Producentem recenzowanego kremu do golenia jest brytyjska firma The Body Shop International PLC, założona 1976 roku przez p. Anitę Roddick. Przedsiębiorstwo działa w 61 krajach na całym świecie, sprzedając swe wyroby w sieci 2500 franczyzowych sklepów.  Obecnie współwłaścicielem The Body Shop jest koncern L’Oréal.

Opakowanie i konsystencja

Krem sprzedawany jest w ładnym plastikowym słoiku o pojemności 200 ml. W przypadku kremu nie ma to specjalnego znaczenia, ponieważ produkt nabiera się najczęściej i tak palcem. Masa ma bardzo miękką, typową dla kremu do golenia konsystencję.

The Body Shop Maca Root Shave Cream – recenzja kremu do golenia
The Body Shop Maca Root Shave Cream – recenzja kremu do golenia

Zapach

Zapach kremu nie zachwyca, ale jest całkiem przyjemny – czysty, mydlany, cytrusowy z delikatną nutą kumaryny. Po zabiegu golenia aromat nie jest trwały, ale pędzel następnego dnia pachnie jeszcze całkiem mocno.

Skład

Brawa dla producenta za wytłumaczenie w składzie znaczenia każdego ze składników. Szkoda tylko, że przygotowaniem opisu zajął się ktoś, kto ma marne pojęcie o tym co faktycznie dzieje się w czasie produkcji. Opisanie wodorotlenku potasu jako regulatora kwasowości, podczas gdy związek ten odpowiada za zmydlanie kwasów tłuszczowych, jest po prostu żenujące.

Poza wodą, która w każdym kremie do golenia występuje w dużej ilości, podstawą składu są mydła potasowe i w mniejszej ilości sodowe kwasu stearynowego, kwasu mirystynowego oraz kwasu tłuszczowego z oleju kokosowego. Zwraca uwagę duża ilość substancji o działaniu pielęgnacyjnym i łagodzącym: gliceryna, pantenol, glikol kaprylowy, olej z orzechów brazylijskich (Bertholletia Excelsa), keratyna (myślę, że w składzie jest błąd i chodzi właśnie o keratynę, a nie kreatynę), olej sezamowy, wyciąg z aloesu, wyciąg z korzenia maca (Lepidium Meyenii) i N-(1-oksooktylo)glicyna. Pomocnicze role pełnią trójetanoloamina (regulator kwasowości), EDTA (konserwant), 1,2-Hexanediol (najpewniej jako konserwant) i kwas cytrynowy (regulator kwasowości).

Za zapach odpowiada mieszanina substancji aromatycznych ukrytych pod nazwą „Parfum” i alkohol fenyloetylowy.

Skład według INCI: Aqua/Water/Eau (Solvent/Diluent), Stearic Acid (Emulsifier), Myristic Acid (Emulsifier), Potassium Hydroxide (pH Adjuster), Coconut Acid (Surfactant), Glycerin (Humectant), Triethanolamine (pH Adjuster), Parfum/Fragrance (Fragrance), Phenethyl Alcohol (Fragrance Ingredient), Panthenol (Skin/Hair Conditioning Agent), Caprylyl Glycol (Skin Conditioning Agent), Sodium Hydroxide (pH Adjuster), Bertholletia Excelsa Seed Oil (Emollient), Creatine (Skin-Conditioning Agent), Sesamum Indicum Seed Oil/Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil (Skin-Conditioning Agent), Aloe Barbadensis Leaf Juice (Skin Conditioning Agent), Tetrasodium EDTA (Chelating Agent), Hydrolyzed Lepidium Meyenii Root (Natural Extract), 1,2-Hexanediol (Solvent), Capryloyl Glycine (Hair Conditioning Agent), Citric Acid (pH Adjuster).

Wyrabianie piany

Z kremu The Body Shop Maca Root można ukręcić bardzo dobrą pianę. Próbowałem wyrabiać pianę w tyglu i żadnych kłopotów nie miałem – piana powstaje bardzo szybko i w dużej ilości. W przypadku wyrabiania na twarzy już tak różowo nie jest, bo jednak potrzeba minuty kręcenia, aby osiągnąć satysfakcjonujące efekty. Używając kremu po raz pierwszy, nie przyłożyłem się jak należy do wyrabiania piany na twarzy i zadowolony z efektów nie byłem. Krem The Body Shop niestety ma bardzo niską elastyczność jeśli chodzi o ilość akceptowanej wody. Gdy wody jest za mało, piana ma konsystencję pasty. Po dodaniu zbyt dużej ilości wody, bardzo traci na zdolności do amortyzacji, a przy drugim przejściu potrafi zanikać.

Golenie

Po wypracowaniu złotego środka w konsystencji piany, można uzyskać całkiem niezłe warunki do komfortowego golenia. W czasie pierwszego przejścia amortyzacja jest bardzo dobra, ale po nawet lekkim rozwodnieniu piany ulega dużej degradacji. Za to poślizg i zmiękczanie zarostu są na wysokim poziomie. Podczas golenia, szczególnie przy drugim i trzecim przejściu trzeba uważać, bo nie tylko amortyzacja, ale również poślizg ulegają zmniejszeniu.

Po goleniu

Krem pozostawia na skórze coś, co zmniejsza naturalne podrażnienie wynikające z golenia oraz nawilża skórę. Pod tym względem, to jeden z lepszych specyfików, jakiego miałem okazję używać. Nie wiem który składnik za to odpowiada, może jest ich kilka, ale wrażenie gładkiej, sprężystej skóry odczuwam bardzo wyraźnie. Co najważniejsze, krem sam z siebie nie podrażnia, ani nie alergizuje.

Cena i dostępność

Produkt można kupić stacjonarnie i przez Internet za ok. 50 zł. W 200-mililitrowym słoiku mieści się 180 g produktu. Na jedno golenie zużywa się ok. 1,5 g. Oznacza to, że jeden zabieg golenia kosztuje 42 gr.

Podsumowanie i ocena

Zalety brytyjskiego produktu sprowadzają się do bardzo dobrych właściwości pielęgnacyjnych. Poza tym krem niczym mnie nie zachwycił. Nie jest łatwy w użyciu, jest bardzo wrażliwy na ilość dodanej wody i nie zapewnia oczekiwanej ochrony podczas golenia. Przyjemny zapach nie ma sobie niczego zachwycającego. Do tego dochodzi stosunkowo wysoka cena. Dwa razy taniej można kupić krem La Toja, który co prawda znacznie ustępuje pod względem właściwości pielęgnacyjnych, ale poza tym jest lepszy pod każdym względem. Raczej nie polecam.

Moja ocena: 6/10 (dobry produkt)

  • zapach: 4/10
  • właściwości piany: 6/10
  • efektywność golenia: 7/10
  • właściwości pielęgnacyjne: 8/10
  • opłacalność: 5/10

Punktacja: 0 – tragiczny, 1-2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny

Ten post ma 2 komentarzy

  1. Laki_Luk

    Krem doczekał się swojej kolejki i pomagał mi się ogolić w ubiegłym tygodniu. Łącznie 6 goleń. Kręcony w miseczce forumowym borsukiem Maestro. Otrzymałem go jako nagrodę na tutejszym blogu ( https://geekhub.pl/?p=1686 ). Dziękuję.

    Zasadniczo nie mam większych zastrzeżeń do tego, co napisał Mirek w recenzji. Piana wychodzi pierwsza klasa. Golenie powyżej średniej. Zapach bez rewelacji; wprawdzie nic w nim nie razi, ale też nic nie zachwyca. Jest bardzo delikatny.

    Tylko w punkcie „pielęgnacja” nie przyznałbym nic ponad 5 punktów. Może dlatego, że przed kremem Maca Root używałem dużo lepsze w tym względzie mydło Maggard Razors London Barbershop.

    Krem uznałem za na tyle dobry, by został w cyklu używanych golideł… czyli za 5 tygodni znów będzie pracował.

    1. Mirosław Florek

      No właśnie – jedynie solidny średniak. Właściwości pielęgnacyjne to czasem sprawa bardzo indywidualna. Krem The Body Shop Maca Root jest trochę za drogi by móc go polecać. Dużą zaletą jest możliwość nabycia produktu stacjonarnie, choć i w tym przypadku swe kroki skierowałbym raczej do salonu L’Occitane.

Dodaj komentarz