Na temat firmy Wilkinson Sword można przeczytać więcej w mojej w recenzji mydła do golenia Wilkinson Sword oraz w recenzji kremu do golenia Wilkinson Sword autorstwa Tomka Karlińskiego.

Opakowanie i postać

Produkt zgodnie z nazwą ma postać sztyftu wykonanego z dość twardego, niebieskiego mydła, owiniętego w folię aluminiową i nasadzonego na plastikową podstawkę. Całość zapakowana jest w proste, kartonowe pudełko. Zarówno waga, jak i wygląd, oczywiście pomijając kolor, jako żywo przypomina recenzowany wcześniej sztyft Palmolive. Mydło jest wystarczająco miękkie, aby dało się go swobodnie wetrzeć w skórę twarzy. Osobom, które nie są zwolennikami aplikacji sztyftu na twarzy, polecam starcie go do tygla.

Sztyft do golenia Wilkinson Sword
Sztyft do golenia Wilkinson Sword

Zapach

Aromat mydła to według mnie najsłabsza jego strona. Zdaję sobie sprawę, że odczucia są bardzo indywidualne, więc wielu osobom zapach sztyftu Wilkinson może się spodobać. Dla mnie jest on nieprzyjemny, ale nie na tyle, aby przeszkadzało mi to w goleniu. To zdecydowanie czysty, męski zapach, z silnymi nutami cytrusowymi. Jednak w mojej ocenie, zapach jest zdecydowanie za mocno chemiczny i bardziej pasuje mi do środków pielęgnujących toaletę niż twarz.

Skład

Skład już na pierwszy rzut oka robi dobre wrażenie – przynajmniej jeśli chodzi o zdolność budowania solidnej piany.

Podstawą składu masy mydlanej są: stearynian potasu, stearynian sodu, mydło potasowe łoju, mydło potasowe oleju kokosowego, mydło sodowe łoju i mydło sodowe oleju kokosowego. Nie ma tu żadnych detergentowych dopalaczy.

Skład uzupełniają: gliceryna, lanolina, wodorotlenek potasu i wodorotlenek sodu oraz dwa sekwestranty, odpowiadające za konserwację produktu i właściwe zachowanie w twardej wodzie – sól tetrasodowa kwasu wersenowego i sól tetrasodowa kwasu etidronowego.

Smerfowy kolor zapewniają: Cl 51319, Cl 74160, Cl 7789.

Za zapach odpowiada kompozycja aromatyczna (parfum) oraz Alpha-Isomethyl Ionone, salicylan benzylu (roślinny, balsamiczny), cytronellol (róża i geranium), geraniol (pelargonia), hydroksycytronellal (konwalia), Lyral (lilia, fiołek, cytryna), limonen (skórka cytrynowa), linalol (konwalia)

Pomimo tego, że lista składników jest długa, nie ma w niej kontrowersyjnych konserwantów czy detergentów, za to jest zmydlony łój, który bez wątpienia w części odpowiada za dobre właściwości.

Skład sztyftu do golenia Wilkinson Sword
Skład sztyftu do golenia Wilkinson Sword

Skład zgodnie z INCI: Potassium Stearate, Sodium Stearate, Potassium Tallowate, Potassium Cocoate, Aqua, Sodium Tallowate, Glycerin, Sodium Cocoate, Parfum, Lanolin, Potassium Hydroxide, Tetrasodium EDTA, Tetrasodium Etidronate, Sodium Hydroxide, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate, Citronellol, Geraniol, Hydroxycitronellal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Limonene, Linalool, Cl 51319, Cl 74160, Cl 77891

Piana

Do wyrabiania piany używałem pędzla z borsuka Mühle Sophist Silvertip ∅23 mm. Z osiągnięciem zadowalających rezultatów nie miałem najmniejszych kłopotów. Produktu używałem zgodnie z zamysłem producenta, a więc pocierałem skórę twarzy sztyftem, po czym zaczynałem wyrabiać pianę dość dobrze strzepniętym pędzlem. Sztyft ważyłem przed i po aplikacji, sprawdzając nałożoną ilość mydła. Sprawdziłem porcje 0,5 g, 0,6 g, 0,8 g i 0,9 g. Większe ilości zapewniają osiągnięcie grubej warstwy piany, wystarczającej bez problemu nawet na 4 przejścia. Jednak nawet 0,6 g jest ilością, która z powodzeniem gwarantuje komfortowe golenie.

Pianę wyrabia się szybko i jest jej dużo, ma wzorową strukturę, której naprawdę nic nie można zarzucić. Jest kremowa, ciągnąca się i całkiem konkretna. Nie ma mowy o zanikaniu oraz o wysychaniu. Co więcej, mydło posiada wysoką tolerancję na różne ilości wody.

Trudno uwierzyć, że tak niedrogi produkt, posiada tak dobre właściwości.

Golenie

Ach, gdyby nie ten zapach… Poza tym golenie było bardzo dobre. Poślizg naprawdę niezły, ale niestety, nie pozostawał na skórze po zgarnięciu piany. Do amortyzacji również nie można mieć zastrzeżeń, choć oczywiście znacznie lepsza jest, gdy piana będzie zagęszczona. Zmiękczanie zarostu było raczej przeciętne, ale ze względu na odbyte zabiegi zmiękczające przed goleniem, nie za bardzo mi to przeszkadzało. Właściwości podstawowe mydła oceniam na poziomie znacznie powyżej przeciętnego. Z golenia z użyciem sztyftu Wilkinson byłem odrobinę bardziej zadowolony niż z zabiegu wykorzystującego sztyft Palmolive. Wydaje mi się, że z testowanych przeze mnie sztyftów, jedynie Tabac przewyższał swymi właściwościami Wilkinsona.

Po goleniu

Tyle się naczytałem o dobrych właściwościach pielęgnacyjnych sztyftu Wilkinson, że bez najmniejszych obaw odpuściłem sobie nałożenie balsamu po goleniu. No cóż…, zawiodłem się. Skóra była co prawda błyszcząca, ale bezwzględnie wymagała nawilżenia. Na szczęście, podobnie jak w przypadku niemal wszystkich testowanych przeze mnie mydeł i kremów, nie doświadczyłem podrażnienia czy reakcji alergicznych.

Poza tym, przez niemal godzinę czułem zapach sztyftu, który co prawda nie był intensywny, ale jednak wyraźnie wyczuwalny i jak dla mnie nieprzyjemny.

Dostępność i cena

Sztyft dostępny był (jest?) w Polsce, o czym świadczą napisy po polsku na opakowaniu, ale ja nigdy w żadnym sklepie go nie widziałem. Z doniesień znajomych wiem, że jeśli jest, to za 50-gramowy sztyft trzeba zapłacić minimum 7 zł, a często i więcej. W niemieckich sklepach produkt można kupić za ok. 1,5 Euro. Zakładając, że na golenie potrzeba 0,6 grama mydła, koszt jednego standardowego, trójprzejściowego zabiegu wynosi 0,08 zł, a więc na poziomie ceny kremów Lider i Wars, dwa grosze drożej od sztyftu Palmolive i dwa razy drożej od sztyftu Arko.

Podsumowanie i ocena

Sztyft Wilkinson to zadziwiająco dobry produkt jak na swoją cenę. Właściwościami podstawowymi dorównuje wielokrotnie droższym mydłom i kremom do golenia i nie kompromituje się jeśli idzie o właściwości pielęgnacyjne. Jedynie zapach jest sprawą dyskusyjną. Jednak za 7 zł nie ma co się zastanawiać i koniecznie polecam sprawdzić samemu. Zastanawia mnie również fakt, dlaczego producent nie zastąpił tak dobrym produktem sprzedawanego przez siebie, znacznie gorszego mydła w tyglu.

Moja ocena: 5/10 (dobry produkt)

  • zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 3/10,
  • właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 8/10,
  • efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 7/10,
  • właściwości pielęgnacyjne: 5/10,
  • opłacalność: 10/10.

Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen.

Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny

Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą. chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.

Ten post ma jeden komentarz

  1. Rafifafi

    Mi również zapach tego mydła zupełnie nie leży. Strasznie chemiczny

Dodaj komentarz