Producentem recenzowanego kremu do golenia jest polska spółka La Rive z Grudziądza. Od lat z zainteresowaniem śledzę poczynania tej firmy. Może nie są specjalnie odkrywczy w kompozycjach zapachowych wprowadzanych na rynek perfum, ale spora ich liczba trzyma naprawdę przyzwoity poziom.
W ofercie znajdują się dziesiątki, a może i setki, w większości odtwórczych kosmetyków zapachowych. Część pielęgnacyjna ograniczona jest do dezodorantów. Oferta dla mężczyzn jest bardzo bogata, a linia Brutal wyraźnie jest wydzielona i obejmuje poza recenzowanym kremem do golenia jeszcze wodę toaletową Brutal Classic Intense, wodę kolońską Brutal Classic, płyn po goleniu Brutal Classic, dezodorant Brutal Classic, wodę kolońską Brutal Grand, płyn po goleniu Brutal Grand i dezodorant Brutal Grand.
Opakowanie i postać
Wiadomo, że ocenianie książki po okładce jest ryzykowne, ale w przypadku kremu Brutal jest bardzo kusząca. Ładne, bordowe, tekturowe pudełko wyróżnia się na półce w sklepie, w towarzystwie Warsów, Kanionów i Liderów. Nawet dwa razy droższy krem Nivea, nie mówiąc o Palmolive nie przebija urodą małomiasteczkowego przybysza z Grudziądza.
Tuba robi również bardzo dobre wrażenie. Piękny głęboki kolor doskonale zgrywa się z ornamentami logo w kolorze starego złota. Taki kosmetyk bez oporów mogę położyć w łazience obok najlepszych swoich pachnideł i akcesoriów.
Niestety, napisać również muszę o odwiecznym problemie zakrętek. Nie rozumiem czemu przez tyle lat nie udało się rozwiązać problemu mało wytrzymałych na ukręcanie gwintów. Nie wiem ile razy w czasie używania kremu Brutal odkręciłem i zakręciłem zakrętkę. Może 10, a może 20. Zawsze robiłem to z wyczuciem. Pewnego dnia, gdy postanowiłem odkręcić korek, okazało się, że już się nie trzyma. Odpadł sam z siebie. To jest przykład dziadostwa, które wyjątkowo mocno mnie irytuje. Naprawdę nie da się tych korków jakoś wzmocnić?
Masa kremu jest trochę rzadsza niż w przypadku jego niedawnych braci z Miraculum. To biały, dość rzadki, lekko opalizujący krem.
Skład
Podstawą składu kremu do golenia Brutal są zmydlone ługiem potasowym i sodowym kwas stearynowy i kwasy tłuszczowe oleju kokosowego.
Skład uzupełnia dodatek gliceryny, mieszanina alkoholu cetylowego i stearylowego (emolient, zagęstnik) i metakrzemian sodu (bufor, regulator lepkości).
Reszta to substancje odpowiadające za zapach: mieszanina substancji aromatycznych (Parfum), alkohol benzylowy (jaśmin), benzoesan benzylu (słodki, balsamiczny), cytral (zapach cytryny), kumaryna (zapach ściętej trawy), eugenol (goździki), izoeugenol (goździki), aldehyd heksylocynamonowy (zapach jaśminu), Lilial (zapach lilii), linalol (konwalia), limonen (skórka cytrynowa), cytronellol (róża i geranium), geraniol (pelargonia), hydroksycytronellal (konwalia), alpha-isomethyl ionone (zapach fiołkowo-roślinno-drzewny), salicylan benzylu (kwiatowy, balsamiczny).
Skład nie budzi zastrzeżeń – nie zawiera detergentowych polepszaczy piany, ani kontrowersyjnych konserwantów. Warto zauważyć, że receptura choć podobna, nie jest identyczna jak w kremie do golenia Wars i Lider. W składzie Brutala producent uwzględnił glicerynę, która może mieć dobry wpływ na właściwości piany oraz dodał mieszaninę alkoholu cetylowego i stearylowego.
Skład zgodnie z INCI: Aqua, Stearic Acid, Glycerin, Potassium Hydroxide, Coconut Oil Fatty Acid, Parfum, Cetearyl Alcohol, Sodium Hydroxide, Sodium Metasilicate, Benzyl Alcohol, Benzyl Benzoate, Citral, Coumarin, Eugenol, Isoeugenol, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Limonene, Citronellol, Geraniol, Hydroxycitronellal, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate.
Dla przypomnienia podaję skład Warsa: Aqua, Stearic Acid, Potassium Hydroxide, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Sorbitol, Sodium Hydroxide, Parfum, Sodium Borate, Cellulose Gum, Sodium Metasilicate, Benzyl Benzoate, Benzyl Salicylate, Citral, Hydroxycitronellal, Limonene, Linalool
Zapach
Tak jak kompozycję wody kolońskiej Brutal Classic producent określa jako korzenno-ziołowa, tak w opisie aromatu kremu do golenia Brutal Classic, czytamy już „korzenno-cytrusowa”. Być może ta modyfikacja zapachu sprawia, że jest dla mnie akceptowalny. Nadal nie trafia w mój gust, ale nie jest źle. Jest bez wątpienia świeższy niż aromat wody kolońskiej, ale nadal czuć w nim tę „lekką nutkę dekadencji” menela z włosami zrobionymi na wodę, rzutem na taśmę wyszykowanego do pracy po mocno przedłużonej imprezie. Ma to swój urok i może się podobać.
Aromat nie jest tak subtelny jak w kremie po goleniu i daje o sobie znać jeszcze kilka godzin. Co więcej, pędzel pachnie Brutalem jeszcze kilka dni. Więc, jeśli tak jak w moim przypadku, często zmienia się mydła i kremy do golenia, trwałość może trochę przeszkadzać.
Zapach kremu do golenia Brutal oceniam na 6/10.
Wyrabianie piany
Do pracy użyłem pędzla Mühle Sophist Silvertip Badger. Odważyłem 1,5-gramową porcję i naniosłem ją na twarz, po czym strzepniętym pędzlem rozpocząłem wyrabianie piany. Po chwili zamoczyłem końcówki pędzla i kontynuowałem działania. Po minucie i kolejnym zwilżeniu pędzla, miałem wystarczająca ilość kremowej, bardzo dobrej piany. Naprawdę nic nie da jej się zarzucić. Piana jest stabilna i spokojnie dotrwa do trzeciego przejścia.
Jeśli do golenia użyje się 1,7-gramowej porcji kremu, piany powstanie naprawdę dużo i w zupełności wystarczy na trzykrotne ucharakteryzowanie się na Świętego Mikołaja.
Dobrymi rezultatami wyrabiania piany specjalnie zaskoczony nie byłem, bo przecież również bardzo dobrze sprawują się Lider i Wars. Jednak Brutal zachowuje się jeszcze lepiej niż jego przyrodni bracia. W ich przypadku, musiałem o wiele bardziej uważać z dozowaniem wody, a 1,5-gramowa porcja była zbyt oszczędna. Co więcej, piana nie była aż tak tłusta, jak z Brutala. Może to tylko większe doświadczenie? Wydaje mi się, że jednak nie.
Ogólnie jest bardzo dobrze. Pianę oceniam na 10/10. Wiem, że to podejrzanie wysoka nota, ale naprawdę nie widzę jakichkolwiek minusów w stosunku do choćby Martina de Candre. W szczególności nie zauważam zgłaszanych niekiedy problemów z trwałością piany. U mnie ona nie wysycha podczas golenia. Być może związane jest to z tym, że nie wyrabiam piany w misce, a z goleniem uwijam się dość szybko. Możliwe również, że wysychanie piany związane jest z jej zbyt mały nawadnianiem.
Golenie
Golenie z wykorzystaniem maszynki Mühle Sophist (R89) z założoną nową żyletką Feather było więcej niż satysfakcjonujące. Zarówno do poślizgu jak i ochrony nie miałem zastrzeżeń. Bardzo podobne odczucia miałem podczas testowania kremu/mydła Tcheon Fung Sing. Ba, mam wrażenie, że jeśli idzie o poślizg, jest nawet trochę lepiej, bo wcale nie jest go łatwo zgarnąć żyletką. Jest lepiej niż podczas użycia Warsa i Lidera, a przecież i w ich przypadku było bardzo dobrze.
Kontrolnie zaprzęgnąłem do pracy narowistego ogiera – Mühle R41, świeżo podkutego Featherem. To test na ochronę – zdany, ale z drobnymi zastrzeżeniami. Kolejnego dnia ponowiłem golenia z R41, ale tym razem zagęściłem pianę dodając mniej wody. Co prawda poślizg uległ zmniejszeniu, ale ochrona istotnie się poprawiła. Jak widać Brutal ma to, co doceniam w najlepszych golidłach – jest plastyczny.
Prawdę powiedziawszy, sam jestem zaskoczony świetnymi goleniami, jakich doświadczyłem podczas testowania Brutala. Jedyny mankament to zapach, ale poza tym, nie mam zastrzeżeń. Moja ocena to 8/10. Do liderów rankingów jednak troszkę brakuje i tę „troszkę” wyceniam na dwa punkty.
Po goleniu
Najwięcej obaw miałem o zapach, który będzie pozostawał na skórze i którego nie będę mógł znieść. Na szczęście obawy były niepotrzebne. Po goleniu skóra pachnie całkiem przyjemnie. Zapach nie jest nachalny i można go wyczuć ok. 2 godzin. Ponieważ nie gustuję w tego typu kompozycjach zapachowych, wybór dopełniającej wody toaletowej miałem niewielki, bo pomijając próbki, sprowadzał się do Coty Aspen i Bvlgari Pour Homme Extreme. Jednak nawet i te kosmetyki pachną inaczej. Zdecydowałem się w końcu na Bvlgariego i to był dobry wybór. Nic się nie gryzło. Odnośnie kondycji skóry po goleniu również złego słowa powiedzieć nie mogę. Nawilżenia nie wyczułem, ale i istotnego wysuszenia również nie. Owszem, dawało znać o sobie leciutkie pieczenie i czułem potrzebę naniesienia balsamu po goleniu.
Gdyby nie zapach, odczucia po goleniu oceniłbym odrobinę poniżej przeciętnej (5/10), ale za zapach należy się jeden dodatkowy punkt. Moja ocena to 6/10.
Dostępność i cena
Na razie, ze względu na fakt, że krem do golenia Brutal jest nowością, jego dostępność w sklepach stacjonarnych jest ograniczona. W wielkich sieciówkach na razie tego produktu nie ma, ale raczej to kwestia czasu, a i tu powinien się pojawić. Wygląda na to, że jest dostępny w hurtowniach. Sprawdziłem to tak, że przy okazji wizyty w sklepie z bułkami, zaglądałem do małej, osiedlowej drogerii i wypowiadałem zawsze tę samą kwestię „Dzień dobry! Czy dostanę krem do golenia Brutal?” Nie? Szkoda. W takim razie wpadnę tu za jakiś czas”. Przychodziłem przez trzy tygodnie co kilka dni. W trakcie trzeciej wizyty ekspedientka na mój widok zeznała, że kremu Brutal co prawda nie ma, ale go zamówiła. Kilka dni później, nie pytana krzyczała z daleka, że jeszcze krem Brutal nie przyszedł. Podczas następnej wizyty, wyjęła fakturę i wymachując nią gderała „No widzi Pan, a zamawiałam. Łobuzy nie dostarczyli kremu Brutal”. Gdy pojawiłem się znów po kilku dniach ekspedientka promieniała ze szczęścia. Już z daleka krzyczała „Jest, jest! Mamy krem Brutal”. Co prawda, za to indywidualne podejście zapłaciłem 50 groszy więcej niż kosztuje nowe golidło La Rive w innych sklepach, ale umówmy się, że 4 zł to też nie majątek. Do kalkulacji biorę cenę 3,50 zł. Zakładając zużycie na poziomie 1,5 g, koszt jednego golenia wynosi jedynie 0,08 zł.
Podsumowanie i ocena
Wreszcie znalazłem niedrogi, polski krem do golenia, który mogę z czystym sumieniem polecić. Brutal nie dość tego, że całkiem nieźle pachnie, to jego kompozycja ma swój, nietuzinkowy charakter i nie jest tysięcznym, podobającym się każdemu i nikomu, cytrusowym aromatem. W stosunku do głównych konkurentów na rynku – Warsa i Lidera, Brutal wydoroślał jeśli idzie o właściwości podstawowe – piana zyskała na konsystencji, poprawił się poślizg, a jeszcze bardziej ochrona.
Na miejscu producenta poszedłbym za ciosem i wypuścił serię kremów do golenia, ale zapakowałbym je w słoiki po 150 ml i aromatyzowałbym kilkoma zapachami będącymi w ofercie, np. Hitfire Man (łudząco podobny do Fahrenheita), hero man, Cash Men, czy Aqua La Rive Man. Nie wierzę, że nie stałyby się hitami sprzedaży. Myślę, że spora część polskiego rynku byłaby pozamiatana. Być może udałoby się dotrzeć na rynki europejskie i północnoamerykański.
No dobra. Na razie zostawmy marzenia i wróćmy do brutalnej rzeczywistości. Krem do golenia Brutal Classic to świetny i niedrogi produkt. Dobra robota, La Rive! Polecam zakup.
Ocena ogólna: 7/10 (bardzo dobry produkt)
- zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 6/10,
- właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 10/10,
- efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 8/10,
- odczucia po goleniu (właściwości pielęgnacyjne, zapach): 6/10,
- opłacalność: 10/10.
Sprawdź w rankingu mydeł i kremów do golenia, jak recenzowany produkt wypada na tle konkurencji.
Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen cząstkowych.
Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny
Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.
Pewnie zauważyłeś już reklamy. Wpływy z nich jak na razie pozwalają na pokrycie drobnego procenta kosztów. Wiem, że ogłoszenia są trochę uciążliwe, ale dzięki nim mam choć trochę wrażenia, że nie pracuję zupełnie za darmo. Jeśli zauważysz w ogłoszeniach coś ciekawego, kliknij – serwis na tym skorzysta.
No, no, no… wreszcie, Mirku! Długo czekałem na tę recenzję. Bardzo dziękuję.
Chyba jeszcze dziś wybiorę się w teren w poszukiwaniu tego brutala 🙂 Jeśli się uda zdobyć, to przygotowany na dziś ZEW będzie musiał poczekać tydzień.
Właściwości golące bardzo mnie cieszą. Zapach bardzo ciekawi, ponieważ w przeciwieństwie do Ciebie zapach AS Brutal wprost uwielbiam (choć opisałbym go identycznie jak Ty uczyniłeś to w niniejszej recenzji – oczywiście opisałbym, gdybym potrafił tak obrazowo to ująć).
Niestety trochę się obawiam, że to co dla Ciebie jest zaletą w zapachu kremu (vs. AS), dla mnie będzie jego wadą… no ale przetestuję, to ocenię.
I jeszcze ta wizualizacja Hifire’a! Rewelacja!
Trzeba by uderzyć do LA RIVE z tym pomysłem 🙂
W wodzie toaletowej te zapachy różnią się od oryginału. To prawda. Jednak w kremie do golenia różnica będzie zupełnie nieistotna. Ja tam bym chętnie używał takiej mydlanej bazy jak w Brutalu z zapachem Fahrenheita.
Nie lubię zapachu wody po goleniu Brutal Classic, lecz gdy tylko spotkam w sklepie krem do golenia będę musiał go kupić.
Miałem okazję kupić, niestety nie kupiłem. Jednak naprawę swój błąd.
Ja mam 2 tubki ale póki co brak czasu. Ale wąchałem – dla mnie zapach po prostu fajny.
Bez rewelacji ale też nie mogę powiedzieć, że nie jest przyjemny.
Dla kolegów „warszawskich” mogę wziąć tubkę na spotkanie.
Właśnie jestem po dwóch goleniach. Krem otrzymałem od Kolegi Zennhorst. Dziękuję.
W tym egzemplarzu zakrętka również nie sprostała stawianemu jej zadaniu. Rzeczywiście dziadostwo!
A sam krem? Jak dla mnie rozczarowanie. A może po prostu za dużo oczekiwałem? Zwłaszcza po niniejszej recenzji.
Zapach w moim odczuciu jest bardzo zbliżony do wody po goleniu, ale odbieram go jako nieco zbyt duszący i ciężki. Pod tym względem lepiej oceniam Warsa. Pod względem piany lepiej oceniam Brutala, ale jednak nie jest to taka piana, jaką lubię. Wprawdzie gęsta, ale chyba zbyt sucha, bo ciężko ją wypłukać z maszynki.
W dodatku standard golenie zdecydowanie poniżej oczekiwań. Miałem wrażenie, że żyletka nie chce golić w nieco trudniejszych miejscach na szyi. Bardzo tego nie lubię. Zwłaszcza, że skutkuje to podrażnieniami i nieprzyjemnym pieczeniem po zastosowaniu AS.
O ile Wars, mimo swych niedociągnięć może liczyć na to, że czasem po niego sięgam, o tyle Brutal nie znajdzie się raczej w gronie „ulubionych”.
Zdecydowanie najlepszy pod względem zapachu spośród polskich kremów! No może Wars jest pierwszy! Oba zapachy są przepiękne! Wspaniałe opakowanie tekturowe, piękna tubka, grafika, kolory itp. Szkoda tylko, że opakowanie/tubka nie zabezpieczone folią lub sreberkiem. Gdyby tylko polskie firmy miały lepszy marketing, śmiało ten krem można byłoby sprzedawać w Londynie za tyle samo co kremy Geo. F. Trumper. Bo są ku temu podstawy-jakość i tradycja!
Ja wycisnąłem swój krem do słoiczka po kremie i bardzo rozwinął się zapachowo. Dopiero teraz krem pokazał całą paletę swoich zapachów:-) Cudo! Polecam taki zabieg;-)
Aż tak daleko to bym się nie zapędzał 🙂
Tradycja? Może i długa w Polsce (~50 lat?)
Ale przy angielskich firmach rodzinnych to jest pikuś:
Floris? 286 lat (1730 r.)
Truefitt & Hill? 211 lat (1805 r.)
Taylor of Old Bond Street? 162 lata (1854 r.)
D. R. Harris? 226 lat (1790 r.)
Wspomniany Geo. F. Trumper? Dość młody 😉 141 lat (1875 r.)
Jakość? Warsa, Lidera czy Brutala? Są po prostu poprawne. W stosunku do ceny tubki – trudne do pobicia w kategorii kremów.
Ale porównywać jakość do produktów wymienionych wyżej angielskich manufaktur – to już mocne nadużycie 🙂
Chyba sentyment działa mocno 😉
Ale przyznam – marketing polskie firmy mają bardzo słaby.
SP3CtRUM, patrząc przez pryzmat angielskich firm, 50 lat to faktycznie mało czasu. Ale 50 lat to kupa czasu jak na firmę, biorąc po uwagę polskie realia, a szczególnie w dzisiejszych czasach.
Brutal, Wars są dla mnie bardzo dobrymi produktami bez podziału na kategorie wagowe. Nie ma tutaj mowy o żadnym sentymencie, bo użyłem/używam raptem drugą tubkę z każdego kremu i to w ostatnim roku.
Dla mnie te kremy są bardzo dobre, nie ważne że kosztują tylko 2,50-4,5 zł. Gdyby kosztowały 45 zł nadal byłyby bardzo dobre.
Oczywiście to moja opinia, a każda opinia/recenzja jest subiektywna.
Po kilku goleniach mogę faktycznie stwierdzić, że jest to najlepszy dostępny polski krem do golenia. Warsa lubię za zapach, ale Brutal oprócz przyjemnego korzennego zapachu ma jeszcze zauważalnie lepszą jakość piany.