Producentem recenzowanego mydła jest pasjonat tradycyjnego golenia – Manuel Garcia z Barcelony, występujący na Foro Afeitado jako Jabonman. Niewiele wiem o Manuelu, więc poprosiłem go o napisanie kilku słów o sobie. No cóż, jako człowiek o ujmującej skromności, napisał raptem kilka zdań.

Manuel Garcia od dawna wytwarzał na swój własny użytek mydła kąpielowe.W 2011 roku wciągnęła go pasja golenia tradycyjnego i wpadł na pomysł, aby zrobić swoje własne mydło do golenia. W tej sytuacji nie dziwi forumowy nick, który dla siebie wybrał. „Jabon” to po hiszpańsku mydło. Manuel bez przerwy eksperymentował z różnymi recepturami, aby osiągnąć oczekiwane właściwości produktu. Niektóre przepisy były bardzo proste, inne może zbyt skomplikowane. Wytwarzanie mydła w mydlarni Manuela Garcia to całkowite rękodzieło. Wykorzystywane w recepturach składniki są starannie wyselekcjonowane, a głównym kryterium ich doboru jest jakość, a nie cena. Ostatnio marka „Jabonman” zastępowana jest przez „Eufros”.

Achillesową piętą mydlarni jest kanał komunikacji z klientami. Firma nie ma swojej witryny internetowej. Jej substytutem jest strona na Facebooku.

Manuel do oferowanych przez siebie mydeł do golenia dodał jeszcze dwa mydła z linii Premium oraz balsam po goleniu.

Mydła do golenia (cena €13,80 za sztukę o masie 125 g):

  • Ylang Ylang-Patchouli-Orange,
  • Wet Earth,
  • Wet Earth (nowość, €18,60, dużo lepszy aromat, lepsze właściwości),
  • Eastern Breeze,
  • Citrus,
  • Roses (nowość),
  • Violets,
  • Lima-Cinnamon,
  • Lavender (francuska lawenda),
  • Mare Nostrum (kwiaty z domieszką anyżku),
  • Dama de Noche (kwiaty),

Mydła do golenia w linii Premium, zawierające wyższej jakości składniki:

  • Vetiver Haití  (€24 €za sztukę, w tej chwili niedostępne),
  • Rose Bourbon (€34 €za sztukę, w tej chwili niedostępne).

Balsam po goleniu (€15 za opakowanie 75 ml), zawierający wodę różaną, wyciąg z aloesu, kwas hialuronowy, prowitaminę B5, witaminę E, allantoinę, bisabolol, kwas mlekowy, glicerynę, niewielki dodatek mentolu i substancje zapachowe.

Do ceny produktów trzeba doliczyć koszty transportu, które wynoszą:

  • €9 dla krajów europejskich dla przesyłki o masie do 500 g (dwa opakowania) lub €15,27 dla przesyłki o masie do 1000 g (3-4 opakowania)
  • €12,57 dla pozostałych krajów i przesyłki o masie do 500 g lub €23,66 dla przesyłki o masie do 1000 g.

Do każdej przesyłki Manuel stara się dodać wybrane próbki posiadanych mydeł.

Płatności dokonywane są za pomocą PayPala, na konto magafe_es@yahoo.es.

Opakowanie i postać

Mydło sprzedawane jest obecnie w aluminowych opakowaniach. Owszem, są wygodne w użyciu, ale czy pasują do drogiego, ręcznie wykonanego produktu? Według mnie nie za bardzo. Widać również, że Manuel nie ma zmysłu plastycznego. Gdyby było inaczej, raczej by się nie podpisał pod projektem nadruku na puszce. Panie Manuelu, naprawdę nie przystoi brać od ludzi €34 i wciskać im aluminiową puszkę z amatorsko zaprojektowaną, brzydką etykietą. Tak pakowany może być smar do konserwacji ciągnika rolniczego.

Opakowanie mydła do golenia Eufros Premium Rosa Bourbon Shaving Soap
Opakowanie mydła do golenia Eufros Premium Rosa Bourbon Shaving Soap

Mydło ma miękką, idealną do nabierania pędzlem konsystencję. Niejednorodna struktura, szaro-burej barwy, pełna jest ciemniejszych punktów, co potwierdza użycie naturalnych surowców. Pod tym względem produkt przypomina mi wyroby Catie’s Bubbles.

Zapach

Bardzo lubię różane kompozycje. W pierwszej wersji recenzji napisałem „Hiszpańska interpretacja Rosa Bourbon jest bardzo dobra. Oczywiście przede wszystkim czuć w niej różę, a być może wyłącznie różę. Trudno mi to ocenić, bo nigdy nie wąchałem burbońskiej róży.” Po kontakcie z Manuelem, tekst ten muszę zweryfikować, bo Rosa Bourbon w recenzowanym mydle, owszem, jest kompozycją, ale jej autorem jest Pan Bóg (lub jak kto woli Matka Natura), a nie człowiek. Jedynym składnikiem odpowiadającym za zapach jest naturalny olejek z róży burbońskiej. Proste? Proste.

Wracając do oceny zapachu, postanowiłem go porównać z Rose de Pushkar z mydła Le Pere Lucien. Oba są bardzo naturalne i choć nie wąchałem również róż z Pushkaru w indyjskim Radżstanie, zapach francuskiego mydła wydaje się zawierać nuty orientalne. Może to tylko autosugestia? Przypomnijmy jednak, że zapach w Rose de Pushkar tworzy cała masa substancji zapachowych, z których olejek różany wcale nie jest dodany w największej ilości. Znajdziemy tam styraks (żywica balsamiczna), olejek kamforowy, olejek z drzewa różanego, olejek różany z róży damasceńskiej, olejek z pomarańczy gorzkiej (Neroli), oraz trzy olejki eteryczne otrzymywane z surowców naturalnych (wzmacniacze zapachu): geraniol, citronelol i linalol. To co nie ulega najmniejszej wątpliwości, to intensywność porównywanych aromatów. Róża w mydle Eufros jest dużo mocniejsza, ale w żadnym wypadku nie przytłacza swą intensywnością. Co ciekawe, porównywałem pełną puszkę Le Pere Lucien z malutką próbką Eufrosa, a i tak różnica w intensywności nie podlegała dyskusji. Jak dla mnie, zapach jest bardzo naturalny i to bez względu na to, czy wącham go z opakowania, podczas golenia, czy po jego zakończeniu. Ba, jeszcze długo po goleniu pachniała mi skóra twarzy, a nawet palce, którymi nakładałem mydło na twarz. Widać, że Manuel nie żałował olejku. Dotychczas uważałem, że jednowątkowe kompozycje zapachowe nie zasługują na więcej niż 9 punktów. W przypadku Eufros Premium Rosa Bourbon Shaving Soap muszę zrobić wyjątek. Bez dwóch zdań, to najlepiej pachnące różane mydło do golenia, z jakim miałem do czynienia. Zapach oceniam więc na 10/10.

Róża burbońska (łac. Bourboniana, franc. Rosier de l’Ilsle de Bourbon), fot. Wikipedia
Róża burbońska (łac. Rosa Bourboniana, franc. Rosier de l’Ilsle de Bourbon), fot. Wikipedia

Skład

Niestety, skład podany przez producenta nie jest precyzyjny. Rozumiem półamatorski charakter produkcji, ale podanie składników według zawartości, nie jest chyba trudne.

Podstawą masy są zmydlone ługami potasowym i sodowym kwas stearynowy, olej kokosowy i olej palmowy. Najprawdopodobniej już po reakcji zmydlania skład został uzupełniony o szereg olejów i ekstraktów roślinnych – olej arganowy, masło z orzechów ziemnych, masło shea oraz wyciąg z ogórecznika lekarskiego (Borago officinalis).

Tak jak w wielu mydłach do golenia, receptura uwzględnia również glicerynę i lanolinę.

Producent zdecydował się na wzbogacenie składu o glinkę Rhassoul (zwaną też Ghassoul), którą znamy z niemieckiego mydła Meißner Tremonia Moroccan Rhassoul.

Za zapach odpowiedzialny jest wyłącznie naturalny olejek różany z róży burbońskiej (Rosa Bourboniana).

Skład jest bogaty i naturalny, raczej w stylu Meißner Tremonia i Barrister & Mann, niż potasowe, ascetyczne receptury Martin de Candre, Le Pere Lucien i Catie’s Bubbles. Warto zaznaczyć, że pomimo długiej listy substratów, producentowi udało się uniknąć zastosowania detergentowych polepszaczy piany, konserwantów i związków chelatujących. Skład zdecydowanie zasługuje na słowa uznania.

Skład (raczej nie INCI): Stearic acid, Coconut oil, Palm oil, Argan oil, Borage, Peanut butter, Shea butter, Lanolin, Water, Potassium hydroxide, Sodium hydroxide, Rhassoul clay, Glycerin and flavors.

Wyrabianie piany

Ponieważ dysponowałem jedynie próbką produktu, nie miałem możliwości sprawdzenia jak pędzel ładuje się z tygla. Konsystencja mydła jednak świadczy o tym, że nie powinno być z tym najmniejszych kłopotów. Uznałem, że do golenia wystarczy 1,2-1,5 g. Odważyłem 1,2-gramową porcję, rozsmarowałem ją na twarzy i zatrudniłem do dalszej pracy pędzel Mühle Sophist Silvertip Badger ∅23 mm. Miałem obawy, że ze względu na bogaty skład, tak jak w przypadku mydeł Meißner Tremonia, będę musiał użyć więcej mydła. Okazało się jednak, że 1,2 grama wystarcza do wyrobienia piany na normalne, trójprzejściowe golenie. O nadmiarze jednak mowy nie ma – ilość jest „na styk”. Piana jest taka jak trzeba – rodzaj płynnej lawy – wilgotna, ciągnąca się, bez widocznych pęcherzyków powietrza. Tak jak można się spodziewać, nie ma problemów z jej trwałością. Gdybym miał na siłę wyrokować, czy jest najlepsza wśród dotychczas testowanych mydeł i kremów, musiałbym zaprzeczyć. Mimo to przyznaję niemal najwyższą ocenę – 9/10.

Golenie

Po wyrobieniu piany, bez zbędnych ceregieli przystąpiłem do golenia. Użyłem swojego stałego zestawu testowego, a więc maszynki Mühle Sophist (R89) z założoną nową żyletką Feather. Zestaw ten w połączeniu z dobrym kremem lub mydłem do golenia gwarantuje uzyskanie idealnej gładkości, bez zacięć, zadrapań i podrażnień. Mydło Eufros Premium Rosa Bourbon Shaving Soap spełnia nie tylko wymagania jakie stawiam „dobremu” mydłu, ale bez problemu aspiruje do określenia „rewelacyjne”. W sumie jest to dziwne, bo poślizg wcale nie jest taki… rewelacyjny. To co decyduje, w przypadku hiszpańskiego mydła, o tak satysfakcjonujących mnie efektach, to świetna amortyzacja. Mydło tworzy niewidzialną barierę ochronną, która skutecznie chroni przez agresywnymi zakusami młodocianego, japońskiego samuraja. Golenie powtórzyłem jeszcze przez dwa kolejne dni i efekt za każdym razem był identyczny – perfekcyjna gładkość, bez jakichkolwiek podrażnień, bez jakiejkolwiek czerwonej kropki. Nie mogę nie wspomnieć o zapachu. Przepiękny aromat kwiatów róży towarzyszy nam podczas całego golenia. Nie trzeba wysilać zmysłu powonienia. Wystarczy zamknąć oczy i przenosimy się na ławkę przy pomniku Chopina w warszawskich Łazienkach Królewskich. Nie da się wystawić innej oceny niż 10/10, choć zaznaczam uczciwie, że poślizg nie był wybitny.

Po goleniu

Czy cokolwiek może jeszcze popsuć tę sielankę? Owszem może, ale nie psuje. Również i po goleniu wrażenia są najwyższej klasy. Wspominałem już wielokrotnie, iż nie wymagam, aby mydło do golenia zastąpiło mi krem do twarzy. W moim przypadku zabieg jesiennego, zimowego i wiosennego golenia kończę płynem po goleniu i kremem do twarzy. Jednak w przypadku golenia z użyciem różanego mydła Eufros Premium nie miałem serca, by jakikolwiek inny niż różany aromat zbezcześcił zachowany na skórze zapach. Pierwszego dnia dłużej niż zwykle wstrzymałem się z naniesieniem kremu do twarzy. Nawet i bez niego nie czułem dyskomfortu. Nie mogę jednak powiedzieć, że skóra była perfekcyjnie nawilżona. Była taka, jak po świetnym goleniu – tak jak trzeba. Po dwudziestu minutach na twarz naniosłem cienką warstwę bezzapachowego kremu do twarzy AA (Oceanic) z grupy dermokosmetyków. Cóż mam powiedzieć – było idealnie. Ocena 10/10.

Dostępność i cena

Produkt dostępny jest wyłącznie bezpośrednio u producenta. Mydło o zapachu Rosa Bourbon produkowany jest wyłącznie w wersji Premium, która oprócz kosztownego olejku różanego, zawiera również inne wysokiej klasy, drogie składniki. Niestety, znajduje to odzwierciedlenie również w ponad dwa razy wyższej cenie, w stosunku do wersji podstawowej. Słoik zawierający 125 g mydła kosztuje €34, co po doliczeniu kosztów transportu za dwa opakowania daje €38,50, czyli 167 zł według aktualnego kursu. Zakładając zużycie na poziomie 1,2 g, otrzymujemy koszt jednego golenia w wysokości… uwaga… prawie rekord… 1,60 zł. Z testowanych przeze mnie specyfików, droższy jest jedynie krem Santa Maria Novella. Wygląda na to, że w tym towarzystwie cena mydła Martin de Candre zasługuje na miano „budżetowej”.

Podsumowanie i ocena

Eufros Premium Rosa Bourbon Shaving Soap to najwyższej klasy mydło do golenia, zapewniające wspaniałe wrażenia zapachowe i idealne, komfortowe golenie. Za te (niemal) wszystkie „ochy” i „achy” płacimy jednak ekstremalnie wysoką cenę. Czy warto to mydło kupić? Hmm… Może się zdziwicie, ale uważam, że warto, nawet pomimo tego, że pięknie pachnące mydła do golenia, zapewniające wspaniałe, komfortowe golenie można kupić nawet cztery razy taniej. Uruchomiłem słownik angielsko-polski, aby znaleźć odpowiednik angielskiego słowa „ultimate”. Żadne nasze określenie w pełni mnie nie satysfakcjonuje, więc użyję przymiotnika „ostateczny”. O tak! Eufros Premium Rosa Bourbon Shaving Soap to mydło ostateczne i bezkompromisowe. W odróżnieniu jednak od włoskich uzurpatorów (np. Boellis Panama), za ceną kryje się prawdziwa wartość, a nie rozbuchany marketingowy wehikuł.

Moja ocena: 10/10 (wybitny produkt)

  • zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 10/10,
  • właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 9/10,
  • efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 10/10,
  • odczucia po goleniu (właściwości pielęgnacyjne, zapach): 10/10,
  • opłacalność: 2/10.

PS. Recenzja nr 99!

PPS. Jedna rzecz w recenzji się nie zgadza. Może zauważyliście co takiego? 🙂

Sprawdź w rankingu mydeł i kremów do golenia, jak recenzowany produkt wypada na tle konkurencji.

Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen.

Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny

Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.

Ten post ma 9 komentarzy

  1. Laki_Luk

    Zachęcająca recenzja.
    Cena lekko onieśmiela 🙂 No i ten zapach. Zastanawiam się, czy byłbym w stanie zaakceptować na sobie zapach róż.

    Mirku, opisujesz w recenzji podobieństwa w zakresie konsystencji do Catie’s Bubbles. Czy pozostałe cechy jakościowo są również zbliżone, czy jednak Eufros postawiłbyś zdecydowanie ponad CB?

  2. Mirosław Florek

    Zapach jak wiadomo jest sprawą szalenie subiektywną, więc nawet nie podejmuję dyskusji. Pewnie na różaną wodę toaletową raczej bym się nie zdecydował, ale różane mydło toaletowe kupowałem wiele razy i zawsze bardzo byłem zadowolony. Ciekawe, że moja żona nie przepada za tym aromatem. W mojej ocenie, czasy gdy zapachy kwiatowe były przypisane kobietom, a cytrusowo-drzewne mężczyznom, mamy już za sobą. Powtarzam – każdy ocenia indywidualnie. Czasem stereotypy bardzo głęboko tkwią w naszych głowach.

    Właściwości podstawowe mydła Eufros są w mojej ocenie lepsze niż Catie’s Bubbles, ale dla właściwości podstawowych, to ja bym tego mydła zdecydowanie nie kupił. Na mojej skórze sprawdzają się całkiem nieźle mydła „chemiczne”, więc czemu miałbym płacić dużo więcej za produkt naturalny? Ja tam ogóreczników nie wymagam. 🙂

    Inna sprawa, że naprawdę nie wiem, co powoduje, że to mydło tak fajnie działa pomimo umiarkowanego poślizgu. Może ta marokańska glinka tak dobrze chroni skórę podczas golenia? Nie wiem.

    Dziś w hotelowym goleniu użyłem Tiki Fougere. Co tu dużo gadać, między Eufrosem a Tiki różnica jest zauważalna. Na korzyść Eufrosa, rzecz jasna.

  3. Tomasz Karliński

    Nie jestem miłośnikiem zapachów różanych ani kwiatowych, lecz przyznaję, że Le Pere Lucien Rose pachnie bardzo dobrze. Jeśli Eufros Rosa Bourbon pachnie lepiej to zapowiada się ciekawie.
    Przeczytałem dwa razy recenzję i nie mam pojęcia co się nie zgadza.

  4. Archi

    Ha, moje ulubione od kilku goleń mydełko znowu dostało wysokie oceny. Najpierw Arturro na forum przyznał całkiem wysoką ocenę, a teraz ty Mirku zaskakujesz mnie tymi dziesiątkami.

    W swoim tekście Arturro pisał o lekkim szczypaniu występującym podczas golenia. U mnie coś takiego nie miało miejsca, choć z tego co sobie przypominam podczas ubiegłorocznej przygody z mydłami od Manuela miałem podobnie. Być może moja skóra przyzwyczaiła się już do jego produktów, bo regularnie ich używam od jakiegoś roku.

    Co do zapachu to w moim przypadku jest całkowita akceptacja Twojej oceny. Tak bardzo mi się on podoba, że czasem wchodząc do łazienki odkręcam tygielek tylko po, żeby powąchać mydło. Jeśli ktoś nie lubi kwiatowych zapachów to bardzo możliwe, że i ten nie przypadnie mu do gustu. U mnie jest wręcz odwrotnie. Zainspirowany różanymi mydłami od Manuela postanowiłem zrobić mały test różanych kremów do golenia. W tej chwili mam w domu jedynie stare mydło od Manuela i krem Vanilla & Rose od Simpsona i w porównaniu do „Rosa Bourbon” oba wypadają dość blado. Zobaczymy jak wypadnie reszta zaciągu, która już powoli do mnie zmierza.

    A wracając do tytułowego mydła. Opakowanie, rzeczywiście trochę nie pasuje do takiej ceny ale widać, że kolega poszukuje jakiegoś złotego środka. W zeszłym roku tygielki były z fajnego matowego tworzywa, z taką dodatkową przykrywką jaką można czasem spotkać w kremach. Choć wyglądało to ładnie to dla mnie miały one jedną wadę: były trochę zbyt małe, a z racji podwójnego dna początkowo mydło praktycznie wylewało się z opakowania.

    Tym razem aluminiowy tygielek jest głębszy i szerszy. Średnica 95mm spokojnie wystarczy do ładowania nawet największych pędzli. Co ciekawe dla normalnych mydeł etykieta na puszcze jest kolorowa i moim zdaniem dużo ładniejsza niż dla wersji premium:

    http://www.brzytwa.org/forum/index.php?topic=8353.msg184633#msg184633

    Na pianę i być może jakiś większy komentarz z mojej strony jeszcze przyjdzie czas ale na tę chwilę mogę jedynie potwierdzić słowa Mirka, że jest ona bardzo dobra. Efekt po goleniu ciężko jest mi ocenić, gdyż równocześnie z tym mydłem używam hydrolatu z róży, a po jakimś czasie stosuję AS z mojej ulubionej również hiszpańskiej firmy. Z efektów takiego połączenia jestem całkowicie zadowolony ale w trakcie przyszłych testów będę musiał zastosować sposób Mirka na ocenę stanu skóry.

    Mimo wysokiej ceny jestem bardzo zadowolony z tego produktu i już w tej chwili mogę napisać, że w przyszłym roku postaram się uzupełnić swoje zapasy.

    PS.
    Mirek chyba znalazłem błąd. Na zdjęciu zamiast róży burbońskiej wkleiłeś różę Hybrid Perpetual.

    1. Mirosław Florek

      Ja szczypania nie zauważyłem, choć w innych mydłach czasem się to zdarza. Przykład to Le Pere Lucien. Nie przeszkadza mi to, ale jest. Może to kwestia konkretnej partii? Szczypanie jest szczególnie odczuwalne w mydłach potasowych. Ten Eufros Premium to mydło potasowo-sodowe, „niedomydlone” do końca.

      Z tym zapachem, to tak do końca nie mam wyrobionego zdania. Nasuwa się oczywiste pytanie o to co oceniamy. Jasne, że chodzi o pozytywne doznania, ale zależą one przecież od gustu i oczekiwań. Ja lubię w zapachach rozwój wydarzeń, a nie tylko jeden rewelacyjny „flash”. Oczywiście, mydło to nie perfumy, więc nie wymagajmy zbyt dużo, ale fajnie jest, jeśli zapach jest bogaty. Więcej na ten temat napisałem w artykule o zapachach https://geekhub.pl/?p=1658

      Na szczęście, aromat róży sam z siebie jest wyjątkowo bogaty i w przypadku „Rosa Bourbon” to go w moich oczach ratuje. Na temat nowoczesnego perfumiarstwa i związanego z nim problemu „wzmacniaczy zapachu” w Internecie można znaleźć wiele dobrych artykułów. W skrócie chodzi o to, że jeśli wiemy, że w olejku różanym jest np. geraniol i linalol, to można zamiast 10 ml naturalnego olejku różanego użyć jedynie 2 ml, a brakujące 8 ml zastąpić substytutami (wzmacniaczami zapachu), które sprawiają wrażenie pożądanej intensywności. Kłopot w tym, że te brakujące 8 ml zawiera nie tylko geraniol i linalol, ale masę innych ciekawych substancji zapachowych, których brak wprawny nos jest w stanie wychwycić. Oczywiście nie ma co upraszczać rozumowania jedynie do prób „podrobienia” naturalnych zapachów. Mamy przecież całą masą kompozycji, których Matka Natura nie wymyśliła. Temat rzeka. Ja bym to spuentował tak. Jak na razie, Rosa Bourbon to jedyne znane mi prawdziwie różane mydło. Wszystkie inne to w większym bądź mniejszym stopniu zapachowe „machlojki”.

      Na temat opakowań korespondowałem z producentem. Myślę, że rozumie problem. Tak na marginesie muszę dodać, że sprawia wrażenie bardzo rozsądnego człowieka. Na dodatek jest praktykiem, więc rozumie kłopot związany ze zbyt małym opakowaniem. Jestem całkowicie przekonany, że doczekamy się innych tygli.

      No dobrze, wyjaśnię więc zdjęcie. To nie jest zdjęcie, tylko montaż z trzech fotografii. „Etykieta” na zakrętce jest prawdziwa, ale mydło w środku to zupełnie co innego, z kolorem dopasowanym do prawdziwego. Producent widział recenzję i nie zwrócił uwagi na „oszustwo”, więc wygląda na to, że jest akceptowalne. Jak dorobię się (a tak się stanie) swojego różanego Eufrosa, to wstawię prawdziwe zdjęcie. Na razie zostawiam to co jest. Lepszy rydz niż nic. Aż wstyd, że Manuel nie ma zdjęć swoich produktów.

  5. arturro

    Fajne mydełko 🙂 jestem pod wrażeniem jak Manuel poradził sobie ze „zżeraniem” zapachu przez mydło potasowe (może nawet „zerżnę” ten sposób ;))
    Pudełeczka faktycznie nie nazbyt fortunnie obrandowane,(wersja premium) ale „de gustibus non est disputandum” – te plastikowe są już całkiem ładne… W sumie rozumiem – gdyby doszło jeszcze 10-12 EUR np za drewniany tygielek cena mogłaby przekroczyć pułap „kupowalności”
    IMO gdyby aluminiowy tygielek był oklejony ładną nalepką to by wystarczyło, bo to fajne puszeczki są i wielu producentów (nawet tych z górnej półki;))ich używa.

    pozdrawiam
    a

  6. Kowjack

    Mirku serdecznie dziekuje za recenzje. Mydelko oceniam bardzo wysoko, zapach pomimo ze rozany, moim zdaniem rewelacyjny. Czyli w pelni zgadzam sie z ocena Kolegow 🙂

    Od Manuela otrzymalem probke Tiera Humeda, zapach ziemnisty, paprociowy, bagienny, raczej ciezki ale bardzo przyjemny i intrygujacy. Pozostale wlasciwosci mydelka takie same jak w mydelku Rosa Bourbon.

    1. Mirosław Florek

      Kowjack, dziękuję serdecznie za możliwość przetestowania kremu. Naprawdę wielkie wrażenie na mnie zrobił.

  7. Kowjack

    Cala przyjemnosc po mojej stronie, ciesze sie ze mydelko przypadlo Ci do gustu 🙂

Dodaj komentarz