Producentem recenzowanego kremu do golenia jest brazylijska firma Palmindaya Cosméticos Ltda., obecna na rynku od 1947 roku.

Oferta firmy jest bogata, adresowana zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. Można się z niż zapoznać na witrynie producenta.

Długo próbowałem zdobyć ten krem. Osobiście bezskutecznie szukałem go w kilku sklepach Sao Paulo, Brasilii i Manaus. Było wiele innych – począwszy od typowo konsumenckich BiC-ach i Bozzano, na profesjonalnych Fix Modell skończywszy. Prosiłem też parę osób o pomoc w kupieniu, ale ich doświadczenia było podobne do moich. W efekcie na otarcie łez miałem już trzeci raz BiC-a i Bozzano, ale ani jednej Palmindai. Tyle tylko, że to właśnie Palmindaya miała najlepsze recenzje w Internecie.

W końcu udało się. Mam i tę brazylijską, barberską sławę.

Opakowanie i postać

Krem Palmindaya, jak przystało na produkt profesjonalny, sprzedawany jest w wielkich, 700-gramowych, wykonanych z miękkiego plastiku słoikach. W sprzedaży dostępne są jeszcze opakowanie „amatorskie” – identyczne jak te większe, ale o mniejszej, 240-gramowej pojemności oraz najmniejsze 60-gramowe. Do mnie trafiła średnia wielkość. Opakowanie nie powala swą urodą. Sytuacji nie poprawie wykonany techniką tampondruku biały nadruk. Dobrze przynajmniej, że słoik jest granatowy, a nie biały.

Opakowanie kremu do golenia Palmindaya Creme de Barbear (Shaving Cream)
Opakowanie kremu do golenia Palmindaya Creme de Barbear (Shaving Cream)

Zakrętka ma trochę zbyt małą średnicę w stosunku do wielkości słoika i myślę, że nabieranie kremu z dna będzie mocno utrudnione. Sytuacja jest trochę lepsza w przypadku większego opakowania, ale i tutaj do ideału daleko. Pamiętajmy bowiem, że jest to produkt profesjonalny, więc fryzjer nabiera porcję palcem i nanosi ją na skórę twarzy. Dużo lepiej sprawdzałoby się niższe, a szersze słoiki.

Konsystencja kremu do golenia Palmindaya Creme de Barbear (Shaving Cream)
Konsystencja kremu do golenia Palmindaya Creme de Barbear (Shaving Cream)

Krem jest dość rzadki, podobny do naszego Warsa, może nawet odrobinę rzadszy. Tak konsystencja bardzo sprawnie aplikuje się na twarz.

Zapach

Zapach recenzowanego kremu nie skłania do rozpisywania się o niuansach. To prosty, świeży i czysty zapach, o wyraźnie eukaliptusowo-leśnym charakterze, przełamanym cytrusami. Szczerze mówiąc, właśnie czegoś takiego się spodziewałem po kremie Palmindaya – nic wielkiego, solidny, brazylijski, barberski zapach. W każdym razie, dużo lepszy od Barbusa i trochę ciekawszy niż aromat zielonego Proraso.

Moja ocena to 6/10.

Skład

Podstawą składu kremu Palmindaya są zmydlone wodorotlenkiem potasu kwas stearynowy i kwasy tłuszczowe z oleju kokosowego. To ten sam pomysł, który wykorzystany został w kremie do golenia Wars.

Skład uzupełniają: mentol (wrażenie chłodzenia), lanolina oksyetylenowana 75 molami tlenku etylenu (emolient i emulgator, działanie kondycjonujące), sacharoza (działanie nawilżające),  gliceryna (humektant)

Produkt konserwują i stabilizują: kwas borny (konserwant, regulacja odczynu), EDTA (sekwestrant), metakrzemian sodu (bufor, regulator lepkości), metyloparaben (konserwant).

Za zapach odpowiadają: mieszanina substancji aromatycznych o nieujawnionym składzie oraz cytronellol (róża i geranium).

Podobieństwa z Warsem zatem nie kończą się u podstawy. W kremie Palmindaya, w roli substancji o działaniu pomocniczym użyto dwóch przestarzałych składników – boranu oraz matakrzemianu sodu – analogicznie jak w Warsie. Borany jako składnik kosmetyków w wielu krajach zostały wpisane na listę substancji zakazanych, ponieważ podejrzewa się je o działanie rakotwórcze.

Skład zgodnie z INCI: Stearic acid, Potassium hydroxide, Coconut Acid, Menthol, Aqua, PEG-75 Lanolin, Boric Acid, EDTA, Sodium Silicate, Sucrose, Glycerin, Methylparaben, Fragrance, Citronellol.

Dla przypomnienia skład kremu do golenia Wars: Aqua, Stearic Acid, Potassium Hydroxide, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Sorbitol, Sodium Hydroxide, Parfum, Sodium Borate, Cellulose Gum, Sodium Metasilicate, Benzyl Benzoate, Benzyl Salicylate, Citral, Hydroxycitronellal, Limonene, Linalool.

Skład kremu do golenia Palmindaya Crema da Barba (Shaving Cream INCI ingredients)
Skład kremu do golenia Palmindaya Crema da Barba (Shaving Cream INCI ingredients)

Wyrabianie piany

Pierwszego dnia próbowałem z piany uzyskać płynna lawę. Odważyłem normalną porcję jak dla kremu, a więc 1,5 g. Po bożemu zacząłem od małej ilości wody i sukcesywnie dodawałem więcej, zamaczając końcówki włosia pędzla. Efekt nie był satysfakcjonujący. Konsystencja rozrzedziła się i zamiast lawy dostałem sporo lekkiej piany, która na dodatek nie była trwałą. Faktem jest, że nie zaniknęła, ale było to tylko kwestią czasu.

Drugiego dnia zwiększyłem porcję kremu do 2 g i nie próbowałem jej rozwadniać, jak można to czynić używając najlepszych golideł. Efekt był niebo lepszy, choć w tym przypadku nie mogło być mowy o ciągnących się jęzorach. Piana była obfita i gęsta.

Trzeciego dnia w zasadzie powtórzyłem procedurę wyrabiania z dnia poprzedniego, ale sięgnąłem po inny pędzel – 26-milimetrowy Yaqi Tuxedo. Efekt był najlepszy z dotychczasowych. Również i tym razem uważałem z wodą.

Kolejnego dnia pozostałem przy 26-milimetrowym Yaqi Tuxedo. Co prawda nie masuje on twarzy tak jak Mühle Silvertip Fibres 25K256, ale za to jeszcze sprawniej wyrabia pianę. Zmniejszyłem też ilość kremu do standardowej 1,5-gramowej porcji, bo jakoś nie dawała mi spokoju myśl, że Palmidaya faktycznie wymaga większego dawkowania. Okazało się, że ta ilość jest jednak wystarczająca. Po prostu nie można przeholować z wodą.

Pianę oceniam na 6/10. Jest troszkę lepiej niż w przypadku Proraso, ale z całą pewnością Palmindaya na głowę nie bije przeciętnych, dobrych kremów.

Golenie

Testowe golenia przeprowadziłem brzytwą Gold Dollar 209, jednoczęściową maszynką QShave/Weishi 6306 oraz Mühle R41.

Na pierwszy ogień poszła Weishi z nowiutką żyletką Feather. Ależ dobrze szło mi golenie! Łagodna, ale całkiem skuteczna chińska maszynka bez problemu przemykała po skórze, na której krem pozostawił śliską, i całkiem dobrze chroniącą warstwę. Chłodzenie mentolu pojawiło się pod koniec pierwszego przejścia i było delikatne. Po drugim przejściu osiągnąłem idealną gładkość i kilka drobniutkich czerwonych kropek, które zniknęły po przemyciu lodowatą wodą. No cóż, co Feather, to Feather… Nawet w w maszynce Weishi potrafi pokazać swoją ostrość.

Drugiego dnia goliłem się również Weishi, ale tym razem zamontowałem w niej pakistańskiego Treeta Dura Sharp – mojego żyletkowego Świętego Graala. Gładkość osiągnąłem taką samą jak dnia poprzedniego, ale tym razem bez czerwonych kropek. Krem dawał naprawdę świetny poślizg i w przypadku używanego sprzętu golącego, całkowicie wystarczającą ochronę. Miałem wrażenie, że rekordowa nie była, ale niby po co miała taką być, jeśli golenie było idealne?

Trzeciego dnia wreszcie mogłem wrócić do brzytwy. Od dłuższego czasu używam niemal wyłącznie Gold Dollara, bo ze względu na to, że wykonana jest ze stali stopowej, nie trzeba specjalnie chronić ją przed wodą. Węglówki niestety żle znoszą atmosferę mojej łazienki i muszę trzymać je w innym pomieszczeniu, a nie chce mi się smarować je olejem po każdym użyciu. W końcu to mi ma być wygodnie, a nie im, prawda? Gold Dollar goli po prostu świetnie. Szczerze mówiąc, jeśli jest dobrze naostrzony, nie widzę istotnej różnicy w stosunku do bardziej szlachetnych brzytw, jak Puma, Dovo Bismarck II, czy Charlex. Wiadomo, że mój Wade & Butcher, ze względu na pełniejszy szlif zachowuje się inaczej, ale zdecydowanie nie powiedziałbym, że goli lepiej. Jeśli już, to musiałbym z bólem przyznać (pamiętam ciągle ile ta brzytwa mnie kosztowała), że łatwiej goli się Gold Dollarem. Chińską brzytwę łatwiej się ostrzy, no i nie rdzewieje w oczach. Tyle tylko, że wygląda podle. No cóż… Wracając do golenia z Palmidayą, mogę je podsumować, że od strony „twardych” efektów, było świetne. Naprawdę do niczego nie mogłem się przyczepić. Jedynie zapach kremu mógłby być lepszy. Żeby nie było, zły nie jest, ale nie da się go porównać z luksusowymi golidłami. Po brzytwie stan skóry jest lepszy niż po maszynce. Dokładność w większości miejsc też jest lepsza, jedynie zaraz poniżej linii szczęki mam problem z dociągnięciem do ideału, ale i tak jest gładko.

Kolejne dwa golenia odbyły się z udziałem Pumy 39 (6/8) i Charlexa (8/8). Utwierdziłem się w przekonaniu, że choć Palmindaya ma bardzo dobre właściwości „golące”, to na miano golidła wybitnego nie zasługuje. Właściwość, która zwracała moją uwagę, to poza poślizgiem, ponadprzeciętne zmiękczanie zarostu.

Palmidaya to bez wątpienia bardzo dobry krem, potrafiący zapewnić optymalne warunki golenia. Daje świetny poślizg i więcej niż przyzwoitą ochronę. Golenie z jego udziałem oceniam na 8/10.

Po goleniu

Na odczucia po goleniu składają się wrażenia zaraz po jego zakończeniu oraz te, na które trzeba czekać do następnego golenia, a nawet dłużej. Większość golideł lekko wysusza moją skórę i za takie właściwości przyznaję 5-6, którą to ocenę uzupełniam o wrażenia zapachowe.

Jeśli idzie o właściwości pielęgnacyjne, krem Palmidaya sprawuje się powyżej przeciętnej, ale trochę brakuje mu do ideału ustanowionego przez Mitchell’s Wool Fat. Oceny nie może podnieść zapach, bo po goleniu jest bardzo delikatny. Owszem, jest przyjemny, ale daleko, daleko w tle. Nie mam tendencji do uczuleń, więc nie zdziwił mnie brak reakcji alergicznej na Palmidayę.

Po tygodniu używania nie zauważyłem na skórze jakichkolwiek defektów. Faktem jest, że rzadko je miewam, ale jednak miewam. Najwyraźniej Pamidaya dobrze mi służyła.

Wrażenia po goleniu oceniam na 8/10.

Dostępność i cena

Raczej nie da się kupić kremu Palmidaya poza Brazylią i może kilkoma sąsiednimi krajami. Testowane opakowanie, zawierające 240 g kremu kosztowało 14 Reali, czyli 15 zł. W sprzedaży są też małe, 60 gramowe tubki oraz wielkie, 700-gramowe słoiki. To większe opakowanie można nabyć za 36 R$, czyli 39 zł. Zakładając zużycie na poziomie 1,5 g i zakup większego słoika, koszt jednego golenia w Brazylii wynosi 0,08 zł.  W przypadku 240-gramego opakowania wartość ta to 0,09 zł, a więc podobnie.

Podsumowanie i ocena

Nie ukrywam, że zanim na żywo poznałem Palmidayę, czytałem o niej sporo w wielu recenzjach, na jakie przez lata natknąłem się w Internecie. Na ich podstawie wybudowałem sobie obraz tego brazylijskiego kremu jako golidła idealnego. Moje wrażenia są jednak trochę inne. No cóż, trochę jestem rozczarowany. Najpierw zapach – owszem przyjemny, ale w porównaniu z wieloma, nawet niedrogimi golidłami nie powala na kolana. Może, gdybym lubił te eukaliptusowo-leśne klimaty, byłbym bardziej zadowolony. Kolejna kwestia to piana. I znów, nie można powiedzieć, aby była zła, bo powstaje szybko i w dużych ilościach, jednak nie potrafiłem doprowadzić jej do stanu płynnej, nawilżającej lawy. Za to złego słowa nie mogę powiedzieć odnośnie golenia. Zarówno poślizg, ochrona, a szczególnie zmiękczanie zarostu to bardzo przyzwoity poziom. Tak samo i wrażenia po goleniu stoją na zdecydowanie wysokim poziomie. Może nie jest to poziom wybitny (jak czytałem w recenzjach), ale wyższy niż w większości golideł, jakich używałem.

Gdyby ktoś był w Brazylii, to jako ciekawostkę można krem Palmindaya przywieźć do Polski jako ciekawostkę, ale żeby za nim specjalnie chodzić, to według mnie nie warto.

Moja ocena: 7/10 (bardzo dobry produkt)

  • zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 6/10,
  • właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 6/10,
  • efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 8/10,
  • odczucia po goleniu (właściwości pielęgnacyjne, zapach): 8/10,
  • cena użycia: 0,09 zł (bez kosztów wysyłki),
  • opłacalność: 10/10 (bez kosztów wysyłki).

Wszystkie recenzje balsamów po goleniu zamieszczone są w jednym miejscu w serwisie geekhub.pl.

Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen.

Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny

Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.

Pewnie zauważyłeś już reklamy. Wpływy z nich jak na razie pozwalają na pokrycie drobnego procenta kosztów. Wiem, że ogłoszenia są trochę uciążliwe, ale dzięki nim mam choć trochę wrażenia, że nie pracuję zupełnie za darmo. Jeśli zauważysz w ogłoszeniach coś ciekawego, kliknij – serwis na tym skorzysta. Jeśli korzystasz z AdBlocka, proszę dodaj geekhub do listy wyjątków. Dziękuję.

blokowanie-reklam

Ten post ma 5 komentarzy

  1. Emil

    Ciekawa recenzja, zastanawiałem się co to za cudo w takim słoiku, przewinęło się to na którymś Twoim zdjęciu. Jestem bardzo ciekaw zapachu, coś czuję że jest w moim klimacie.

    1. Mirosław Florek

      Zapach umiarkowanie atrakcyjny. Raczej bym na niego nie liczył. W każdym razie żaden hit.

      1. Emil

        Ja nie liczę na hit, tylko na ciekawy zapach w stylu Barbusa, Floreny itp 😉

        1. Emil

          Kilka goleń za mną (wielkie dzięki za ogromną próbkę!).

          Zapach:
          Bardzo mi się podoba, ciekawy eukaliptusowy z nutką pieprzu (może mi się wydaje) i lekką cytrynką. Towarzyszy przez całe golenie, w mojej ocenie jest na wyższej półce budżetowców. 8/10

          Piana:
          Miałem bardzo duże problemy z dobraniem wody i ilości kremu. Dzisiaj nie żałowałem, piany wyszło bardzo dużo, leciutka, szybko znikająca, jednak wystarczająca. 6/10

          Golenie:
          Pełne zaskoczenie, Hone15 szedł jak błyskawica, super poślizg, bardzo dobre zmiękczenie włosa, po prostu świetnie. Niestety w przypadku chińskiej kopii V3A już nie było tak doskonale. Dobre golenie, na przyzwoitym poziomie. 8/10

          Po goleniu:
          Skóra nie była wysuszona, bardzo sprężysta, zapach minimalny. 7/10

          Podsumowując:
          Bardzo dobry produkt. Ciekawy zapach, świetne golenie, nie wysusza, jedynie słaba piana zaniża ocenę. Jakby był dostępny w PL to bym go kupił.
          7/10

          1. Rafał Lewandowski

            Emilu, Ty bluźnierco 🙂 Słaba piana? Kombinuj z dobieraniem wody dalej. W sensie dobieraj jej mniej. Mi z tego kremu wychodzi piana marzenie. Bardzo mi ten produkt przypasował. Jeszcze nie zdarzyło mi się aby coś nie wyszło. Poślizg nie jest możne super ale zmiękczanie zarostu na super poziomie.
            Eukaliptusowy zapach niezbyt nachalny. Moim zdaniem, to produkt wysoko ponad przeciętną.

Dodaj komentarz