Recenzowany krem wyprodukowany został we włoskiej mydlarni Tcheon Fung Sing, producencie znanego i lubianego mydła Figaro.
Poza mydłami budżetowymi, do których należy przedmiot niniejszej recenzji, firma produkuje również drogie mydła i kremy do golenia, o których więcej dowiedzieć się można na ich stronie internetowej. Niestety, witryna Tcheon Fung Sing jest jedną z najbrzydszym i najmniej funkcjonalnych wśród dotąd przeze mnie oglądanych. W głowie się nie mieści, że znany na całym świecie producent kosmetyków na coś takiego sobie pozwala.
Poza testowanym, niebieskim tygielkiem, włoska mydlarnia oferuje trzy inne „smaki” tanich kremów do golenia – zielony z mentolem i eukaliptusem , żółty – cytrusowy oraz czerwony o aromacie gorzkich migdałów.
Krem Tcheon Fung Sing w niebieskim tyglu zrecenzowany również został przez grupę recenzentów, testujący produkt bez znajomości jego nazwy. Recenzje te dostępne są w osobnych artykułach:
Opakowanie i postać
Oj biedne to opakowanie. Oszczędności widać na odległość. Kiepski plastik i niedbale naklejona, odstająca naklejka. Nie lubię stawiać takiego dziadostwa na blacie w łazience. Tego typu problemów nie ma z porównywalnym cenowo mydłem Proraso, oraz pochodzącym z tej samej fabryki, również niedrogimi mydłami Figaro.
Biała masa ma identyczną konsystencję jak tradycyjne Figaro i bardzo podobną do Proraso. W mojej ocenie, powinna być raczej zaliczona do miękkich mydeł. Dalej w recenzji pojęcia „mydło” i „krem” będę używał wymiennie.
Podobnie jak w przypadku Figaro Monsieur, postanowiłem sprawdzić deklarowane przez producenta 125 ml, bo jakoś na oko nie wydawało mi się, że faktycznie kubek zawiera tyle „towaru”. Tym bardziej zdeterminowany byłem do powiedzenia „sprawdzam”, że mydlarnia Tcheon Fung Sing podpadła mi już wcześniej, z mydłem RazoRock XXX.
Metodologia badań była identyczna – zważyłem dolną część tygla wraz z mydłem, dolałem wody do krawędzi i ponownie dokonałem pomiaru masy, po czym wylałem wodę, delikatnie osuszyłem powierzchnię mydła, wygrzebałem wszystko z opakowania i zważyłem samo mydło. Następnie dokładnie wyczyściłem i osuszyłem kubek, po czym znów zważyłem dolną część opakowania. Ponownie wlałem wodę na równo z krawędzią i zważyłem kubek z wodą. Pomiarom poddałem dolną części opakowania bez przykrywki
Oto wyniki:
- tygiel z mydłem: 90,2 g
- tygiel z mydłem i wodą: 136,2 g
- sam tygiel: 14,0 g
- tygiel bez mydła, ale z wodą: 137,4 g
- masa mydła: 76 g
Wynika z tego, że w tyglu jest 46 ml pustego miejsca (2 – 1). Wiedząc, że całkowita pojemność tygla wynosi 123,4 ml (4 – 3), możemy na tej podstawie policzyć, że objętość mydła wynosi jedynie 77,4 ml., a więc aż o 47,6 g mniej niż wartość zadeklarowana przez producenta. Znając masę netto kremu, można wyliczyć, że jego masa właściwa wynosi 0,98 g/cm3, a więc nie odbiega istotnie od wartości w podobnych produktach.
Wiemy już, dlaczego producent nie chwali się masą netto mydła. Mydło łatwo zważyć, a do obliczenia objętości potrzeba trochę wysiłku. Nie każdemu się chce. Producent jak widać postanowił dorobić dodatkowy zysk za pomocą oszustwa. Oj, nieładnie! Takie małe dziadostwo połączone z brakiem szacunku dla klientów.
Skład
Skład recenzowanego produktu jest bardzo prosty i podobny do pierwszego, recenzowanego przeze mnie mydła do golenia marki Figaro.
Podstawą składu są zmydlone wodorotlenkami potasu i sodu: kwas stearynowy i olej kokosowy.
Skład uzupełnia dodatek węglanu potasu, który jak sądzę pełni rolę regulatora kwasowości.
Kompozycję zapachową aromatyzuje mieszanina substancji aromatycznych (Parfum) o nieujawnionym składzie.
Jak widać, skład mydła nie musi być skomplikowany. Można je zrobić bez konserwantów i polepszaczy piany.
Skład zgodnie z INCI: Aqua, Stearic Acid, Cocos Nucifera Oil, Potassium Hydroxide, Sodium Hydroxide, Parfum, Potassium Carbonate.
Zapach
Kompozycja zapachowa nie jest mocną stroną recenzowanego mydła. Mam wrażenie, że producent chciał aby mydło zachowało naturalny charakter, a zapach ma być jedynie akcentem. Aromat ma być sandałowy. Czy faktycznie jest? Osobiście nie odnoszę takiego wrażenia. Coś tam czuć. Nie jest to zapach zły, ani tym bardziej męczący. Może nawet wolę aby był taki, niż mydło miałoby być zapachu całkiem pozbawione, bądź pachniało chemicznymi cytrusami.
Początkowo miałem ocenić zapach na „3”. Jeśli jednak Lider ma „5”, to niebieski TFS nie może dostać mniej. Moja ocena to „5”.
Wyrabianie piany
Nad pianą nie ma się co rozwodzić. Recenzowane mydło pieni się po prostu rewelacyjnie. Pianę można ukręcić w moment i jest ona taka jak trzeba. Mogłaby być trochę bardziej kremowa? Mogła. Mogłaby być bardziej ciągnąca się? Tak, są znane lepsze. Jednak to co dostajemy z niebieskiego tygla zasługuje i tak na najwyższą ocenę. Moja ocena to 10/10. Gdybym naprawdę chciał się uprzeć, odjąłbym jeden punkt niedosyt kremowej konsystencji. Nie będę się upierał.
Golenie
No co zrobię, że ja tym mydłem lubię się golić. Faktem jest, że prawie nie pachnie, ale to w zasadzie jedyny zarzut, jaki do niego mam. Poza tym, same dobre właściwości – świetny poślizg i bardzo przyzwoita ochrona. Podczas golenia sprzętem średniej agresywności, czyli Mühle Sophist (R89) z Featherem, nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Efekt to idealna gładkość, bez najdrobniejszego podrażnienia. Gdy korzystam z agresora, czyli Mühle R41, wolałbym lepszą ochronę – to fakt. Tak naprawdę, przeszkadza mi jedynie brak zapachu.
Moja ocena to 8/10. Punkty odjąłem za jednak trochę zbyt małą ochronę i łatwy do zebrania poślizg.
Po goleniu
Muszę przyznać, że pomimo braku w składzie substancji o charakterze pielęgnacyjnym, po goleniu moja skóra była w całkiem dobrej kondycji. Nie ma mowy o nawilżeniu, ale o wysuszeniu również. Zapach jest kompletnie nieobecny.
Moja ocena odczuć po goleniu to 5/10.
Dostępność i cena
Krem Tcheon Fung Sing Ciotola Blu Crema di Barba dostępny w Polsce w internetowym sklepie eFiori. Opakowanie kosztuje jedynie 10 zł. Zakładając zużycie mydła na poziomie 1 g, otrzymujemy cenę jednego golenia w wysokości 0,13 zł.
Podsumowanie i ocena
Pomijając słaby zapach, recenzowany krem do golenia ma same zalety – genialnie się pieni, zapewnia świetne warunki golenia i bardzo dobrze zachowuje się po goleniu. To wszystko otrzymujemy za śmieszną cenę. Zdecydowanie polecam zakup.
Ocena ogólna: 7/10 (bardzo dobry produkt)
- zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 5/10,
- właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 10/10,
- efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 8/10,
- odczucia po goleniu (właściwości pielęgnacyjne, zapach): 5/10,
- opłacalność: 10/10.
Sprawdź w rankingu mydeł i kremów do golenia, jak recenzowany produkt wypada na tle konkurencji.
Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen cząstkowych.
Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny
Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.
Świetna recenzja, nie wiele się rozminęliśmy w punktacji. Czekam teraz na dystrybucję w Pl 😉
Ja na zakup tygla nie zdecydowałbym się z dwóch powodów:
1. Zapach. Mimo że w mojej ocenie jest o lata świetlne przed Liderem.
2. Przekręt z zawartością.
Złodziejstwo producenta jest rzeczywiście żałosne i karygodne.
Jeśli idzie o zapach, to każdy będzie miał własne zdanie. Lidera jestem w stanie używać, ale już po kilku użyciach zaczyna mnie męczyć. Warsa po prostu nie jestem w stanie zdzierżyć – „jedzie” od niego cała łazienka. 🙂 Natomiast tym niebieskim TFS-em spokojnie mógłbym golić się codziennie. Czy bym chciał? No oczywiście, że nie. Wolałbym kupić coś z zapachem. Jednak gdybym miał budżet w okolicach 0,10 zł dziennie, z pewnością produkt ten wylądowałby u mnie w łazience.
Mirku, kontaktujesz się z producentami. Może tu zapytałbyś, czemu zawartość deklarowana jest tak różna od realnej. Ciekawe, czy (ewentualnie jaka) by była odpowiedź.
Zapytałem o to oczywiście. Odpowiedzi nie dostałem. Sprawę nagłośnię na Badger & Blade.
Nie do końca rozumiem kwestii „napowietrzania”. Przekręt z pojemnością jest jasny i karygodny oczywiście, ale czy „napowietrzanie ” to nie wynik tego że masa tłuszczów jest mniejsza od masy wody i z tego powodu objętość nie musi wskazywać dokładnie masy. Oczywiście nie kwestionuje pańskiej interpretacji, mogę się mylić po prostu, nie do końca to rozumiem.
Drummond, serdecznie dzięki za wypatrzenie tego błędu. Przygotowując tekst, wkleiłem fragment z recenzji złotego Figaro, bo tam również sprawdziłem analogiczne wartości. Zdanie z napowietrzeniem powinno było być usunięte, bo napowietrzony jest złoty krem, a nie niebieski.
Nie wiem co decyduje o gęstości mydeł i kremów do golenia. Nie widzę jasnej reguły. Niebieski TFS ma masę właściwą bliską 1 g/cm3, a np. Brutal trochę powyżej 0,8. O tyle jest to dziwne, że Brutal ma dużo wody.
Pozostaje nam sobie życzyć aby producenci podawali obie wartości. Tak chyba jest na kremie Palomlive, gdzie mamy 65ml i 63gramy.
Tym razem sam musze się skorygować . Własnie sprawdziłem i krem Palolive ma 65gramów i 63ml. 🙁 Teraz to już naprawdę mogę powiedzieć, że wiem, że nic nie wiem.
Ja to często sprawdzam. Wiele golideł tonie w wodzie.
Dla mnie napowietrzenie lub nawodnienie nie stanowi większego problemu samego w sobie. Jeśli mamy masę, to i tak możemy łatwo ocenić realną wydajność. Gorzej jeśli mamy tylko pojemność.
Ale gdy zawartość jest wyrazźnie zawyżona, to jest to wprowadzanie w błąd i rynkowo nieuczciwe wobec producentów podających właściwe dane. Tego nie akceptuję.
W opakowaniu jest o ponad 1/3 mniej produktu niż deklaruje producent. Oszukują swoich klientów, bo wiedzą, że nikt nie będzie tego sprawdzał. Zastanawiam się, czy inne informacje podawane przez TFS, takie jak np. skład produktu są równie wiarygodne i czy dotyczy to też droższych mydeł. Co grozi za takie praktyki w krajach UE?