Nie mam wielkiego doświadczenia jeśli chodzi o pędzle do golenia, ale miałem okazję używać zarówno te zrobione z włosia borsuka, szczeciny i końskiego włosia. Lepiej zorientowani w tematyce zapewne wiedzą, że włosia poszczególnych zwierząt także podlegają klasyfikacji. Poszukując nowego pędzla, jasno sprecyzowałem swoje potrzeby. Miał być stosunkowo nieduży i wykonany z włosia borsuka. Dlaczego? To proste. Chciałem mieć pędzel na wszelkiego rodzaju wyjazdy, który bez problemu będzie się mieścił w kosmetyczce i którego włosie będzie szybko wysychało. Zależało mi także na dobrej jakości.
Czytając wiele recenzji na forach internetowych poświęconych tematyce golenia tradycyjnego, większą uwagę zwróciłem na produkty angielskiej manufaktury pana Simpsona. To stara firma z tradycjami, bardzo ceniona przez klientów i szczycąca się wyjątkową jakością swoich wyrobów.
Historia rozpoczyna się w 1919 roku Aleksander Simpson zaczął robić pędzle na londyńskim East Endzie. Wkrótce rozwinął swój biznes i przeniósł go do Clapham, gdzie licznymi wygranymi w rozmaitych konkursach wyrobił sobie reputację jednego z najlepszych producentów pędzli do golenia. W 1941 roku, po stracie swojej manufaktury podczas bombardowania, przeniósł swoją działalność do West Country.
Ponieważ jakość pędzli Simpsona była przez nikogo niekwestionowana, postanowiłem poszukać czegoś dla siebie spośród szerokiej gamy modeli produkowanych przez tą szanowaną angielską manufakturę.
Wybór nie był prosty. W swojej ofercie Simpson ma kilka niedużych pędzli w tym zachwalanego przez wiele osób Wee Scota, jednak model ten wydawał mi się zbyt mały i miałem obawy co do ergonomii rączki. W końcu w oko wpadł mi najmniejszy rozmiarem pędzel z serii Commodore. Model X1 zrobiony z włosia borsuka klasy best badger wydawał się optymalny.
Opakowanie
Pędzle Simpsona dostarczane są w estetycznych i solidnie wykonanych kartonowych pudełeczkach. W przypadku mojego egzemplarza, pudełeczko było w kolorze czerwonym z ładnym logo firmy nadrukowanym srebrną farbą. Już samo opakowanie zrobiło na mnie dobre wrażenie. W pudełeczku oprócz samego pędzla zapakowanego dla ochrony w pergamin znajdowała się jeszcze ulotka informująca o osiągnięciach i tradycji firmy, a także instrukcja jak należy się posługiwać pędzlem, a czego robić nie należy.
W moim odczuciu opakowanie prezentuje się lepiej od tych w jakich dostarczane są pędzle Edwin Jagger, czy kartonowych tubusów od Mühle. Ładniej tylko prezentują się opakowania najwyżej klasy pędzli Muhle, które nazywam „trumienkami”. Jest jednak elegancko, solidnie i skromnie. Tak angielsko. Bardzo mi się to podoba.
Budowa i pierwsze wrażenia
Wymiary pędzla:
- wysokość rączki: 45 mm
- długość włosia: 45 mm
- średnica pęku włosia przy podstawie: 20 mm
- włosie: Best Badger
- rączka: Żywica
- rozmiar: S
Pierwszym wrażeniem po rozpakowaniu pędzla było miłe zaskoczenie, że pędzel ma tak gęsto upchane włosie. Kolejnym niepewność, czy tak małą rączką będzie mi się wygodnie goliło. Włosie pędzla klasy best badger jest naprawdę świetnej jakości. Pędzel jest miękki, a jednocześnie sprężysty. Nawet podczas pierwszych goleń nie czułem kłucia, co często się zdarza w przypadku włosia, którego końcówki są przycinane. W porównaniu do Vulfixa pure badger, którego kiedyś miałem, mały Commodore X1 to zupełnie inna liga. Mało tego, w moim odczuciu włosie tego pędzla jest przyjemniejsze od najwyższej klasy włosia jakie posiadam w pędzlu Muhle, czyli silver tip! Jak to możliwe? Sam nie wiem, ale ten pędzel ma włosie sztywniejsze od mojego Muhle, przez co nie występuje w nim efekt „mopa”, a dodatkowo jest bardzo delikatne. Dla mnie rewelacja.
Rączka pędzla wykonana jest z żywicy. Tworzywo wygląda na bardzo trwałe, jest cięższe od tworzywa wykorzystywanego do produkcji tańszych pędzli (np. Vulfix), przez co cały pędzel wygląda bardzo solidnie i elegancko. Ergonomia tej niedużej rękojeści też nie pozostawia wiele do życzenia. Pomimo niewielkich rozmiarów, rączka wygodnie leży w dłoni, a właściwie w palcach, ponieważ jej kształt sam zachęca właśnie do takiego chwytu.
Porównując Simpson Commodore X1 do mojego pędzla Mühle, widać zdecydowaną różnicę w ich wielkości, zarówno jeśli chodzi o rękojeść jak i pióropusz. Jeśli jednak chodzi o gęstość upakowania włosia, to mam wrażenie, że mój „maluch” wygrywa pojedynek z klasycznym silver tip od Mühle.
Użytkowanie
Od samego początku pędzel sprawuje się rewelacyjnie. Nawet podczas pierwszego golenia nie było wyczuwalnego w niektórych pędzlach zapachu „dzikiego zwierza”. Używam go już od ponad pół roku i w tym czasie pędzelek towarzyszył mi we wszystkich podróżach, a także często pełnił rolę pędzla do codziennego golenia. W obu sytuacjach daje sobie świetnie radę.
W porównaniu do Muhle, pędzel jest trochę bardziej sztywny, mniej delikatny i magazynuje mniej piany co jest oczywiste przy mniejszym pióropuszu. W przypadku niektórych mydeł, niestety piany nie starczało już na obfite drugie „pędzlowanie”. Nie posiada natomiast efektu mopa.
Do samej rączki trzeba się przyzwyczaić. Jej kształt sam sugeruje trzymanie pędzla w palcach i wiele osób podobnie jak ja może mieć na początku z tym pewne problemy. Z samym wyrabianiem piany nigdy nie miałem najmniejszych kłopotów, bez względu na to jakiego mydła czy kremu używałem. Pianę wyrabiałem zarówno w miseczce jak i na twarzy.
Od samego początku przygody z Simpsonem stracił on dosłownie kilka włosków. Zdecydowanie więcej stracił ich mój Mühle, co powiem szczerze, jest dla mnie sporym zaskoczeniem.
Cena i dostępność
Pędzle firmy Simpson niestety do najtańszych nie należą. Commodore z uwagi na niewielki rozmiar i włosie klasy best badger kosztuje około 230 PLN i jest jednym z tańszych pędzli w stajni Simpsona.
Podsumowanie
Oceniając dowolną rzecz po jakimś czasie jej użytkowania, zawsze zadaję sobie pytanie, czy dokonałbym zakupu ponownie. O ile w przypadku mojego wspaniałego pędzla Mühle, z rączką z bawolego rogu i włosiem najwyższej klasy silver tip, odpowiadam sobie – NIE, to w przypadku tego niedużego, praktycznego i solidnego pędzla, odpowiedź brzmi zdecydowanie – TAK. Do tego stopnia tak, że marzy mi się jakiś większy flagowy pędzel od mistrza Aleksandra Simpsona.
Rafał: jedziesz ostro z recenzjami – oby tak dalej.
Czy mógłbyś wstawić fotkę dwóch pędzli z góry, aby lepiej można było ocenić gęstość włosia?
Co do zjawiska tzw. mopowatości w pędzlach borsuczych, wychodzę z założenia, że do sprężystego masowania mam dobre „świnki” Omegi. Spotkałem się z opinią, że te nie – mopowate pędzle z borsuka słabo oddają pianę, co jak dla mnie jest dużą wadą. Jednak w przyszłości sprawię sobie chyba jakiegoś nie – mopa : -)
Dzięki za fajną recenzję.
Moim wyborem był natomiast Colonel X2L. Nieco droższy (260 zł), z innymi proporcjami włosia, za to bardzo sobie chwalę rączkę, którą świetnie leży w dłoni. Chyba jest nieco prawdy w opinii przytoczonej przez xardasa, czasami uzyskanie porządnej piany wymaga korekty ilości wody.
Znalezione w sieci porównanie Colonela X2L i Commodore’a X1:
http://i71.servimg.com/u/f71/15/81/77/13/colone10.jpg
Raczej nie wyglada mi ten czarny na pędzel Mühle, z rączką z bawolego rogu i włosiem najwyższej klasy silver tip ;p
Proszę mnie poprawić jak się mylę ;).
A jednak to jest właśnie taki pędzel. Rafał kupił go bodajże w Rydze.
Ja również taki pędzel posiadam w wersji Sophist. Rączka też jest z bawolego rogu, rozmiar ∅23 mm, a włosie to borsuk silvertip. Jest tylko jedna istotna różnica – ja ze swego pędzla jestem zadowolony, a Rafał nie. 🙂
http://www.muehle-shaving.com/en/Shop/CLASSIC/CLASSIC-Shaving-brushes/Shaving-brush-from-MUEHLE-silvertip-badger-handle-material-buffalo-horn.html