Bardzo lubię głębokie zapachy drzewne i skórzane. Widząc kosmetyk z napisem „Sandalwood” nie mogę się oprzeć, aby go nie wypróbować.

Recenzowane mydło produkowane jest w Indiach przez firmę Parker Safety Razor, doskonale nam znaną z dobrych i niedrogich maszynek do golenia. Pełna nazwa brzmi „Parker Sandalwood with Sheabutter” z dopiskiem „luxury shave bar”. Najwyraźniej według producenta to produkt aspirujący do wyższej klasy mydeł do golenia. Nie przepadam, gdy wytwórca już na opakowaniu deklaruje „luksusowość” produktu. Brzmi to dla mnie nieco pretensjonalnie.

Mydła używałem przez 10 dni, korzystając z zestawu Mühle Sophist z głowicą R89 z pędzlem Silvertip Badger. Dwa razy odstąpiłem od swojej standardowej procedury obejmującej wyrabianie piany na twarzy pędzlem z borsuka, na korzyść miski i pędzla ze świńskiej szczeciny. Oto moje wrażenia.

Opakowanie i postać

Recenzowane przeze mnie mydło ma postać twardego, beżowego, niskiego walca. Ze względów praktycznych umieściłem ja w drewnianym tyglu, do którego przymocowałem etykietę. W sprzedaży dostępne są też inne opakowania – 150-gramowe w plastikowym pudełku i 50-gramowe w szklanym, małym słoiczku. Obawiam się, że to mniejsze opakowanie może być mało praktyczne przy ładowaniu pędzla.

Opakowanie Parker Sandalwood with Sheabutter Luxury Shaving Soap
Opakowanie Parker Sandalwood with Sheabutter Luxury Shaving Soap

Zapach

Nie jest to typowy zapach olejku drzewa sandałowego. Z pewnością jest delikatny i ma w sobie coś słodkiego. U mnie wywołuje odczucia raczej neutralne. Dobrze znam zapach olejku sandałowego, bo używam go do wielu celów, jednak nie wiedząc co to za zapach, nie określiłbym go jako sandałowy. Odnoszę wrażenie, że zapach „sandałowy” jest problematyczny dla producentów. Pomijam już, że niemal każdy kosmetyk mieniący się jako „sandałowy” pachnie inaczej, to żaden znany mi nie pachnie jak czysty olejek sandałowy. Czym pachnie Parker Sandalwood? Nie wiem jak pachnie samo masło shea, może to właśnie to, a może to wpływ kurkumy, która przecież nie tylko daje intensywną żółtą barwę, ale również pachnie. W każdym razie aromat Parkera może się podobać.

Skład

Producent, a za nim polski dystrybutor deklarują, że „Mydło składa się tylko z naturalnych składników, bez sztucznych barwników i chemii”. Sprawdźmy jak jest naprawdę. Deklarowana lista składników nie jest długa: woda, olej kokosowy, gliceryna, sorbitol, SLES (sól sodowa siarczanu oksyetylenowanego alkoholu laurylowego), glikol propylenowy, masło kakaowe, masło shea, olejek sandałowy, aloes, olejek migdałowy, oliwa z oliwek, kurkuma. No zaraz… Po pierwsze, gdzie są ługi? Po drugie, sorbitol, SLES i glikol propylenowy nie są przecież naturalnymi składnikami. Szczególnie, dziwi decyzja o zastosowaniu detergentu SLES. Choć to komponent powszechnie występujący w kosmetykach, jego działanie jest kontrowersyjne. Żeby było jasne – w pełni akceptuję stosowania zaawansowanej chemii, jednak nie lubię gdy ktoś próbuje mi wcisnąć ciemnotę. Szanowni Państwo z firmy Parker – jesteście małymi kłamczuchami. Nieładnie!

Wyrabianie piany

Parę ruchów pędzla wystarczy, by już w tyglu zaczęła powstawać piana. Nie jest szczególnie gęsta, ale za to jest jej naprawdę dużo. Po przeniesienie ładunku na twarz, bardzo szybko można otrzymać oczekiwany efekt, w postaci obfitej, puchowej kołderki. Niestety, już przy drugim przejściu, jeżeli piana zostanie rozwodniona, mogą pojawiają się problemy, a na pędzlu, na trzecie przejście, zostaną resztki. Przy wyrabianiu w tyglu jest oczywiście lepiej, ponieważ można precyzyjnie kontrolować ilość wody.

Wyrabianie piany z mydła Parker Sandalwood with Sheabutter Shaving Soap
Wyrabianie piany z mydła Parker Sandalwood with Sheabutter Shaving Soap

Golenie

Pierwsze przejście przebiega gładko i bezproblemowo. Piana daje dobry poślizg, a jej konsystencja zapewnia wystarczającą ochronę dla skóry. Co ze zmiękczeniem zarostu? Hmmm… Mam wrażenie, że całkiem nieźle. Tak jak wcześniej sygnalizowałem, przy drugim przejściu, jeśli dojdzie do rozwodnienia, piana staje się biedna i w trakcie zabiegu zaczyna zanikać. Nie jest to bardzo szybki proces, ale zauważalny. Co gorsza, ma to spory wpływ na komfort samego golenia. Poślizg nadal jest przyzwoity, ale skóra traci poduszkę bezpieczeństwa. Przy trzecim przejściu pozostaje nam dylemat – korzystać z wodnistej piany wyciśniętej z pędzla, czy dobierać jeszcze raz z tygla. Dlatego radzę, aby ograniczać ilość dodawanej wody przy drugim przejściu.

Po goleniu

Przyznam, że po przeczytaniu opinii na temat Parkera liczyłem na więcej. Oczekiwałem, że mydło z dodatkiem sorbitolu, masła shea i masła kakaowego będzie lepiej pielęgnowało skórę po goleniu. Być może jest tych składników zbyt mało, a może masła w większości zostały zmydlone. Może to sprawa indywidualnych reakcji mojej skóry. Trudno powiedzieć. Każdorazowo, kiedy wstrzymywałem się z zastosowaniem balsamu po goleniu, skóra twarzy jednak pozostawała lekko napięta i za mało nawilżona. Nie był to silny efekt, ale jednak. Poza tym nie zaobserwowałem żadnych sensacji w stylu odczynów alergicznych, czy podrażnień. Tak jak pisałem w innych moich recenzjach, z racji używania dobrego balsamu oraz kremu, nie zwracam szczególnej uwagi na efekt pielęgnacyjny mydła, więc dla mnie Parker jest całkowicie akceptowalny.

Dostępność i cena

W Polsce mydło jest dostępne w sklepie internetowym w cenie 39 zł za 160-gramowe opakowanie, 30 zł za 125-gramowy wkład, oraz 26 zł za 50 g mydła w szklanym słoiczku. Dostępna jest również 125-gramowa porcja mydła w tyglu wykonanym z drewna mango. Na jedno golenie zużywa się ok. 1 g mydła, co przekłada się na cenę zabiegu w wysokości 24 gr. Cena według mnie jest akceptowalna, ale nie okazyjna.

Podsumowanie i ocena

Parker Sandalwood with Shea butter to całkiem niezłe mydło – łatwo się pieni, daje dobry poślizg i przyjemnie pachnie. Jak dla mnie, to mocny średniak, półka wyżej od Proraso. Rozczarowuje niezbyt trwałą pianą i umiarkowanym działaniem pielęgnacyjnym. Czy go polecam? Sporo zależy od akceptacji zapachu. Jeżeli się spodoba, pozostałe cechy mydła również powinny zostać zaakceptowane, jednak należy pamiętać, że w oferowanej cenie dostępnych jest kilka znacznie ciekawszych produktów.

Moja ocena: 5/10

  • zapach: 6/10
  • właściwości piany: 4/10
  • efektywność golenia: 5/10
  • właściwości pielęgnacyjne: 5/10
  • opłacalność: 4/10

 

Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen.

Punktacja: 0 – tragiczny, 1-2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny

Ten post ma 4 komentarzy

  1. Lewy

    Było to jedno z pierwszych twardych mydeł jakie miałem okazję używać.
    Jak dla mnie wyróżnia się ono głównie zapachem. Mistyczny, uzależniający, niesamowity. Aż szkoda, że reszta właściwości mydła, piany czy wpływu na sam akt golenia stoi już na całkiem zwykłym poziomie.

    1. Mirosław Florek

      Przyznam, że dla mnie to też dziwna sprawa, że tak dopracowany zapach nie mógł zamieszkać w porządnym mydle. Szkoda bardzo.

  2. Pawel

    Witam, mam tendencję do przesuszania się skóry. Opisane mydło Parker powoduje pieczenie i zaczerwienienie. Tego efektu nie ma np. przy kremie Wars. Być może jest to działanie konkretnego składnika, a nie całej kompozycji. Pozdrawiam!

    1. Mirosław Florek

      Wysoce prawdopodobne. Wiele osób skarży się na pieczenie po zastosowaniu mydła do golenia o zapachu sandałowym. Osobiście znam kilka takich przypadków.

Dodaj komentarz