Na temat producenta, firmy Guangzhou Ming Shidao Co., Ltd., nie mam żadnych informacji poza tym, że firmowanych tą marką jest szereg maszynek do golenia będących kopiami klasyków gatunku.
Wykonanie i wygląd
Żyletki Ming Shi pakowane są po pięć w kartoniki wyglądające typowo dla chińskich wyrobów aspirujących na wyższą półkę. Jest kolorowo i błyszcząco.
Bez sięgania po internetowego tłumacza niewiele da się dowiedzieć z napisów na opakowaniu . To czego bezskutecznie szukałem, to adresu witryny internetowej.
Niestety nie znalazłem. Za to producent oferuje możliwość kontaktu telefonicznego. No cóż. Na razie podziękuję.
Każda żyletka zapakowana jest w kopertę z białego papieru, umieszczoną w drugiej, tym razem kolorowo zadrukowanej.
Żyletki nie są przyklejone. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Z jednej strony nie ma ryzyka, że klej pobrudzi maszynkę, a z drugiej, podobno żyletki mogą tracić ostrość ocierając się o kopertę.
Same blaszki jak to blaszki – niczym się nie wyróżniają. Mają masę taką jak Feather, czyli 0,56 g. Są również podobnie elastyczne. Na tym podobieństwa z japońskimi ostrzami się kończą.
Użytkowanie
Pierwsze golenie recenzowanymi żyletkami wykonałem oczywiście w maszynce Ming Shi Shaver 2000S, czyli w chińskiej kopii Merkur Futur. Wybrane ustawienie „5” wydawało mi się trochę zbyt agresywne, jak na nieznane ostrza, ale postanowiłem niczego nie zamieniać. Po pierwszym przejściu byłem miło zaskoczony. Żyletka może nie była ekstremalnie ostra, ale nie ciągnęła zbytnio, a swoją robotę robiła jak należy. Może odczuwałem ich ponadprzeciętną agresywność. Może… Drugie przejście tak samo – bez niespodzianek. Pewnie trzeba było zakończyć na drugim przejściu. Gładkość już miałem wystarczającą, ale postanowiłem doprowadzić ją do absolutu. Zamiast dokonać kilku poprawek, przejechałem trzeci raz. Niestety, był to błąd. Nie, żebym sobie jakąś krzywdę zrobił, ale zostało mi kilka czerwonych kropek, a skóra po zabiegu była trochę podrażniona. Do czego bym te ostrza porównał? Do takich trochę mniej ostrych Astr. Summa summarum, chińskie żyletki okazały się zdatne do użytku, choć preferuję inną charakterystykę.
Pierwszym goleniem zachwycony nie byłem, więc do drugiego przystąpiłem z niechęcią. No cóż, trzeba doprowadzić testy do końca, jak się je zaczęło. Tym razem ostrza pracowały w Mühle Sophist z głowicą R89. Pierwsze przejście było zadziwiająco łagodne i bezproblemowe. Żadnego szarpania czy podrażnień. Dosłownie nic, a zarost znikał tak jak powinien. Drugie i trzecie przejście, już pod włos, również pozytywnie mnie zaskoczyły. W pierwszy goleniu chińskie żyletki przyrównałem do stępionych Astr, ale w R89 bardziej przypominają Treet Dura Sharp, a może nawet bardziej Voskhody.
Kolejny, trzeci dzień jedynie potwierdził wcześniejsze obserwacje. Żyletki Ming Shi MP-036 są umiarkowanie ostre i naprawdę łagodne. Nie mają w sobie aksamitności Treet Dura Sharp, ale i tak zaliczyłbym je zdecydowanie do tych mniej zadziornych. Są za to na tyle ostre by nie ciągnąć zarostu.
Z niewiadomych przyczyn (ach te uprzedzenia!) specjalnie nie wierzyłem w powodzenie czwartego golenia. Jakoś nie mieściło mi się w głowie, że chińskie żyletki są zarazem długowieczne. Okazało się jednak, że zabieg, podczas którego wykorzystywałem Mühle Sophist (R89) zakończył się nie tylko idealną gładkością, ale był wzorowo komfortowy i nie skutkował jakimikolwiek podrażnieniami. Skóra była wręcz w perfekcyjnej kondycji – zero zacięć, zero czerwonych kropek, zero zaczerwienień. Usilnie starałem się zaobserwować oznaki sędziwego wieku ambitnej Chinki, ale nic takiego nie miało miejsca. Ming Shi gotowa była na kolejny dzień, a pogłoski o jej rychłej śmierci okazały się być mocno przesadzone.
Piąte golenie było zarazem ostatnim. Schyłkowe, ale nie znaczy, że było to odejście w męczarniach. O nie! Chinka odchodziła z godnością, do końca wykonując swoją robotę dokładnie i bez podrażnień. Może trwało to trochę dłużej niż zwykle, ale skóra na tym w żadnym wypadku nie ucierpiała. Może nawet ogoliłbym się i szósty raz, ale postanowiłem losu dłużej nie kusić.
Sprawdziłem jeszcze zachowanie orientalnych gości we współpracy z zadomowionym u mnie niemieckim agresorem Mühle R41. Poprzestałem na dwóch jednorazowych użyciach, bo chciałem równocześnie sprawdzić powtarzalność Ming Shi. Znów zaskoczenie. Choć w Mühle R41 bardziej odpowiadają mi ostre żyletki, chińskie ostrza w pełni potwierdziły swą przydatność. Wszystkie testowane przeze mnie egzemplarze miały identyczną charakterystykę.
Dostępność i cena
Prawdę powiedziawszy, nie wiem ile te żyletki kosztują, bo nigdzie ich nie znalazłem ich w sprzedaży internetowej. Wytwarzane w tej samej fabryce (ponoć) ostrza Jing Jili kosztują $10 za 100 szt wraz z przesyłką. Oznacza to, że jedno ostrze kosztuje 0,41 zł, czyli na poziomie Astry i Rapiry.
Podsumowanie i ocena
Po co tyle czasu poświęciłem na przetestowanie i opisanie w zasadzie niedostępnych w Polsce żyletek? Szczerze mówiąc, nie miałem takiego zamiaru, ale zaskakująco dobry wynik testów nakazuje podzielić się wrażeniami. Byłem pewien, że te podarowane w prezencie ostrza będą nadawały się wyłącznie do wyrzucenia. Okazało się, że tak nie jest. Żyletki Ming Shi są w miarę ostre i jednocześnie bardzo łagodne, zapewniając nawet pięć komfortowych i dokładnych goleń. Nie zdziwiłbym się gdyby się okazało, że ostrza Ming Shi są wynikiem współpracy z jakimś znanym i doświadczonym producentem.
Ogólnie chińskie żyletki oceniłem aż na 7 punktów. Wiem, że do podejrzanie wysoka ocena i nie ukrywam, że miałem myśli, by ją obniżyć, bo to przecież chińskie żyletki. Prawda jest taka, że lepiej mi odpowiadają niż choćby Astry.
Gdyby jakiś chiński sprzedawca chciał dorzucić żyletki Ming Shi w prezencie, przy okazji innego zakupu, warto skorzystać z takiej okazji. Specjalnie nie ma się co na nie zasadzać, bo taniej można nabyć choćby Treet Dura Sharp.
Jakość i komfort golenia oceniam na: 7/10 (ocena ogólna)
- Ostrość: 7/10
- Łagodność: 8/10
- Cena ostrza: 0,41 zł
- Cena golenia: 0,08 zł
- Opłacalność zakupu: 8/10
Sprawdź w rankingu żyletek, jak recenzowany produkt wypada na tle konkurencji.
Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen cząstkowych.
Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny
Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.
Niespodzianka 🙂
Wkrótce dotrą do mnie z kopią Futura. Planowałem je od razu wyrzucić, ale skoro Ty zaryzykowałeś i efekt wyszedł pozytywny, to i ja je przetestuję.
No i jak tam Wasze zamówienia? Do mnie druga sztuka chińskiego Futura już dotarła. Jeszcze nie używałem, ale wygląda identycznie i sprawia wrażenia, jakby trzymała równo żyletkę.
Do mnie jeszcze nie doszły. Z 2 różnych źródeł
Dzisiaj właśnie dostałem, Przyznam że pierwszy rzut oka zaskakuje, wykonanie lepsze niż w niektórych Merkurach.
Moja jeszcze w drodze, ale cieszą mnie Wasze oceny.
Niedawno zakupiłem chińskiego Futura firmy qshave. Do maszynki również były dołączone żyletki. Na opakowaniu żyletek widnieje nazwa Apache i Personna. Może te żyletki też są produkowane we współpracy z zachodnim producentem.
Pozdrawiam Krzysztof