Znamy już producenta recenzowanego mydła. Firmę River Valley Trading z Republiki Południowej Afryki opisałem krótko przy okazji recenzji mydła do golenia Roseline. Testy różanego mydła wypadły świetnie, więc i wszystkiego co najlepsze spodziewałem się po aromacie bay rum – „must have” każdego zwolennika tradycyjnego golenia. Pomysł wykorzystania do celów toaletowych olejków zawartych w liściach laurowca indyjskiego (łac. Pimenta racemosa) nie jest nowy. Już w XVI wieku marynarze zauważyli, że przykry zapach ciała niemytego przez wiele miesięcy rejsu można całkiem skutecznie przykryć nacierając się liśćmi laurowca. Dodajmy, że laurowiec to nie to samo co dodawany do zupy liść laurowy, zwany też niekiedy liściem bobkowym, a poprawnie wawrzynem szlachetnym (łac. Laurus nobilis).
Do szczęścia potrzebny był jeszcze rum. Według podań, na pomysł fermentowania melasy wpadli niewolnicy pracujący na plantacjach trzciny cukrowej. Gdy proceder odkryli plantatorzy, szybko zorientowali się, że słaby napój alkoholowy można wzmocnić przez znaną od dawna destylację. Jak to zwykle bywa, sukces ma wielu ojców i trudno ustalić, czy napój znany pod nazwą rumbullion wyprodukowany został najpierw w Brazylii, czy może jednak na Barbados. Faktem jest, że rum błyskawicznie rozprzestrzenił się po krajach Ameryki Łacińskiej i Karaibach, skąd trafił do Wielkiej Brytanii. Sławny na całym świecie stał się dzięki brytyjskim marynarzom. Nie wiadomo kto, ale w końcu ktoś wpadł na pomysł zatopienia w rumie nie tylko swoich smutków, ale i wonnych liści laurowca. Takim specyfikiem można było się spryskać, zamiast nacierać się samymi liśćmi. Ostatni krok do uszlachetnienia rumowego wyciągu z laurowca polegał na dodaniu skórki cytrynowej, cynamonu i goździków. Powstały w ten sposób płyn po oczyszczeniu można było używać jak wody kolońskiej. Najprawdopodobniej miksturę taką stworzył zamieszkały w St. Thomas na Wyspach Dziewiczych Stanów Zjednoczonych, duński kupiec i farmaceuta – Albert Heinrich Riise.
Warto dodać, że wielką popularność Bay Rum zyskał w czasach prohibicji. Pomimo, że na etykiecie widniał napis „Wyłącznie do użytku zewnętrznego”, zawierający zdrowo powyżej 40% alkoholu etylowego płyn, był całkiem niezłym i co ważne, legalnym napojem alkoholowym.
Opakowanie i postać
Używam mydeł River Valley Trading już dość długo i miałem czas, by zrewidować ocenę opakowań. Nadal nie za bardzo mi się te słoiki podobają i niewiele zmienia oszalała etykieta. Opisując opakowanie przy recenzji RVT Roseline Shaving Soap zwróciłem uwagę na solidny plastik z jakiego jest ono wykonane. Niestety, tworzywo jest dość kruche. Słoik upadł mi na blat z niedużej wysokości, w wyniku czego pękło wieczko.
Wewnątrz opakowania znajduje się twarda, beżowa, nie do końca homogeniczna masa mydlana.
Skład
Według producenta, skład recenzowanego mydła to: Stearic acid, Palm Oil, Shea Butter, Cocoa Butter, Avocado Oil, Glycerin, French Clay, Essential oils. Oczywiście to nie jest skład zgodny z INCI. Nie udało mi się uzyskać informacji jakimi wodorotlenkami zmydlono kwasy tłuszczowe. Opierając się na charakterystyce mydła mogę stwierdzić, że raczej nie jest to wyłącznie mydło potasowe.
Podstawą składu są zmydlone: kwas stearynowy, olej palmowy, masło shea, masło kakaowe i olej z pestek awokado. Nie wiadomo w jakim stopniu zmydlone są kwasy tłuszczowe i czy szlachetne olejki dodano już po reakcji zmydlania.
Skład uzupełnia dodatek gliceryny i illitu – francuskiej glinki znanej nam choćby z mydeł Sudsy Soapery.
Podobnie jak było to w przypadku mydła Roseline, na kompozycję zapachową składają się wyłącznie wyłącznie naturalne olejki eteryczne.
Receptura nie zawiera jakichkolwiek konserwantów i prawdę powiedziawszy mam odnośnie tego mieszane odczucia. Chyba wolę, aby produkt był jednak czymś konserwowany.
Skład: Stearic Acid, Coconut Oil, Shea Butter, Cocoa Butter, Menthol, Avocado Oil, Glycerin, French Clay, Essential Oils.
Zapach
Raczej nie jestem ekstremalnym fanem zapachów z rodziny bay rum, że posłużę się takim eufemizmem. Do Frosty Bay Rum podszedłem więc z lekkim dystansem. Niepotrzebnie. Zapach jest bardzo naturalny. Bardziej pachnie laurowcem niż rumem. Doskonale wyczuwalne są cytrusy i przyprawy korzenne. To zgrabna, bardzo przyjemna kompozycja. Co ważne, jest naprawdę mocna i to zarówno podczas wyrabiania piany, jak i w czasie golenia. Zapach nie jest jednak trwały, więc po goleniu można zastosować dowolnie pachnący kosmetyk.
Moja ocena to 8/10. Rewelacja, jak na bay rum. Zapach tylko jednego mydła z tej rodziny tak przypadł mi do gustu. To Los Angeles Santa Monica Bay Rum Shaving Soap.
Piana
Piana z południowoafrykańskiego mydła wychodzi za każdym razem i jest dokładnie taka, jaką lubię najbardziej. Wyrabiałem ją wieloma, różnymi pędzlami – syntetykami Yaqi 26 mm, Rockwell Razors 22 mm, Mühle 35K256 i naturalnym borsukiem Mühle Sophist. Tak jak się należało spodziewać, najmniej sprawnie kręcił pianę naturalny borsuk, ale i w jego przypadku zamierzony efekt uzyskałem bez trudu.
Piany nie popsuje nawet przeholowanie z wodą na wstępie wyrabiania. Na koniec otrzymujemy wspaniały, nawilżający krem, który może być w zależności od upodobań – bardziej lub mniej gęsty. Piana jest wzorowo trwała, nawet wtedy gdy będzie niemal spływała z pędzla. Zresztą, właśnie taką konsystencję lubię najbardziej.
Aby potwierdzić lub zaprzeczyć doniesieniom o degradacji mydła następującej po kontakcie z wodą, przełożyłem je do stalowego tygla Thiers Issard. Mydła używałem ładując pędzel z tygla, a nie jak zwykle, pobierając próbkę i nakładając ją na twarz. Po goleniu zawartości nie suszyłem, ale po prostu go przykrywałem tygiel oryginalnym wieczkiem. Przykrycie nie jest szczelne, więc woda musiała w jakiejś części odparować. Po ponad tygodniu testów byłem już pewny, że zapach nie uległ degradacji ani nie zmieniła się jego intensywność oraz nie pojawiła się woń szarego mydła. Konsystencja może była trochę luźniejsza, ale na tyle mało, że dopuszczam możliwość autosugestii.
Na trójprzejściowe golenie z zapasem wystarcza porcja 0,8 g. Większe porcje nie są potrzebne.
Moja ocena to 10/10 – ideał na poziomie Los Angeles Shaving Soap.
Golenie
Goląc się pierwszy raz zapomniałem o swoich wcześniejszych doświadczeniach z tym południowoafrykańskim mydłem i nie zadbałem o właściwe nawilżenia piany. W efekcie poślizg nie był wystarczający i golenia nie mogłem uznać za w pełni udane. Golenie zakończyłem z dwiema czerwonymi kropkami, które zniknęły natychmiast po przemyciu zimną wodą. W sumie nie było źle – ogoliłem się dokładnie i nie narobiłem sobie żadnych szkód na twarzy, ale tych dwóch czerwonych kropeczek można było uniknąć. Takie kancery przy goleniu Mühle R41 uznałbym za sukces, ale w przypadku brzytwy, to wynik marny.
Kolejne dni testów były tylko lepsze. Mydło RVT dawało świetny poślizg i prawidłową ochronę. Doskonale pasowało do każdego stosowanego przeze mnie narzędzia – od niemieckiego agresora Mühle R41, poprzez Mühle R89, brzytwy Wade & Butcher, Gold Dollar 209 i Pumę. Golidło z antypodów wprowadziło również do mojej łazienki maszynkę QShave z głowicą wzorowaną na V3A Maggard Razors.
Sygnalizowany w nazwie golidła efekt chłodzenia pojawia się już podczas wyrabiania piany na twarzy i jest mocno odczuwalny podczas całego zabiegu. Jest dość mocny, ale po paru dniach przyzwyczaiłem się do niego i przestał mi przeszkadzać.
Moja ocena to 10/10.
Po goleniu
Również i po goleniu afrykańskie mydło mnie nie rozczarowało. Może nie ma perfekcyjnych właściwości pielęgnacyjnych, ale nie podrażnia i nie wysusza skóry. Może to zakrawa na zachłanność, ale jeśli idzie o nawilżanie, to po składzie zawierającym tyle dóbr wszelakich spodziewałem się jednak czegoś więcej. Tak czy inaczej, po goleniu nigdy skóra nie była naprężona i nie czułem potrzeby natychmiastowego naniesienia jakiegoś preparatu z emolientami.
Zaraz po zakończeniu zabiegów, gdy przemywałem twarz zimną wodą, mocno czułem chłodzenie mentolu. Dla mnie efekt ten jest jednak zbyt silny. Mógłbym go zniwelować, gdybym zamiast zimnej wody używał ciepłej, ale akurat cenię sobie możliwość prostego zamknięcia porów i zwężenia naczyń krwionośnych. Chyba wolałbym ten Bay Rum jednak mniej frosty.
Wrażenia po goleniu oceniam i tak bardzo wysoko – na 8/10.
Dostępność i cena
Recenzowane mydło nie jest dostępne ani w Polsce, ani nawet w Europie. Nie znalazłem go również w żadnym sklepie w USA. River Valley Trading nie sprzedaje wysyłkowo do Polski. Na lokalnej, południowoafrykańskiej platformie handlowej bidorbuy.co.za, 165-gramowe opakowanie mydła kosztuje 89 Randów, czyli 24 zł. Po doliczeniu drugiego tyle za transport do Polski, dostajemy cenę w wysokości 48 zł. Zakładając zużycie na poziomie 0,8 g, koszt jednego golenia wynosi tylko 0,23 zł.
Podsumowanie i ocena
RVT Frosty Bay Rum Shaving Soap to produkt niemal niemożliwy do sprowadzenia. Szkoda, bo za niewielką cenę dostajemy mydło o rewelacyjnych właściwościach i bardzo przyjemnym, tradycyjnym zapachu typu bay rum. Produkt zdecydowanie wart kupienia.
Moja ocena: 9/10 (niemal doskonały produkt)
- zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 8/10,
- właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 10/10,
- efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 10/10,
- odczucia po goleniu (właściwości pielęgnacyjne, zapach): 8/10,
- cena użycia: 0,23 zł,
- opłacalność: 10/10.
Sprawdź w rankingu mydeł i kremów do golenia, jak recenzowany produkt wypada na tle konkurencji.
Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen cząstkowych.
Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny
Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.
Pewnie zauważyłeś już reklamy. Wpływy z nich jak na razie pozwalają na pokrycie drobnego procenta kosztów. Wiem, że ogłoszenia są trochę uciążliwe, ale dzięki nim mam choć trochę wrażenia, że nie pracuję zupełnie za darmo. Jeśli zauważysz w ogłoszeniach coś ciekawego, kliknij – serwis na tym skorzysta. Jeśli korzystasz z AdBlocka, proszę dodaj geekhub do listy wyjątków. Dziękuję.
Frosty Bay Rum to kolejne mydło jakie miałem okazję poznać i przetestować dzięki Mirkowi.
Dla mnie to mydło posiada efekt rozdwojonej tożsamości 🙂 Bay Rum nieodparcie kojarzy mi się z Karaibami, Kubą tudzież grzańcem na stoku. Ogólnie same ciepłe wyobrażenia. Może to taka sugestia. Tymczasem po nałożeniu mydła na twarz, zamiast grzańca w przełyku mamy chłód zimy. Efektem nie powinienem być zaskoczony, ale jakoś tak nie skupiłem się na słowie Frioty w jego nazwie. Na szczęście lubię (i to bardzo) zarówno zapach typu BR jak i niezbyt nachalne chłodzenie mentolu. Jak dla mnie – połączenie idealne. Co ciekawe, woń mydła nie zdradza chłodzącego dodatku lub dobrze z mentolem współgra. Zapach tego typu RVT jest bardzo trwały i nie ma w nim mowy o jakiejkolwiek wodnej degradacji jakiej uległa moja próbka Roseline tego samego producenta.
Piana choć idealnie kremowa wydaje się również lekka i delikatna w dobrym tego określenia znaczeniu. Niezależnie jakim pędzlem wyrabia się pianę, zawsze jest dobra i niezwykle łatwa w wyrobieniu.
Po goleniu skóra twarzy pozostaje w nieco ponadprzeciętnej kondycji. Nie ma mowy o jakichkolwiek podrażnieniach. Dzięki mentolowi towarzyszy uczucie orzeźwienia a jednocześnie w dotyku można odczuć nawilżenie (a przynajmniej brak wysuszenia).
Po goleniu jak znalazł pasowałby Benjamin’s Bay Rum Aftarshave, którego miałem w przeszłości okazję używać. Mocny zapach i w 100% spójny z mydłem. Niestety musiałem zastąpić go innym zapachem.
Po przetestowaniu dwóch mydeł tego samego producenta, wspomniane Roseline oraz Frosty Bay rum, jak dla mnie okupują one skrajne obszary skali wyników. Zobaczymy w która stronę trzeci zapach przechyli skalę.
Również jestem po testach kawałka od Mirka(dzięki)
Zapach: O ile nie lubię bayrumów, to ten jest dla mnie akceptowalny (dla żony to absolutne 1/10 :D)
Piana: Świetna, mopem dało by się ją ukręcić i pewnie byłaby nadająca się do golenia,
Golenie: Rewelacja, absolutna czołówka
Jestem bardzo zaskoczony jakością tych mydełek, z każdym goleniem stwierdzam że śmiało mogłyby rywalizować z większością 10 w skali Mirxa ;D Jakby dało się je kupić w kraju, to byłby moim zdaniem absolutny hit.
Mirek, jak udało Ci się wejść w posiadanie tego mydła?
Wyprosiłem właściciela firmy, żeby jednak umożliwił wysyłkę do Europy.
Wyślę Ci kilka próbek, w tym i ten Frosty Bay Rum. Miałem dołączyć do paczki, ale miałem na to wszystko tak mało wtedy czasu, że wyleciało mi to z głowy.
Jakby co to ja mam wszystkie inne których Mirek nie dostał od właściciela 😉 dokonałem z nim wymiany handlowej i podesłał mi 5mydełek z RPA i krem z pakistanu. Czekam tylko na wyjazd do Mirka 😉
Mirek, Emil to jak mam szeroko się do was uśmiechać? 😉
Już Ci wysłałem.
Rewelacja, będę miał co potestować w najbliższym czasie.
Przez ten zakup grupowy doszedłem do wniosku że polskie sklepy powinny poza mydłami sprzedawać testery. Przykładowo z mydeł Klar wiem że byłbym dość mocno zawiedziony Sandałowcem ponieważ ma zbyt mało intensywny zapach a mało nie kosztuje, natomiast nie kupiłbym migdałowego, ponieważ jest bardzo słodki a okazało się że pachnie nie jak czyty migdał tylko marcepan ma więcej nut.
Ja mogę Ci wysłać po 29 jak będę u Mirka, ktoś musi zrobić pro fotki, a nie kartoflane (czyli moje)
Mam na stanie:
The Cabin
Midnight Lime
Green Fields
Dark Lime
WrigglyTin BayRum
Emil,
te z RPA z chęcią przygarnę wszystkie. Jeżeli każde będzie chociaż odrobinę zbliżone do Bay Rum ( z opisu Mirka) to może być strzał w 10-tk i wówczas ja będę się musiał jakoś dogadać z właścicielem firmy aby wysłał komplet do mnie 🙂
Wszystkie RVT mają podobną bazę, więc właściwościami się praktycznie identyczne, różnią się zapachem. Np dla mnie genialny jest DarkLime (Lawenda + Pieprz)
Jakbyś mógł to nie molestuj właściciela za mocno, to bardzo fajny człowiek, jestem z nim w ciągłym kontakcie.
Limonka + Pieprz 😀
Co do „molestowania” Mirka to w sumie chyba nawet nie miało to miejsca. Kwestia próbek wyszła przez przypadek. Zasadniczo nawet na nie nie liczyłem, ale Bay Rum chodził mi po głowie od pojawienia się recenzji a fakt że nie mogłem go zamówić zmusił mnie aby dopytać Mirka jak on go pozyskał 🙂 i już potem poleciało
Marcin, wygląda na to, że w recenzji za bardzo rozbudowałem „legendę o bay rumie”, jeśli odniosłeś wrażenie, że to produkt rewelacyjny. Właściwości faktycznie ma na najwyższym poziomie, ale zapach… Jak to bay rum – fajny, ale nie powalający na kolana. Ciekawe, że zostało mi w tym stalowym tyglu Thiers Issard na dnie trochę tego mydła i nie mogłem sobie przypomnieć czego tam napakowałem. Zapach zmienił się jak dla mnie na korzyść – ulotnił się ten korzennik, a został zapach beczki po whiskey. Oczywiście zaraz poczułem i korzennik i wszystko sobie przypomniałem.
Ja lubie mocne zapachy dlatego też zwróciłem uwagę na Sandałowca z Klar. Gdy odkręciłem dekielek czar prysł jak mydlana bańka. Coś czuję ale na tyle mało że na pewno nie zagości on u mnie na stałem Co innego zapach Sandałowca z Taylora – jak dla mnie piękny. Z resztą sam wiesz i piszesz często że zapach to kwestia indywidualna. Co do Bay Rum to jak będzie mi dane spróbować będe mógł się wypowiedzieć – ale na pewno podobają mi się właściwości które opisywałeś
No, no, no… Takiego mentolu się nie spodziewałem. Wg mnie to duża zaleta mydła.
Zapach jak na bay rum elegancki, ale ostatnio te kompozycje trochę mnie znudziły.
Chętnie bym taką dawkę mentolu przetestował w bardziej klasycznej kompozycji zapachowej.
Pierwsze golenie za mną. Zapach bardzo ładny ,elegancki, wyczuwalny po goleniu. Skóra po goleniu – rewelacja, balsam był zbędny ale i tak użyłem lecz po dość długim czasie od golenia.
Chłodzenie. Jak dla mnie, uczucie włączonej klimatyzacji na twarzy nie do zaakceptowania. Delikatną ilość akceptuję ale takiego efektu już nie. Przy 3 przejściu było już chyba najgorzej 🙂
Testy mydła dzięki uprzejmości Mirka zakończone. Pomimo początkowej opinii dotyczącej chłodzenia ostatecznie po kilku goleniach efekt był słabszy i do zaakceptowania Teraz pytanie: kto ma całe opakowanie do sprzedania? 🙂
Ja nie mam, bo całe rozlałem. Skontaktuj się z producentem. Emil ma dobry kontakt. Pogadaj z nim o kosztach przesyłki. Ceny w RPA są w recenzji.
Emil a jak wygląda obecnie Twój kontakt z producentem? Jest szansa aby dał się namówić na wysyłkę do Polski?
Żaden problem, właśnie mi pisał że z nim piszesz 😀 Weź namiary na mnie od Mirka 😉
Faktycznie odpisał 🙂
Mirku czy mógłbym Cię prosić o namiary na Emila? ( najlepiej info na maila)
Dziękuję