Testowany produkt to jedno z częściej komentowanych i chwalonych amerykańskich, rzemieślniczych mydeł do golenia. Producentem mydła i właścicielem marki Catie’s Bubbles jest Christopher Cullen. Jak to często bywa, firma powstała trochę przez przypadek. Catie – Córka pana Cullena, zaangażowała się w zbiórkę pieniędzy dla fundacji Autism Speaks, zajmującej się pomocą osobom dotkniętym autyzmem. Chris postanowił pomóc swej latorośli w realizacji szczytnego celu organizując sprzedaż wyprodukowanego przez siebie w domu mydła. Chris już w szkole interesował się chemią, więc nie sprawiło mu wiele kłopotu przekopanie się przez zasady produkcji mydła według metody na zimno (cold process).
Porcje były formowane w zakupionych w tym celu silikonowych foremkach. Akcja zakończyła się sukcesem, ale Chris nadal produkował mydło. Z przyjemnością mieszał różne aromaty tworząc kolejne kompozycje. Hobby trwałoby do dziś, ale Chris, pracownik firmy Sears, w 2013 roku stracił pracę. W dwa tygodnie z docenianego pracownika stał się bezrobotnym. Nie mając innych pomysłów postanowił zająć się komercyjną produkcją mydła. To była dobra decyzja.
Na początku 2014 roku firma Caties’s Bubbles zaczęła sprzedawać swe produkty we własnym sklepie internetowym. Równocześnie powiększana jest sieć sklepów dystrybuujących produkty firmy.
Obecnie Chris wytwarza ponad 2000 mydeł miesięcznie. Firma słynie z niezwykle rozbudowanej gamy zapachów. W mojej ocenie, to dobre, dość złożone kompozycje. Poza mydłami do golenia, firma oferuje również płyny po goleniu i oczywiście mydła toaletowe. Chris śmieje się, że największa słabość jego firmy to nazwa – przynajmniej jeśli chodzi o produkty dla mężczyzn.
Więcej na temat firmy i oferowanych produktów można znaleźć na ich witrynie internetowej. Chris Cullen prowadzi również blog, na którym zamieszcza sporo ciekawych informacji. Warto tam zajrzeć.
Posiadaczem opakowania Catie’s Bubbles Le Piment de la Vie stałem się w wyniku zakupu grupowego, jakiego dokonałem wspólnie z grupą kolegów bezpośrednio u producenta. Kupując mydła do golenia Catie’s Bubles mamy do wyboru dwie linie – francuską i włoską. Mydła francuskie są ewidentnie inspirowane wyrobami firmy Martin de Candre.
Opakowanie i konsystencja
Producent najwyraźniej dużą wagę przywiązuje do opakowania. To dobrze, bo bardzo irytują mnie byle jakie słoiki z mydłem z naklejoną, na kolanie zaprojektowaną i wydrukowaną na drukarce laserowej etykietą. Sam projekt graficzny jest być może nawet zbyt nowoczesny, ale w mojej ocenie zdecydowania pozytywnie wyróżnia się na tle konkurencji. Cieszę się, że nie wszyscy producenci uparli się, żeby czerpać inspirację do marketingu mydeł do golenia z XIX-wiecznego wzornictwa. Mamy XXI wiek i golenie żyletką naprawdę nie musi być przedstawiane jako przeżytek dla mentalnie starych dziadków, zajmujących się podkuwaniem koni.
Słoik ma perfekcyjną wielkość – jest szeroki i niski, dzięki czemu nabieranie mydła pędzlem jest bardzo proste. Byłbym jeszcze bardziej zadowolony, gdyby konsystencja produktu była zdecydowanie bardziej zwarta. Ze względu na konsystencję, recenzowany produkt raczej należałoby zaliczyć do kremów, a nie do mydeł. Dużo bardziej odpowiada mi twardość mydła Martin de Candre.
Skład
Skład mydła jest niemal identyczny do Martina de Candre. Jedyna różnica to zawartość mleczanu sodu, który najprawdopodobniej ma za zadanie zmiękczyć naskórek i ułatwić jego nawilżenie.
Podstawą składu są zmydlone ługiem potasowym kwas stearynowy i olej kokosowy.
Skład uzupełnia gliceryna i wspomniany mleczan sodu.
Zapach zapewnia nieokreślona mieszanina aromatów. Producent nie podaje, czy używa aromatów syntetycznych, czy też naturalnych olejków eterycznych.
Skład zgodnie z INCI: Stearic Acid, Water, Coconut Oil, Potassium Hydroxide, Sodium Lactate, Glycerine, Fragrance.
Zapach
Nigdy nie powiedziałbym, sądząc po samym opisie, że ten zapach tak mi się spodoba. Niewiele można powiedzieć analizując samą nazwę. „Le Piment de la Vie” można przetłumaczyć jako „przyprawa życia” ew. „smak życia”. Jak dla mnie, trochę pretensjonalne. Według producenta kompozycja zbudowana jest na bazie goździków, cynamonu, gałki muszkatołowej i imbiru. Brzmi kulinarnie, ale pachnie naprawdę dojrzale. Zapach jest korzenny, dość słodki i genialnie zbalansowany. Na plus należy zaliczyć trwałość zapachu. Kompozycja może się szczególnie podobać miłośnikom zapachów typu „bay rum” oraz klasycznego Old Spice’a. Nie mam podstaw, bo nie wierzyć w skład kompozycji zapachowej deklarowanej przez firmę, jednak wydaje mi się, że nut zapachowych jest więcej. Aromat jest intensywny, ale nie nachalny. Pomimo, że mydło bez wątpienia pozytywnie wyróżnia się na tle testowanych przeze mnie produktów, nie uważam go za równoprawnego konkurenta wyrobów opracowanych przez firmy z perfumiarskimi korzeniami, takich jak choćby Floris London, Truefitt&Hill, Geo. F. Trumper, czy Saponificio Veresino. Gdybym jednak miał wybierać pomiędzy kompozycją Le Piment de la Vie a klasycznym Martin de Candre, raczej wybrałbym amerykański aromat.
Za zapach produkt otrzymuje ode mnie 9/10 punktów.
Wyrabianie piany
Catie’s Bubles to jedno z najlepiej pieniących się mydeł do golenia. Za pierwszym razem odważyłem 1,2 g produktu i okazało się, że trafiłem w punkt. Piany było nawet za dużo i miała ulubioną dla mnie konsystencję gęstej śmietany.
Pędzel ładuje się banalnie prosto. Dzięki miękkiej konsystencji, potrzeba zaledwie 20 sekund kręcenia w słoiku, aby nabrać porcję wystarczającą z nawiązką na trzy standardowe przejścia. Wyrabianie na twarzy jest dziecinnie proste. Po minucie, a nawet krócej, otrzymujemy wzorową, kremową pianę. Jej konsystencję możemy swobodnie modyfikować, dodając większe lub mniejsze ilości wody. Próbowałem różne ilości mydła – od 1 do 1,5 g i dla mnie 1,2 to optimum.
Piana jest trwała, bez tendencji do wysychania i zanikania.
W kategorii właściwości piany Catie’s Bubles otrzymuje 10 punktów na 10 możliwych.
Golenie
Tak jak się spodziewałem sądząc po świetnej jakości pianie, golenie przebiegało wzorowo. Pierwsza rzecz, która zwraca uwagę to bardzo dobry poślizg – lepszy niż w Martin de Candre i Le Pere Lucien. Poślizg ulega istotnemu pogorszeniu przy zbyt mocnym zagęszczeniu piany.
Amortyzacja jest dokładnie taka jak trzeba – nie za duża, bo wtedy mógłby być kłopot z dokładnym goleniem i nie za mała, aby sprawnie chronić kłopotliwe miejsca na skórze.
Mam wątpliwości co do zmiękczania zarostu. Odnoszę wrażenie, że nie jest najlepsze. Używałem ostrych żyletek, a mimo wszystko ścinanie włosów mogłoby być łatwiejsze.
Począwszy od drugiego przejścia można wyczuć lekkie szczypanie. Nie jest to doznanie nieprzyjemne, ale po prostu wyczuwalne. Bardzo podobnie zachowuje się mydło Le Pere Lucien, ale w Martin de Candre tego nie zauważyłem.
Co by jednak nie mówić, efekt golenia jest na wysokim poziomie, a otrzymane gładkie golenie było bezdyskusyjne. Jeśli jednak miałbym wskazać produkt który ma lepsze właściwości „goleniowe”, spośród Martin de Candre, Le Pere Lucien i Catie’s Bubbles, raczej wybrałbym oryginalne mydła francuskie, czyli Martin de Candre – nawet po uwzględnieniu gorszego poślizgu.
Ogólnie efektywność golenia oceniam na poziomie wysokim, ale nie najwyższym – 8/10.
Po goleniu
Catie’s Bubles po goleniu sprawuje się bardzo dobrze. Czy lepiej od swojego francuskiego pierwowzoru? Jednak gorzej, ale różnica jest niewielka. Skóra zachowuje sprężystość i szybko odzyskuje nawilżenie. Plusem jest świetny zapach, którym można się cieszyć jeszcze przez 1-2 godziny.
Ciekawe, że testując mydło zimą, właściwości pielęgnacyjne oceniłem bardziej surowo. Najwyraźniej większa wilgotność powietrza latem ukrywa lekkie niedomagania w obszarze właściwości nawilżających.
Właściwości pielęgnacyjne oceniam na poziomie 7/10.
Dostępność i cena
Produkt nie jest dostępny w Polsce, a i w Europie łatwo o niego nie jest. Kupując mydło w USA, przy zamówieniu trzech opakowań, cena wynosi ok. 100 zł. Zakładając zużycie na poziomie 1,2 g na standardowe, trójprzejściowe golenie, cena zabiegu wynosi 0,53 gr. Nie jest to mało, ale jednak taniej niż w przypadku luksusowych, angielskich kremów do golenia oraz dwa razy taniej niż w przypadku pierwowzoru, czyli mydła Martin de Candre.
Podsumowanie i ocena
Mydło Caties’s Bubbles Le Piment de la Vie do produkt wysokiej klasy – genialnie się pieni, zapewnia bardzo dobre warunki golenia i naprawdę wyjątkowo pachnie. Szkoda, że tak dopracowane produkty są tak trudno dostępne w Europie, nie mówiąc już o Polsce.
Moja ocena: 9/10 (niemal doskonały produkt)
- zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 9/10,
- właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 10/10,
- efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 8/10,
- właściwości pielęgnacyjne: 7/10,
- opłacalność: 6/10.
Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen.
Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny
Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą. chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.
Dziękuję za recenzję. Dzięki niej po raz pierwszy odwiedziłem stronę producenta. Ilość wersji zapachowych robi wrażenie. Przydałby się jakiś stacjonarny sklep, gdzie można by było powąchać wszystkie mydła.
Jak zwykle recenzja świetna 🙂
Wszedłem niedawno w posiadanie próbek 3 mydeł z ZG – i niedługo sam je przetestuję (już nie mogę się doczekać) 🙂
Jak zawsze swietna recka, dziekuje. Mirek bez problemu mydelka mozna kupic w UK. Moze nie ma takiego wyboru jak na stronie internetowej, ale kilka mydelek jest dostepnych od reki. Do mnie wlasnie idzie komplecik kremu i AS o zapachu wakacji w Hiszpani.Jestem ciekaw zapachu.
Bardzo fajnie, że opisałeś ten produkt. Z tego co pamiętam, to zapach mi się podobał, natomiast samo mydło jak dla mnie to kategoria bardzo dobre. Wybitne bym zapamiętał, a o tym produkcie zapomniałem 🙂 Dodatkowy plus za opakowanie.
Dzięki za recenzję 🙂
„Słoik ma perfekcyjną wielkość – jest szeroki i niski,” mogę prosić o wymiary? (pleaaase;))
Czy jakiś Dobry i Szczodry Człowiek podesłałby mi 5g Kasinych Bąbelków do testu ?
byłbym wielce wdzięczny.
pozdrawiam
a
Średnica to 8 cm, a wysokość prawie 5. Taką samą średnicę ma Soap Commander, ale wysokość aż 8! Barrister&Mann ma 9 cm średnicy. Soap Commander jest dość twardy, więc fajnie się kręci w tym wysokim słoiku, bo piana nie wypływa. W przypadku Catie’s Bubbles mydło jest ciut za mało zwarte.
Te twoje aluminiowe słoiki, Artur, mają bardzo dobrą średnicę, ale mogłyby być wyższe.
Ha! Dobry i Szczodry Człowiek (i zarazem autor tej recenzji) nie zawiódł i mogłem przetestować to mydło. Tzn. wg opisu darczyńcy było to „Katie,s Bubbles Herbal Glace” ale rozumiem że co do zasady to te same mydła, różnią się tylko zapachem.
Pierwsze co zauważyłem po otwarciu to znajomy zapach – identycznie pachnie „Mike’s Natural Soap – Vetiver” najwyraźniej „tam w stanach” mają jakiś inny vetiwer bo ten „nasz” (i testowany przeze mnie „Tierra Humeda” Jabonmana z Hiszpanii) pachną zupełnie inaczej (tzn brakuje im pewnej nuty słodko-przyprawowej, którą bardzo lubię)
Mydło nazwane wdzięcznie „ziołową łysiną” 😉 działa i pachnie doskonale, piana i zmiękczanie bez zarzutu, pewnym zaskoczeniem jest dodatek (spory) chłodzącego mentolu – co w zestawieniu z słodkim przyprawowym vetiwerem jest dość zaskakującym połączeniem (ale co tam – kto mydlarzowi zabroni :))
Mydło w mojej ocenie plasuje się na poziomie Pere Lucien, aczkolwiek ma charakterystyczny „amerykański” sznyt za sprawa wspomnianego zapachu.
Kolejny przykład twórczego podejścia do „inspiracji” Marcinem z Candre:).
Mirek- dziękuję za próbkę 🙂
pozdrawiam
a
Liczyłem na to!!! Miałem nadzieję, że ten zapach Ci się spodoba. Niestety, dla mnie jest on bardzo średni. No i ten mentol. To dopiero jest bizarre. Brrrr! W czasie zakupu grupowego zostałem przegłosowany. Liczę na to, że pozostałym osobom ten aromat bardziej przypadł do gustu.
Wszystkie (chyba) mydła Catie’s Bubbles mają tę samą bazę mydlaną. Różnią się wyłącznie aromatem.
Ta nazwa… Hmmm… Nie znam francuskiego, ale wydaje mi się, że chodzi raczej o „lodowe zioła” lub „lodową trawę”. Nawiązanie do obecności mentolu.
wiem, wiem, dodałem uśmieszek 🙂
pozwoliłem sobie na żarcik z copywriterskich zapędów Chrisa.
(choć i tak nazwa lepsza niż 'Yeti Snot” :))
intryguje mnie ten „słodki” vetiwer…
może u nas inaczej się nazywa ? hmmm
pozdrawiam
a
Wczoraj – dzięki uprzejmości Kolegi „czesiek777” przetestowałem tę wersję mydła (Herbal Glace). Zapach bardzo przypadł mi do gustu. Konsystencja piany i wydajność świetna. Z 1,0 grama uzyskałem więcej i lepszej jakości „towar” niż z 2,5 g testowanego ostatnio I Coloniali. Konkretną aktywność mentolu po pierwszym goleniu oceniam wysoko, ale nie wiem, czy po kolejnych zdania nie zmienię…
… a skoro inne wersje pachną jeszcze lepiej, to szkoda, że nie załapałem się na ten zakup grupowy.
Witaj Mirku. Zauważyłem, że Catie’s Bubbles w roku 2016 wypuściła mydła z nową formułą.
Nowy skład:
INCI: stearic acid, water, coconut oil, potassium hydroxide, shea butter, fragrance, sodium hydroxide, jojoba oil, sodium lactate, and glycerin
Poza tym nie będzie już chyba 8oz opakowań. Są tylko 4 i 2 oz.
Dzięki uprzejmości kolegi Pawła, udało mi się otrzymać próbkę mydełka. W 100% zgadzam się z ocenami cząstkowymi, wszystkimi poza zapachem, w moim odczuciu jest paskudny. Nie poleciłbym go nawet wrogowi. Ale jak ktoś lubi zapachy korzenne to może się podobać.