wilkinson1

Wilkinson Sword Ltd., w Stanach Zjednoczonych i Japonii znany jako Schick-Wilkinson Sword, jest drugim na świecie pod względem wielkości producentem żyletek, maszynek i akcesoriów do golenia.

wilkinson2

Główną działalnością firmy była produkcja broni białej: szabli, mieczy, bagnetów. Oprócz tego firma produkowała: broń palną, maszyny do pisania, rowery, motocykle, samochody osobowe, narzędzia ogrodnicze, urządzenia sportowe.

wilkinson3

Początki Wilkinson Sword sięgają końca XVIII wieku, kiedy w 1772 roku 31-letni Henry Nock założył w Londynie firmę produkującą broń palną. Firma szybko zdobyła uznanie zarówno ze względu na kunszt rzemieślniczy jak i zastosowane w produktach wynalazki i innowacje. Henry Nock był jednym z najwybitniejszych twórców broni palnej w tamtym czasie. Zmarł w 1804 r. nie posiadając spadkobierców. Swoją firmę przekazał w spadku swojemu pracownikowi Jamesowi Wilkinsonowi.

Historia firmy jest niezmiernie ciekawa – pełna wzlotów, upadków, zmian właścicieli, wdrażania innowacyjnych produktów. Aby przybliżyć najważniejsze wydarzenia należałoby poświęcić na to obszerny artykuł… Mam nadzieję, ze kiedyś ktoś się tym zajmie. Wracam do recenzji Wilkinson Sword Men Shaving Cream Aloe Vera

wilkinson6

wilkinson4
wilkinson5

Opakowanie i postać

Wilkinson Sword Men Shaving Cream Aloe Vera sprzedawany jest w metalowych tubkach, w których znajduje się 100 ml kremu. Otwór w tubce jest większy niż w kremach Wars lub Lider. Podobnie jak w naszych rodzimych produktach należy ostrożnie zakręcać nakrętkę, aby jej nie przekręcić. Krem jest odrobinę bardziej miękki niż inne tego typu produkty, lecz nie wylewa się z tuby – co najwyżej przekłada się to na gorszą wydajność. Barwa kremu jest kremowo-biała.

wilkinson-cream

Zapach

Zapach jest bardzo dobry jak na tak budżetowy produkt. Ma wspólne nuty z kremami LEA Sensitive, Lider Active oraz z kremem Taylor of Old Bond Street Sandalwood. Czuć nuty cytrusowe, kwiatowe, morskie, sandałowe i pudrowe. Zapach jest bardzo męski. Jego największym mankamentem jest niska trwałość. Krem pachnie intensywnie, piana słabiej a po goleniu zapach szybko się ulatnia.

Skład

Podstawą składu jest zmydlony zasadą potasową i w mniejszym stopniu sodową kwas stearynowy, jednak składnik, którego ilościowo jest najwięcej to woda. Kolejne składniki to: gliceryna, olej kokosowy, sól potasowa, alkohol cetylowy, alantoina, polidimetylosiloksan (emolient który tworzy na powierzchni skóry film ograniczający ucieczkę wody z naskórka), Polyquaternium-7 (polimer używany do kondycjonowania skóry i włosów) i ostatni składnik, którego jest najmniej w produkcie: wyciąg z aloesu.
Na kompozycję zapachową składają się: mieszanina aromatów „Parfum”, linalol (zapach konwalii), lilial (zapach lilii), limonen (zapach cytrusowy).

Skład zgodnie z INCI: Aqua, Stearic Acid, Glycerin, Cococ Nucifera Oil, Potassium Hydroxide, Potassium Chloride, Parfum, Sodium Hydroxide, Cetyl Alcohol, Allantoin, Dimethicone, Polyquartenium-7, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Aloe Barbadensis.

Wyrabianie i właściwości piany

Pianę wyrabiałem na twarzy pędzlem SOC borsuk. Bez względu na ilość użytego kremu, zawsze wykonywałem trzy przejścia i poprawki.
Piana z kremu Wilkinson Sword Men Shaving Cream Aloe Vera powstaje szybko i nie stwarza żadnych problemów – nie zanika, nie wysycha, nie tworzą się w niej pęcherzyki powietrza. Krem zachowuje się standardowo – przy gęstszej pianie rośnie amortyzacja i maleje poślizg, przy dodaniu wody rośnie poślizg i maleje amortyzacja. Łatwo jest dobrać odpowiednie proporcje wody i kremu, aby uzyskać zamierzone właściwości. Zauważyłem, że przy łagodniejszej żyletce wyrabiałem bardziej rzadką pianę, aby uzyskać dobry poślizg. Przy bardziej agresywnej żyletce intuicyjnie wyrabiałem bardziej gęstą pianę, aby zwiększyć amortyzację.

Efektywność golenia w znacznym stopniu zależy od ilości użytego kremu – nie ma co go oszczędzać. Można się ogolić zużywając 1,5 gram, lecz najlepsze efekty uzyskałem stosując co najmniej 2,5 gram kremu na golenie. Dalsze zwiększanie ilości kremu nie poprawia efektywności, ale stosowanie porcji większych niż 3 gramy w niczym nie przeszkadza. Nawet jeśli użyjemy 2,5 gram kremu brakuje trochę do efektu brody Świętego Mikołaja, lecz piana jest bardzo dobra i ciężko jest się do czegokolwiek przyczepić.

Golenie

Krem Wilkinson Sword Men Shaving Cream Aloe Vera zapewnia bardzo przyjemne golenie. Wpływa na to dobry zapach, dobrej jakości piana i wysoka efektywność. Przy amortyzacji na tym samym poziomie jaki zapewniają kremy Proraso, Wars czy Lider zapewnia dużo lepszy poślizg. Dla mniej gęstej piany amortyzację oceniam na 7/10 pkt, poślizg na 8/10, zmiękczenie zarostu na 7/10.
Biorąc pod uwagę, że to budżetowy produkt jest lepiej niż dobrze.

Po goleniu

Po goleniu skóra nie jest tak gładka i przyjemna w dotyku jak po zastosowaniu produktów , Truefitt & Hill czy Simpsons, lecz trzeba przyznać, że nie ma negatywnego wpływu na skórę i od biedy można obejść się bez zastosowania balsamu po goleniu.

Cena i dostępność

Krem można kupić w sklepach stacjonarnych. W drogerii Jaśmin kosztuje 8,20 zł za opakowanie. Aby zapewnić wysoką efektywność na jedno golenie trzeba zużyć 2,5 grama kremu. Zakładając że 100 ml przekłada się na 90 gram kremu, koszt standardowego, trójprzejściowego zabiegu wynosi 23 grosze.

Podsumowanie

Krem Wilkinson Sword Men Shaving Cream Aloe Vera to dobry produkt. Wypada lepiej niż kremy Proraso, Wars czy Lider. Biorąc pod uwagę, że kosztuje niedużo i jest sprzedawany w dość dużej tubie spodziewałem się, że będzie to bardzo opłacalny produkt. Niestety aby zapewnić wysoką efektywność golenia należy zużyć dużą ilość kremu. To sprawia, że nie jest zbyt wydajny. „Szkiełko i oko naukowca” lub raczej waga jubilerska pozwalają zauważyć, że nie jest to produkt budżetowy a w podobnej cenie za jedno golenie można kupić mydło Kent lub I Coloniali, które są lepszymi produktami. Z drugiej strony warto wydać 8,20 zł, aby przekonać się na własnej skórze jak sprawuje się krem Wilkinsona.

Moja ocena: 7/10

  • zapach: 7/10,
  • właściwości piany: 8/10,
  • efektywność golenia: 7/10,
  • właściwości pielęgnacyjne: 7/10,
  • opłacalność: 7/10.

Ten post ma 7 komentarzy

  1. SP3CtRUM

    Bardzo fajnie napisana recenzja. Mam w swoich zbiorach ten krem i nie zawaham się go użyć 🙂
    Z tego co wyczytałem (nie testowałem, ale produkty mam) to ciekawe, że 3 popularne produkty Wilkinsona do golenia: mydło w tyglu, mydło w sztyfcie oraz recenzowany krem mają tak odmienne właściwości 🙂

    1. Tomasz Karliński

      W ubiegłym roku zużyłem całą tubkę kremu do golenia Wilkinson Sword, wiec znałem dobrze jego właściwości. W czasie pisania recenzji zaskoczyła mnie niższa niż się spodziewałem opłacalność produktu. Kupiłem tani krem o dobrych właściwościach i automatycznie przyjąłem, ze jest bardzo opłacalny. Ważenie mydeł i kremów przed i po goleniu zacząłem stosować w celu określenia ich wydajności do napisania recenzji. Kilka razy już zaskoczyło mnie, że stosunkowo drogi, lecz wydajny produkt ma niższe koszty jednostkowego golenia niż produkt powszechnie uważany za tani.
      Przyznam się, że przed napisaniem recenzji niewiele wiedziałem o WILKINSON SWORD. Zaskoczyło mnie, że byli renomowanym producentem broni białej i w jaki sposób kilka nieprzemyślanych decyzji może doprowadzić do upadku dobrze prosperującej firmy.
      Wiem, że na Geekhub zagląda kilku miłośników noży.
      Raczej nikt z nich nie zdecyduje się na zakup survivalowego noża Wilkinson Sword (cena powala), ale zachęcam do obejrzenia aukcji, bo jest na niej dużo fotografii:
      http://www.ebay.com/itm/WILKINSON-SWORD-The-Survival-Knife-POLISHED-Serial-454-NOS-Box-Papers-/221848616716?hash=item33a7353f0c

      PS. @SP3CtRUM możesz sprawdzić, czy Twoim zdaniem zapach kremu Wilkinson Sword ma pewne podobieństwa z TOBS Sandalwood?

      1. SP3CtRUM

        Nożyk ciekawy 🙂 Cena mniej 🙂

        Sprawdzę, postaram się dziś. Gdyby tak było to pewnie Wilkison byłby u mnie w stałym użyciu 😉

  2. Mirosław Florek

    Dzięki, Tomek, za tak obszerną recenzję. W sumie, jeśli chodzi o opłacalność, to ten krem jest niczego sobie. A jak on się ma do kremu Palmolive?

    Powoli dojrzewa u mnie do recenzji mydło Wilkinsona w niebieskim tyglu. Podobno bardzo marne. No zobaczymy.

    1. Tomasz Karliński

      Mirku masz rację – krem Wilkinsona nie wypada źle pod względem opłacalności – spodziewałem się jednak, że wyląduje na wykresie dużo bliżej zielonego pola.
      Nie miałem kremu Palmolive Classic, lecz Palmolive Sensitive. Z pamięci przyznałbym mu 5 pkt. w ocenie ogólnej.

  3. Rafifafi

    Ale fajna recenzja! Chyba mnie zmobilizowała do opisania dwóch kremów: Węgierskiego i Chorwackiego 🙂

  4. Laki_Luk

    Właśnie mija tydzień używania tego kremu. Za 5 tygodni znów wróci do użycia… bo jest tego wart. Świetne właściwości piany i więcej niż dobry zapach. W świetle tego aż trudno uwierzyć, że żyletki spod znaku Wilkinson tak słabo wypadają.

Dodaj komentarz