Firma Taylor of Old Bond Street to doskonale znana marka w świecie golenia tradycyjnego. To angielskie przedsiębiorstwo funkcjonuje już prawie 200 lat. Więcej napisałem o nim w recenzji kremu do golenia Taylor of Old Bond Street Rose Shaving Cream
Opakowanie i postać
Sztyft sprzedawany jest w zakręcanych, granatowych tubach, wyposażonych w mechanizm wypychający i chowający mydło po przez kręcenia podstawą opakowania. Tuba jest elegancka, a mechanizm działa pewnie.
Powierzchnia mydła zabezpieczona jest przed wysychaniem kapturkiem wykonanym z przezroczystego plastiku.
Mydło jest miękkie i nie sprawia trudności podczas aplikacji. Gdy pierwszy raz odkręciłem produkt miałem wrażenie, że konsystencja jest nawet za mało zwarta, ale podczas użycia okazało się, że jest to przemyślane.
Skład
Krótka lista składników jest typowa dla firmy Taylor of Old Bond Street, jednak w przypadku testowanego produktu, zwraca uwagę duża zawartość gliceryny. Świadczy o tym fakt, że składnik ten wymieniony został na pierwszym miejscu. Trochę mnie to martwi, bo zwykle mydła z dużą zawartością gliceryny nie zapewniają optymalnych warunków golenia. Zobaczymy, czy ma to miejsce w przypadku recenzowanego sztyftu.
Podstawą składu stanowią zmydlone wodorotlenkiem potasu i sodu kwas stearynowy i kwas mirystynowy.
Zapach zapewnia mieszanina substancji aromatycznych, zawierających między innymi salicylan benzylu (kwiatowy, balsamiczny), linalol (konwalia), aldehyd heksylocynamonowy (zapach jaśminu) i limonen (skórka cytrynowa).
Producent nie zdecydował się na zastosowanie jakichkolwiek substancji konserwujących i stabilizujących. Nie ma tu również składników poprawiających działanie pielęgnacyjne.
Skład zgodnie z INCI: Glycerin, Stearic Acid, Aqua (Water), Potassium Hydroxide, Myristic Acid, Sodium Hydroxide, Parfum (Fragrance), (Parfum contains: Benzyl Salicylate, Linalool, Hexyl Cinnamal, Limonene).
Zapach
Aromat angielskiego sztyftu to jego mocna strona. Gdybym nie wiedział, że to produkt Taylor of Old Bond Street, pomyślałbym że to wyrób firmy D. R. Harris lub Truefitt & Hill. Zapach jest bardzo elegancki, choć raczej dyskretny. To typowy przedstawiciel rodziny aromatyczno–fougère z silną obecnością nut cytrusowych i kwiatowych. Nie są to jednak cytrusy, jakie znamy z Maurer & Wirtz 4711. Są znacznie łagodniejsze, dobrze współpracujące z leśnym podszyciem.
Producent opisuje kompozycję z otwarciem zawierającym bergamotkę, mandarynkę, nuty morskie i cytrynę. W linii serca zawarte są: owoce, geranium, kolendra i mięta. Podstawę tworzą ambra, paczula i sosna.
Zapach jest delikatny i niezbyt trwały. Wolałbym, żeby był zdecydowanie mocniejszy.
Moja ocena to 8/10.
Wyrabianie piany
Do wyrabiania piany użyłem pędzla Mühle Sophist Silvertip Badger Brush ∅23 mm.
Widziałem, że testowany produkt nie jest gwiazdą wyrabiania piany, więc pierwszego dnia postanowiłem spróbować na bogato i odważyłem sporą, 1,3-gramową porcję. To ponad dwa razy więcej niż w przypadku typowych, wcześniej testowanych przeze mnie sztyftów do golenia. Już pierwsze ruchy pokazały, że nie będzie łatwo. Piana co prawda zaczęła powstawać, ale nie było jej dużo. Próbowałęm zwiększyć jej objętość dodając więcej wody. Nic nie pomagało. Faktem jest, że piany było mało, ale miała dobrą, kremową strukturę. Wystarczyło jej niestety jedynie na dwa przejścia.
Drugiego dnia zwiększyłem porcję do 2,2 g. Tym razem piany wystarczyło na trzy przejścia. Nie rozwodniłem jej przesadnie i poza tym, że nie powstała broda Świętego Mikołaja, nie mogłem powiedzieć jednego złego słowa. Struktura była bardzo dobra – kremowa i wilgotna, bez zauważalnych pęcherzyków powietrza.
Wartym zanotowania faktem jest, że wyrabianie trwało dłużej niż zwykle i wymagało użycia nadzwyczaj nadzwyczaj dużej ilości produktu. Rozumiem już czemu producent stworzył tak miękki sztyft. Twardszy byłby bardzo kłopotliwy w użyciu.
Pianę oceniam na 7/10. Punkty odejmuję między innymi za trudność w wyrabianiu piany.
Golenie
Do golenia użyłem maszynki Mühle Sophist (R89) z żyletką Feather.
Nawet pierwszego dnia, gdy piany było mało, golenie przebiegało bardzo dobrze. Poślizg może nie był wybitny, ale bez wątpienia był bardzo dobry. Natomiast ochronę mogłem zaliczyć do jednej z najlepszych. Co prawda zabieg zmuszony byłem zakończyć na drugim przejściu, ale i tak dokładność golenia była bardzo dobra. O jakichkolwiek podrażnieniach nie było mowy. Dosłownie nic – ani jednej czerwonej kropki, żadnego zaczerwienienia.
Drugiego dnia piany miałem całkiem sporo, więc bez problemu mogłem dociągnąć do trzeciego przejścia. Również i tym razem wszystko przebiegało jak należy. Pomimo większego zagęszczania piany poślizg nadal był bardzo dobry, a ochrona – podobnie jak dzień wcześniej była doskonała. Ciekaw byłem, czy podczas trzeciego przejścia nie pojawią się jakieś mikrozadrapania, ale nic takiego się nie zdażyło. Po prostu perfekcyjne, zakończone idealną gładkością golenie w towarzystwie wyszukanego, luksusowego aromatu.
Trzeci dzień to test z użyciem R41. Przyznam, że wynikami byłem trochę rozczarowany. Liczyłem na perfekcyjną ochronę, a była tylko bardzo dobra. W efekcie skończyło się dwiema drobnymi czerwonymi plamkami, z których jedna zniknęła po przemyciu zimną wodą.
Golenie oceniam na 9/10
Po goleniu
Do czego jak do czego, ale w odniesieniu do odczuć po goleniu nie można powiedzieć jednego złego słowa. Nie dość tego, że skóra po goleniu ładnie pachnie, to jest wzorowo gładka i aksamitna. Nałożenie balsamu po goleniu nie jest niezbędne. Szkoda jedynie, że zapach nie jest trwalszy.
Moja ocena to 8/10
Dostępność i cena
Produkty Taylor of Old Bond Street dostępne są w Polsce. Opakowanie o pojemności 75 ml kosztuje 57 zł. Zakładając zużycie na poziomie 2,2 g, koszt jednego zabiegu wynosi 1,67 zł.
Podsumowanie i ocena
Wszystko byłoby na swoim miejscu, gdyby testowany sztyft kosztował nie 57, a 15 złotych. Cena golenia oscylowałaby wokół 0,40 zł. Nadal nie byłoby to mało, ale zakup miałby jakieś racjonalne podstawy. Pomijając bowiem niezbyt obfitą pianę, sztyft Taylor of Old Bond Street Luxury Shaving Stick zapewnia prawdziwie luksusowe golenia – komfortowe, dokładne i w aurze eleganckiego, męskiego aromatu. Jednak od ceny nie można abstrahować. Drożej wyszły jedynie kremy Acqua di Parma oraz Santa Maria Novella. Wszystkie inne testowane przeze mnie golidła były tańsze – w tym takie gwiazdy jak Eufros Premium Rosa Bourbon Shaving Soap, Castle Forbes Lavender Shaving Cream, Crabtree & Evelyn Sandalwood Aromatic Shave Cream, a nawet Martin de Candre. Zakup sztyftu Taylor of Old Bond Street Luxury Shaving Stick jest według mnie całkowicie nieopłacalny. Zdecydowanie nie polecam.
Ocena ogólna: 8/10 (bardzo dobry produkt)
- zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 8/10,
- właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 7/10,
- efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 9/10,
- odczucia po goleniu (właściwości pielęgnacyjne, zapach): 8/10,
- opłacalność: 1/10.
Sprawdź w rankingu mydeł i kremów do golenia, jak recenzowany produkt wypada na tle konkurencji.
Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen cząstkowych.
Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny
Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.
Pewnie zauważyłeś już reklamy. Wpływy z nich jak na razie pozwalają na pokrycie drobnego procenta kosztów. Wiem, że ogłoszenia są trochę uciążliwe, ale dzięki nim mam choć trochę wrażenia, że nie pracuję zupełnie za darmo. Jeśli zauważysz w ogłoszeniach coś ciekawego, kliknij – serwis na tym skorzysta.