W serwisie znajduje się już recenzja Soap Commander Shaving Soap Passion – jej autorem jest Mirosław Florek. Jestem zwolennikiem publikowania recenzji tych samych produktów przez różne osoby, gdyż na ocenę mydła wpływa wiele czynników: rodzaj i stan skóry, zarostu, użyty pędzel, maszynka, żyletka, twardość wody, sposób wyrabiania piany, ilość użytego produktu itp. Tak więc zmiennych jest dużo i oceny poszczególnych osób mogą się znacznie różnić od siebie. Nie będę powtarzał informacji na temat mydła, jego składu oraz historii producenta, bo można je przeczytać w recenzji Mirka: Soap Commander Shaving Soap Passion
Zapach
Zapach należy do słodkich. Dominują w nim aromaty cynamonu i goździków, dlatego moje pierwsze skojarzenie to jabłecznik. Nie jest to jednak typowy zapach typu gourmand, bo oprócz nut słodyczy kulinarnych można w nim wyczuć nuty korzenne i cytrusowo-kwiatowe. Zapach jest intensywny i złożony – część aromatów jest trudnych do zidentyfikowania: jestem w stanie wyczuć nuty drzewne: cedru, sandałowca i teki gdy wiem, że się tam znajdują. Zapach Soap Commander Shaving Soap Passion początkowo wywołał u mnie zachwyt, jednak po pewnym czasie spowszechniał i zacząłem go odbierać gorzej, ale i tak podoba mi się.
Wyrabianie piany oraz golenie
Aby przedstawić właściwości Soap Commander Shaving Soap Passion najłatwiej będzie mi opisać poszczególne golenia.
Dzień pierwszy:
W sytuacji gdy nie znam mydła i nie wiem jak się zachowuje, wolę użyć większej ilości produktu niż to jest potrzebne. Zawsze długo ładuję nieznane mi mydło na pędzel. Tak zrobiłem też tym razem. Aby otrzymać dobrą pianę musiałem wyrabiać ją dłużej niż w przypadku innych mydeł. Uzyskałem bardzo gęstą pianę – miałem wrażenie, że można kroić ją nożem. Była tłusta i kremowa, lecz nie było jej dużo. Z drugiej strony wystarczyło jej bez problemu na trzy przejścia i poprawki. Prawdę mówiąc wolałbym, żeby piana była odrobinę lżejsza i bardziej obfita, jednak na dobrą sprawę nie było do czego się przyczepić. Miała bardzo dobrą konsystencję, bez najmniejszego śladu pęcherzyków powietrza. O braku stabilności nie było mowy. Nie wysychała, nie zanikała na twarzy.
Przystąpiłem do golenia. Najbardziej zaskoczył mnie słaby poślizg 6/10 pkt. Golenie nie należało do dobrych. Niby amortyzacja była całkiem niezła, lecz po trzecim przejściu na skórze pojawiło się wiele mikrozacięć – najwięcej pod nosem i na brodzie. Po goleniu konieczne było użycie ałunu, którego nie stosowałem od dawna. Stwierdziłem że to wina nie znanej mi żyletki: Gillette Wilkinson.
Dzień drugi:
Zmieniłem żyletkę w maszynce na dobrze mi znaną Astrę SP. Powtórzyłem proces bez zmian i niestety uzyskałem bardzo podobny wynik. Golenie było mniej krwawe, lecz nie należało do komfortowych. Zaskoczyło mnie to, bo pamiętałem, że Mirek w swojej recenzji bardzo pozytywnie wypowiadał się o właściwościach mydła.
Dzień trzeci:
Długie ładowanie mydła na pędzel, lecz tym razem postanowiłem bardziej rozwodnić pianę w celu poprawienia poślizgu. W trakcie wyrabiania piany na twarzy kilkakrotnie zamoczyłem pędzel w wodzie. Wyrabianie piany trwało bardzo długo, lecz uzyskałem świetną pianę: była odrobinę lżejsza niż poprzednio i było jej dużo więcej – udało się uzyskać brodę Świętego Mikołaja.
Znacznie poprawił się poślizg 8/10 pkt., amortyzacja również była bardzo dobra 8/10 pkt.
Drugie przejście: obficie przemyłem twarz wodą i przystąpiłem do pędzlowania twarzy. Otrzymałem bardziej wodnistą pianę i było jej znacznie mniej. W czasie golenia poślizg pozostał na podobnym poziomie, lecz pogorszyła się amortyzacja 7/10 pkt.
Trzecie przejście: piana okryła twarz bardzo cienką warstwą. Tym razem było jej bardzo mało.
Nie raz goliłem się już mydłami które dawały jeszcze gorszą pianę, jednak po jednym pociągnięciu maszynki stwierdziłem, że nie ma co kontynuować golenia. Zakręciłem kilka razy pędzlem po mydle i rozpocząłem wyrabianie piany. Podczas trzeciego przejścia uzyskałem mniej piany niż w czasie pierwszego przejścia, lecz jej parametry i efektywność golenia były takie jak przy pierwszym.
W końcu udało się zaliczyć dobre golenie przy pomocy Soap Commander Shaving Soap Passion.
Dzień czwarty:
Postanowiłem naładować tyle mydła na pędzel aby wystarczyło go na trzy przejścia i poprawki. Kręciłem pędzlem po mydle bardzo długo. Gdy widziałem, że pędzel nie nabiera już mydła skrapiałem je kilkoma kroplami wody i kontynuowałem nabieranie. Zakończyłem dopiero gdy na pędzlu było już tyle piany, że niemożliwe było kontynuowanie tej czynności. W czasie wyrabiania piany na twarzy kilka razy zanurzyłem końcówki pędzla w wodzie aby rozwodnić pianę. Uzyskałem mega brodę Świętego Mikołaja. Piany było bardzo dużo.
Drugie przejście: drastyczny spadek ilości piany, lecz w czasie obu przejść efektywność golenia stała na tym samym poziomie: zarówno poślizg jak i amortyzację oceniam na 8/10 pkt.
Na trzecie przejście piany było zbyt mało więc musiałem dobrać mydła.
Dzień piąty:
Stwierdziłem, że nie jestem w stanie naładować na pędzel tyle piany, aby wystarczyło jej na trzy przejścia i poprawki. Udało się to zrobić, gdy piana była gęsta, ale nie zapewniała wtedy odpowiedniej efektywności golenia. Postanowiłem więc ładować na pędzel niewielką ilość mydła przed każdym przejściem. Nie jest to sposób polecany dla każdego. W czasie wyrabiania piany na twarzy po kolejnych przejściach mogą wystąpić podrażnienia skóry, zwłaszcza jeśli pędzel nie będzie należał do delikatnych. Dla wielu osób lepszym sposobem będzie wyrobienie piany w miseczce.
Uzyskałem poprawne golenie. Ilość piany: średnia; jakość: bardzo dobra; poślizg 8/10; amortyzacja 8/10.
Dzień szósty:
Ładowanie mydła na pędzel przed każdym przejściem, ale tym razem krócej niż dnia poprzedniego.
Przed pierwszym przejściem około 10-15 sekund, przed drugim i trzecim 3-4 obroty pędzla.
Golenie bardzo podobne jak dzień wcześniej. Jedyna różnica to mniejsza ilość piany.
Dzień siódmy:
Podobnie jak dzień wcześniej, lecz z zastosowaniem wody demineralizowanej.
Poprawiła się efektywność golenia: poślizg 9/10, amortyzacja 9/10.
Zdaję sobie sprawę z tego, że użycie miękkiej wody nie powinno mieć wpływu na amortyzację, jednak takie były moje odczucia.
Dzień ósmy:
W czasie wszystkich poprzednich zabiegów używany był pędzel SOC borsuk. Tym razem postanowiłem wypróbować Simpsona Chubby 2. Liczyłem, że pędzel pomieści w sobie odpowiednią ilość piany na wykonanie trzech przejść. Niestety Chubby nie dał rady. Piany wystarczyło na dwa przejścia. Przed trzecim przejściem musiałem dobrać mydło. Do tej pory dla wszystkich mydeł SOC borsuk wyrabiał pianę o wiele szybciej niż Simpson. W przypadku mydła Soap Commander Passion – Chubby 2 wyrobił pianę szybciej od SOCa borsuka. Przy użyciu Simpsona wystarczyło, że w czasie wyrabiania piany dobrałem wodę jeden raz. W przypadku SOCa musiałem dobierać wodę kilka razy i po każdym jej rozwodnieniu kontynuować wyrabianie przez jakiś czas.
Pomimo, że zużyłem ogromne ilości mydła, w czasie pierwszego przejścia piany nie było zbyt dużo. W czasie drugiego przejścia było jej mniej, ale więcej niż w przypadku gdy używałem SOCa bez dobierania mydła. Nie zauważyłem różnicy w jakości piany. Była taka sama dla obu pędzli. Na trzecie przejście brakło piany – trzeba było ładować pędzel mydłem.
Tym razem również użyta została woda demineralizowana, więc efektywność golenia była lepsza niż przy użyciu wody z kranu: poślizg 9/10, amortyzacja 9/10.
Dzień dziewiąty:
Mydła pozostało na jedno golenie. Zastanawiałem się co wybrać: golenie przy pomocy Simpsona czy wyrobić pianę SOCem w miseczce. Wybrałem drugą opcję.
Standardowe ładowanie pędzla przez około pół minuty. W czasie wyrabiania piany w miseczce dwa razy dodałem niewielką ilość wody. Piany wystarczyło na trzy przejścia i poprawki.
Ostatnio zaprzestałem wyrabiania piany w miseczce, bo zauważyłem, że wyrabianie jej na twarzy lepiej zmiękcza zarost. W przypadku mydła Soap Commander Passion nie zauważyłem, żeby zmiękczenie zarostu przy krótszym pędzlowaniu twarzy było gorsze. Tyle kombinowania z mydłem poszło na marne? Moim zdaniem nie. Wyrabianie piany na twarzy sprawia mi większą przyjemność i gdybym miał nadal używać tego mydła wybrałbym sposób z dobieraniem mydła przed każdym przejściem.
Żałuję, że skończyła mi się próbka mydła, bo chciałem wykonać jeszcze dwie próby: Wyrabianie gęstej piany na twarzy z użyciem wody demineralizowanej bez dobierania mydla i powtórne skorzystanie z Simpsona.
Po goleniu
Ostatnio przyzwyczaiłem skórę twarzy do tego, że po goleniu stosuję balsam lub krem. Jeśli tego nie zrobię odczuwam dyskomfort. Po goleniu z użyciem mydła Soap Commander Passion dyskomfort jest dużo mniejszy niż w przypadku innych mydeł. Właściwości pielęgnacyjne mydła oceniam wysoko.
Cena i dostępność
Mydła Soap Commander nie są dostępne w Polsce. Można je kupić w sklepach internetowych w USA. Kosztują 15 $, niestety koszty dostawy do Polski są bardzo wysokie. Przy zakupie jednego mydła: 16,5 $, przy zakupie 3 mydeł: 25 $.
Przyjmuję cenę mydła w wysokości 93 zł.
9 gram mydła wystarczyło mi na 9 goleń, jednak kilka razy zużywałem więcej produktu niż było konieczne.
Przyjmuję średnie zużycie 0,9 g mydła, co przekłada się na koszt jednego, trójprzejściowego zabiegu w wysokości 49 groszy.
Podsumowanie i ocena
Soap Commander Shaving Soap Passion to dobre mydło. Co prawda sprawiło mi trochę problemów, ale w końcu udało mi się z nim uporać. Mydło daje bardzo dobrą pianę, którą oceniam na 9/10 pkt. Ocena w podsumowaniu została obniżona z uwagi na konieczność wyrabiania piany w miseczce, lub dobierania mydła pomiędzy poszczególnymi przejściami. Czy mój sposób postępowania z mydłem będzie optymalny dla każdego? Raczej nie. Mirek nie miał problem z naładowaniem odpowiedniej ilości mydła na pędzel. Podejrzewam, że stosował bardziej gęstą pianę. Jestem bardzo ciekawy jak na temat Soap Commander Passion wypowiedzą się inne osoby.
Czy mogę polecić mydło innym miłośnikom Tradycyjnego Golenia? W cenie uwzględniającej koszt przesyłki można kupić lepsze produkty.
Moja ocena: 7,5/10
- zapach: 7/10,
- właściwości piany: 7/10,
- efektywność golenia: 9/10,
- właściwości pielęgnacyjne: 8/10,
- opłacalność: 4/10.
No Tomek, niezłą mydlaną epopeję napisałeś.
Tak jak to przedstawiłem w recenzji, ja z tym mydłem kłopotów nie miałem. Zgadza się, też musiałem trochę się w nie „wstrzelić”, ale później było bardzo dobrze. Za różne rzeczy można krytykować mojego borsuka od Mühle, ale jednego jestem pewien – magazynuje bardzo dużo piany i oddaje ją łatwo w miarę potrzeby.
Nasze obie recenzje mocno odbiegają od recenzji zza oceanu. To znaczy my to mydło oceniliśmy surowiej.
Mirku: początkowo mydło otrzymało 8 pkt. w ocenie ogólnej, lecz stwierdziłem, że lepszym produktem jest mydło L’Occitane i krem Simpsons.
SOC borsuk magazynuje odpowiednią ilość piany, dodatkowo ma sztywniejsze włosie niż zwykły SilverTip, więc lepiej nabiera mydło. Do tej pory nigdy nie dobierałem mydła używając tego pędzla. Jedynym standardowym mydłem, które nie dawało mi zbyt obfitej piany to Mondial Bergamoto Neroli.
Ostatnio czytałem post kolegi, który opisywał, że miał problem z uzyskaniem odpowiedniej ilości piany z mydła I Coloniali. Kupił Vulfixa No.41, ale nadal po każdym przejściu musiał ładować pędzel.
Gdy kupił SOCa borsuka bez problemu po jednym ładowaniu, wystarcza mu piany na cztery przejścia.
Super opis Tomek! Naprawdę kawał dobrej roboty. Mam wielką ochotę zapoznać się z tym mydłem (chyba nie mam jego próbki?) A co do oceny. Oceniamy surowiej, bo stanowimy elitarną grupę bardzo wymagających klientów o mocno sprecyzowanych oczekiwaniach 🙂
Rafał: Dziękuję, za dobre słowo. Przyznam się, że miałem obawy, iż tekst będzie zbyt nudny dla czytelników.
Kawał bardzo dobrej recenzji Tomku! Nie – tekst zdecydowanie nie był nudny. Ba, wręcz inspirujący. I powtórzę sobie po raz kolejny, że muszę przejść na tryb dziennego golenia. Bo jak się golę co 2 czy 3 dni – to życia nie starczy aby przetestować mydła z listy 🙂
Dziekuje za swietna recenzje, bardzo przyjemnie sie czytalo. Co do ocen kolegow za kaluzy. Zazwyczaj wszystkie produkty made in USA sa troszke lepiej oceniane 🙂
Kolejny raz dziekuje za probke Mirku. jak juz zostalo to wspomniane wczesniej zapach to jablecznik z cynamonem, poslizg moim zdaniem jest przecietny jednak amortyzacja jest na bardzo dobrym poziomie. CO mnie zaskoczylo w tym produkcje, to to ze moja skora po goleniu byla naprawde dobrze nawilzona i nie czulem potrzeby nakladania balsamu. Produkt moim zdaniem, wart zainteresowania.