Producentem recenzowanego mydła do golenia jest amerykańska rzemieślnicza mydlarnia Reef Poin Soaps, ulokowanej na wschodnim wybrzeżu USA, w Odenton, Maryland. Misja założycielska jest typowa w branży. Pan Eric Hardisty, niezadowolony z golenia z użyciem maszynki i piany w puszce, przerzucił się na golenie tradycyjne próbując kilku mydeł kupionych w sklepie, by w końcu dojść do wniosku, że mydło może sobie zrobić sam. Jak się chce, to można.
W ofercie Reef Point Soap poza mydła mi do golenia znajdują się również wody i balsamy po goleniu. Zwraca uwagę szeroka gama dostępnych kompozycji zapachowych – Admiralty, Aviator, Classic Barbershop, Command Presence, Dragon’s Blood, Earl Grey & Ginger, Espresso, Fougère Santal, Submariner, Test Depth, Tranquility. Dużo jak na tak młodą firmę, więc z wielką ciekawością sięgnąłem po próbkę recenzowanego mydła.
Opakowanie i postać
Podczas testów dysponowałem jedynie próbką, więc opakowanie mogę ocenić jedynie na podstawie zdjęć. Niebieskie, plastikowe słoiki przypominają mi nowe opakowania Stirlinga. Nic w nich nie zachwyca, ale zarówno kolor plastiku, jak i etykieta robią dobre wrażenie – są uporządkowane i w miarę estetyczne.
W słoika znajdują się 4 uncje (113 g) bardzo miękkiego mydła w jasnobeżowym kolorze. Konsystencja pozwala na łatwe rozsmarowanie na twarzy, jeśli preferuje się tę metodę nad ładowanie pędzla w tyglu.
Skład
Skład produktu już na pierwszy rzut oka wygląda na klasyczny i opiera się na zmydlonym głównie za pomocą wodorotlenku potasu z niewielką ilością wodorotlenku sodu: kwasu stearynowego, łoju wołowego, oleju kokosowego i oleju rycynowego. To jest koncepcja znana między innymi z mydeł Stirling, Strop Shoppe i Tiki.
Skład uzupełnia masło Shea i gliceryna.
Za zapach odpowiada mieszanina substancji aromatycznych o nieujawnionym składzie.
Skład zgodnie z INCI: Stearic Acid, Water, Tallow, Potassium Hydroxide, Coconut Oil, Castor Oil, Shea Butter, Glycerine, Fragrance, Sodium Hydroxide.
Zapach
Przyznam, że najbardziej ciekawił mnie zapach. Dobrych mydeł po względem właściwości podstawowych jest obecnie mnóstwo i naprawdę rzadko się zdarza, by któremuś coś naprawdę mocno dolegało. To co je odróżnia to zapach i opakowanie.
Już pierwszy nos pokazał, że mam do czynienia z niebanalnym dziełem. Aromat bardzo mi przypomina kompozycję Valobra Fougere, ale bez tego denerwującego aromatu szarego mydła. Poza tym, zapach amerykańskiego mydła jest mocniejszy. Znajdziemy tu nuty kwiatowe – przede wszystkim różę i lawendę, połączone z ciężką podstawą, zbudowaną na bazie kumaryny, paczuli i sandałowca. Dla kogoś, kto lubi tego typu kompozycje, produkt koniecznie trzeba przetestować.
Ten typowo męski aromat daje o sobie znać podczas wyrabiania piany, golenia i długo po jego zakończeniu.
Moja ocena to 9/10. Wahałem się nad pełną dziesiątką, ale jednak dla tej noty zarezerwowałem aromaty, które trafiają idealnie w mój gust. Ten trafia prawie idealnie.
Wyrabianie piany
Próbka, która dysponowałem nie była duża i bałem się, że z powodu miękkiej konsystencji wydajność będzie mała. Na szczęście okazało się, że bez najmniejszego wysiłku za pomocą syntetycznego Maggarda ∅24 mm z 0,8-gramowej porcji można wyrobić pianę na 3 przejścia. Zarówno ilość piany, jak i jej konsystencja nie pozwala na wyrażenie jakiejkolwiek krytyki. Co najwyżej można zastanawiać się, czy wyrobiona piana ciągnie się jak jak w przypadku najlepszych mydeł. W mojej ocenie, może nie, ale i tak mamy do czynienia ze świetnym produktem, bo pianę można swobodnie dostosować do swych oczekiwań regulując ilość wody i modyfikując sposób wyrabiania.
Moja ocena to 9/10
Golenie
Golenie z użyciem tego mydła to czysta przyjemność. Próbowałem niemal ze wszystkimi swoimi przyrządami do golenia – Mühle R89, Mühle R41, Fatip Testina Gentile, Gillette Aristocrat, a nawet dwukrotnie z brzytwą Charlex. Efekt zawsze był ten sam – bardzo fajne, pewne golenie, bez zbyt mocnego kontaktu ostrza ze skórą. Poślizg jest doskonały i pozostaje po zgarnięciu piany. Poziom ochrony nie budzi zastrzeżeń, choć w przypadku golenia R41, odrobinę mi jej brakowało.
Moja ocena to 9/10. Punkt odejmuję za ochronę, która mogłaby być jeszcze odrobinę lepsza, ale w sumie z efektów zabiegu zawsze byłem bardzo zadowolony.
Odczucia po goleniu
W dużej mierze fajne odczucia po goleniu zapewniał intensywny i trwały zapach. Same właściwości pielęgnacyjne określiłbym jako trochę powyżej przeciętnej. Nie rządził mną jakiś szczególny imperatyw użycia balsamu po goleniu, ale jak już go nanosiłem, czułem jednak ulgę.
Moje odczucia po goleniu przekładają się na ocenę 8/10
Dostępność i cena
Recenzowany produkt nie jest dostępny w Polsce. Można go oczywiście nabyć w USA. Na stronie producenta wysyłka do Polski nie jest dostępna, więc drugą dla mnie opcją jest zawsze sprawdzenie ceny u państwa Maggardów. Za zamówienie opiewające na 3 szt. mydła do golenia Reef Point Soaps Fougere Santal wraz z wysyłką musimy zapłacić $60, co w przeliczeniu na jedno opakowanie, daje nam aż 84 zł. Zakładając zużycie na poziomie 0,8 g, cena jednego golenia wynosi więc 0,59 zł.
Podsumowanie i ocena
Reef Point Fougère Santal Shaving Soap to zaskakująco dobry produkt, zważywszy na małe doświadczenie jego wytwórcy. Technicznie nie ma się do czego przyczepić. Zapach – choć wiadomo, to kwestia gustu – bez wątpienia należy do tych bogatszych w świecie mydeł do golenia. Pytanie, czy za taki produkt warto zapłacić 0,59 zł. W mojej ocenie tak – oczywiście pod warunkiem, że jesteśmy zwolennikami, głębszych zapachów fougère. Jeśli tak, zdecydowanie polecam.
Moja ocena: 9/10 (niemal doskonały produkt)
- zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 9/10,
- właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 9/10,
- efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 9/10,
- odczucia po goleniu (właściwości pielęgnacyjne, zapach): 8/10,
- cena za jedno golenie: 0,59 zł,
- opłacalność: 6/10.
Sprawdź w rankingu mydeł i kremów do golenia, jak recenzowany produkt wypada na tle konkurencji.
Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen cząstkowych.
Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny
Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.
Pewnie zauważyłeś już reklamy. Wpływy z nich jak na razie pozwalają na pokrycie drobnego procenta kosztów. Wiem, że ogłoszenia są trochę uciążliwe, ale dzięki nim mam choć trochę wrażenia, że nie pracuję zupełnie za darmo. Jeśli zauważysz w ogłoszeniach coś ciekawego, kliknij – serwis na tym skorzysta. Jeśli korzystasz z AdBlocka, proszę dodaj geekhub do listy wyjątków. Dziękuję.
Kolejna dobra recenzja, kolejnego już produktu amerykańskiego. Odnoszę wrażenie, że rzemieślnicze mydła zza wielkiej wody są bardzo do siebie podobne pod względem właściwości golących.
Im więcej ich sprawdzam tym bardziej jestem pewny że to poziom praktycznie równy. Zasadnicza różnica jest w zapachach. Minimalna w pianie i goleniu. Większa we właściwościach po.
Oczywiście spora większość to miękkie mydła, by nie powiedzieć kremy.
Recenzja zachęca do najmniej powąchania 😉
Fajna recenzja też się pozytywnie zaskoczyłem, ciekawi mnie jak pozostałe zapachy (szczególnie Submariner) się podobały ?
Dzięki koledze (chyba powyżej ;)) Miałem możliwość powąchania powyższego zapachu (i przetestowania Bergamot and Lime)
Przyznam że zapach jest bardzo mocną stronę tego mydła. Golenie również jest na najwyższym poziomie.