Producentem kremu do golenia Fix-Modell Creme de Barbear Eucalipto jest firma S. S. Indústria E Comércio de Cosmeticos Ltda EPP z siedzibą w Franco da Rocha, niedaleko São Paulo w Brazylii.
Krem produkowany jest w pięciu zapachach – piżmo (almiscar), lawenda (lavanda), tradycyjny (tradicional), sosna (pinho) i w recenzowanym tutaj eukaliptusowym.
Opakowanie i postać
Nie spotkałem się jeszcze z kremem do golenia, który byłby gorzej zapakowany. Słoik o pojemności 250 mililitrów jest miękki i ma naklejoną brzydką etykietę. Znacznie lepiej sprawdziłoby się niższe, szersze i co najważniejsze – sztywniejsze opakowanie. Projekt etykiety wygląda tak amatorsko, że nawet nie chce mi się poświęcać mu więcej uwagi.
Sam krem ma białą barwę i typową dla kremu do golenia konsystencję, a więc jest miękki i daje się swobodnie rozsmarować na twarzy lub pędzlu. Wyglądem przypomina trochę zestaloną część mleka kokosowego.
Zapach
Co jak co, ale zapach tego kremu jest naprawdę marny. Aromat olejku eukaliptusowego dla mnie jest raczej niewyczuwalny. Zamiast tego czuję jakąś dziwną, obcą mi woń, pochodzącą najpewniej z masła bobbasu. Nie jest ona jakoś szczególnie nieprzyjemna, ale daleki jestem od upajania się, że posłużę się takim eufemizmem. W czasie golenia zapach przestaje być zauważalny, a po goleniu zupełnie znika. Na szczęście!
Skład
Niewiele testowałem kremów do golenia o tak prostym składzie. Raptem dziewięć składników, które nie wzbudzają jakichkolwiek podejrzeń o wywoływanie alergii, czy podrażnień.
Najbardziej oryginalnym składnikiem jest olej bobbasu (Orbignya Oleifera ew. Orbignya Cohune Seed Oil), tłoczony z orzechów palmy Babaçu. Rośliny drzewiastej, dziko rosnącej w tropikalnych lasach brazylijskiej Amazonii. Dojrzewające w okresie od sierpnia do stycznia pęki zawierające aż 200-600 orzechów.
Pojedynczy orzech osiąga rozmiar od 10 do 12 cm długości i zawiera ok 65% oleju, który może być pozyskiwany przez gotowanie albo w procesie tłoczenia na zimno. Tak otrzymany olej wymaga jeszcze obróbki termicznej ze względu na obecność drożdży i bakterii.
Oleju bobbasu podobny jest składem do oleju kokosowego i zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe: oleinowy, linolowy, linolenylowy oraz poli-nitoleinowy. Duża zawartość kwasu oleinowego nadaje mu wysoką odporność na utlenianie i doskonałe właściwości nawilżające. Olej zmiękcza skórę i zabezpiecza przed działaniem niekorzystnych czynników zewnętrznych. Rozprowadzony na skórze olej daje świetny poślizg, szczególnie przydatny w zabiegach masażu do masażu. Właściwości odżywcze bobbasu wykorzystywane są w przemyśle spożywczym.
Co do składu kremu, mam podejrzenia graniczące z pewnością, że nie został podany zgodnie z INCI, a więc w kolejności zgodnej z zawartością. Raczej nie jest możliwe, aby kompozycji aromatycznej było więcej niż wodorotlenku potasu.
Podstawą składu są zmydlone zasadą sodową i potasową kwas stearynowy oraz olej z nasion bobbasu.
Skład uzupełniają gliceryna, kwas borny i mentol.
Aromat daje mieszanina substancji zapachowych o nieokreślonym składzie (Fragrance) oraz najpewniej w głównej mierze olej z orzechów bobbasu.
Skład zgodnie z INCI: Aqua, Stearic Acid, Orbignya Oleifera Seed Oil, Fragrance, Glicerin, Potassium Hydroxide, Sodium Hydroxide, Boric Acid, Menthol.
Wyrabianie piany
Kiepskie opakowanie i niezbyt przyjemny zapach nie wróżyły niczego dobrego. Tym większe było moje zaskoczenie, gdy wziąłem się za wyrabianie piany z brazylijskiego kremu. Odważone 1,6 grama kremu rozprowadziłem palcami na twarzy i dobrze strzepniętym pędzlem Mühle silvertip badger ∅23 mm zacząłem wyrabiać pianę. Oczywiście wody było za mało, więc na pędzel wpuściłem 5 ml życiodajnej cieczy. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Piana wyszła jak dla mnie absolutnie idealna – kremowa, tworząca ciągnące się języki. Nawet nie wiem, czy wolałbym, aby była trochę bardziej konkretna, bo bałbym się, że straci na swych właściwościach. Na ma mowy o widocznych pęcherzykach powietrza, czy o odrywaniu się kawałków piany. Stabilność też była absolutna. Nie zaobserwowałem wysychania nawet podczas długiego golenia.
Golenie
Już pierwszy przejazd ostrza po skórze pokazał świetne właściwości „goleniowe” kremu Fix-Modell. Rzadko się zdarza, aby tak idealnie wyważone były amortyzacja z poślizgiem. Ochrona właśnie w sam raz – nie za dużo, nie za mało, dzięki czemu osiągnięcie idealnej gładkości za pomocą maszynki Mühle R89 nie było problemem. Bez najmniejszego problemu można wracać do miejsc z których zgarnięta była piana, bo poślizg nadal tam był akceptowalny. Na wszelki wypadek właściwości kremu sprawdziłem podczas golenia Mühle R41. Rozczarowania nie było. Owszem, tym razem ochronę gdybym mógł, odrobinę bym podkręcił, ale nie ma co wybrzydzać, bo naprawdę było świetnie. Zmiękczanie zarostu również oceniam na wysokim poziomie. Efekt chłodzący wynikający z zawartości mentolu, na szczęście jest ledwo zauważalny i gdybym nie wiedział o jego obecności w składzie, pewnie nawet nie zwróciłbym na niego uwagi.
Po goleniu
Właściwości pielęgnacyjne kremu Fix-Modell są pierwszorzędne. Po goleniu skóra była błyszcząca i nawilżona. Nie czułem potrzeby stosowania balsamu po goleniu. W połączeniu z brakiem jakichkolwiek podrażnień wynikających z golenia, otrzymujemy produkt bliski pod tym względem ideałowi. Niestety, dla mnie wrażenie po goleniu powinno również zawierać aromat. Tutaj brazylijski krem zawodzi. Ktoś mógłby powiedzieć, że krem do golenia jest do golenia, a nie do pachnienia. Dla mnie jednak jest to produkt niekompletny.
Dostępność i cena
Kremu niestety nie można kupić w Polsce, ani w Europie, a nawet w USA. Trzeba po niego wybrać się do Brazylii, gdzie można go nabyć za 13 Reali, czyli 14 zł. Do kalkulacji przyjąłem cenę 20 zł, bo przecież jakoś trzeba ten produkt do Polski sprowadzić. Zakładając, że na jedno golenie potrzebna jest 1,5-gramowa porcja, cena jednego zabiegu wynosi tylko 0,12 zł, a więc na poziomie niewiele wyższym od znacznie słabszych według mnie kremów, jak Palmolive, Lider i Wars.
Podsumowanie i ocena
Brazylijski producent udowodnił, że nie warto oceniać książki po okładce. Tani, kiepsko pachnący i marnie zapakowany krem do golenia szybko produkuje najwyższej klasy pianę i cechuje się wybitną efektywnością golenia. Na dodatek, eukaliptusowy krem Fix-Modell po goleniu zostawia skórę w idealnym stanie. Będąc w Brazylii warto sięgnąć po ten egzotyczny produkt, ale raczej radziłbym rozejrzeć się za innym aromatem.
Moja ocena: 8/10 (bardzo dobry produkt)
- zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 2/10,
- właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 10/10,
- efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 10/10,
- właściwości pielęgnacyjne: 10/10,
- opłacalność: 10/10.
Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen.
Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny
Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą. Do osób aktywnych w komentowaniu wpisów, co miesiąc wysyłam podarunki.
Chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.
No no, bardzo ciekawy produkt. W sumie jak na tani krem to opakowanie nie wygląda tak źle – myślę, że tubki Warsa czy Lidera również ani nie są z super materiałów a etykieta też nie jest geniuszem projektanckim 🙂 Chociaż masz rację – całość nie jest ładna.
Zapach jak to zapach – parametr bardzo subiektywny. Poza tym inne zapachy producenta mogą być o niebo lepsze.
A skoro cena jest bardzo niska, właściwości wybitne – to gdyby nie słaba dostępność to byłby hit.
Tak a propos opłacalności – co najbardziej rzutuje na tą bardzo niską ocenę?
Co wpływa na cenę? Nie znam się na rynku kosmetycznym, ale najważniejszy składnik w tym kremie, czyli kwas stearynowy kosztuje w hurcie ok. $1… za kilogram. 🙂 Nie wiem ile tam „suchego” może być w tym kremie, ale zakładam, że ok. 50%. W takim razie niech tam nawet będzie ze 110 g tego kwasu stearynowego. Kosztuje to 0,41 zł. Pozostałe wagowo istotne składniki, czyli ługi, są w podobnej cenie. Nie wiem ile ten bobbas kosztuje, ale nie sądzę aby cenowo odbiegał od pozostałych. Dużo droższe są aromaty, ale na szczęście mało się tego używa. Oczywiście to tylko surowce. Razem nie wyjdzie więcej niż 1 zł. Trzeba doliczyć koszt wytworzenia, opakowanie, logistykę, marketing, marżę dystrybutora, marżę sprzedawcy.
PS. Karlin, dziękuję za przypomnienie o konieczności zamieszczenia informacji o wielkości opakowania. Już poprawiłem.
Hihi 🙂 lekka omyłka – ja pytałem o niską O-cenę 🙂
Bo mydełko dostało dobre oceny za paramtery, gorsze za zapach i opakowanie.
Ogólna ocena ponadprzeciętna dla tego typu produktów – a cena, nawet z kosztem przesyłki, jak na 250 ml jest rewelacyjna 🙂 Więc czemu tylko 2/10 za opłacalność?
ok. Już rozumiem. W recenzji omyłkowo podałem źle wyliczaną opłacalność. Normalnie biorę ją bazując na arkuszu kalkulacyjnym. Tym razem, ponieważ miałem mało czasu, zapomniałem zaktualizować recenzji po wklejeniu do WordPressa. Teraz jest ok. Opłacalność jest oczywiście 10/10. Nie mogła być inna przy takich właściwościach. Tak do końca, to nie jestem pewien, czy o jeden punkt nie dałem za dużo. Może powinno być 7/10?… Jeszcze poużywam i zastanowię się. Zresztą, aktualizacja oceny parę razy już miała miejsce. Co do sposobu wyliczania opłacalności, to wyjaśniam, że posiłkuję się wartością wyliczaną na podstawie kąta na wykresie. Formuła wygląda następująco: =JEŻELI(STOPNIE(ATAN((M15-3)/(X15*15)))/6>10;10;STOPNIE(ATAN((M15-3)/(X15*15)))/6). W kolumnie „M” mam ocenę ogólną, a w „X” cenę golenia.
Dzięki, SP3CtRUM.
No teraz to rozumiem 🙂
Myślę, że granica między 7 a 8 jest dość płynna jeśli chodzi o właściwości natomiast wg mnie daje ogromne rozróżnienie – czy dany produkt kupić czy nie.
7-ka to dla mnie produkt o dobrych właściwościach, niewyróżniający się z tłumu – taka szara myszka. Tylko informacja, że jak nie ma nic ciekawego pod ręką (np. wyjazd itp.) to produkt zapewni solidne golenie, ale niczym nie zaskoczy.
No chyba, że to produkt z elity – znaczy wtedy – nie tykać 🙂
Z kolei 8-ka to już coś więcej. Przy budżetówkach – prawie z miejsca oznacza hit, który trzeba spróbować. Przy wyższej półce – oznacza, że jakieś braki w stosunku do elity elit jednak posiada.
A w skrócie:
7 – budżetówka – brać jak nie ma nic pod ręką
7 – elita – nie tykać
8 – budżetówka – brać, tylko pomyśleć czy nie wziąć więcej 🙂
8 – elita – zastanowić się
Na razie trudno mi powiedzieć na jakiej podstawie wybierałbym produkty dla siebie, bo jak dotąd kupowałem niemal „jak leci”, żeby przetestować. Myślę, że tak jak w przypadku większości zakupów, na początku należy określić budżet.
Jeśli na mydło/krem chcemy przeznaczyć nie więc niż 35 zł rocznie, mówimy o najtańszych produktach. Ja wybrałbym Figaro, bo ma do zniesienia zapach i goli świetnie.
Jeśli akceptujemy budżet do 70 zł, dla mnie wybór jest już trochę bardziej skomplikowany, ale nadal jestem w stanie wskazać faworytów – Cella, Musgo Real ew. inny zapach Fix-Modell.
W cenie do ok. 100 zł tłok jest spory, ale rzut oka na wykres i sprawa się klaruje. Ja biorę mydła Saponificio Varesino, TOBS, Haslingera, I Coloniali, no i oczywiście mojego stałego faworyta – Mitchell’s Wool Fat.
Gdy cena nie gra roli (w rozsądnych granicach), jak na razie nic nie przebija Florisa, różanego Le Pere Lucien, Strop Shoppe, Lebelle i D. R. Harrisa, który łapie się w zasadzie do poprzedniej grupy.
Jeżeli stać mnie na wydanie na mydło do golenia 250 zł, to czemu miałbym kupować słabsze produkty?
Ale pamiętajmy, że na razie ten ranking jest ubogi. Na testy czeka masa fajnych produktów, a spora ich liczba jest w drodze. No właśnie… Trzeba będzie w końcu opublikować recenzję tego różanego Le Pere Lucien, bo nasz prowansalski mistrz kolejny aromat wrzucił do sklepu.
Dodałem film z wyrabiania piany, aby na własne oczy przekonać się, jak porządny jest to produkt.
Mirku świetny film – widać że krem jest bardzo dobry. Zamawiaj wszystkie zapachy – chętnie wezmę udział w zakupie grupowym.
Oglądając film powiedziałem na głos „ten pędzel jest mopowaty”
… i za trzy sekundy słyszę „będzie się Karlin awanturował, że pędzel jest mopowaty”
wiem, ze jesteś wszechstronnie uzdolniony, ale nie podejrzewałem, że jesteś jasnowidzem. 🙂
No dobrze. Ja już nawet w tego mopa uwierzyłem. Cały czas nie rozumiem jednego. W czym ten mój mop przeszkadza?!! Robi pianę jak szalony? No chyba robi. Masuje twarz tak, że jest ok? Masuje. No to niby dlaczego miałbym wydać 2000 zł? I to na dodatek kupując dla przykładu takiego Chubbiego dostałbym brzydszy (dla mnie) pędzel, a już z całą pewnością nie do kompletu.
Mirek z pędzlami Mühle to ja mam problem a nie Ty. Na początku przygody z TG (pierwsze trzy miesiące) kupiłem 5 pędzli tej firmy. Z perspektywy czasu wiem, że to były nieprzemyślane zakupy – za wydane pieniądze miałbym Chubbiego 2.
Pędzle Plissona bardzo mi się podobają, ale niestety te o większej średnicy knota, odpowiadające mi pod względem użytkowym kosztują kosmiczne pieniądze.
Kończmy temat pędzli – zorganizuj zakup kremu Fix-Modell.
W końcu wiem, gdzie się wszyscy podziali z forum 😉
Przeleżał ten krem w mojej szafce bardzo długo. Ostatnio przy okazji robienia paczki Mikołajkowej dla nowego forumowicza wpadło mi w ręce opakowanie tego kremu przysłane przez Mirka. O ile mnie pamięć nie myli, to na samym początku Mirek pisał mi o nim jako o kremie bezpędzlowym i chyba dlatego stał on tak długo w szafce. Ostatnio jednak trafiłem na tę recenzję i postanowiłem sam coś z niego ukręcić.
Krem jaki jest każdy widzi na zdjęciach, więc nie będę nic więcej pisać.
Jeśli zaś chodzi o zapach to moim zdaniem na samym początku po odkręceniu pojemnika trąca on lekko Warsem. Potem dochodzi jednak mentol, eukaliptus i coś jeszcze i zapach się rozmywa. W swojej recenzji Mirek piszesz o zapachu oleju z babbasu. Z tego co udało mi się znaleźć w sieci ten olej jest raczej bezwonny. Jeśli już coś można z niego wyczuć to przypomina to podobno olej kokosowy. Ani jednego ani drugiego nie miałem okazji wąchać, więc trudno jest mi ocenić czy tak jest. Dla mnie jednak ten zapach jest dość mocny i nawet w trakcie golenia jest wyczuwalny. Ciężko mi powiedzieć jak jest z jego trwałością, bo moje golenie do najprzyjemniejszych jednak nie należało o czym napiszę za chwilę. Dla mnie zapach jest akceptowalny i chyba przyjemniejszy niż Lider. Moje spostrzeżenia zapachowe możecie traktować chyba trochę z przymrużeniem oka, bo dla mnie Cella zalatuje wiśnią i zapach bardziej przypomina Dr Peppera niż migdały.
Pianę musiałem trochę pokręcić, zanim nadawała się do jakiekolwiek golenia. Zdecydowanie szybciej wychodzi piana z kremu Simpsons, czy też o ile dobrze pamiętam z T&H No. 10. Nie pytajcie mnie ile gramów kremu użyłem do golenia bo ta informacja jest dla mnie najmniej istotna ale wody trzeba było więcej niż przykładowo dla podobnej ilości piany z kremu Wars. Do kręcenia piany używałem końskiego Vie-Longa 24mm. Po dłuższej niż na filmiku Mirka chwili, ukręcona piana była jednak bardzo fajna i broda Mikołaja wychodzi z niej murowana.
Super piana zapowiadała przynajmniej tak samo komfortowe golenia ale niestety w moim przypadku już tak dobrze nie było. Ciężko to chyba nawet nazwać goleniem bo po pierwszym dość szybkim przejściu byłem zmuszony przerwać cały test, wyszorować dokładnie skórę i nałożyć jakiś krem łagodzący podrażnienia. Skóra była mocno napięta, a pieczenie które narastało powoli pod koniec pierwszego przejścia stało się bardzo uciążliwe. Kiedyś coś podobnego miałem z wcześniej wspomnianym kremem T&H No. 10. Piana z niego wychodziła idealna, skóra była fajnie nawilżona ale ciągłe pieczenie podczas golenia sprawiło, że krem poszedł w inne ręce.
I to chyba tyle z mojej strony. Krem na pewno ma potencjał, jak widać po recenzji Mirka ale u mnie totalnie się nie sprawdził. Nie będę się bawił w oceny bo poza zapachem to nie bardzo mam co oceniać.
PS.
Trochę tego kremu mi zostało, więc jak znajdzie się jakiś chętny to mogę mu go przesłać puszkę.
To ja poproszę, jeśli można.
Chętnie przetestuję krem z olejem z bobbassa 🙂
pozdrawiam
a
Cześć Archi! Cieszę się, że w końcu się odnalazłeś. 🙂 Długo to trwało. 🙂
Co do kremu, to jeśli masz uczulenie, nie ma co gadać. Z tego co pamiętam, jesteś niezłym wykrywaczem alergenów.
Ja zapach tego kremu odbieram źle. Będąc niedawno w Brazylii, kupiłem pozostałe aromaty. Szału nie robią, ale lawendowy i tradycyjny są nawet niezłe. W każdym razie, znacznie lepsze niż ten eukaliptusowy. Trzy słoiki rozdałem w postaci próbek kolegom na spotkaniu warszawskim. Zobaczymy więc niebawem jakieś oceny. Tak myślę. Pamiętajmy o cenie. Słoik 250 g kosztuje ok. 8 zł, co przy tak porządnym składzie jest ceną rewelacyjną. Zastanawiałem się nawet przez chwilę, czy z tego Pernambucco nie sprowadzić beczki dla jakiegoś polskiego producenta.
Dziękuję za komentarz i bardzo się cieszę, że tu trafiłeś. Recenzje, które publikuję, są również Twoją zasługą.
Od jakiegoś czasu byłem mocno zaganiany i nawet czasu na golenie momentami nie było. Ostatnio trochę przesiedziałem w szpitalu, a już za kilka dni rodzinka mi się ponownie powiększy, więc czasu na zabawę będzie jeszcze mniej. Zabrałem się ostatnio za przerzucanie recenzji do Wiki i jestem w szoku ile tego materiału już jest na forum.
Przy takiej cenie krem na pewno by się u nas obronił, więc może to jakiś pomysł na mały biznes. Zapach może nie jest rewelacyjny ale kremy i mydła budżetowe u nas w kraju również nie grzeszą zapachem, a jest na nie popyt. Pamiętam jak jeden z kolegów przesłał mi kiedyś sztyft BEA i mówił, że dla niego pachnie on jakimiś grzybami 😉
Nie wiem ile mi z tego wyjdzie ale przyszły rok planuję pod kątem róży. Mam już kilka różanych specyfików. Od kilku dni stosuję również hydrolat różany po goleniu i na tę chwilę jestem zadowolony z efektów. Ciągle kusi mnie aby dokupić sobie jeszcze kilak różanych kremów dostępnych w naszych sklepach i tak mocno chwalone przez Ciebie LPL Rosa.
Miło, że się odnajdujesz w tych swoich recenzjach. Ja przestałem nawet notować jak odbierałem jakieś mydła, bo po jakimś czasie jak czytałem te notatki czy też opinie na forum to miałem ochotę wszystko skasować i napisać ponownie 🙂
Różane kosmetyki będziesz badał. To ciekawe! Wcale za dużo ich nie ma. Bardzo lubię te zapachy i nie mogę zrozumieć, czemu nie przepada za nimi moja żona. W końcu to raczej kompozycje w kobiecym stylu… Ostatnio się złamałem i zamówiłem Biofresh Rose of Bulgaria Shaving Cream. Powinien lada moment przybyć. Zobaczymy jak się sprawdza. Oczywiście napiszę.
Też tak mam, że niekiedy, parę miesięcy po napisaniu recenzji dokonuję w niej zmian. Na razie nigdy nie było potrzeby diametralnie rewidować opinii, chyba że producent zmienił recepturę (np. Cratree & Evelyn).
Będę musiał skrobnąć recenzję tego kremu, lecz obecnie brak mi weny.
Na szybko mogę napisać, że krem pod względem właściwości bardzo przypomina mi Florenę. Kiepski zapach, bardzo fajna piana i wysoka efektywność golenia jak na produkt budżetowy.
Na mnie krem nie zrobił wielkiego wrażenia…może przez ten zapach…ale pomijając zapach – krem przeciętny, zwykły, normalny itp.
(…) my family produces Fix Modell products in Brasil.
We got very happy someone so far tried our shaving cream. I would like to talk you about your review and impressions. Lets talk about change fragrance and package, maybe you can help me😉
(…)