Nie przepadam za takimi pretensjonalnymi nazwami firm i produktów jak „The Shave Doctor”. Jeśli na dodatek takiej nazwie towarzyszą dopiski „The Leading Shave Expert”, „Ultimate Razor Blade Protection” oraz „Ultimate Shaving Creme” z reguły omijam produkt szerokim łukiem. Tym razem ciekawość zwyciężyła i postanowiłem sprawdzić jak „najwspanialszy” jest to wyrób.
The Shave Doctor to brytyjska firma założona przez Marka Sprostona. Otwarty w 2004 roku sklep internetowy MENSGROOM stał się jednym z bardziej popularnych w Wielkiej Brytanii miejsc, w których można było kupić męskie kosmetyki pielęgnacyjne i produkty związane z goleniem. Ofertą Mensgroom zainteresowały się gabinety SPA i salony fryzjerskie, które nie tylko pragnęły nabyć kosmetyki, ale również przeszkolić pracowników w procedurze tradycyjnego golenia na mokro. Firma podjęła wyzwanie i stworzyła „Szkołę golenia”, która do dziś szkoli profesjonalistów i amatorów z Wielkiej Brytanii i Europy. Dwudniowy kurs w zależności od liczby kursantów kosztuje od £300.
Marka zaczęto nazywać „Shave Doc”, więc w 2008 roku zaczął promować nazwę The Shavedoctor.
W 2010 roku firma wprowadziła na rynek linię profesjonalnych produktów do golenia, w które obecnie zaopatrzone są salony kosmetyczne, barber shopy i gabinety SPA w Wielkiej Brytanii oraz w Europie.
Nie ukrywam, że kilka miesięcy wcześniej, zanim zabrałem się za recenzowanie kremu, obejrzałem na YouTubie film nagrany przez Rafffa. Wnioski nie wzbudziły mojego entuzjazmu. Na szczęście okazało się, że moje odczucia odnośnie kremu The Shavedoctor Ultimate Shaving Creme są trochę inne.
Opakowanie i postać
Solidna, plastikowa 100-mililitrowa tuba robi dobre wrażenie. Opakowanie jest może nawet nazbyt wyraziste, ale pomimo awangardowego projektu, podoba mi się.
Po odkręceniu czarnej nakrętki i zdjęciu zabezpieczającej wylot kawałka folii aluminiowej, możemy przyjrzeć się samemu kremowi. Masa jest biała i stosunkowo gęsta. Zwraca uwagę mała średnica wylotu tuby.
Zapach
Krem aromatyzowany jest cytralem, który jest składnikiem wielu naturalnych olejków eterycznych, w tym cytrynowego i lemongrasowego. Nie jest to wyrafinowany zapach, ale na szczęście, dzięki małej intensywności, nie ma też chemicznego charakteru. Ten banalny, cytrusowy aromat dostaje ode mnie 4 punkty.
Skład
Niewiele testowanych przeze mnie kremów miało tak ascetyczny skład jak w The Shave Doctor. To niewątpliwie duży plus.
Podstawą składu jest zmydlony ługiem potasowym i sodowym kwas stearynowy i palmitynowy.
Recepturę uzupełniają jedynie gliceryna i lanolina, a produkt konserwowany jest za pomocą boranu sodu i wersenian sodu (sekwestrant).
Jedyną substancją aromatyzującą krem jest cytral, mający zapach cytryny i trawy cytrynowej.
Skład zgodnie z INCI: Aqua, Stearic Acid, Glycerin, Palmitic Acid, Potassium Hydroxide, Lanolin, Sodium Hydroxide, Sodium Borate, Disodium EDTA, Citral.
Wyrabianie piany
Wystarczy odmierzyć standardową, 1,5-gramową porcję i użyć porządnego pędzla do golenia, aby wyrobić naprawdę, porządną, gęstą pianę. Przez porządnego rozumiem nie tylko pędzel z borsuka, ale i ze szczeciny. W moim przypadku były to Mühle Sophist Silvertip Badger Brush (∅ 23 mm) oraz tani jak barszcz pędzel ze szczeciny Proraso Penello da Barba, czyli Omega Pro. Warunek jest jeden – kremu musi być wystarczająco dużo. Dlaczego to podkreślam? Otóż wylot tuby ma małą średnicę, więc przyzwyczajeni do grubszego balaska, wyciskamy po prostu znacznie mniej niż trzeba.
Prawidłowo wyrobiona piana jest wilgotna, ciągnąca się, bardzo trwała i powstaje w dużej ilości. Mnie wystarczyła z powodzeniem na trzy przejścia, przy czym warstwa piany była solidna. W żadnym wypadku nie było mowy o prześwitywaniu przez nią skóry. Wyrabianie piany, jej jakość i trwałość oceniam na 9/10.
Golenie
Po naniesieniu piany wziąłem w dłoń maszynkę Mühle Sophist (R89) z żyletką Astra Super Platinium i przystąpiłem do golenia. Od razu poczułem rewelacyjny poślizg, który nie zanikał nawet po zgarnięciu piany. Amortyzacja wcale nie była wiele gorsza. Owszem, do liderów tego parametru trochę brakowało, ale w przypadku użycia łagodnej maszynki wcale nie chciałbym, aby ochrona była lepsza. Jedynie zmiękczanie zarostu było przeciętne, ale i tak golenie było świetne. Drugiego dnia postanowiłem wypróbować krem w znacznie bardziej wymagającym towarzystwie. Mam tu na myśli Mühle R41 z nowym Featherem. Co do poślizgu wiedziałem, że wiele lepiej być nie może, ale ciekaw byłem jak wypadnie amortyzacja. No cóż – mogło być lepiej. Pomimo naprawdę delikatnego obchodzenia się ze sprzętem, w dwóch miejscach dorobiłem się malutkich zadrapań. Nic wielkiego – po przemyciu zimną wodą śladu nie było. Golenie z użyciem recenzowanego kremu oceniam na 8/10.
Po goleniu
The Shavedoctor Ultimate Shaving Creme to według producenta produkt dla profesjonalistów, więc nie zdziwiło mnie, że po goleniu zachowuje się neutralnie. Dotyczy to zarówno zapachu jak i kondycji skóry. W takim przypadku ocena, którą przyznaję to 6/10.
Dostępność i cena
Krem do golenia The Shave Doctor można kupić w Polsce. W internetowym sklepie Facetaria 100-mililitrowa tuba kosztuje 33 zł. Zakładając zużycie na poziomie 1,5 g, jedno trójprzejściowe golenie kosztuje 0,50 zł.
Podsumowanie i ocena
Tak jak na początku podejrzewałem, krem do golenia The Shave Doctor Ultimate Shaving Creme jest trochę marketingową wydmuszką. Owszem, nie jest złym produktem, ale jednocześnie nie oferuje niczego nadzwyczajnego – łatwo wyrabia się z niego trwałą pianę, daje bardzo dobry poślizg i całkiem przyzwoitą ochronę. Odczucia po goleniu są wystarczająco dobre, aby nie trzeba było zwracać na nie uwagi. Gdyby zapach był lepszy, moje ocena byłaby dużo wyższa. A tak, najwyżej mogę przyznać 7 punktów, choć zastanawiam się, czy ocena 6 nie byłaby bardziej sprawiedliwa. Gdybym był właścicielem barber shopu, krem do golenia The Shavedoctor Ultimate Shaving Creme z całą pewnością nie byłby elementem wyposażenia zakładu. Jako zwyczajny konsument również nie czuję się przekonany, że ten brytyjski specyfik wart jest większej uwagi. Gdyby kosztował 15-20 zł, bez wahania mógłbym go polecić, ale za 33 zł raczej nie.
Moja ocena: 7/10 (bardzo dobry produkt)
- zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 4/10,
- właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 9/10,
- efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 8/10,
- odczucia po goleniu (właściwości pielęgnacyjne, zapach): 6/10,
- opłacalność: 5/10.
Sprawdź w rankingu mydeł i kremów do golenia, jak recenzowany produkt wypada na tle konkurencji.
Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen.
Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny
Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.
No i teraz, niech zwolennik wyciskania kremu na policzek i wyrabiania piany na twarzy oceni zasadność nakrętki z klapką. Moim zdaniem to czysty bezsens.
Tutaj nie ma problemu, bo zamiast odchylać klapkę, można również odkręcić całą zakrętkę (tę czarną część). Prawdę mówiąc nawet nie wiedziałem, że są osoby, które wyciskają krem wprost na policzek. Ciekawe. 🙂
Za czasów, gdy golenie służyło mi jedynie pozbyciu się zarostu, krem nakładałem właśnie na twarz. Nałożenie tak kremu z tuby z klapką nie było możliwe. Oczywiście odkręcenie całej nakrętki załatwia sprawę, ale nie takie jest chyba założenie projektanta.
Dziękuję Mirku za recenzję tego produktu. Musze przyznać że Twoje wrażenia są bardzo podobne do moich. Oceny jakie wystawiłeś w podsumowaniu prawie idealnie wpasowują się z moimi odczuciami. Różnica tylko jedna ja bym o punkt więcej przyznał za zapach, reszta to również moja punktacja.
Przyznam się że gdyby nie życzliwość kolegi Lesława to ja również prawdopodobnie nie zdecydował bym się na zakup tego kremu. Jednak jak to mówią nie należy kierować się tylko obiekcjami.
Podobnie jak kolega Marek, o jedno oczko wyzej ocenilbym zapach, mi osobiscie bardzo odpowiada 🙂 Moim zdaniem, bardzo fajny krem, bezproblemowy w wyrabianiu piany o letnim zapchu. Dziekuje za recenzje.
W tym kosmetyku jest sam cytral i jeśli zapach Wam się podoba, to nic tylko trzeba doradzić Arturowi, aby za $18 na Aliexpress kupił kilogram związku. Powinno wystarczyć na aromatyzowanie mydła do końca życia. 🙂
Mirku, Ty zlosliwcu 😉
Oj nie złośliwcu. „Tanie” nie musi oznaczać „złe”. Odczuwanie zapachów jest przecież szalenie subiektywne. Jeśli dwie osoby mówią, że sam cytral wystarczy, to coś w tym musi być. Mnie tez ten zapach pasuje. Wolę go niż Arko.
Mirku krem jako „przerywnik” moim zdaniem, jest bardzo ciekawa propozycja. Zapach moze nie jest jaka zlozona komlikacja, jednak w moim wypadku wywoluje pozytywne skojarzenia.