Ostatnio odszedłem od golenia maszynką na żyletki i zacząłem używać wyłącznie brzytwy. To co mi czasem przeszkadza, to trochę dłuższy czas, jak muszę poświęcić na poranną toaletę. Nie zawsze mogę wygospodarować te 25 minut, które są nieodzowne, by wziąć prysznic, wymyć zęby i włosy, zrobić pianę z mydła do golenia, nawecować brzytwę, ogolić się i na koniec nanieść balsam po goleniu oraz wodę toaletową.

Pierwszym krokiem do optymalizacji w te trudne dni było ograniczenie przejść golenia z trzech do dwóch. Zwykle, choć nie zawsze, golę się przeprowadzając przejście z włosem i dwa przejścia pod włos, przy czym szyję od razu golę pod włos. Gdy golę się na dwa przejścia, całą twarz golę pod włos z wyjątkiem bezpośredniej okolicy ust, którą zaczynam golić z włosem. To daje kilka dodatkowych minut oszczędności.

Drugim krokiem w kierunku optymalizacji było zastosowanie zamiast mydła lub kremu do golenia, pianki w puszce. Tak, tak – pianki w puszce. Próbowałem ostatnio dwóch – żółtej Proraso i żelu Nivea Men Skin Protection. Naprawdę nie było źle – golenie było całkiem przyjemne, bez podrażnień i co najważniejsze, wszystko trwało dużo krócej, bo jedynie 15 minut. Może w niektórych miejscach na szyi mógłbym dyskutować nad idealną gładkością, ale naprawdę nie było się do czego przyczepić. Żel daje troszkę lepszy poślizg, a oba preparaty zapewniają bardzo dobrą ochronę, która co prawda podczas golenia brzytwą ma dużo mniejsze znaczenie niż w przypadku użycia Mühle R41. 

Po goleniu zastosowałem mój ulubiony balsam Bentley, który szczególnie dobrze grał ze słodkim zapachem żółtego Proraso. Skóra była w naprawdę świetnej kondycji, choć do golenia użyłem również taniego jak barszcz Gold Dollara 66, kupionego na eBay za 20 zł. 

Jakiś czas temu testowałem pianki do golenie w puszkach. Można na nie zerknąć, bo wszystkie zebrane są w jednym miejscu na blogu.  

Czy brzytwa pasuje do pianki do golenia? No może gdybym chciał zrobić „golenie w epoce” to średnio, ale nigdy nie lubiłem być niewolnikiem kanonów, a i umówmy się, epoka trochę się zmieniła i nie widzę powodu, aby gdy zajdzie taka potrzeba, nie korzystać z nowych możliwości. Oczywiście, że większą przyjemność daje wyrobienie ciepłej piany z luksusowego mydła, wmasowanie jej pędzlem i nieśpieszne golenie perfekcyjnie naostrzoną, piękną brzytwą. Nie zawsze są do tego warunki. Więcej niż satysfakcjonujący efekt można uzyskać korzystając z Gold Dollara i pianki w puszce. 

Ten post ma 5 komentarzy

  1. Tomasz

    Powyższy wpis ukazuje, że najważniejsza jest sama technika golenia. Nie warto być zatem ekstremistą i z pośród dostępnych na rynku narzędzi i kosmetyków wybrać dokładnie takie, jakie w zadanej sytuacji najbardziej nam pasują.

  2. Blog Ozonee

    Czas to pieniądz – też nie zawsze mam czas na brzytwę. Pianka to wygoda – ale tak jak napisałeś nie ma nic lepszego od luksusowego mydełka 🙂 zapraszam do siebie!

  3. Drummond

    A może lepiej pędzelek, mydełko i maszynka systemowa?

    1. Mirosław Florek

      Dzięki za komentarz. Powiem Ci @Drummond, że zastanawiałem się i nad taką konfiguracją. Tym bardziej zastosowanie nożyków systemowych byłoby zasadne, że akurat w moim przypadku, nigdy nie miałem większych kłopotów skórnych po ich użyciu. O wrastających włoskach dowiedziałem się stosunkowo niedawno. Takim Gillette Fusion, a wcześniej Sensor, goliłem się sprawnie i bardzo dokładnie. Fakt, że zawsze bardzo starannie przygotowywałem zarost do golenia, nawilżając go szamponem podczas mycia włosów. Kiedyś tego nie robiłem i nie tylko golenie było gorsze, ale i nożyki zużywały się dwa razy szybciej.

      Zrezygnowałem z nożyków wieloostrzowych ze względu na coraz bardziej irytującą mnie ich cenę. Nie chodzi o to, że mnie na taki wydatek nie stać. Po prostu nie mogłem znieść świadomości, że ktoś mnie tak bezczelnie goli z pieniędzy. Owszem, mogłem kupić nożyki tańsze, ale goliły istotnie gorzej, a poza tym bardzo mi się taki plastikowy szajs nie podoba.

      Piana z puszki jakoś nigdy mnie nie raziła. Efekty jej stosowania również w moim przypadku są naprawdę wystarczające. Wiem, że są bardziej suche, ale jeśli twarz przed ich użyciem dobrze zwilży się wodą, zaczynają zachowywać się po ludzku. Szkoda, że te dostępne w drogeriach pachną nijako. To w zasadzie jedyna istotna wada. Cena? Są droższe, ale używa się ich jednak dużo szybciej. Nie mówię nie.

      Na szczęście na co dzień zestaw brzytwa i mydło do golenia wymiata. Jest elegancko, komfortowo i przyjemnie. Nie jest taniej, bo co tu dużo gadać, zarówno brzytwy, jak i porządne mydła kosztują sporo, ale takie „pierwotne” golenie dostarcza chwil, kiedy człowiek czuje się dobrze. 🙂

      1. Drummond

        Przy okazji podzielę się spostrzeżeniem , że wiele mydeł dających „nietreściwą” pianę i uchodzących za niespecjalnie dobre właśnie z maszynkami systemowymi okazują się dobrym rozwiązaniem. Nie zapychają przestrzeni miedzy ostrzami, maszynki systemowe nie są tak wymagające, nie potrzeba amortyzacji ,ochrony etc..

Dodaj komentarz