Producentem recenzowanego kremu do golenia jest amerykańska firma Burt’s Bees Inc., założona w 1984 roku przez panią Roxanne Quimby. Pierwszym produktem zakładu były świece wytwarzane z pszczelego wosku pozyskiwanego w pasiece współzałożyciela – Burta Shavitza.

burts-bees-logo

Do prawdziwego przyśpieszenia w rozwoju firmy doszło, gdy w 1989 nowojorski boutique Zona zaczął sprzedawać świece Burt’s Bees.  Oryginalne w formie wyroby wpadły w oko mieszkańcom Manhattanu.

Świece Burt's Bees (zdjęcie Burt's Bees)
Świece Burt’s Bees (zdjęcie Burt’s Bees)

Oferta firmy ciągle rosła. Wprowadzono do niej mydła, perfumy i pomadki do ust. Te ostatnie stały się prawdziwym hitem rynkowym. W 1999 roku pani Quimby wykupiła udziały swego wspólnika – Burta Shavitza, płacąc $130 000. Kolejne produkty wprowadzane do oferty tylko umacniały pozycję firmy na rynku. W 2004 fundusz AEA Investors kupił 80% udziałów w przedsiębiorstwie za 173 mln. USD. Pani Quimby zatrzymała sobie 20% udziałów i miejsce w zarządzie. W 2007 roku właścicielem Burt’s Bees stała się firma Clorox, po tym jak za $925 mln. USD.

Zestaw kosmetyków Burt's Bees (zdjęcie Burt's Bees)
Zestaw kosmetyków Burt’s Bees (zdjęcie Burt’s Bees)

Choć od założenia firmy minęło już ponad 30 lat, u podstaw filozofii wytwarzania produktów leży naturalne pochodzenie surowców, z których są one wytwarzane.

Jako użytkownik kilku wyrobów Burt’s Bees mogę potwierdzić, że są one wysokiej jakości, a cena odzwierciedla ich wartość. Moje córki i żona chwalą sobie pomadki do ust. Bardzo dobrze sprawdzają się kremy. Jedyne zastrzeżenie mam do zapachu niektórych wyrobów firmy. Cóż – albo te charakterystyczne aromaty się pokocha… albo znienawidzi. Trudno obok nich przejść obojętnie. Dla mnie aromat np. kremu do rąk trudny jest do zaakceptowania. Wiem, wiem… To naturalne wyciągi roślinne i olejki eteryczne.

Produkty Burt’s Bees są bardzo popularne w USA. W Europie można je kupić bez problemu w Wielkiej Brytanii i Irlandii, ale również zaczęły pojawiać się na polskim Allegro. W USA asortyment Burt’s Bees dostępny jest w większości drogerii, a nawet zwyczajnych sklepach spożywczych (groceries). Wyjeżdżając do Stanów, zawsze mam na liście zakupów jakąś pomadkę, krem, czy balsam.

Będąc w USA postanowiłem kupić „pszczele” golidło. Niestety, firma produkuje jedynie krem, który nie pieni się. Trudno – lepszy rydz niż nic.

Opakowanie i postać

Krem sprzedawany jest w plastikowych tubach, zamkniętych klapką.

Tuba z kremem do golenia Burt's Bees Shave Cream
Tuba z kremem do golenia Burt’s Bees Shave Cream

Wewnątrz tuby znajduje się biały, rzadki krem.

Krem do golenia Burt's Bees Shave Cream
Krem do golenia Burt’s Bees Shave Cream

Skład

W Internecie bez problemu można się natknąć na przepisy kremów do golenia nie zawierających mydła, a nawet syntetycznych detergentów. Recenzowany krem należy właśnie do tej grupy produktów.

Podstawą składu poza wodą są: olej słonecznikowy, kwas stearynowy, gliceryna i olej kokosowy. Prawda, że wygląda podobnie jak w przypadku „normalnych” kremów do golenia? Owszem, tylko że tutaj tłuszcze nie zostały poddane zmydleniu.

Dobre wrażenie robi długa lista naturalnych olejków i ekstraktów roślinnych: olejek bergamotowy, olejek cytrynowy, olejek pomarańczowy, olejek z paczuli, olejek petitgrain, olejek jodłowy, olejek rozmarynowy, ekstrakt z lipy, ekstrakt z nagietka, ekstrakt z chabra, ekstrakt z rumianka, ekstrakt z dziurawca, masło kakaowe

Skład uzupełniają jako konserwanty i substancje pomocnicze: krzemionka, boran sodu (konserwant), glukoza (działanie nawilżające), alkohol cetylowy (emulgator), guma ksantanowa (zagęstnik), stearynian sacharozy (emulgator), oksydaza glukozowa (enzym mający działający jako konserwant) i laktoperoksydaza (enzym mający działający jako konserwant).

Brawo! Skład robi świetne wrażenie. Jest naprawdę naturalny. Warto zwrócić uwagę na użycie dwóch enzymów jako konserwantów.

Skład zgodnie z INCI: Water, sunflower oil, stearic acid, vegetable glycerin, coconut oil, silica, sodium borate, glucose, cetyl alkohol, bergamot oil, lemon oil, orange oil, patchouli oil, petitgrain oil, fir oil, rosemary oil, linden extract, calendula extract, cornflower extract, chamomile extract, st. john’s wort extract, cocoa butter, xantan gum, sucrose stearate, glucose oxidase & lactoperoxidase.

Skład kremu do golenia Burt's Bees Natural Shave Cream
Skład kremu do golenia Burt’s Bees Natural Shave Cream

Zapach

Wspomniałem wyżej o trudnych zapach kosmetyków Burt’s Bees. Na szczęście nie dotyczy to recenzowanego kremu. Ta niezbyt dla mnie przyjemna nuta ziołowa nuta jest co prawda wyczuwalna, ale aromatami pierwszoplanowymi są ziołowo zaokrąglone cytrusy. Nie mogę napisać, że zapach jest rewelacyjny, ale z całą pewnością jest przyjemny i bardzo oryginalny. Oceniam go na 6/10.

Golenie

Bardzo byłem ciekaw jak ten wynalazek sprawdzi się podczas golenia. Zły byłem na siebie, że kiedyś, gdy miałem możliwość dokładnego przetestowania kremu do golenia Baxter of California, sprawdzian zakończyłem na dwóch goleniach, a na koniec nie zrobiłem notatek.

Na dłoń wycisnąłem porcję kremu i zacząłem rozprowadzać ją na twarzy. Okazało się, że było go za mało. Po nałożeniu 3 g skóra pokryta była cienką warstwą białego kremu.

Jak zwykle w ruch poszła maszynka Mühle Sophist (R89) z nową żyletką Feather. Od razu zauważyłem, że poślizg pozostawia wiele do życzenia. Za to amortyzacja, to po prostu bajka. Szkoda tylko, że zarost zmiękczony był gorzej niż przeciętnie. Ale i tak nie mogłem narzekać, bo pierwsze przejście, z włosem, było naprawdę udane. Spłukałem twarz ciepłą wodą i znów naniosłem 3-gramową porcję. Przejście pod włos znów było bardzo komfortowe. Kolejny raz spłukałem twarz ciepłą wodą, poprawiłem zimną i rozpocząłem ocenę efektów. Golenie mogłoby być trochę bardziej dokładne. No cóż – albo rybki, albo akwarium. Jeśli się ma świetną ochronę, to golenie często jest mniej dokładne. Tak właśnie było tym razem. Uważnie zacząłem dopatrywać się jakiejś czerwonej kropki. Na próżno – żadnego zacięcia czy podrażnienia.

Golenie z wykorzystaniem kremu Burt's Bees Shave Cream
Golenie z wykorzystaniem kremu Burt’s Bees Shave Cream

W kolejnych goleniach sprawdziłem jak poradzą sobie z goleniem mniejsze ilości kremu. Odkryłem, że moje optimum to 2 g. W takim przypadku na dwuprzejściowe golenie potrzeba 4 g produktu.

Ogólnie efektywność golenia oceniam na 7/10. Ocenę obniża mniejsza niż zwykle dokładność golenia. Z tego co pamiętam, używany wcześniej przeze mnie krem Baxter of California, przez to że był rzadszy, golił trochę dokładniej.

Po goleniu

Po goleniu na twarzy wyczuć można lekko tłustą warstwę emolientów. Skóra sprawia wrażenie wypielęgnowanej, zupełnie jakbym zastosował balsam, albo nawet krem do twarzy. Jak dla mnie, rewelacja! No i zapach… – głowy nie urywa, ale bez wątpienia jest oryginalny i przyjemny. Walory pielęgnacyjne kremu do golenia przebijają wszystkie dotychczas używane przeze mnie mydła i kremy do golenia. Wiem, że zestawienie nie jest do końca uczciwe, bo krem Burt’s Bees nie zawiera detergentów, które pozbawiają skóry ochronnej warstwy lipidowej. Mimo wszystko porównać jednak mogę. Mając w pamięci, że Mitchell’s Wool Fat otrzymał 10 punktów, Burt’s Bees musiałby dostać 15/10. Na szczęście mamy jeszcze niezbyt wybitny zapach, który ocenę tę obniża. Nadal jednak jesteśmy ponad skalą. No cóż, górna granica to 10 punktów, więc nie pozostaje mi nic innego, jak właśnie te 10/10 przyznać.

Dostępność i cena

Produkt nie jest dostępny w Polsce. Kupiłem go w Nowym Jorku w drogerii Walgreens za $7,80, czyli 31 zł. Zakładając zużycie w trakcie dwuprzejściowego golenia na poziomie 4 g, cena jednego zabiegu wynosi 0,73 zł. W Polsce krem ten byłby z pewnością droższy. Oferty w Europie oscylują między 10 a 12 Euro.

Podsumowanie i ocena

Prawdę powiedziawszy, nie jestem wielkim zwolennikiem kremów do golenia bez piany. Niby są wygodne w użyciu, niby umożliwiają przeprowadzenie efektywnego golenia zostawiając po sobie wypielęgnowaną skórę, ale czegoś w nich mi brakuje. Krem do golenia Burt’s Bees właśnie taki jest – wszystko jest z nim ok, ale jakoś do końca mi nie pasuje. Jeśli jednak ktoś szuka preparatu do golenia o oryginalnym zapachu, oferującego rewelacyjną ochronę podczas golenia i wspaniale pielęgnującego skórę po jego zakończeniu, pszczeli krem wart jest uwagi. Jedynym problemem może być wysoka cena, szczególnie po doliczeniu kosztów przesyłki do Polski.

Moja ocena: 7/10 (dobry produkt)

  • zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 6/10,
  • efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 7/10,
  • odczucia po goleniu (właściwości pielęgnacyjne, zapach): 10/10,
  • opłacalność: 3/10.

Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen.

Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny

Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.

Ten post ma 5 komentarzy

  1. wacek_1984

    Ciekawe, jakoś nie mogę się przekonać do kremów bezpędzlowych. Wspomniane BoC nie wywarło na mnie dobrego wrażenia, obecnie mam gdzieś taki krem iColoniali i pamiętam że zostawiłem go na lepsze czasy.

    Po Twojej recenzji może jednak się przekonam.

    1. Mirosław Florek

      No nie wiem, czy to jest krem dla Ciebie. Jego największą zaletą jest doskonała ochrona. Minus takiej charakterystyki to mniej dokładne golenie. Nie, żeby było źle. Jest po prostu bardzo komfortowo i ciut mniej dokładniej. Próbowałem nawet tego kremu w zestawie z brzytwą i też było ok. Lepszy z tego co pamiętam był Baxter of California, ale również mnie nie zachwycił ten produkt. Za taką kasę znajdziesz masę ciekawszych kremów, nie mówiąc o mydłach.

  2. Wojtek

    Mirku, nie można znaleźć te recenzji inaczej niż przez google 🙁

    1. Mirosław Florek

      Ojej, myślałem że nikogo poza mną to nie interesuje. No ale jeśli kogoś zainteresowało – szczególnie Ciebie, Wojtku – to dodałem w menu pozycję KOSMETYKI/NISKOPIENIĄCE KREMY DO GOLENIA.

      https://geekhub.pl/?page_id=3917

      Są tam cztery pozycje. Mam w szafce kilka produktów z tej grupy do przetestowania. Może w takim razie coś dodam, bo jakoś licha ta kategoria.

  3. Wojtek

    Zawsze to jednak produkt do golenia 😉

    Recenzje znalazłem przypadkiem szukając info o balsamie po goleniu Burt’s Bees.

Dodaj komentarz