Firmę Crabtree & Evelyn kojarzę ze świetnymi kompozycjami zapachowymi produkowanymi przez nich kosmetyków. Właściwości podstawowe to jak na razie loteria. Zobaczymy jak sprawdzi się krem do golenia Crabtree & Evelyn Sienna Luxury Shaving Soap.
Już sama nazwa mydła – Sienna – sygnalizuje, że możemy mieć do czynienia z produktem wyjątkowym. Osoby, które były w Sienie, wiedzą o czym mówię. Tych, którzy w tego toskańskiego miasta jeszcze nie odwiedzili, gorąco do tego zachęcam.
Nie jestem zwolennikiem spędzania czasu w miastach, ale jest na świecie kilka do których zawsze chętnie wracam. Siena to jedno z takich miejsc. Jednak nawet dla tych, którym wystarczy krótka wizyta w mieście, w okolicach Sieny znajdzie się oferta, której poświęcić można szereg dni ze swoich wakacji. Myślę to u regionie winiarskim Chianti, do którego jest tylko 20-30 km.
Nie dziwcie się więc, że z takim entuzjazmem wyszedłem ze sklepu Crabree & Evelyn z kremem do golenia „Sienna”, a później z taką radością rozpocząłem testy.
Opakowanie i postać
Recenzowany przeze mnie krem do golenia sprzedawany jest w postaci 100-mililitrowej, aluminiowej tuby, zakręconej oryginalną, ośmiokątną, plastikową nakrętką. Do zestawu dołączony jest metalowy „kluczyk” ułatwiający dokładne wyciskanie kremu. Tuba zapakowana jest w kartonowe pudełko z ładnie zaprojektowaną grafiką, przywołującą klimat gotyckiego, włoskiego miasta.
Krem dostępny był jeszcze 150-mililitrowych szklanych słoikach.
Skład
Ciekawe, że skład wygląda inaczej niż w kremie Sandalwood i Morrocan Myrrh. Podstawa składu jest identyczna, ale konserwanty i niektóre pomocnicze składniki są inne.
Podstawą składu kremu są zmydlone zasadą potasową kwasy tłuszczowe – stearynowy, mirystynowy i pochodzące z oleju kokosowego.
Za zapach odpowiada mieszanina substancji zapachowych (Fragrance), linalol (konwalia), limonen (skórka cytrynowa), aldehyd amylocynamonowy (jaśmin), kumaryna (ścięta trawa) i alkohol benzylowy (jaśmin).
Skład uzupełnia gliceryna, distearynian glikolu etylenowego (emulgator, kondycjoner piany), Sodium C14-16 Olefin Sulfonate (detergent), octan tokoferylu (antyoksydant i naturalny konserwant), glikol trójetylenowy (humektant), glikol propylenowy (humektant, wiążę wodę, wspomaga konserwowanie), kwas cytrynowy (regulator kwasowości, sekwestrant), azotan magnezu, chlorek magnezu.
Sporą grupę stanowią konserwanty: propyloparaben, metylparaben, metylochloroizotiazolinon i metyloizotiazolinon
Skład zgodnie z INCI: Water (aqua) (eau), Stearic Acid, Myristic Acid, Glycerin, Potassium Hydroxide, Coconut Acid, Glycol Distearate, Fragrance (parfum), Sodium C14-16, Olefin Sulfonate, Tocopheryl Acetate, Triethylene Glycol, Propylene Glycol, Linalool, Limonene, Amyl Cinnamal, Coumarin, Propylparaben, Methylparaben, Benzyl Alkohol, Magnesium Nitrate, Magnesium Chloride, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.
Zapach
Jest kilka nut zapachowych, które powodują szybsze bicie mojego serca. Wśród nich bez wątpienia są nuty skórzane. Kompozycja Sienna, to elegancka, aksamitna, wytworna skóra otoczona ziołami i delikatnymi cytrusami w tle. Deklarowanych przez producenta paczuli i mchu dębowego nie wyczuwam.
Gdy widzę, że ktoś w recenzji mydła, banalnemu, korzennemu zapachowi przyznał 10 punktów, zawsze zastanawiam się, ile w tej skali powinien dostać zapach klasy Sienny. 20, a może 30? Aromat jest naprawdę świetny – bezsprzecznie męski, ale nie ostry. Moja zachłanność przy każdym użyciu domaga się jeszcze większej jego intensywności, choć przecież zapach należy do stosunkowo silnych.
Ocena 10/10 nie podlega dyskusji.
Wyrabianie piany
Zastanawiałem się, czy krem wyprodukowany zgodnie ze starszą recepturą będzie się podobnie pienił jak Moroccan Myrrh i Sandalwood. Okazało się, że produkt zachowuje się podobnie, ale nie identycznie. Optymalna porcja jest taka sama – to 1,8 g. Po odważeniu takiej ilości, bez problemu udało mi się wyrobić na twarzy doskonalej jakości, kremową pianę, wystarczającą na standardowe trzy przejścia. W odróżnieniu od recenzowanego wcześniej kremu Sandalwood, Sienna potrafi przyjąć trochę więcej wody, nie tracąc na właściwościach. Różnica jest niewielka, ale zauważalna. Jeżeli doda się zbyt dużo wody, pianę w misce da się wyrobić, ale jest puszysta i nie zapewnia dobrych warunków golenia. Prawidłowo wyrobiona piana jest trwała. Jeśli idzie o zdolność kremu do wytworzenia prawidłowej piany, krem oceniam na 8 punktów.
Golenie
Już podczas wyrabiania piany wiedziałem, że golenie będzie udane. Zarówno poślizg jak i amortyzacja są bardzo dobre, więc ostrze bez przeszkód sunie po skórze, ścinając to co do ścięcia się nadaje. Poślizg nie zanika zaraz po zgarnięciu piany, więc zwykle używana przeze mnie maszynka, czyli R89 ma szansę na nadrobienie swej umiarkowanej skuteczności. W przypadku użycia niemieckiego agresora, czyli R41, miałem wrażenia, że zarówno poślizg jak i amortyzacja mogłyby być jednak odrobinę mocniejsze, ale i tak golenie należało do udanych. No i ten wspaniały zapach, który cały czas otaczał mnie. Ileż tracą użytkownicy banalnych, cytrusowych mydeł do golenia!
Jakość golenia oceniam na 8/10 punktów.
Po goleniu
Podobnie jak w przypadku kremu sandałowego kremu Crabtree & Evelyn, równiez i Sienna nie zachwyca właściwościami pielęgnacyjnymi. Nawilżenie, jeśli w ogóle jest, jest symboliczne. Na plus należy zaliczyć, że po pierwsze nie czułem ściągnięcia skóry, a po drugie, po nałożeniu balsamu po goleniu kondycja skóry była idealna. Odczucia po goleniu oceniam na 7/10, w dużym stopniu, tak jak w przypadku kremu Sandalwood – dzięki pięknemu zapachowi pozostającemu na twarzy.
Dostępność i cena
Wszystkich, którzy po lekturze recenzji postanowili kupić krem, muszę rozczarować. Produktu nie ma obecnie w normalnej sprzedaży. Niektóre sklepy wyprzedają jeszcze zapasy i dzięki temu produkt można czasem kupić. Jeśli na niego traficie, bierzcie! Koszt użycia wyliczę opierając się na cenie kremu Sandalwood. 150-gramowy słoik kosztuje 85 zł, a mniejsze, 100-gramowe opakowanie to wydatek 53 zł. Na jedno trójprzejściowe golenie potrzeba 1,8 g kremu, co przekłada się na koszt w wysokości 1,02 zł.
Podsumowanie i ocena
Największą zaletą produktu jest wspaniały zapach, ale i właściwości podstawowe są niczego sobie. Nie sądzę, aby ktoś mógłby czuć się rozczarowany. Owszem, trzeba uważać z dozowaniem wody podczas wyrabiania piany, ale jeśli wszystko przebiegnie tak jak trzeba, przeprowadzone golenie będzie komfortowe i dokładne. Jedynie do czego można mieć pretensję, to wysoka cena produktu. Jeśli jednak wydatek 1 zł za zabieg golenia jest do przełknięcia, produkt wart jest uwagi.
Moja ocena: 9/10 (niemal doskonały produkt)
- zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 10/10,
- właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 8/10,
- efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 8/10,
- odczucia po goleniu (właściwości pielęgnacyjne, zapach): 7/10,
- opłacalność: 4/10.
W rankingu można zobaczyć jak recenzowany produkt prezentuje się na tle innych mydeł i kremów do golenia.
Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen.
Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny
Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą. chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.
Po zapowiedzi – czekałem na tą recenzję – dzięki!
Tak czytając wydaje mi się, że niektóre firmy związane z TG coraz częściej zaczynają kombinować ze składem (słynne reformulacje) i niestety często słabo na tym wychodzą.
Ja rozumiem ograniczenia prawne, coraz popularniejsze „eko”, słabsza dostępność niektórych składników – ale nie przesadzajmy!
Tłumaczenie np. Floris jest trochę śmieszne – cytując: „We have recently removed unsustainable palm oil from our shaving soaps due to the negative effects on the wildlife habitat that palm oil production has on the environment and under the criteria required to hold a Royal Warrant. We have replaced it with palm oil from a sustainable source”
Inne słowo niż bullsh*t nie ciśnie się na usta 🙂
Szkoda, że C&E „poprawił” swoje produkty – wydaje się, że właściwości są jednak gorsze – w przypadku kremów (nie wspominam już o mydle). Dziękujmy jednak wszelakim dobrym duszkom, że nie spaprali zapachu 🙂
Bo zapach to jest chyba największa zaleta produktów C&E stawiająca je na dość wysokiej półce.
A gdyby tak zupełnie oddzielić zapach od oceny – myślisz Mirku, że krem C&E dostałby od kogokolwiek więcej niż 4 pkt?
Gdyby zapach był po prostu dobry, Sienna dostałaby ode mnie 8 punktów. To według mnie bardzo przyzwoity krem, bez wątpienia sporo lepszy od Palmolive, który oceniłem na 4-5. Ale nawet i piana jest lepsza. Może w Palmolive łatwiej się ją wyrabia, ale ogólnie właściwości C&E są sporo lepsze.
Coś mi się zdaje, że traumatyczne doświadczenia masz z tym Crabtree&Evelyn. 🙂
Nieeeee, skądże znowu 🙂
Jestem już po testach Indian Sandalwood i Moroccan Myrrh i używam teraz ich w przerwach z przyjemnością.
Ale uczciwie przed sobą przyznaję, że tylko ze względu na zapach 🙂
Jeśli chodzi o samo wyrabianie piany oraz jej jakość (w tym zmiękczenie i amortyzację) – nie widzę dużej różnicy między C&E a ostatnio testowaną przeze mnie paczką kremów (kilka z Chorwacji). Jedynie poślizg jest dużo lepszy no i trochę bardziej właściwości pielęgnacyjne. Ale nie jest to żadna rewelacja.
Otrzymałem od Mirka próbkę kremu. W tech chwili mogę wypowiedzieć się odnośnie zapachu: jest bardzo dobry. Moja ocena 9/10.
Na wstępie chciałem podziękować Mirkowi za próbkę dzięki której mogłem spróbować tego kremu.
Zapach: Jak dla mnie super, 10/10, rewelacyjny, zna ktoś może podobny?
Wyrabianie piany: Nie jest trudno, ale na pewno nie jest to 10 jak u Mirka, tylko jakieś 8, co wcale nie oznacza że jest źle
Golenie: zgadzam się z oceną, nie jest jakoś super rewelacyjnie że maszynka sama pędzi po skórze a żyletki nie czuć ni grama. golenie przyjemne, na wysokim poziomie.
Po goleniu: również zgadzam się z oceną, nic nie można zarzucić, dla mnie jest ok.
Wielka szkoda że kremu nie można już kupić, ale wiem że będę dążył do tego zapachu. Via Barberia której próbkę niedawno otrzymałem (dzięki!) pachnie dość podobnie, zobaczę po testach 😀