Producentem recenzowanego produktu jest amerykańska, rzemieślnicza firma Catie’s Bubbles, o której więcej napisałem w recenzji mydła Catie’s Bubbles Le Piment de la Vie Shaving Soap.
Oprócz recenzji La Piment de la Vie, w serwisie geekhub.pl opisane również zostały mydła Glàce Herbe oraz La Terre Verte.
Opakowanie i postać
Do czego jak do czego, ale do opakowań przyłożył się amerykański mydlarz. To porządne, wykonane z przezroczystego, niebieskiego plastiku słoiki z czarnym, zakręcanym wieczkiem. Etykieta odrobinę kiczowata – dosłowna do bólu, ale jednocześnie wesoła, kolorowa i czytelna. Nazwa produktu powtórzona jest również na samym słoiku.
Masa mydlana ma beżową barwę i w miarę łatwo można ją rozsmarować na twarzy. Producent dwukrotnie zmniejszył ilość mydła w opakowaniu, dzięki czemu nie jest już napełniane „pod sufit”. Zniknął więc kłopot z nabijaniem pędzla z nowego opakowania.
Skład
Skład mydła nie jest taki sam, jak we wcześniej opisywanych mydłach Catie’s Bubbles. Przede wszystkim do zmydlenia użyto oprócz ługu potasowego również wodorotlenek sodu, a oprócz masła shea pojawił się również olej jojoba.
Podstawą składu są zmydlone ługiem potasowym i sodowym kwas stearynowy i olej kokosowy.
Skład uzupełniają: masło shea, olej jojoba, mleczan sodu i gliceryna.
Za zapach odpowiada mieszanina substancji aromatycznych o nieujawnionym składzie. Jakoś jestem pewien, że to miks syntetyków..
Skład zgodnie z INCI: Stearic Acid, Water, Coconut Oil, Potassium Hydroxide, Shea Butter, Fragrance, Sodium Hydroxide, Jojoba Oil, Sodium Lactate and Glycerin
Zapach
Mydło ma słodki owocowy zapach – delikatny i przyjemny. Nie jest to typ sztucznych landrynków, ale raczej pudrowych cukierków dobrej firmy. Mimo tego, że aromat jest bardzo miły dla nozdrzy, jakoś nie za bardzo pasuje mi w mydle do golenia. Nie ma tu tego pazura z Henri et Victoria Poire Francoise.
Według producenta, Saturday Morning to owocowe płatki śniadaniowe. To słodkie, cukrowe przywołanie wspomnień ulubionych, niedzielnych śniadań – starych, dobrych czasów, kiedy oglądało się kreskówki w telewizji. W Polsce były wtedy Teleranki i „Zrób to sam”. No tak. Chwyta za serce.
Moja ocena to 6/10. Nie przekonuje mnie ta historia.
Piana
Co by nie mówić, ale mydła Cattie’s Bubbles świetnie się pienią. Nie musimy się wysilać i modlić ani kombinować z ilością wody i sposobem operowania pędzlem. Co byśmy nie robili, po minucie mamy ciągnące się, nawilżające języki piany. Co prawda, ani razu nie osiągnąłem konsystencji błotka, ale i tak zawsze zadowolony byłem z efektu.
Wystarczającą na trzy przejścia pianę mogłem ukręcić z 1-gramowej porcji, choć i przy 1,2 gramach nie miałem wrażenia nadmiaru.
Moja ocena to 10/10.
Golenie
Ciekaw byłem jak sprawuje się mydło Catie’s Bubles wykonane wg nowej formuły. Do golenia używałem głównie brzytwy – Wade & Butcher oraz Puma 39. Poza tym, spróbowałem również golenia maszynką na żyletki – Mühle R41.
Tak jak się spodziewałem, produkt zapewnia bardzo dobre golenie, wydaje mi się, że lepsze niż we wcześniej testowanych mydłach. Co prawda poślizg nie jest na najwyższym poziomie, ale pozostaje na skórze po zgarnięciu piany. Mam wrażenie, że to właśnie zasługa zawartości mydeł sodowych w składzie. Za to świetna jest ochrona, o czym przekonałem się używając R41 z nowym Featherem.
Mam również wrażenia, że mydło dobrze zmiękcza zarost, ponieważ zarówno ostrze brzytwy, jak i żyletki radziło sobie z nim jakoś lżej niż zwykle. W sumie z każdego golenia byłem bardzo zadowolony – oczywiście w odniesieniu do właściwości „jezdnych”. Aromat nie składał się na te pozytywne odczucia.
Golenie oceniam na 9/10.
Po goleniu
Chcąc sprawdzić właściwości pielęgnacyjne mydła, nie zastosowałem jakiegokolwiek preparatu po goleniu. Niestety, mydło nie zachwyca. Ani zapachu nie ma, ani efektu nawilżania – nawet po dłuższym czasie. Pomimo tego, że testowałem kasine bąbelki latem, skóra ewidentnie domagała się wody jak kania dżdżu.
Moja ocena to 6/10. Przeciętniak. Aż dziwne, że w składzie zawarto olejki mające na celu poprawę właściwości pielęgnacyjnych.
Dostępność i cena
Tak jak chyba każde mydło Catie’s Bubbles, słoik testowanego produktu kosztuje w USA $14 i nie ma co liczyć na spotkanie go w którymś z krajowych sklepów. U Państwa Maggardów paczka trzech sztuk z dostawą do Polski kosztuje $49, w tym $7 przesyłka ekonomiczna. Oznacza to, że jednym słoiczkiem możemy się cieszyć już za 60 zł. Zakładając wydajność na poziomie 1 g, koszt jednego golenia wynosi 0,53 zł.
Podsumowanie i ocena
Nie da się ukryć, że mydła Catie’s Bubbles trzymają wysoki poziom i zasłużenie są bardzo popularne na rodzimym rynku. Co prawda testowany egzemplarz, nie każdemu musi trafić do serca przez trochę dziwny, nie za bardzo „goleniowy” aromat, ale z jakości samego golenia powinien być chyba zadowolony każdy. Testowanego mydła nie polecam, ale oferta Cattie’s Bubbles jest na tyle bogata, że każdy znajdzie coś dla siebie w cenie nie zwalającej z nóg.
Moja ocena: 8/10 (bardzo dobry)
- zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 6/10,
- właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 10/10,
- efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 9/10,
- odczucia po goleniu (właściwości pielęgnacyjne, zapach): 6/10,
- cena użycia: 0,53 zł
- opłacalność: 6/10.
Sprawdź w rankingu mydeł i kremów do golenia, jak recenzowany produkt wypada na tle konkurencji.
Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen cząstkowych.
Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny
Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.
Pewnie zauważyłeś już reklamy. Wpływy z nich jak na razie pozwalają na pokrycie drobnego procenta kosztów. Wiem, że ogłoszenia są trochę uciążliwe, ale dzięki nim mam choć trochę wrażenia, że nie pracuję zupełnie za darmo. Jeśli zauważysz w ogłoszeniach coś ciekawego, kliknij – serwis na tym skorzysta. Jeśli korzystasz z AdBlocka, proszę dodaj geekhub do listy wyjątków. Dziękuję.