Na temat firmy Mühle napisałem więcej przy okazji recenzowania zestawu Mühle Sophist.
Głowica maszynki do golenia na żyletki Mühle R41 pochodzi z obecnej produkcji i drugą, łagodniejszą wersją, od produkowanej do roku 2011. Używany przeze mnie egzemplarz dostałem jako R89 Rosegold, w której wymieniłem samą głowicę na R41.
Opakowanie
Tekturowe pudełko, w które zapakowana jest recenzowana maszynka nie jest zbyt efektowne, ale lepiej się prezentuje niż kartonik wyprodukowany przez Edwin Jagger.
W środku pudełka znajduje się ulotka reklamowa, w której możemy znaleźć informacje na temat oferowanego przez firmę Mühle asortymentu sprzętu do golenia, akcesoriów i kosmetyków.
Konstrukcja i wygląd
Mühle R41 zalicza się do konstrukcji z otwarty grzebieniem, pozbawionych płozy na krawędzi głowicy. Maszynka jest bardzo ładna i zwraca uwagę swym wykończeniem. Chromowane powierzchnie są starannie wykonane i wypolerowane na lustro. Podobnie jak w przypadku innych maszynek Mühle, elementy są odlewami wykonanymi ze stopu o stosunkowo małej wytrzymałości. Maszynka nie może więc dorównać solidnością produktom wykonanym ze stali nierdzewnej oraz z chromowanego mosiądzu. Upadek na twardą podłogę może się skończyć w najlepszym razie odpryskiem powłoki galwanicznej, a często również odłamanem wkrętu mocującego głowicę do rączki. W przypadku ewentualnego uszkodzenia, można dokupić sam dekiel głowicy.
Po odkręceniu rączki, maszynka rozkłada się na trzy części, umożliwiając wymianę żyletki. Mój egzemplarz równo trzyma żyletkę i nigdy nie zdarzyło mi się, aby wymagała ona dokładniejszego ułożenia. Po przykręceniu rączki, żyletka nie ma najmniejszych luzów.
Rozkręcona maszynka nie ma żadnych trudno dostępnych zakamarków, więc każdy element można dokładnie wyczyścić i zakonserwować. W czasie czyszczenia kłopot sprawia czyszczenie zębów otwartego grzebienia.
Mühle R89 Rosegold to maszynka średniej wielkości. Jej długość całkowita wynosi 94 mm, z której rączka zabiera rączka 87,5 mm. Masa maszynki wynosi 67,2 g, z czego na rączkę przypada 37,2 g. Uchwyt ma średnicę 12,5 mm
Długość rączki i waga są nieźle dobrane. Jak zwykle, rozpieszczony świetnymi proporcjami masy w Progressie, wolałbym aby wyważenie było przesunięte w stronę głowicy.
Moletowanie rączki jest delikatne, przez co łatwe do utrzymania w czystości. Początkowo miałem obawy, że rączka będzie uniemożliwiała pewne trzymanie maszynki w dłoni, ale na szczęście nic takiego nie ma miejsca.
Maszynkę w ciągłem eksploatacji od 9 miesięcy i nie zauważyłem, aby miała jakiekolwiek ślady użycia. Pokrycie galwaniczne jest kompletne i oczywiście nie ma jakichkolwiek śladów rdzy.
Golenie
Mühle R41 trafiła do mnie po kilku miesiącach zapoznawania się z tajnikami tradycyjnego golenia. Wcześniej używałem maszynkę z głowicą R89 z zestawu Mühle Sophist.
Jako adept tradycyjnego golenia, wyposażony przez naturę w przeciętnie wrażliwą cerę, z umiarkowanie twardym zarostem, do pierwszego golenia za pomocą znanej ze swych morderczych skłonności Mühle R41 podszedłem z dużą ostrożnością. Nasze tête-à-tête potwierdziło, że trzeba na Niemkę uważać, ale i tak byłem pozytywnie zaskoczony. Kilka nieśmiałych, krwistych pocałunków odeszło w zapomnienie zaraz po przemyciu twarzy zimną wodą. Wcale nie żałowałem spotkania. W zamian zyskałem naprawdę gładkie, najlepiej jak do tego czasu ogolone lico. Świetne rezultaty pierwszej randki rozzuchwaliły mnie na tyle, że do drugiego golenia przystąpiłem bez zbędnych ceregieli i zdecydowanie śmielej. Tym razem taryfy ulgowej nie było. Skuchy siły nacisku, czy odpowiedniego kąta natarcia, które bezkarnie przechodzą w Mühle R89, tutaj niemal zawsze kończą się krwawo. Z rozpaczą patrzyłem na kilka, na szczęście drobnych, ale jakże kompromitujących zacięć. A maszynka?… Cóż… Dalej robiła swoje, śmiejąc się ze mnie przez zęby. R41 jest bowiem tak skonstruowana, że wystarczy chwila nieuwagi, jedno nieprecyzyjne pociągnięcie ostrza, aby krwawo zakończyć poranną toaletę.
W moim przypadku, technika użycia Mühle R41 opiera się na dwóch prostych zasadach – należy najbardziej jak to możliwe ograniczyć nacisk oraz zastosować mniejszy niż w przypadku R89 kąt natarcia ostrza. Oznacza to, że koniec rączki bardziej niż zwykle powinien być oddalony od golonej powierzchni. Zdobywając doświadczenia w użyciu tej maszynki, przejazd rozpoczynałem opierając maszynkę na skórze deklem głowicy, a następnie pochylałem rączkę, starając się wyczuć kiedy ostrze zaczyna chwytać zarost. R41 prowadzona pod zbyt dużym kątem natarcia, czyli w taki sposób, że końcówka rączki zbliża się do twarzy, ma tendencje do skrobania, co dla mnie nie jest odczuciem przyjemnym. Używając R41 preferuję krótsze przejazdy ostrza.
Golenie z użyciem R41 można w pewnym stopniu porównać do posługiwania się brzytwą, ponieważ ostrze jest mocno wyeksponowane, a użytkownik w znacznie większym stopniu musi samodzielnie panować nad narzędziem.
Trzy ostrożne przejścia zostawiają po sobie gładkość absolutną, trudną do osiągnięcia jakimkolwiek innym sprzętem. Z czasem zauważyłem, że w pełni satysfakcjonujący mnie efekt mogę uzyskać nawet w dwóch przejściach – z włosem i pod włos.
R41 to maszynka bardzo agresywna i wśród testowanych przeze mnie, nie ma konkurencji. Jest zdecydowanie bardziej agresywna niż Fatip, oraz Progres i Gillette Slim Adjustable z wybranymi najbardziej agresywnymi nastawami. Na mojej skali agresywności maszynek, wartość „10” zarezerwowana jest właśnie dla Mühle R41. Jeśli przyjąć, że „1” to plastikowy Wilkinson Classic, DE89/R89 oceniam na „4”, Fatipa na „7”, a Progress, w zależności od ustawienia to 3-7.
Żyletki do R41
Testowana maszynka jest wyjątkowo wymagająca jeśli idzie o żyletki. Próbowałem różnych i najlepsze rezultaty osiągam z użyciem japońskich Feather. W wersji budżetowej można próbować użyć Astry SP, choć przyznam, że u mnie kombinacja ta nie sprawdza się najlepiej. Może to za sprawą małej sztywności tej żyletki?
W obu przypadkach należy spodziewać się krótszej o 1-2 dni żywotności żyletki, niż w przypadku golenia się łagodniejszą maszynką.
Cena i dostępność
Mühle R41 bez problemu można nabyć w jednym z wielu polskich sklepów internetowych. W Wild West Shaving, skąd pochodzi mój egzemplarz, kosztuje ona 160 zł. W wersji ze zwykłą, chromowaną rączką, maszynka jest o 30 zł tańsza.
Prezentowany na zdjęciu stojak to wydatek 125 zł. To sporo, ale mimo wszystko uważam, że warto go dokupić.
Podsumowanie i ocena
Mühle R41 to agresywne i groźne narzędzie, wymagające skupienia i delikatności. Jeżeli jest właściwie używane, odpłaca się niebywałą skutecznością i wolnym od podrażnień goleniem. Za niewygórowaną cenę otrzymujemy ze smakiem zaprojektowany i rewelacyjnie wykończony przedmiot, który wspaniale prezentuje się na blacie w łazience. Kluczem do satysfakcji w przypadku tej maszynki jest świetna technika, której nie każdemu chce się doskonalić.
Niestety, tak jak znam kilka osób, które swe poszukiwania maszynki do golenia zakończyli na Mühle R89, czy Merkurze Progress, tak znani mi właściciele R41, albo używają tej maszynki okazjonalnie, ale rozglądają się za kolejną – łagodniejszą i podobnie skuteczną. Na pytanie o to, czy warto ją kupić, odpowiem wymijająco – to zależy. Osoby szukające w życiu kolejnych wyzwań, dbających o idealną gładkość golenia mogą być zadowolone. Innym, dla których ważny jest komfortowy, bezproblemowy przebieg porannej toalety, raczej zakup R41 odradzam. Na rynku dostępnych jest kilka narzędzi, który są w stanie ogolić niemal tak samo dokładnie.
Moja ocena 8/10 (bardzo dobry produkt)
- wygląd: 8/10,
- wykonanie: 8/10,
- agresywność/łagodność: 10/10,
- skuteczność (efektywność golenia): 10/10,
- komfort użycia: 4/10,
- opłacalność: 8/10.
Porównaj ocenę z innymi maszynkami na żyletki zrecenzowanymi na GeekHubie.
Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen cząstkowych.
Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny
Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.
Pewnie zauważyłeś już reklamy. Wpływy z nich jak na razie pozwalają na pokrycie drobnego procenta kosztów. Wiem, że ogłoszenia są trochę uciążliwe, ale dzięki nim mam choć trochę wrażenia, że nie pracuję zupełnie za darmo. Jeśli zauważysz w ogłoszeniach coś ciekawego, kliknij – serwis na tym skorzysta.
Był czas, że usilnie próbowałem przyzwyczaić moją skórę do Mühle R41. Niestety nie powiodło mi się. Przy zbyt dużym kącie przeszkadzają mi zęby głowicy, przy zbyt małym efekt oskrobania twarzy. U mnie jedyne żyletki, które sprawdzają się z R41 to Feathery. Po jednym goleniu żyletka jest w gorszym stanie niż po 4 goleniach w R89.
Tomek, ja nie wierzę w „przyzwyczajenie skóry”. Według mnie to raczej jest kwestia techniki. Mnie się udało na tyle ogarnąć sposób manewrowania R41, że mogę golić się tą maszynką codziennie. Jednak przyjemności z tego nie mam. Jak dotąd, najbardziej komfortowa maszynka jakiej używałem to Progress.
W takim razie nie opanowałem Mühle R41.
Z drugiej strony nie podchodzą mi maszynki z otwartym grzebieniem. Pearl SS-02 wydawała mi się prawie tak samo agresywna jak Mühle R41. Nie polubiłem się też z łagodnym Timorem 1351K VE. Przeszkadzało mi, że czuję zęby głowicy na skórze. O wiele bardziej lubię agresywnego IKONa SB.
Witam!
Bardzo łagodna maszynka z grzebieniem otwartym to Merkur 15 C polecam
Jak zwyle super recenzja! – przesyłam ukłony. Pomimo, że nie używam R41 tak często jak po zakupie a na początku dała się we znaki to pozostanie u mie na stałe. Drugą z opisanych na blogu maszynek jaką miałem jest Fatip ale go oddałem ponieważ przy goleniu trzeba poświęcać prawie tyle samo uwagi co przy R41 a efekty nie były tak spektakularne. Do R41 trzeba podejść, ze szczególną atencją (i treningu) a się odwdzięczy idealnym goleniem. Jak dobrze pamiętam to Mirek kiedyś napisał, że to maszyka na specjalne okazje do używania od święta i coś wtym jest.
Co do polecanych żyletek dorzucił bym jeszcze Gillette Silver Blue u mnie to numer 2 po Feather.
Ja podobnie jak Karlin, nie opanowałem techniki golenia R41 🙂 Niestety mogę się nią ogolić w weekend jak mam więcej czasu. Codziennie, bez szans, skór po trzech dniach golenia woła o pomoc. Maszynka ma jednak w sobie taki urok, że się jej nie pozbędę.
Mirku, jeżeli tak wysoko oceniasz komfort golenia Progressem, to ja muszę pożyczyć CI Merkur 43c!
Super opis i piękna maszynka.Ta głowica, wizualnie jest znacznie ładniejsza od R89.
Nigdy jednak nie zaakceptuję określania jej mianem „open comb”. To zupełnie inna konstrukcja. R41 to taki oszukany zamknięty grzebień.
Dzięki za kolejną recenzję Mirku!
R41 kiedyś i do mnie dotrze (prawdopodobnie sama głowica bo rączki już mam) ale jeszcze nie czas. Skoro to taki narowisty koń, wolę być pewny swojej techniki (trening, trening, trening) zanim spróbuję go oswoić.
Myślę, że R41 nie była warta mojego uporu i poświęcenia. Dobrze, że ta maszynka jest tania, a jeszcze lepiej, że można kupić samą głowicę.
Bardzo fajna maszynka, wymaga uwagi. Nie używam jej codziennie, nie posiadam tak odpornej skóry. Jednak zawsze ma miejsce u mnie w szafce i wracam do niej,choć łatwa nie jest.
Bardzo dobra maszynka do golenia wraz z bardzo łagodnymi żyletkami RAPIRA SWEDISH SUPERSTEEL można osiągnąć świetny efekt golenia.
Właśnie mam za sobą pierwsze golenie tą głowicą (plus nierdzewna rączka brzytwa.org). Użyta żyletka to GSB (nowa) a mydło to Maggard Northern Moss.
Piana wyszła mi idealna a golenie wykonywałem naprawdę ostrożnie.
Po pierwszym przejściu byłem ogolony jak po dwóch przejściach Weberem. Trochę się wystraszyłem takiej skuteczności, więc drugie przejście odbyło się niemal bez dotykania twarzy 🙂 Poprawiło efekt pierwszego, ale w stopniu umiarkowanym (trzy standardowe przejścia Weberem lepiej by mnie dogoliły niż wyżej opisane dwa R41).
Ale z całości jestem więcej niż zadowolony. Użyty po goleniu AS Brut nie zaszczypał niemal w ogóle.
Nie wiem co pokażą kolejne dni, ale na chwilę obecną R41 ma szansę zdetronizować Webera!
Nie odkryję Ameryki jeśli stwierdzę, że efekt golenia Mühle R41 zależy nie tylko od techniki, ale i od właściwości naskórka – wrażliwości, grubości, gładkości itp. Używam tej maszynki regularnie prawie dwa lata (półtora roku?) i dla mnie jest ona zdecydowanie zbyt agresywna. Doszło do tego, że wolę golić się brzytwą. Koniec świata!
Mühle R89 jest tylko trochę zbyt łagodna i udało mi się opanować ją w takim stopniu, aby efekt golenia był porównywalny do krwiożerczej siostry. Gdyby nie fakt, że R41 jest dla mnie dobrym wskaźnikiem amortyzacji recenzowanych mydeł, już dawno bym się jej pozbył. W końcu dojrzałem. Zobaczę na co ją wymienię. Może będzie to Plisson/Joris/Fatip.
W każdym razie, jestem tobą już zmęczony, szanowna R41. Twoje dni są policzone. Adieu!
Przyznam, że zaskoczyły mnie Twoje powyższe słowa o planowanym rozstaniu z tą maszynką.
Ja wczoraj wieczorem miałem czwarte spotkanie z R41… czwarte udane. Aż się boję dodać, że czwarte z tą samą żyletką (Gillette Silver Blue). Wokół słyszę, że w R41 żyletka służy na 1-2 golenia… no i może to być tylko japońskie ostrze… a ja mam za sobą cztery golenia… i chyba spróbuję po raz piaty. W Weberze GSB używam 6-7 razy.
Wczoraj AS zaszczypał dosyć mocno, ale też pozwoliłem sobie na więcej niż poprzednio… i wyszło bardzo, bardzo gładko.
Obawiałem się, że może dziś skóra będzie potrzebować odpoczynku, ale widzę, że wieczorem będę gotowy do kolejnego golenia „erką”.
Moim skromnym zdaniem wszelkie opinie o agresywnym charakterze maszynki są wysoce przesadzone. Mam już swoje lata i goliłem się wszelkimi istniejącymi w PRL wynalazkami, od których nawet dzisiaj włosy dęba stają na głowie. Oczywiście ze strachu. Były to czasy, kiedy w Polsce nikt jeszcze nie słyszał o tzw. maszynkach jednorazowych i trzeba było golić się tym, co oferował handel. A oferował niezbyt wiele, więc człowiek, nie mając większego wyboru, brał to, co mu w ręce wpadło.
Po przeczytaniu kilku recenzji R41 postanowiłem sprawdzić to cudo. Mam się czym golić, ale kusiło mnie jak diabli. Wystraszony jej rzeko krwiożerczym charakterem do pierwszego golenia podszedłem z wielkim szacunkiem. I co? I nic 🙂 Żadnego, nawet najmniejszego zacięcia i fantastyczny efekt gładkiej skóry po goleniu. Maszynka jest rewelacyjna. Zakładam do niej żyletki Treet Dura Sharp i golę się nią codziennie korzystając z mydła Wickham 1912 Russion Leather.
Coś w tym jest. Też obecnie zauważam, że da się żyć z R41. Pamietam jednak jak wyglądały moje pierwsze z nią spotkania. Chyba się zgodzimy, że relatywnie jest bardzo agresywna. No bo jak R41 jest przeciętna, to do licha, która jest agresywna?
Witam Panowie.
Szczerze mówiąc nie wiem czemu większość ludzi uważa R41 za agresywną. Mnie ona mniej podrażnia niż R89 którą to aby się w miarę dokładnie ogolić musiałem dociskać. Jedyny minus R41 jest taki że u mnie działa dobrze tylko z dwiema żyletkami Astra SP – 2 dobre golenia i KAI – 8 dobrych goleń natomiast Feather potrafi zaciąć nawet na policzku i mocna podrażnia a z szyi leje się morze krwi. Zarost na szyi rośnie mi w poprzek od ucha do ucha i po goleniu pod włos są zacięcia. Może podpowiecie Panowie jak się golić na szyi aby było bez strat?
Jakie znacie maszynki które są skuteczne tak jak R41 a przy tym bardzo łagodne?
Skąd biorą się różnice w odbiorze R41? Technika posługiwania się tym narzędziem bywa różna, skóra, twardość zarostu i sposób rośnięcia to też indywidualna sprawa. Wiele jest zmiennych. Myślę, że większość narzędzi da się opanować pod warunkiem poświęcenia odpowiednio długiego czasu. Jeden złapie w lot, a drugi będzie walił łbem w ścianę wiele lat i nadal będzie to walka.
Najlepszą maszynką, jaką było mi dane golić się był Weber. Całkiem niezły jest też Bevel. Oczywiście to sprawa indywidualna – patrz wyżej. 🙂
Niestety Weber jest niedostępny. Szkoda ze juz nie produkują tej maszynki. Nie zostaje mi chyba nic innego jak szlifowanie techniki w R41.
Nie wiem czy Pan nad tym myślał a może już to zrobił tylko tylko ja to przeoczyłem ale może nagrał by Pan filmy ze swoimi testami miydel, maszynek albo nawet jako poradniki jak wyrabiać pianę na twarzy itd. itp. Artykuły są super ale nie ma jak dobry filmik.
Zrobienie takiego wideobloga zajęłoby mi bardzo dużo czasu, gdybym robił to tak, aby się tego nie wstydzić. Już pomijam nawet kwestię prezentowania publicznie własnego wizerunku, co też nie za bardzo mi odpowiada. To co robię teraz i tak zabiera mi tego czasu za dużo. Jasne, że hobby ma swoje prawa, ale to co poświęcę na bloga, zabiorę rodzinie, pracy i innym aktywnościom.
Widzę, że wiele osób nie ma kompleksów, choć niektórzy mogliby je mieć. Na miejscu takiego np. theshavebusta miałbym dyskomfort występowania przed kamerą, a on nie ma. Kolejny kolega Shave Tank no też nie jest typowym modelem telewizyjnym. Trzeba mieć dystans do siebie, a może czasem bezkrytyczne podejście… nie wiem. Nie twierdzę, że to źle czy dobrze. Po prostu każdy w innym miejscu ma punkt akceptacji określonej estetyki, poziomu technicznego, merytorycznego itp. Jakbym robił, musiałoby to być zrobione bardzo dobrze. Na pewno nie telefonem na tle obskurnych drzwi łazienkowych, czy tandetnej foliowej zasłonki od prysznica. Na tym tle pozytywnie wyróżniają się Shave the Man z Australii, Geofatboy a nawet Nick Shaves.
Osobna sprawa to wspomniana merytoryka. Jest gość, którego czasem sobie włączam – Anthony Esposito. Fajny facet z ciekawym poczuciem humoru. Lubię go. Pokazuje golenie brzytwą. Tylko szkoda, że goli się z pominięciem miejsc z którymi niemal wszyscy mają największe kłopoty, a więc wąs i okolice ust. Policzki i szyję, to ja mogę ogolić brzytwą od razu pod włos. Robię tak bardzo często. Test odbywa się właśnie pod nosem. Tylko że Stallion ma tam wąsy. No więc co mi z takiego filmu? Kolejny kolega – iLather. Też go kiedyś oglądałem, Nagrywa golenia z recenzjami kremów i mydeł do golenia. U niego te oceny niewiele się różnią. Wiem, że trudno ocenić taki poślizg czy amortyzację, ale jak już ktoś chce prezentować się publicznie, to powinien mieć względem siebie jakieś minimum wymagań. Za zapach ten iLather często daje 8,5. 🙂 Nie 9 i nie 8, ale 8,5 właśnie. Taka osobliwość. Dla wielu ludzi najważniejszym kryterium wyboru mydła do golenia jest zapach. iLather robi „mmm”, a następnie daje za atrakcyjność 8 i za silę 8,5. Co to za wartość informacyjna? Mają ludzie bezkrytyczne parcie na szkło. Trochę im tego zazdroszczę.
Na YouTubie jest mnóstwo ciekawych kanałów. Warto spojrzeć na wspomnianych wyżej Shave the man, Geofatboy, iLather, Anthony Esposito ale też na Nick Shaves, Mantic59, Michael Freedberg itp. Dużo dowiedzieć się można na brzytwa.org. Jest też kilku kolegów, którzy po polsku nagrywają.
PS. W Internecie zwykle mówimy sobie na „Ty”. 🙂
Dziękuje za odpowiedź. Uważam że to co robisz robisz bardzo dobrze więc pomyślałem że i filmy byłyby na wysokim poziomie ale rozumiem że masz życie prywatne i nie zawsze masz czas i chęci na takie rzeczy.
PS Czekam na kolejne testy
Pozdrawiam
Ciekawe jak będzie się spisywała nowość od Muhle czyli r95 rocca. Może już ja ktoś testował i ma porównanie do r89 i r41?