał dobrej roboty. Ten zapach może się podobać. Z testowanych dotąd kompozycji cytrusowych, bardzo podobały mi się (chyba jeszcze bardziej) Simpsons Citrus Burst, Arran Aromatics Bay Citrus i The Art of Shaving Lemon Essential Oil. Na drugim końcu skali wskazałbym np. chemiczno-toaletowy Arko.
West Indian Lime Bardzo to porządna, złożona kompozycja, w której pierwsze skrzypce grają cytrusy z wyeksponowaną tytułową limoną. Poza cytrusami, wyczuwam geranium i jakieś inne, trudne do określenia kwiaty. Deklarowanych przez producenta nut przyprawowych i drzewnych nie umiem wskazać, bo wszystkie te dodatki zlewają się u mnie w jedno przyjemne, zaokrąglone tło. Jeśli jednak miałbym się czepiać, temu świeżemu zapachowi jednak czegoś brakuje, tak jak wszystkim pozostałym świeżakom. Używałem już wielu przedstawicieli tej rodziny i nie udało mi się znaleść tego jednego, idealnego.
Producent wyszczególnia zastosowane nuty zapachowe: limony, cytryna, kwiat pomarańczy, wetiweria, gałka muszkatołowa, imbir, kolendra, jałowiec, cedr i sandałowiec.
Zapach oceniam na 8/10.
Wyrabianie piany
PIana powstaje błyskawicznie, a przy odrobinie wprawy można ją dopasować do swoich upodobań. Nie udało mi się uzyskać idealnej kremowej struktury, ale daje się ją powstrzymać przed tendencjami do zbytniego powiększania objętości. Jeśli priorytetem podczas wyrabiania będzie jej gęstość, finalnie stanie się zbyt mało wilgotna. Jeśli dobrze ją nawilżymy, będzie miała tendencje do niepotrzebnego powiększania objętości. To wszystko są jednak niuanse, bo i tak efekt jest znakomity.
Używałem podczas testów dwóch pędzli – z włosiem borsuka Mühle Sophist Silvertip Badger Brush ∅23 mm oraz syntetycznego Maggarda Razors ∅24 mm. Oczywiście syntetyk lepiej sobie radził i potrafił wyrobić pianę z mniejszej ilości produktu. Jednak srebrzysty borsuk niewiele mu ustępował. Wystarczyło przyłożyć się trochę i otrzymywałem podobny efekt.
Pianę oceniam na 9/10.
Golenie
Jak zwykle sprawdziłem charakterystykę testowanego kremu do golenia goląc się z wykorzystaniem dwóch maszynek – średnio łagodnej Mühle Sophist R89 i agresywnej Mühle R41. W obu pracowało japońskie ostrze Feather.
Ochrona na bardzo dobrym poziomie, ale ustępująca liderom rankingu. Poślizg świetny, ale tak samo, jak i w przypadku poślizgu, nie dorównującym championom. Do golenia nożykami systemowymi charakterystyka idealna, tak samo jak do średnio łagodnej maszynki na żyletki.
Gdy zamiast Mühle Sophist (R89) Feathera wkręciłem do Mühle R41, mile byłe zaskoczony bardzo przyzwoitą ochroną. Supremacja kremu Crabtree & Evelyn nad wcześniej testowanym Stirlingiem jest dla mnie bezdyskusyjna.
Golenie oceniam na 9/10
Po goleniu
Odczucia po goleniu oceniam powyżej poziomu przeciętnego – zarówno ze względu na solidne właściwości pielęgnacyjne, jak i delikatny, ale wyczuwalny zapach. Oczywiście nie zauważyłem jakichkolwiek reakcji alergicznych ani podrażnień. Skóra jest bardzo delikatnie nawilżona i co szczególnie lubię – ładnie, jedwabiście się błyszczy. Szkoda tylko tego ulotnego zapachu, który po godzinie ledwo mogłem go wyczuć i to tylko wtedy, gdy wiedziałem, jakiego aromatu szukać.
Odczucia po goleniu oceniam na 8/10
Dostępność i cena
W dobrze nam znanym, czeskim sklepie internetowym iPerfumy, 100-gramowa tuba kosztuje 62 zł. Na jedno trójprzejściowe golenie potrzeba 1,5 g kremu, co przekłada się na koszt w wysokości 0,93 zł. Kosmetyki Crabtree & Evelyn znaleźć można również w sklepach TK Maxx. Dla przykładu prezentowany na zdjęciu zestaw składający się z 50-mililitrowego balsamu po goleniu, 50-mililitrowego kremu do golenia, 50-mililitrowego szamponu i płynu do mycia ciała oraz malutkiej, 8-mililitrowej buteleczki z wodą toaletową, zapłaciłem jedynie 24 zł.
Moja ocena: 8/10 (bardzo dobry produkt)
- zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 8/10,
- właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 9/10,
- efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 9/10,
- odczucia po goleniu: 8/10,
- opłacalność: 3/10.
Sprawdź w rankingu mydeł i kremów do golenia, jak recenzowany produkt wypada na tle konkurencji.
Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen cząstkowych.
Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny
Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.
Pewnie zauważyłeś już reklamy. Wpływy z nich jak na razie pozwalają na pokrycie drobnego procenta kosztów. Wiem, że ogłoszenia są trochę uciążliwe, ale dzięki nim mam choć trochę wrażenia, że nie pracuję zupełnie za darmo. Jeśli zauważysz w ogłoszeniach coś ciekawego, kliknij – serwis na tym skorzysta.
Recenzja dobra jak zawsze. Moim zdaniem kremy z wyższej półki są na ogół bardzo mało opłacalne co potwierdza i ta recenzja. Mydła wypadają o wiele lepiej pod tym względem.
PS. Ładnie ustrzelony bzyg na zdjęciu 🙂
Ciekaw byłem czy ktoś wypatrzy tego owada. Nie liczyłem na to, że ta sprytna muchówka zostanie na dodatek zdemaskowana. Brawo, @Wojtek! 🙂
A co do opłacalności… Rozmawialiśmy o tym wiele razy. Całkiem przyzwoity krem do golenia można kupić dziesięć razy taniej. Czy jest on dziesięć razy lepszy? Pewnie, że nie. Tak samo mało opłacalne są prywatne odrzutowce, a jednak ktoś je kupuje i nie zawsze są to idioci. 🙂
U mnie w łazience kosmetyki Crabtree & Evelyn mają miejsce zarezerwowane na stałe.
W końcu jestem biologiem z wykształcenia 😉
Miałem raz okazję kupić takie zestaw w TKMaxx, ale gdzieś obiło mi się o uszy, że zapach West Indian Lime (nie ten konkretny a T&H) pachnie jak nasz Lider, co nie za bardzo mi pasuje, więc nie kupiłem.
PS. Masz w planach recenzję tego balsamu C&E?
Tak. Gdyby nie Metal, już by była. Tylko dostałem próbkę Geo. F. Trumper i nie mogę się od niego oderwać.
Ehh, w moim tkmaxxie ten zestaw 120~ zl
Na ten zestaw widziałem w TKMaxx ceny od 27 do 120 zł.
Trochę już poużywałem ww kremu i przyznam że jest świetny, bardzo podoba mi się zapach, jest w czołówce moich „cytrynówek” obok CitrusBay i Hydry.
W przypadku jak uda się złowić krem w promocjach na TKMaxx to grzechem jest go nie kupić, banalna do wyrobienia piana, super golenie, świetne właściwości po. Do tego dokładając genialny balsam (żel do kąpieli jest wg mnie mocno średni, rzekłbym że nawet słaby) mamy idealny komplet który kupiony za kwotę poniżej 50zł jest absolutnym must have. Z racji małych wymiarów jest to mój zestaw podróżny. W domu staram się go nie eksploatować gdyż nie wiem kiedy uda mi się kolejny raz go kupić ;D
Mocno polecam.
No to fajny zbieg okoliczności, bo ja dziś tego kremu używałem i to na dodatek w opcji „brushless”. Wydawało mi się, że zabrałem z domu cały niezbędny zestaw do porannej toalety, ale w hotelu okazało się, że brakuje pędzla. Goliłem się brzytwą Puma 39 6/8 i było to golenie po raz kolejny rewelacyjne. Idealna gładkość w dwóch przejściach. Oczywiście na brodę Świętego Mikołaja przy wyrabianiu piany ręką nie ma szans, ale było jej i tak więcej niż przy próbie jej stworzenia pędzlem z mydła Truefitt & Hill 1805 :-). Niestety, nie miałem balsamu po goleniu, więc skorzystałem z zalet Bentleya (już drugie opakowanie!) i „grooming” wykończyłem Crabtree & Evelyn West Indian Lime EDT. Zapach wody czuję dość mocno do teraz, a od porannych ablucji minęło 5 godzin. Fajny zapach i to nie taki lekki, na co wskazywałyby limonki w nazwie.
Przyłączam się do rekomendacji Emila – Crabtree & Evelyn nawet w wydaniu West Indian Lime zdecydowanie warto kupić. Gdyby była okazja na aromat sandałowy albo marokańską mirrę, to jeszcze bardziej zachęcam.