Podczas krótkiej wizyty w Walencji, na hiszpańskim wybrzeżu Morza Śródziemnego (w zasadzie Morza Balearskiego), postanowiłem skorzystać z usługi golenia brzytwą w lokalnym barbershopie. Próbowałem podpytać o opinię kolegów z hiszpańskiego forum poświęconego tradycyjnemu goleniu, jednak żadnej pomocy w kwestii wyboru zakładu nie otrzymałem. Chcąc nie chcąc posłużyłem się opiniami znalezionymi w mapach Google’a, Yelpie i Foursquare. Wybór padł na La Barbería Los Honorables.

wejście do zakładu fryzjerskiego Los Honorables Barberia
Wejście do zakładu fryzjerskiego Los Honorables Barberia

Umówiłem się na 11:30. Na dojazd miałem wystarczająco dużo czasu, by bez pośpiechu zrobić jeszcze kilka zdjęć na zewnątrz. Tak myślałem. Choć dojechałem zgodnie z planem okazało się, że wielkim problemem jest zaparkowanie samochodu. Miejsca szukałem 20 minut. Bezskutecznie. W końcu zostawiłem brykę na chwilkę przed wejściem do zakładu, wszedłem i zapytałem obsługę, czy znają jakiś parking w okolicy. Polecili mi parking należący do sklepu spożywczego. Nie był tani, ale ważne, że był. 

Po zaparkowaniu wszedłem spóźniony 5 minut, ale i tak na swoją kolej musiałem czekać jeszcze 20 minut. No cóż, mañana to w końcu hiszpańskie słowo. Miałem czas by przyjrzeć się wnętrzu i poobserwować fryzjerów przy pracy. 

Zakład urządzony był gustownie. Podłogę tworzyła czarno-biała, terakotowa szachownica, która fajnie grała ze ścianami wykonanymi z białej cegły i czarno-białymi fotografiami.

Wnętrze zakładu fryzjerskiego Los Honorables Barberia
Wnętrze zakładu fryzjerskiego Los Honorables Barberia

Wnętrze mi się podobało, ale przyszedł też niepokój. Po pierwsze, na fotelach obsługiwani byli sami brodacze. Po drugie, obsługę tworzyli ludzie młodzi. Co z doświadczeniem? – pomyślałem. Najlepsze wrażenie sprawiał szczupły fryzjer w okularach. Młody, ale usługę wykonywał bardzo sprawnie. Widać było, że zna się na rzeczy. Najmniej podobał mi się pulchny, niedogolony pracownik. Ruszał się ospale i zamiast skupić uwagę na kliencie, łypał w różne strony. Ciekawostką była fryzjerka z długimi, prostymi włosami. Trochę za młoda, ale w końcu kobieta mnie jeszcze nie goliła. Trzymałem więc kciuki, żebym trafił na dziewczynę. Oby tylko nie „ptyś”! 

Wnętrze zakładu fryzjerskiego Los Honorables Barberia
Wnętrze zakładu fryzjerskiego Los Honorables Barberia

Miejsce zwolniło się u fryzjerki. Zaprosiła mnie na fotel i zaraz zaczęła lustrować mój zarost. Przejechała dłonią po mojej twarzy i stwierdziła łamaną angielszczyzną, że jestem ogolony. Co?! Wczoraj się goliłem! – odparłem. Déjà vu! Pokręciła głową i zaczęła przygotowywać pianę. Zapytałem o mydło, jakie miała w stalowym tyglu. Wyjaśniła, że to mydło do golenia. Uśmiechnąłem się doprecyzowując, że to wiem, pytam jakie to mydło. Ona na to, że specjalne do golenia (especial!). Zauważyła, że przewracam oczami i domyśliła się, że chodzi mi o markę. „Marca?” – zapytała ptysia. Oczywiście nie wiedział. No pięknie… – pomyślałem. Dzieci we mgle i na dodatek z brzytwą.

Los Honorables Barberia – golarskie utensylia
Los Honorables Barberia – golarskie utensylia

Laska przestała kręcić pędzlem w tyglu i zabrała się za nakładanie piany na twarz. Piany… hmm… żałosne to były popłuczyny, a nie piana. Na dodatek zimna.  Gdy zakończyła, wzięła się za uzbrajanie szawetki. Zapytałem o żyletkę. Oczywiście również nie wiedziała co pakuje, choć opakowanie miała w dłoni. To były niemieckie ostrza Elios. Nie używałem ich, ale słyszałem, że nie są złe.

Gdy wszystko było gotowe, pani zabrała się do golenia. Pierwsze przejście wykonywała z włosem. Robiła to bardzo delikatnie. W zasadzie nigdzie nie czułem szarpania. Ruchy były płynne i pewne. Goliła powoli, więc mieliśmy czas na pogawędkę. Okazało się, że pani uczyła się fachu aż 10 lat. Najpierw w szkole zawodowej, a później jako praktykant w zakładzie. Pani była sympatyczna. Pytała o Polskę, o wakacje itp. Gdy to pierwsze przejście się zakończyło, fryzjerka wzięła ręcznik i wytarła resztki piany. Wiedziałem, że przyszedł czas na prawdziwy sprawdzian –  drugie przejście, pod włos. Pani podeszła do stolika i sięgnęła po… nie po pędzel!, ale wzięła wodę po goleniu. Co?! To już koniec? Głośno wyraziłem obawy o dokładność golenia, ale fryzjerka mnie uspokoiła, że będzie ok. Hmm… No zobaczymy. Po wodzie przyszła kolej na następny specyfik, który wykorzystała do zrobienia masażu. Oj, to było przyjemne! Ciekaw byłem efektu golenia, ale tym masażem mnie rozbroiła. Ależ te kobiety są perfidne! Na koniec pani zrobiła mi jeszcze okład z mokrego ręcznika. Leżąc wygodnie na fotelu miałem możliwość obserwacji górnych półek, wypełnionych butelkami z alkoholami.

Los Honorables Barberia – flaszki
Los Honorables Barberia – flaszki

Rachunek wyniósł 8 Euro. Taniej niż w Polsce. Przed wyjściem zatrzymałem się jeszcze na chwilę przed mieszczącym się w niewielkiej gablocie, zakładowym mini muzeum. Prawdę powiedziawszy, gdybym się dobrze postarał, u siebie w łazience znalazłbym ciekawsze eksponaty, choć kolekcjonerem przecież nie jestem.

Los Honorables Barberia – muzeum
Los Honorables Barberia – muzeum

Nie pytajcie o efekt golenia. Powiem tylko, że nie zauważyłem wielkiej różnicy w stosunku do tego, co miałem zanim wszedłem do zakładu.   

Podsumowanie i ocena

Na koncie mam kolejne ciekawe doświadczenie. Zakład La Barbería Los Honorables to modnie, stylowo urządzone wnętrze w centrum Walencji i zerowa skuteczność golenia. Zdecydowanie odradzam. Być może zakład specjalizuje się w strzyżeniu i modelowaniu brody. Jeśli tak, powinien zrezygnować  z wykonywania usług golenia. Wygląda na to, że trzeba unikać ładnych wnętrz i szukać fryzjerów starej daty. 

Moja ocena 3/10

  • lokalizacja – 8/10
  • wystrój wnętrza – 8/10
  • użyte kosmetyki i sprzęt – 2/10
  • efekt golenia – 2/10
  • opłacalność – 3/10 (cena golenia 8 Euro)

Warto sprawdzić jak wyglądały pozostałe moje golenia w salonach fryzjerskich.

Dodaj komentarz