Firma Barister & Mann znana jest czytelnikom Geekhuba z recenzji Barrister & Mann Cheshire Shaving Soap oraz z opisu mydła budżetowej linii Latha – Barrister & Mann Latha Taiga Shaving Soap.

barrister-mann-logo

Gdy testowałem Taigę, żałowałem że najpierw w moje ręce nie wpadłą kompozycja Sandalwood. W końcu doczekałem się – mogę ocenić obowiązkową pozycję u niemal każdego szanującego się mydlarza.

Opakowanie i postać

Plastikowe pudełko wykonane z półprzeźroczystego plastiku, w którym umieszczone jest recenzowane mydło, nie jest szczytem osiągnięć współczesnej sztuki użytkowej. Tak samo etykieta nie wzbudza zachwytu, jednak z drugiej strony nie można jej odebrać czytelności.

Opakowanie mydła do golenia Barrister & Mann Latha Sandalwood Shaving Soap
Opakowanie mydła do golenia Barrister & Mann Latha Sandalwood Shaving Soap

 

Wewnątrz słoika znajduje się dość miękka, beżowa masa, dająca się ugniatać w palcach.

Zapach

Dziwny jest to zapach. Jakoś mało sandałowy, za to dość słodki, owocowy. Z opakowania jest wyraźnie wyczuwalny, ale podczas wyrabiania piany, a szczególnie po goleniu, niemal się go nie czuje.

Dopiero później przeczytałem podpis pod dużą nazwą „Sandalwood” na etykiecie – currant, sandalwood i amber. No i wszystko jasne.

Po paru dniach zapoznawania się z tą kompozycją wreszcie zacząłem doceniać fakt, że nie jest to zapach banalny. Czy zachwycił mnie? Niestety nie. Brak mu charakteru, którego bym oczekiwał od produktu Barrister & Mann. Faktycznie gdzieś się ten sandał przebija, ale czyni to tak anemicznie, że można sobie darować bardziej wnikliwe opisy. Ambra? Hmmm… Raczej nie. Przynajmniej nie dla mnie. Porzeczka z czymś – to mój opis. Ogólnie – duże rozczarowanie.

Moja ocena to 6/10.

Skład

Skład recenzowanego mydła jest identyczny jak w przypadku wersji Taiga. Różni się jedynie aromat. To w teorii, bo właściwości wydają mi się jednak odrobinę inne, ale o tym dalej.

Podstawę stanowią: stearynian potasu, stearynian sodu, mydło potasowe łoju wołowego, mydło sodowe łoju wołowego, mydło potasowe oleju kokosowego i mydło sodowe oleju kokosowego.

Skład uzupełniają: gliceryna, olej arganowy, masło Shea, cytrynian sodu (sekwestrant, regulator kwasowości), mleczan sodu (działanie nawilżające, keratolityczne), octan tokoferylu (antyoksydant i naturalny konserwant).

Za zapach odpowiada mieszanina substancji aromatycznych.

Skład zgodnie z INCI: Aqua, Potassium Stearate, Sodium Stearate, Potassium Tallowate, Sodium Tallowate, Glycerin, Potassium Cocoate, Sodium Cocoate, Fragrance, Argania spinosa (Argan) Oil, Butyrospermum parkii (Shea) Butter, Sodium Citrate, Sodium Lactate, Tocopherol Acetate.

Piana

Do wyrabiania piany pierwszy używałem amerykańskiego olbrzyma, czyli 26-milimetrowego syntetyka od Maggarda oraz jego mniejszego, 24-milimetrowego brata. Kontrolnie, choć i niechętnie wyrobiłem pianę również za pomocą borsuka Mühle Sophist Silvertip Badger Brush.

Do piany nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Jeśli się doda odpowiednią ilość wody, jest kremowa, będzie też nawilżająca no i ważne, jest trwała. Nawet gdy obficie dozowałem wodę, piana nie nabywała tendencji zanikania. Jedyne do czego można mieć drobne pretensje, to większa ilość pracy jaka jest potrzebna do uzyskania oczekiwanego efektu. Szczególnie cecha daje o sobie znać, gdy używałem pędzla z włosiem naturalnym. Optymalnie radził sobie Maggard 24 mm.

Do golenia wystarcza 1-gramowa porcja, ale oczywiście tylko wtedy, gdy używa się normalnego pędzla. 26-milimetrowy Maggard nie jest normalny i potrzebuje przynajmniej 20% więcej mydła. Wydajność jest trochę mniejsza niż w przypadku wersji Taiga. Czyżby faktycznie właściwości były inne?

Moja ocena piany to 8/10.

Golenie

Do golenia użyłem różnych przyrządów – maszynek Mühle Sophist (R89), Mühle R41 Rosegold, Fatip Testina Gentile oraz brzytwy Charlex 1 cal.

Golenie Sophistem było tragedią. Nie dokręciłem do końca rączki i żyletka nie była wystarczająco mocno wygięta. W efekcie, nakładając na to przyzwoitą, ale jednak nie wybitną ochronę i niewystarczający poślizg zaliczyłem zdarcie naskórka w okolicy ust. W końcu się zorientowałem, ale czasu cofnąć się nie da. Dawno sobie takiej krzywdy nie zrobiłem! Na nieszczęście tego dnia miałem dość ważne służbowe spotkanie.

Drugiego dnia wiedziałem, że muszę uważać na kilka poprzedniego dnia podrażnionych i skaleczonych miejsc. O goleniu R41 nie mogło być mowy. Pozostałem przy R89, ale użyłem wyprodukowanej na indyjski rynek żyletki Wilkinson Razor (a Gillette Product), która należy raczej do tych łagodniejszych. Tym razem nic złego mi się nie przytrafiło. Zestaw pracował bardzo dobrze, choć mimo wszystko charakterystyką mydła jakoś szczególnie zachwycony nie byłem.

W końcu zdecydowałem się i na użycie R41 i brzytwy. W obu przypadkach na właściwości nie narzekałem. To co mi jedynie przeszkadzało, to poślizg, który zupełnie zanika po zgarnięciu piany.

Umiarkowany poślizg połączony z przyzwoitą ochroną wcale nie musi dawać słabe golenie. Tak właśnie było w przypadku testowanego mydła. Nie oceniam amerykańskiego produktu źle, jednak warto podkreślić, że takich ambitnych przeciętniaków jest na rynku bardzo wielu.

Moja ocena to 8/10. Latha Sandalwood co do właściwości jest lepszy niż czerwone Proraso, ale jakiejś kosmicznej różnicy nie widzę.

Po goleniu

Ponieważ wcześniej używałem mydła z linii Latha, wiedziałem że nie należy spodziewać się wybitnych odczuć po goleniu. Nie byłem więc zaskoczony, gdy zauważyłem, że skóra jest lekko ściągnięta i bardzo powoli odzyskuje nawilżenie. W miarę dobrze wyczuwalny był za to aromat, ale tak jak wcześniej zauważyłem – bardziej porzeczkowy niż sandałowy.

Więcej niż 6/10 nie dam.

Dostępność i cena

Barrister & Mann nie ma dystrybutora w Polsce. W sklepie Maggard Razors op. Razem z przesyłką za trzy słoiki trzeba zapłacić $50, co w efekcie da 69 zł za opakowanie. Zakładając zużycie na poziomie 1 g, koszt jednego golenia wynosi 0,49 zł.

Podsumowanie i ocena

Sandałowe mydło Barrister & Mann Latha jest dla mnie rozczarowaniem. Wiem, że właściciel firmy, William, znany jest ze swych oryginalnych kompozycji zapachowych, ale tym razem mnie nie zachwycił. Jego interpretacja sandałowej klasyki, owszem, jest oryginalna, ale zbyt mało ma swego klasycznego, męskiego rdzenia. Dobrze golących mydeł jest na rynku mnóstwo, ale dobrze golących i świetnie pachnących znacznie mniej. Niestety, sandałowe wydanie linii budżetowej Latha, jak na tylko trochę lepsze niż przeciętne właściwości, jest zdecydowanie w Polsce za drogie i nie warto sobie nim zawracać głowy.

Moja ocena: 7/10 (bardzo dobry produkt)

  • zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 6/10,
  • właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 8/10,
  • efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 9/10,
  • odczucia po goleniu (właściwości pielęgnacyjne, zapach): 6/10,
  • cena za jedno golenie: 0,61 zł,
  • opłacalność: 4/10.

Sprawdź w rankingu mydeł i kremów do golenia, jak recenzowany produkt wypada na tle konkurencji.

Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen cząstkowych.

Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny

Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.

Pewnie zauważyłeś już reklamy. Wpływy z nich jak na razie pozwalają na pokrycie drobnego procenta kosztów. Wiem, że ogłoszenia są trochę uciążliwe, ale dzięki nim mam choć trochę wrażenia, że nie pracuję zupełnie za darmo. Jeśli zauważysz w ogłoszeniach coś ciekawego, kliknij – serwis na tym skorzysta. Jeśli korzystasz z AdBlocka, proszę dodaj geekhub do listy wyjątków. Dziękuję.

blokowanie-reklam

Ten post ma jeden komentarz

  1. Emil

    Fajna recenzja, właściwości jak widzę podobne do Taigi, co w sumie nie powinno dziwić. Jednakże zgadzam się z Twoją opinią, mydło te jest ok, ale nic zachwycającego, jakby było po 20-30zł to można się poważnie zastanowić, w takim przypadku jednak nie (w USA jest niby na takim poziomie dla nich ;D)

    Cieszę się że Ci żyletki pod pasowały 😉

Dodaj komentarz