Producentem recenzowanego mydła jest mała, angielska rzemieślnicza mydlarnia, którą prowadzi pan Darron Barnes. Jakiś czas temu w serwisie geekhub opublikowana była recenzja mydła Wickham Soap Co. Super Smooth Spice Trade o zapachu inspirowanym Old Spicem.
Mydło pochodziło z pierwszego okresu działalności firmy. Z niewiadomych mi powodów przedsiębiorstwo wpadło w tarapaty i zawiesiło działalność. Właściciel zapowiedział, że dokona niezbędnych modyfikacji receptury i powróci na rynek z lepszymi wyrobami. Prawdę powiedziawszy, wątpiłem w to, ale i tak skontaktowałem się z producentem, by dał mi znać, gdy nowe mydła Wickham będą już dostępne. Bardzo się ucieszyłem, gdy pewnego dnia otrzymałem od Darrona maila z informacją, że na nową serię 1912 można już składać zamówienia. W sklepie można było nabyć trzy aromaty – Citrus Musk, Russian Leather i Club Cola. Dowiedziałem się również, że lada moment w ofercie pojawią się kolejne zapachy – Cashmere and Parma Violet. Poza mydłami producent oferuje wody po goleniu.
Opakowanie i postać
Mydło pakowane jest w białe, banalne, zakręcane słoiki, z prostą, ale nie pozbawioną uroku grafiką na wieczku. Słoik o średnicy wewnętrznej 9,8 mm idealnie nadaje się do ładowania w nim pędzla. Sprzyja temu również zapełnienie opakowania jedynie w połowie.
Ciekawe, że producent nie wrzuca mydła jak leci, ale wygładza powierzchnię masy, tak by brzegi były wyżej niż środek. Pierwszy raz coś takiego widziałem. Masę mydlaną da się ugniatać, choć jest twarda – nie tak jak potrójnie mielone mydło, ale stawia zdecydowanie większy opór niż typowe miękkie golidło.
Zapach
Jeśli ktoś wąchał świeżo wyprawioną skórę, wie że wcale nie jest to przyjemny zapach. Dopiero w procesie uszlachetniania, wyrobom nadaje się pożądany zapach. Ta surowa garbarska baza, która sama nie jest specjalnie atrakcyjna, w połączeniu z innymi aromatami tworzy oryginalne kompozycje z klasą. Kto wąchał Tuscan Leather Toma Forda, ten wie jak wspaniałe mogą być tego typu aromaty. Od razu uprzedzam, zapachy skórzane bardzo różnią się między sobą i zapach wspomnianego Toma Forda ma się nijak do aromatu recenzowanego mydła.
Jako zwolennik zapachów skórzanych, już dawno zetknąłem się z jednym z najbardziej znanych aromatów tego rodzaju, czyli Cusson’s Imperial Leather. Tak się złożyło, że właśnie ten zapach stanowił inspirację dla kompozycji 1812 Russian Leather. Skąd ta Rosja w nazwie? Aby to wytłumaczyć, musimy się cofnąć aż do roku 1768, kiedy to hrabia Grigorij Orłow, zamówił w londyńskiej firmie Bayleys of Bond Street perfumy Eau de Cologne Imperiale Russe. Zapach miał w sobie nuty spotykane w cenionych na całym świecie rosyjskich skórach. W procesie wyprawiania skór, rosyjscy garbarze używali dziegciu brzozowego, więc ich wyroby miały charakterystyczny zapach. W 1921 perfumeria Bayleys of Bond Street została kupiona przez Cussons Sons & Co. Firma ta korzystając z oryginalnej receptury wprowadziła na rynek wodę „Imperiale Russian Leather”, by po kilku miesiącach zmienić jej nazwę na „Imperial Leather”. W ślad za wodą toaletową, na rynku pojawiły się inne kosmetyki wykorzystujące jej zapach – mydła toaletowe, płyny do mycia ciała i rąk, talk itp.
Skórzane zapachy zrobiły karierę, a tworzyły je nie tylko firmy perfumiarskie. Znany angielski producent luksusowych wyrobów skórzanych, firma Creed, w 1781 roku zrealizowała zlecenie brytyjskiego króla, Jerzego III, na stworzenie zapachu przypominającego zapach perfumowanych, ekskluzywnych rękawiczek. Woda Royal English Leather nie tylko spodobała się zleceniodawcy, ale również zyskała uznanie klientów na całym świecie, gdy wiele lat później została wprowadzona do wolnej sprzedaży. Perfumy te produkowane są do dziś.
Wróćmy do Russian Leather. Niestety, nie było mi dane wąchać prawdziwej rosyjskiej skóry z wyjątkiem epizodu sprzed ponad 30 lat, kiedy skóra była bardzo młoda i niewyprawiona, ale pachniała rzeczywiście niezwykle przyjemnie. Zapach sławnego wyrobu, który zainspirował hrabiego Orłowa, znam jednak wyłącznie z opisu. Gdy pierwszy raz miałem do czynienia z kompozycją Wickham 1912 Russian Leather, zauważyłem, że kompozycja jest bardzo, ale to bardzo podobna do oryginału, a więc Cussons Imperial Leather. Od razu zwróciłem uwagę na intensywną lawendę i bergamotkę. Trochę mi ona przeszkadzała aż w takim stężeniu, ale im dłużej używałem angielskiego mydła, tym mniej zwracałem uwagę na lawendowo-bergamotową głowę, a bardziej na inne linie – jakieś smoliste nuty i błotną paczulę. Zapach jak rzadko który rozwija się podczas golenia.
Według opisu producenta, w linii głowy można znaleźć lawendę, bergamotkę i cytrynę. Na serce składają się: geranium, paproć (co to jest?), drewno cedrowe i paczula. Podstawę budują: wanilia, mąkla tarniowa, piżmo, tonka i ambra.
Kompozycja jest mocna i dość trwała. Doskonale wyczuwamy ją podczas wyrabiania piany, ale niuanse można odnaleźć dopiero podczas golenia. Po goleniu zapach jest intensywny, ale już mniej złożony. Można się nim cieszyć przez około 2 godziny.
Zapach jest świetny. W wodzie toaletowej oceniałbym go trochę gorzej, ale w mydle to prawdziwe arcydzieło. Pełne 10/10 to jedyna możliwa ocena.
Skład
Podstawą składu recenzowanego mydła są: stearynian potasu, mydło sodowe oleju kokosowego, mydło sodowe masła kakaowego, mydło sodowe oleju palmowego mydło sodowe oleju z awokado.
Skład uzupełniony jest dodatkiem oleju jojoba, glinki kaolinowej, alantoiny i gliceryny. Zastanawiające jest umiejscowienie gliceryny na samym końcu listy składników. Wskazywałoby to na niską jej zawartość, mniejszą nawet niż alantoiny.
Za zapach odpowiada mieszanina substancji aromatycznych o nieujawnionym składzie.
Zapytałem producenta wprost o to, czy kompozycję zapachową opiera na naturalnych olejkach eterycznych, czy też aromatach syntetycznych. Okazuje się, że są to również aromaty syntetyczne. Producent zapewnił że składniki wybiera rozważnie, i że stosuje się do standardów IFRA.
Gdybym robił własne mydło, myślę że zastosowałbym podobny skład jak w mydle Wickham. No może spróbowałbym pominąć glinkę kaolinową. Nie ma tu żadnych konserwantów, ani polepszaczy piany.
Skład zgodnie z INCI: Potassium Stearate, Aqua, Sodium Cocoate, Sodium Cocoa Butterate, Sodium Palmate, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Sodium Avocadate, Parfum, White Kaolin, Allantoin, Glycerine.
Piana
Mydło Wickham 1812 Russian Leather pieni się wyśmienicie – zarówno w zestawie z syntetycznymi Plissoftami ∅22 mm i ∅24 mm, jak i Mühle Sophist z włosiem z borsuka ∅23 mm. Jak by się z tego mydła nie korzystało, pianę naprawdę trudno jest popsuć. No może, jeśli przeholuje się z wodą i zbytnio się ją napowietrzy. W żadnym jednak przypadku, pierzynka nie będzie bardzo lekka.
Przy okazji golenia brzytwą, gdy piana wyrobiona na twarzy czeka na golenie w czasie gdy długo wecowałem brzytwę, mogłem przekonać się że broda Św. Mikołaja jest bardzo trwała. Nie ma tu mowy o wysychaniu.
Piana jest absolutnie idealna. Może nie aż tak kremowa jak w przypadku I Coloniali, ale mimo wszystko tłusta i wilgotna. Niektórym użytkownikom, dzięki temu że jest jej więcej, może nawet bardziej przypaść do gustu. W odróżnieniu jednak od I Coloniali, mydło Wickham łatwo się ładuje i bardzo prosto wyrabia.
Próbowałem z różnymi ilościami produktu i doszedłem do wniosku, że porcja 1-gramowa zapewnia nadmiarową pianę „na bogato”, na trzy przejścia. Bez najmniejszego problemu, korzystając z syntetyka, udawało mi się wyrobić wcale nie taką oszczędną pianę z 0,8-gramowego okrucha. Aby nie komplikować, przyjmuję wydajność na poziomie 1 g.
Jakość piany i łatwość wyrabiania oceniam na 10/10.
Golenie
Testuję czasem takie produkty, które prowokują mnie do wydłużania ich używania niemal w nieskończoność. Tak właśnie jest z 1812 Russian Leather. Dzięki temu mogłem przebadać jego współpracę z całym swoim parkiem maszynowym – zaczynając od Mühle Sophist (R89), poprzez Mühle R41 i Gillette Aristocrat, na brzytwie Charlex kończąc. W maszynkach siedziała zwykle żyletka Feather, jednego dnia ustępując miejsca pakistańskiemu, węglowemu Treetowi Dura Sharp.
Za każdym razem golenie było po prostu idealne – łagodne dla skóry, bezwzględne dla zarostu i bardzo precyzyjne. Dzięki wspaniałym właściwościom mydła mogłem dowolnie cyzelować wszystkie, trudniejsze nawet miejsca, osiągając gładkość nie podlegającą jakimkolwiek wątpliwościom.
Jedynie golenie z użyciem Gillette Aristocrat i Treet Dura Sharp było dyskusyjne. Wspaniała łagodność maszynki połączona z kulturą pracy pakistańskiego ostrza i niebywałą ochroną angielskiego mydła spowodowała, że miałem problem z efektywnym goleniem. Musiałem kilka razy przejeżdżać to samo miejsce, by osiągnąć oczekiwany efekt. Niemniej i tak z wyniku zabiegów byłem zadowolony. Po prostu musiałem się trochę najeździć.
Największego zaskoczenia doświadczyłem, gdy sięgnąłem po brzytwę. Takiego przyjemnego golenia moim calowym tasakiem jeszcze nie miałem. Owszem, po goleniu zauważyłem ze trzy czerwone kropki, ale w zamian do końca dnia cieszyłem się niepodważalną gładkością. Jedyne miejsce, którego skutecznie nie mogę ogolić brzytwą to szyja, zaraz pod linią żuchwy, ale tym razem nawet i tam od biedy mogłem stwierdzić, że jest akceptowalnie.
Właściwości podstawowe mydła Wickham 1912 Russian Leather zasługują na najwyższą ocenę 10/10.
Po goleniu
Prawdę powiedziawszy, spodziewałem się rewelacyjnych właściwości pielęgnacyjnych. Wydaje mi się, że testowane wcześniej mydło o zapachu Club Cola sprawowało się lepiej, ale musze to jeszcze potwierdzić. Obecne w składzie olej Jojoba oraz alantoina dawały nadzieję na wybitne właściwości pielęgnacyjne, a to co dostajemy, jest jedynie bardzo dobre. Dopiero po pewnym czasie skóra odzyskuje doskonałą formę. Nie można zapomnieć o zapachu. Przez 1-1,5 godziny możemy się cieszyć wyrazistym, naprawdę dobrym aromatem.
Odczucia po goleniu oceniam i tak wysoko – na 8/10, w czym spory udział ma intensywny i trwały aromat.
Dostępność i cena
Recenzowane mydło można kupić bezpośrednio u producenta, gdzie koszty przesyłki są naprawdę przyzwoite. Za duży, 140-gramowy słoik trzeba zapłacić £14.99, oraz dodatkowo £4.10 za wysyłkę do Polski – nieźle jak na za zakup jednej sztuki. Przy zamówieniu opiewającym na 3 słoiki, zapłacimy łącznie £52.47, czyli 90 zł za opakowanie. Zakładając zużycie na poziomie 1g, koszt golenia wynosi 0,64 zł. To całkiem uczciwa cena zważywszy na klasę produktu.
Co ciekawe, mydła do golenia Wickham dostępne są na Allegro u sprzedawcy dzikiborsuk.pl w doskonałej cenie 75 zł za opakowanie. W takim przypadku koszt golenia spada do 0,53 zł, co czyni zakup bardzo opłacalnym.
Podsumowanie i ocena
Bardzo się cieszę z tak mocnego powrotu na rynek firmy Wickham. Produkowane przez nich mydło do golenia 1912 Russian Leather Shaving Soap to czołówka wśród testowanych przeze mnie golideł. Żródło sukcesu tkwi nie tylko w bardzo dobrym, złożonym, klasycznym aromacie, ale również w genialnej pianie, zapewniającej wręcz idealne warunki golenia i bardzo przyzwoitym odczuciom po goleniu. Cena może nie jest najniższa, ale w zamian otrzymujemy naprawdę doskonały produkt. Zresztą, wśród ocenianych przeze mnie najlepszych golideł, cena 0,53 zł za jednokrotne użycie i tak jest jedną z najniższych. Zecydowanie polecam zakup.
Moja ocena: 10/10 (wybitny produkt)
- zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 10/10,
- właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 10/10,
- efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 10/10,
- odczucia po goleniu (właściwości pielęgnacyjne, zapach): 8/10,
- opłacalność: 6/10.
Sprawdź w rankingu mydeł i kremów do golenia, jak recenzowany produkt wypada na tle konkurencji.
Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen cząstkowych.
Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny
Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.
Pewnie zauważyłeś już reklamy. Wpływy z nich jak na razie pozwalają na pokrycie drobnego procenta kosztów. Wiem, że ogłoszenia są trochę uciążliwe, ale dzięki nim mam choć trochę wrażenia, że nie pracuję zupełnie za darmo. Jeśli zauważysz w ogłoszeniach coś ciekawego, kliknij – serwis na tym skorzysta. Jeśli korzystasz z AdBlocka, proszę dodaj geekhub do listy wyjątków. Dziękuję.
Bardzo dobra recenzja! Czekałem na Club Cola a tu inny smak.
Po kilku goleniach Club Cola coś czuję, że moja ocena pokryła by się w większości z Twoją (poza zapachem oczywiście). Piana z mydła tego producenta wychodzi bardzo konkretna i gęsta.
Czekam na opinie Club Cola, ale chyba będzie podobnie 😉
Niestety, nie było mi dane wąchać prawdziwej rosyjskiej skóry z wyjątkiem epizodu sprzed ponad 30 lat, kiedy skóra była bardzo młoda i niewyprawiona, ale pachniała rzeczywiście niezwykle przyjemnie – You made my day.
Było to na obozie harcerskim zorganizowanym w takim sowieckim miasteczku pionierskim w miejscowości Kobryń (obecnie Кобрын na Białorusi). W ramach zjednoczenia z ludźmi pracy budowaliśmy autostradę. Wrażenia absolutnie niezapomniane. Kultura, jedzenie, w zasadzie wszystko zupełnie inne niż w Polsce.
Pierwsze golenie powyższym mydłem, właściwości identyczne jak ColaClub, jednakże zapach, zupełnie inna bajka. CC jest ciekawą i interesującą wariacją, RL to klasa sama w sobie, genialny zapach. O dziwo w połączeniu w Thayersem Ogórkowym tworzy świetną kompozycję zapachową. Dla mnie absolutne top10.
Sam sobie odpowiem po latach 😉
Skończyłem właśnie RL (nie cały, miałem tam z 60%). Przyznam że moje punkty się trochę zmieniły.
Zapach 9/10 – świetny zapach, bardzo go lubię, w mojej ocenie idealny na jesień/zimę, do 10 brakuje dla mnie efektu WOW.
Piana 10/10 – jak kiedyś pisałem przy innym mydle, da się ją ukręcić nawet za pomocą mopa.
Golenie 9/10 – dlaczego tylko 9? Niestety w mojej ocenie po zużyciu dużej ilości mydła stwierdzam że C&E/Kent/SV są lepsze, minimalnie, ale jednak lepsze.
Mimo wszystko jest to mydło które kupię jeszcze raz (jak jeszcze cokolwiek uda mi się wykończyć)
Pierwsze golenie za mną. Zapach bardzo dobry… ale chyba ostatnio przeze mnie testowany Maggard Razors Tobacco&Leather uznam za trochę lepszy: mniej słodki, bardziej intensywny, ale jednocześnie nadmiernie wytrawny 🙂
Golenie bez zarzutów… bardzo dobra i bezproblemowa piana.