Niewiele można powiedzieć o producencie recenzowanego mydła, bo w zakładce „o nas” witryny internetowej znajdują się informacje o produktach, a nie producencie. Korzystając z informacji zawartych w regulaminie sklepu firmowego można co prawda ustalić, że wyroby „ZEW” firmuje eco in spółka z ograniczoną odpowiedzialnością spółka komandytowo – akcyjna z siedzibą w Warszawie. Firma eco in zapewnia z kolei, że od 20 lat z sukcesami realizuje cele biznesowe, jednocześnie spełniając swoją autorską wizję zaangażowania na rzecz ekologii i zrównoważonego rozwoju. Projekty prowadzone są z myślą o naturze, a równowaga między tymi dwoma obszarami – ekonomią i ekologią, są jej misją i celem. Czyżby Greenpeace zaczął produkować mydła do golenia?

zew_logo

Zostawmy te marketingowe slogany. Wszystko wskazuje na to, że przynajmniej na rynku kosmetyków to całkiem nowe przedsięwzięcie. Portfolio produktów nie oszałamia wielością. Znajdziemy tu mydło 3 w 1 – do twarzy, ciała i włosów, mydło do brody, mydło do ciała i twarzy, mydło do golenia, mydło do włosów, pędzel do golenia, szczotkę do brody i kubek.

Więcej informacji można znaleźć na stronie internetowej. Może nie jest ona specjalnie funkcjonalna i bogata w treści, ale zwraca uwagę jej estetyka. Widać że za robotę wziął się profesjonalny grafik. Bardzo ładnie zaprojektowane są opakowania produktów. Niestety mam wrażenie, że przynajmniej w kilku przypadkach forma zdecydowania przysłania funkcjonalność.

Opakowanie i postać

Ten przerost formy nad treścią wyraźnie widoczny jest w mydle do golenia. Na ponad sto mydeł do golenia, które przewinęły się przez moje ręce, formę kostki miały dwa – właśnie ZEW i brazylijskie Granado Sabonete para Barbear. Owszem, kostka ZEW bardzo ładnie prezentuje się na zdjęciu, ale naprawdę trudno jej się używa. Jak sobie to wyobraża producent? Trzymając w dłoni? A może tak jak sztyftu do golenia. Myślę, że jedynym sensownym rozwiązaniem jest starcie mydła do tygla.

Mydło do golenia ZEW
Mydło do golenia ZEW

Recenzowane mydło do golenia ma postać szarej kostki o masie 77,6 g. Dziwne, że producent nie podaje na opakowaniu masy, lecz jedynie objętość – 85 ml. Dziwne? Hmmm…

Wierzymy, ale sprawdzamy – jak mówił mój tata. Przeprowadziłem proste doświadczenie wykorzystujące odkrycie pewnego Greka, który dostał zadanie potwierdzenia zawartości złota w koronie.

Mydło do golenia ZEW ma masę właściwą większą niż 1 g/cm3

No cóż… Kostka zatonęła, a nurkowanie było szybkie. Wynika z tego, że masa właściwa jest większa niż 1 g/cm³ (fachowców przepraszam za posługiwanie się takimi jednostkami), więc objętość produktu jest mniejsza od deklaracji producenta. Bardzo nie lubię takiego narzynania klientów. Źle to świadczy o firmie.

Kostka mydła o, jak już ustaliliśmy, zaniżonej gramaturze, zapakowana jest w bardzo estetycznie zaprojektowane, tekturowe pudełeczko. Na opakowaniu poza informacjami o produkcie i sposobie jego użycia, znaleźć można również współrzędne geograficzne okolic Dwernika w Bieszczadach. Ot, taka sympatyczna zabawa z klientem.

ZEW-label1

Zapach

Mydło ma bardzo delikatny aromat. W zasadzie można przyjąć, że jest bezwonne. Poprosiłem parę osób, w tym oczywiście żonę, o ocenę kompozycji zapachowej mydła. Usłyszałem, że przecież to mydło jest bezzapachowe. Według informacji uzyskanych od producenta, mydło jednak pachnie. No dobrze, zacząłem wwąchiwać się jak prawdziwy posokowiec. Wyczułem plastelinę z jakimś leciutkim (bardzo leciutkim!) cytrusowym aromatem. W takiej sytuacji zmuszony jestem ocenić jakość kompozycji według przyjętej metody i skali. Moja ocena to 2/10. Może za mało, bo przecież lubię zapach plasteliny.

Skład

No cóż, rzut oka na skład nie napawa optymizmem. Stearynian sodu na pierwszym miejscu zwykle wróży problemy. Zobaczymy.

Podstawę składu mydła tworzą stearynian sodu i laurynian sodu, których zdolność tworzenia piany wspomaga sól sodowa siarczanu oksyetylenowanego alkoholu laurylowego (SLES, surfaktant o kontrowersyjnym działaniu) oraz sól disodowa sulfobursztynianu oksyetylenowanego alkoholu laurylowego (łagodny detergent poprawiający jakość piany i klarowność).

Skład uzupełniają: gliceryna, sorbitol (nawilża, zmiękcza i wygładza skórę), chlorek sodu, niezmydlone kwasy tłuszczowe: stearynowy i laurylowy, alantoina (działanie przeciwzapalne, łagodzące), kwas hialuronowy (działanie nawilżające) i węgiel.

Producent nie zapomniał o dodatku dwóch wyciągów roślinnych: sproszkowanego wyciągu z aloesu oraz olej z nasion mango.

Barwę produktu poprawia dodatek bieli tytanowej.

Aż nie chce mi się wierzyć, że w składzie jest obecna mieszanina substancji aromatycznych (Parfum).

Produkt stabilizują i konserwują dwa sekwestranty: pentetonian pięciosodowy oraz sól tetrasodowa kwasu etidronowego.

Mam mieszane odczucia wynikające z analizy składu mydła do golenia ZEW. Dodatek polepszaczy w mojej ocenie kompromituje koncepcję naturalnej receptury preparatu. Z drugiej strony, uznanie wzbudza dodatek substancji mających wpływ na właściwości pielęgnacyjne: dwóch wyciągów roślinnych, sorbitolu, alantoiny i kwasu hialuronowego. Zawartość węgla aktywowanego w kosmetykach jest ostatnio bardzo modna. Poszedł w tę stronę choćby koncern L’Oreal w preparacie do mycia twarzy (L’Oreal Hydra Energetic X Men Expert) i zebrał dużo pochlebnych opinii.

Skład zgodnie z INCI: Aqua, Glycerin, Sodium Stearate, Sorbitol, Sodium Laurate, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Chloride, Disodium Lauryl Sulfosuccinate, Titanium Dioxide, Pentasodium Pentetate, Tetrasodium Etidronate, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder, Allantoin, Magnifera Indica (Mango) Seed Butter, Hyaluronic Acid, Carbón, Parfum.

Skład mydła do golenia ZEW
Skład mydła do golenia ZEW

PS. Ciekawi mnie, w jakim języku zapisano węgiel.

Wyrabianie piany

Co prawda napis widniejący na opakowaniu sugeruje, że pianę z mydła należy wyrabiać ręką (ale nie nogą!), ale producent dopuszcza również możliwość wyrabiania pędzlem. Zafrapował mnie widniejący na etykiecie rysunek siekery…

ZEW-label3

Czyżby i to narzędzie było brane przez producenta pod uwagę?… A jeśli tak, to w jakim celu?

Postanowiłem skorzystać z metody tradycyjnej i do wyrabiania użyłem pędzla. Nie skorzystałem jednak z firmowego pędzelka dołączonego przez producenta do mydła. Zapytacie dlaczego? Jeden obraz mówi czasem więcej niż 1000 słów. Spójrzcie.

Porównanie pędzli do golenia LS Silvertip Badger Brush ∅30 mm (200 zł), ZEW włosie końskie ∅17 mm i Proraso szczecina ∅28 mm (30 zł)
Porównanie pędzli do golenia LS Silvertip Badger Brush ∅30 mm (200 zł), ZEW włosie końskie ∅17 mm (23 zł) i Proraso szczecina ∅28 mm (30 zł)

Zamiast tego użyłem pędzla LS Silvertip Badger ∅30 mm. Odciąłem plasterek mydła i zacząłem go wcierać w skórę tak, jakbym używał sztyftu. Po naniesieniu 0,8 g rozpocząłem wyrabianie piany. No cóż… Wygląda na to, że mydło ZEW należy do produktów niskopieniących. Trochę piany co prawda powstało, ale żeby była mocarna, to stwierdzić niestety nie mogę. Na szczęście pierwsze przejście zostało bez problemu zaspokojone. Przy drugim przejściu już tak różowo nie było i w efekcie musiałem wycisnąć pianę z pędzla. Gdybym chciał przeprowadzić trzecie przejście, musiałbym piany dorobić.

Drugiego dnia zmieniłem pędzel. Tym razem w ruch poszedł Mühle Silvertip Badger Brush ∅23 mm. Użyłem również więcej mydła, bo aż 1,1 g. Gdy tylko rozpocząłem wyrabianie piany, zauważyłem że jest lepiej. Przy pierwszym przejściu miałem niemal brodę Świętego Mikołaja. Niestety, gdy zacząłem przygotowywać zarost do drugiego przejścia, zaobserwowałem zanikanie piany. Przed trzecim przejściem wycisnąłem żałosne resztki z pędzla. Było o wiele za mało, ale było.

Trzeciego dnia wróciłem do chińskiego pędzla, ale tym razem użyłem wiele większej, 1,5-gramowej porcji. Tak jak się należało spodziewać, piana ukręciła się obfita i pierwsze przejście odbyło się w komfortowych warunkach. Drugie i trzecie przejście niczym się, nie różniło od wcześniejszych prób – piana zanikała w oczach i do golenia naprawdę niewiele zostało.

Jakby nie wyrabiać piany z mydła ZEW, ma ona raczej słabą jakość. Widać spore pęcherzyki powietrza, piana nie jest kremowa i nie ciągnie się. Poza tym z goleniem trzeba się śpieszyć, bo piana ma tendencje do zanikania. Taka charakterystyka nie zasługuje więcej niż na 3 punkty.

Golenie

Pierwszego dnia do golenia użyłem maszynki Mühle Sophist (R89) z żyletką Feather. Piana była marna i w zasadzie bezwonna, więc do zabiegu przystąpiłem bez entuzjazmu. Mimo to golenie przebiegało całkiem przyjemnie. Mydło dawało bardzo dobry poślizg i całkowicie akceptowalną ochronę. Trudno jest mi ocenić zmiękczanie zarostu, bo jest ona zawsze dobrze przygotowany przed rozpoczęciem golenia, ale odnoszę wrażenie, że i tutaj było w porządku. Z uwagi na zanikającą pianę, skończyło się na dwóch przejściach. Jednak efekt… bardzo dobry. Żadnych podrażnień ani zadrapań, za to oczekiwana gładkość.

Drugiego dnia zmieniłem w maszynce żyletkę na pakistańskiego, węglowego Treeta Dura Sharp. Piany miałem więcej. Golenie podobnie jak pierwszego dnia było bardzo dobre. Ponieważ bałem się, że na trzecie przejście piany może nie wystarczyć, bo zaniknie, pierwsze przejście na brodzie pojechałem od razu pod włos. Mimo to żadnych sensacji nie zauważyłem. No cóż – brawo mydło, brawo żyletka,… brawo ten pan. Podczas drugiego i trzeciego przejścia piany było dużo mniej, ale golenie było naprawdę dobre. Poślizg pozostawał nawet po zgarnięciu piany, a mydło dawało dobrą ochronę. W efekcie osiągnąłem idealną gładkość, bez najmniejszego podrażnienia. Po prostu perfekcja.

ZEW-scenka

W kolejnym goleniu zatrudniłem do pracy mój tasak, czyli brzytwę Charlex 8/8. Cierpliwie wypolerowałem ostrze na grubym, mięsistym pasie RL i przystąpiłem do golenia. Nie było źle, bo mydło dawało brzytwie bardzo dobry poślizg. Raczej unikałem powrotu do golenia w jednym przejściu tego samego miejsca, ale gdy się to zdażyło poślizg nadal był obecny. Ochrona mogłaby być lepsza, ale i tak zabieg zakończyłem bezkrwawo i bardzo dokładnie.

Ostatniego dnia testów golenie przeprowadziłem z udziałem niemieckiego agresora – Mühle R41 i nowiutką, japońską żyletką Feather. Golenie potwierdziło wcześniejsze obserwacje – mydło ZEW daje bardzo dobry, niezanikający poślizg i przyzwoitą ochronę. No właśnie – przyzwoitą.

Golenie z użyciem mydła ZEW oceniam na 7/10. To bardzo dobry wynik!

Po goleniu

Prawdziwa niespodzianka spotkała mnie po goleniu. Odnoszę wręcz wrażenie, że cały wysiłek producenta skupił się na właściwościach pielęgnacyjnych produktu, a nie na jakości piany. Po goleniu mydło ZEW robi naprawdę dobrą robotę. Skóra jest gładka, wyraźnie wypielęgnowana, jedwabiście połyskująca, a nawet lekko nawilżona. Szkoda tylko, że mydło nie pachnie. Nie czułem potrzeby nałożenia balsamu po goleniu.

Odczucia po goleniu oceniam na 8/10. Gdyby był jeszcze zapach, dałbym całe 10/10. Brawo!

Dostępność i cena

Osobiście w sklepach stacjonarnych recenzowanego mydła nigdzie nie widziałem, ale na stronie internetowej lista sklepów jest przedstawiona. W Warszawie jest ich aż siedem. Oczywiście bez najmniejszego problemu mydło można zamówić przez Internet. Na stronie producenta mydło o objętości „85 ml” i jak się okazało, masie 77,6 g, kosztuje 25 zł. Tak na marginesie, Szanowny Producencie, może zacząłbyś określać ilość sprzedawanego mydła w molach. Byłoby jeszcze ciekawej. Zakładając zużycie na poziomie 1,0 g, koszt golenia wynosi 0,32 zł. To sporo. Taniej można kupić wiele znacznie lepszych produktów.

Podsumowanie i ocena

Bardzo mnie cieszy, że na polskim rynku pojawił się kolejny producent kosmetyków i akcesoriów do męskiej pielęgnacji. Jakość recenzowanego mydła do golenia ZEW nie jest satysfakcjonująca, ale nie od razu Kraków zbudowano. Jednak nawet teraz z produktu da się korzystać. Piana co prawda jest licha, ale umożliwia przeprowadzenie komfortowego golenia. Na osłodę dostajemy świetne właściwości pielęgnacyjne. Żeby jeszcze ten zapach był wyczuwalny… Mimo wszystko produkt jest ciekawy. Czekamy na kolejne, poprawione wersje.

Moja ocena: 4/10 (taki sobie produkt)

  • zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 2/10,
  • właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 3/10,
  • efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 7/10,
  • odczucia po goleniu (właściwości pielęgnacyjne, zapach): 8/10,
  • opłacalność: 2/10.

Sprawdź w rankingu mydeł i kremów do golenia, jak recenzowany produkt wypada na tle konkurencji.

Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen cząstkowych.

Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny

Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.

Ten post ma 19 komentarzy

  1. Emil

    Długo zastanawiałem się nad zakupem tego mydełka (jak i innych produktów) niestety producent porozdawał próbki jakimś „menelom” i innym elementom które nawet nie był na tyle łaskawe by napisać jakieś sensowne recenzje. Tylko marketingowy bełkot.

    Recenzja jak zawsze świetna, dzięki niej nie kupię tego mydła 😉

    1. Mirosław Florek

      Osobiście pokładam duże nadzieje w tej firmie. Pamiętajmy, że taki Saponificio Varesino ma obecnie czwartą recepturę mydła do golenia i wszystkie przygotowywał we współpracy z ilrasoio. To jest pierwsze podejście i jak na pierwsze, wcale nie takie złe. Poza tym, to jest tylko jedna recenzja. Poczekajmy na inne. Wyślę Ci Emil to mydło, więc będziesz mógł sam je ocenić. Fajnie gdybyś coś skrobnął – wszystko jedno – tu lub na brzytwie.

      1. Emil

        Testy za mną.

        Wybrałem najłagodniejszą maszynkę, najlepszą wg mnie żyletkę i przystąpiłem do dzieła.

        Zapach:
        Niby coś tam pachnie, ale nie potrafię określić czym, taki lekko słodkawy, słabiutki. Nie jest ani zły, ani dobry. Nawet nie potrafię wystawić oceny, wg mnie najlepsze byłoby 0 jako brak zapachu, jednak jakbym się uparł to dałbym 5, bo ani nie jest zły, ani dobry.

        Wyrabianie piany:
        O dziwo piana wg mnie jest całkiem niezła, powstaje jej bardzo dużo, jednakże nie żałowałem mydełka, nie ma kremowej konsystencji, jednakże jest na całkiem przyzwoitym poziomie. 7/10

        Golenie:
        Niby maszynka sunie całkiem sprawnie, jednak czuję żyletkę na skórze, włosy twarde że aż skwierczy, przemywam wodą, niby jest ślisko, pomyślałem, za mało wody! Golę się dalej, ani lepiej, ani gorzej, bardzo słabo. O ile poślizg jest niezły, o tyle ochrona jest słabiutka. Bałbym się ogolić za pomocą R41.

        Najwyżej 5/10.

        Po goleniu:
        Buźka piecze, niby jest całkiem nawilżona, niestety nie ma absolutnie opcji aby nie użyć balsamu, pozostawienie jej samej sobie to byłaby tragedia

        2/10

        Podsumowanie:
        Może użyłem złej żyletki, może technika była zła, nie wiem, mydło jest w mojej ocenie po prostu słabe, w żadnym wypadku nie warte swojej ceny. Na chwilę obecną nie dałbym mu więcej jak 4/10. Jednakże pozostawiłem sobie kawałek, jak zapomnę to ogolę się jeszcze raz, może jestem zbyt surowy. Z drugiej strony, wolę zwykłe zielone proraso, taniej i lepiej, a zapach też całkiem przyjemny.

  2. Laki_Luk

    Brak zapachu, brak piany… jak dla mnie 1 punkt na 10 możliwych, bez względu na właściwości jezdne i nawilżenie.

    No ewentualnie drugi punkt mógłbym przyznać za innowacyjny pędzel 😉

  3. arturro

    Rozbawił mnie ten „organiczny aloes” no i tylko węgiel (organiczny?;))jest „from Bieszczady Mountains”…
    Prawde mówiąc miałem nadzieję że to mydło z jakiejś manufaktury w Dwerniku czy chociażby „Ciśnie” a to tylko taki „chłyt marketigowy” z tymi Bieszczadami:)

    p.s. jak myślisz po co do czarnego mydła dodano biały barwnik ? (titanium dioxide)
    bo zamysł uczynienia go szarym jakoś do mnie nie przemawia.

    pozdrawiam
    a

    1. Mirosław Florek

      Artur, dyskutowaliśmy parę razy na temat tych marketingowych zabiegów… Przyznam, że również i na mnie te misje działają tak sobie. Tak jak napisałem – misję to ma taki Greenpeace albo Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Misja mydlarni jest dla mnie naciągana. No chyba że na przykład chcą wskrzesić jakieś dawne metody wytwarzania mydła… Jeśli tak, to bym się zgodził. W przypadku marki ZEW, to ewidentnie ktoś mocno wczuł się w marketing. A może nie mocno?… A może właśnie tak trzeba…

      Nie wiem po co ta biel tytanowa. Trzeba byłoby zobaczyć to mydło bez niej. W każdym razie piana ma fajny kolor. Taki szary. Zapomniałem o tym napisać. Zaraz uzupełnię recenzję.

      Wyślę CI kawałek tego mydła, to będziesz mógł wyrobić sobie zdania na jego temat.

      A tak swoją drogą, słyszałem że jakieś próby na brzytwie były z jakimś fantastycznym mydłem do golenia kręconym w garnku. Wyszło coś z tego?

      1. arturro

        Coś mi najwyraźniej umknęło.. (z tym mydłem z garnka) masz jakiś link?

        pozdrawiam
        a

        1. Mirosław Florek

          Linka nie mam. Ponoć była próba stworzenia jakiegoś mydła z surowców wziętych ze spiżarki. Tyle słyszałem. Może to był tylko żart. Nie widziałem tego na brzytwie. Może to było w części dostępnej po zalogowaniu. Nie wiem.

  4. Mirosław Florek

    Ej! Zaraz brak piany… Piana jest, tylko trochę licha. Trochę gorsza niż we fiołkowym Geo. F. Trumper. Co do pędzla pełna zgoda. Punkt mu się należy.

  5. SP3CtRUM

    Jak zwykle świetna recenzja – dzięki!
    Dzięki Tobie – bardzo często aktualizuję sobie listę przyszłych testów.
    ZEW na niej się raczej nie pojawi 🙂 Szkoda czasu póki co.

    Zauważyłem natomiast zaletę tego mydła o której nie wspomniałeś – idealnie komponuje się z Encre Noire na zdjęciach 😉

    A to Carbón to chyba hiszpański 😉

  6. Archi

    Fajnie przeczytać, że krajowe produkty mają potencjał.

    Ten artykuł (a w szczególności zdjęcie) przypomniał mi, że głęboko w szafce w domu ukryłem podobne mydełko z Estonii. W składzie występuje również węgiel, więc po powrocie spróbuję się do niego dobrać tym bardziej, że muszę zrobić małą przerwę od różanych testów. Już mi trochę ten zapach za bardzo spowszedniał, a dodatkowo kremy nie za bardzo lubią ze mną współpracować.

    Nie będę wymieniał tutaj nazwy aby nie robić reklamy (zainteresowani i tak będą wiedzieć o jaką firmę się rozchodzi) ale jakiś czas temu miałem sposobność ogolić się kilka razy pianą zrobioną z mydła z Lubelszczyzny. Punktem wspólnym obu produktów jest zawartość węgla drzewnego, który można chyba powoli klasyfikować jako nowe voo-doo w mydlarstwie 😉 Z tego co pamiętam można było kręcić głową jeśli chodzi o opakowanie czy też wygląd ale samo golenie było przyjemne, a efekt po goleniu podobnie jak tutaj był również bardzo przyzwoity. Nie wiem jak ZEW ale w przypadku tamtego mydła piana zostawiała na ręczniku dość wyraźne ślady, więc przed wytarciem brzytwy czy też skóry musiałem wszystko porządnie spłukać wodą.

    PS.
    Arturro z otrzymaniem takiego składnika nie powinieneś mieć dużego problemu, więc może doczekamy się w przyszłości „AB Carbone”. Jakby co zgłaszam się na bycie szczurem laboratoryjnym 🙂

    1. arturro

      No tak, nie do końca jestem przekonany do „mydła które brudzi” ale będę musiał spróbować, zwłaszcza że mam węgiel własnego wyrobu używany do innych projektów 😉

      Mam taki pomysł na mydło „inferno” – węgiel i siarka plus zapach spalenizny
      ale niekoniecznie do golenia 🙂

      Jak przyjdzie próbka od Mirka zobaczę co to takie i jaki ma potencjał 🙂

      pozdrawiam
      a

  7. arturro

    Próbka dotarła – Dziękuję Mirku 🙂
    Generalnie wyobrażałem sobie to mydło trochę inaczej, ale jakoś specjalnie zaskoczony nie byłem. Mydło sodowe w kostce, wygląda i zachowuje się jak mydło toaletowe, aczkolwiek dodatek SLS sprawia że piana jest na dobrym poziomie, i spokojnie można sie ogolić bez większego pośpiechu. (Co ciekawe piana jest biała – spodziewałem się szarości;)) Nie zgodzę sie z opinią że jest to mydło bezzapachowe – zapach jest dość intensywny (IMO) i raczej chemiczny z grupy „typowo mydlanych” (oj nie tak pachną Bieszczady Panowie, nie tak :))
    Zaskoczył mnie również brak lepkości mydła – nie da sie przylepić próbki do ścianki miseczki, jak zwykłem to czynić 🙂
    Generalnie – ciekawostka , ale działa więc czegóż chcieć więcej ? 😉

    pozdrawiam
    A

    1. Mirosław Florek

      KIedyś w takie rozbieżności w percepcji zapachu bym nie uwierzył, ale po naszej (i jeszcze z @Lewy) wspólnej próbie z Lebelle Soaps Barbiere Italiano już mnie to nie dziwi. Wtedy było jednak na odwrót – ja czułem zapach, a Wy nie. W każdym razie potwierdzam – dla mnie zapach mydła ZEW jest w zasadzie niewyczuwalny. Poprosiłem o opinię żonę (genetycznie obca!) oraz paru znajomych (również genetycznie niezwiązani) i wszyscy są zgodni, że to produkt bezzapachowy. W wyczuwanie zapachu przez Ciebie jednak wierzę, bo od producenta słyszałem, że niektórzy klienci twierdzą, iż zapach jest intensywny. No cóż… Czary.

      Natomiast piana potrafi być lekko szara. 🙂 Słowo!!!

      Jeśli zaś idzie o Twoją uwagę „ale działa więc czegóż chcieć więcej”, to tutaj szczególnie się nie zgodzę. W zasadzie wszystkie testowane przeze mnie produkty działały i w większości przypadku jednak chciałem „więcej”. Kremem Tesco bez problemu można się ogolić. Słowo! KIedyś, jak być może pamiętasz, przygotowałem kolegom mydło do golenia z kostki (mydlanej, nie wieprzowej) kupionej w Biedronce, do której dodałem parę kropli olejku lawendowego. Też się dało i produkt wcale nie zebrał skrajnie złych opinii. Nota bene Emil wyczuł w nim aromat grzybowy, więc bez problemu można go było do fougère zaliczyć. 😉

  8. Laki_Luk

    Do mnie również dotarła próbka (dzięki, Mirku). Właśnie ją przetopiłem w mikrofali. W weekend golenie.

    Ale jeśli chodzi o zapach, to ja wyczuwam karmel (bardzo delikatny). Moja żona nie wyczuwa absolutnie nic, mimo że węch ma zdecydowanie lepszy niż ja.

    1. Mirosław Florek

      No i teraz niech mi ktoś wytłumaczy tak skrajnie różne odczucia. Artur napisał „zapach jest dość intensywny (IMO) i raczej chemiczny z grupy typowo mydlanych”. Po prostu niewiarygodne – jedna osoba (wiele osób) nie wyczuwa dokładnie nic, a druga zapach określa jako INTENSYWNY!!!

      1. arturro

        Zapach ewidentnie jest 🙂 może różnimy się tylko w definicji „intensywny”
        w moim odczuciu „moc” przypomina zwykłe mydło toaletowe takie nienachalnie pachnące…
        A może mój kawałek leżał w towarzystwie czegoś mocno pachnacego i „przesiąkł”
        zapachem?
        Albo co bardziej prawdopodobne cierpimy na któreś z poniższych:
        anosmia – całkowity brak zmysłu węchu
        hiposmia – osłabienie powonienia
        hiperosmia – nadwrażliwość węchowa
        ewentualnie:
        parosmia – odczuwanie nieprawdziwych zapachów
        kakosmia – nieprzyjemne złudzenia węchowe
        pseudoosmia – błędne odczuwanie zapachu (złudzenia węchowe)
        phantosmia – halucynacje węchowe
        agnosmia – utrata zdolności rozpoznawania znajomych zapachów
        😉

        pozdrawiam
        a

        1. Mirosław Florek

          🙂

          Z całą pewnością na coś cierpimy.

          A tak z innej beczki, ja od dwóch dni próbuję rozszyfrować kompozycję Acqua di Parma w kremie do golenia, o której tyle słyszałem. Chyba rzeczywiście coś jest z moim nosem. 🙂

  9. Laki_Luk

    Jestem po dwóch goleniach tym mydłem. To nieco zbyt mało na kompleksową ocenę, ale na kilka luźnych refleksji mogę sobie pozwolić

    Piana jest lekko szara, potwierdzam. Niestety jest też w mojej ocenie zbyt lekka. Powstaje jej mało… ale na dwa przejścia z 1,5 grama wystarczy.

    Zapach bardzo delikatny i ulotny. Słodki, karmelowy z nutą kokosową 🙂

    Po pierwszym goleniu nie zastosowałem żadnego AS. I zasadniczo skóra nie protestowała. Ale po drugim użyłem Brutala. Kondycja skóry lepsza i przyjemność z golenia większa.

    W mojej ocenie ZEW zasługuje maksymalnie na 3 punkty. Nie polecam.

Dodaj komentarz