Firmę Ach. Brito szerzej opisałem w recenzji mydła do golenia Musgo Real.
Opakowanie
Aluminiowa tuba nie jest szczytem szykowności, ale dzięki ładnemu projektowi graficznemu nie szpeci blatu łazienki.
Krem ma typową konsystencję i seledynowy kolor. Plastikowa zakrętka nie ma tendencji do ukręcania się.
Skład
Podstawą składu kremu są zmydlone ługami potasowym i sodowym: kwas stearynowy, kwas palmitynowy i olej kokosowy.
Skład uzupełnia gliceryna, wyciąg z ziarna owsa, oraz niestety, długa lista syntetycznych detergentów użytych jako polepszacze: SLS (detergent o kontrowersyjnym działaniu), sól sodowa siarczanu alkoholu cetylowego (detergent), stearylosiarczan sodu, Lauryl PEG/PPG-18/18 Methicone, Dodecene (rozpuszczalnik) i lanolina.
Krem jest konserwowany i stabilizowany za pomocą boranu sodu, oktylododekanolu i glikolu propylenowego.
Poza mieszaniną substancji zapachowych (Parfum), za aromat recenzowanego produktu odpowiadają: linalol (konwalia), geraniol (pelargonia), limonen (skórka cytrynowa), kumaryna (zapach ściętej trawy), eugenol (goździki) i cytronellol (róża i geranium).
Barwę zapewnia dodatek dwóch syntetycznych barwników: Cl 77007 (ultramaryna) i Cl 19140 (tartrazyna, żółcień spożywcza 5).
No cóż, po firmie z tradycjami spodziewałem się bardziej klasycznego składu, a nie „dowalenia” polepszaczy piany.
Skład zgodnie z INCI: Aqua (Water), Stearic Acid (and) Palmitic Acid, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Potassium Hydroxide, Glycerin, Sodium Hydroxide, Parfum (Fragrance), Avena Sativa Kernel Extract, Sodium Lauryl Sulfate (and) Sodium Myristyl Sulfate (and) Sodium Cetyl Sulfate (and) Sodium Stearyl Sulfate (and) Laureth-10, Lauryl PEG/PPG-18/18 Methicone (and) Dodecene, Sodium Borate, Lanolin, Octyldodecanol, Propylene Glycol, CI 77007 (Ultramarine Blue), CI 19140 (FD&C Yellow 5), Linalool, Geraniol, Limonene, Coumarin, Eugenol, Citronellol.
Zapach
Producent nie wspomniał o użyciu olejku lawendowego, co nie wyklucza, że pojawił się on w mieszaninie substancji zapachowych (Parfum). Wiodącemu lawendowemu aromatowi towarzyszą nuty leśne, coś jak olejek sosnowy, a rześkości dodają cytrusy. Ogólnie zapach bardzo przyjemny, ale mniej lawendowy niż wiele innych kompozycji tego typu. Zapach oceniam na 8/10.
Wyrabianie piany
Widząc detergentowe polepszacze w składzie bałem się, że piana będzie szamponowa. Nic bardziej mylnego!. Jeśli idzie o wyrabianie piany, krem Ach. Brito spisuje się na medal. Bardzo szybko otrzymujemy idealną, kremową, ciągnącą się konsystencję, która nie ma pomysłów na wysychanie czy zanikanie. Porcja 1,5 g w zupełności wystarcza na trójprzejściowe golenie. Czy jednak ta idealna piana będzie dobrze goliła? Sprawdzimy. Proces wyrabiania piany oraz jej jakość oceniam na 9/10.
Golenie
Po świetnej pianie spodziewałem się idealnego golenia. Faktycznie było dobre, ale czy idealne? Oj nie. Poślizg niedomagał, choć do ochrony zarzutu nie mogłem mieć. Dobrze, że używałem trzydniowej Astry wpiętej w Mühle Sophist (R89). Coś mi jednak nie pasowało. Czy tem krem naprawdę jest tak przeciętny? Kolejnego dnia spróbowałem trochę dłużej wyrabiać pianę, dodając odrobinę więcej wody. Znów to samo. Trzeciego dnia poszedłem na całość i wody naprawdę nie żałowałem. Okazało się, że tu tkwił klucz do powodzenia. Tym razem poślizg był świetny, a ochrona pozostała na przyzwoitym poziomie. W efekcie uzyskałem idealnie dokładne golenie, bez jakiegokolwiek podrażnienia, pomimo że w Sophiście miałem założonego nowiutkiego Feathera.
Wniosek z tego jeden. Krem ma bardzo dużą tolerancję na ilość dodawanej wody, a piana z niego wyrobiona bardzo szybko sprawia wrażenie idealnej. Taka jednak nie jest. Aby osiągnąć rewelacyjne warunki golenia, trzeba dodać dużo więcej wody niż zwykle.
Golenie z udziałem portugalskiego kremu oceniam na 9/10.
Po goleniu
Właściwości pielęgnacyjne, a w zasadzie szerzej – odczucia po goleniu z wykorzystaniem kremu Ach. Brito Lavanda, oceniam na poziomie przeciętnym. Skóra nie jest wysuszona, ale również nie sprawia wrażenia specjalnie zadbanej. Jest gładka, ale ładny, lawendowy zapach szybko znika. Dla mnie oznacza to 6 punktów.
Dostępność i cena
Krem dostępny jest w Polsce. Oczywiście nie w stacjonarnych drogeriach, a w sklepach internetowych. Moją, 100-mililitrową tubkę, kupiłem w Facetarii za 17 zł. Zakładając zużycie na poziomie 1,5 g otrzymujemy koszt jednego golenia w wysokości 0,26 zł. Przy okazji wakacyjnego wojażu do Portugalii warto ten krem przywieźć, bo na miejscu można go kupić nawet poniżej 3 €.
Podsumowanie i ocena
Podoba mi się ten portugalczyk. Ładnie pachnie, szybko się z niego wyrabia pianę i zapewnia niemal idealne warunki golenia. Na dodatek, wszystko to otrzymujemy za całkiem rozsądne pieniądze. Razi trochę użycie w składzie syntetycznych polepszaczy, ale cóż – nie ma róży bez kolców. Krem Ach. Brito Creme de Barbear Lavanda zdecydowanie wart jest polecenia.
Moja ocena: 8/10 (bardzo dobry produkt)
- zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 8/10,
- właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 9/10,
- efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 9/10,
- odczucia po goleniu (właściwości pielęgnacyjne, zapach): 6/10,
- opłacalność: 9/10.
Sprawdź w rankingu mydeł i kremów do golenia, jak recenzowany produkt wypada na tle konkurencji.
Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen.
Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny
Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.
Tradycyjnie juz, dziekuje za swietna recenzje :-0 Mirku, jestem pod wrazeniem ilosci testowanych pezez Ciebie produktow. Mam podejrzenia ze golisz sie dwa lub nawet trzy razy dziennie 🙂 Wracajac do kremu, krem moim zdaniem jest bardzo dobry, jest to tez przyklad ze za niewygorowana kwote mozna uzyskac bardzo dobry produkt, ktory warto miec w swoim magazynku goleniowym 🙂 Do kompletu polecam tez wode po goleniu Ach Brito.
Masz trochę racji, Kowjack, z tym goleniem się parę razy dziennie. Czasem faktycznie przed pójściem spać odświeżam golenie. Nie z każdym specyfikiem i nie z każdą maszynką jest to możliwe. Przy wprawie, aby wyrobić sobie zdanie o produkcie średnio trzeba go używać około 3-4 razy. Czasem jestem pewien właściwości po jednym razie, a w niektórych przypadkach nawet siedem to za mało. Raczej nie schodzę poniżej trzech goleń. Niekiedy sprawdzam pianę poza goleniem, wyrabiając ją na ręce, tak aby dojść jeszcze przed właściwym goleniem do prawidłowych proporcji.
Muszę przyznać, że często mam refleksje związane z celowością robienia tych recenzji. Zużywa się na to dużo czasu, ale największy kłopot, to konieczność użerania się z byle jakim towarem. Jak już zapełnię blog produktami, to zmniejszę częstotliwość publikowania recenzji. 🙂
Mirku, nie poddawaj się. Robisz świetną robotę.
Z tym użeraniem się z byle jakim towarem chyba trochę przesadzasz. Większość produktów oceniasz przynajmniej dobrze.
Ale ciekawi mnie, czy poza testowaniem nowych produktów zdarza Ci się czasem ogolić czymś wcześniej używanym.
Na golenie się tym czym lubię zwykle nie mogę sobie pozwolić. Wracam czasem do Florisa i Truefitt & Hill 1805.
chyba się skuszę, jakoś mi się widzi…
zakupiłem teściowi ten kosmetyk. Zużywa go 4 miesiąc, wahałem się pomiędzy tym kremem a iColoniali, wybrałem dla siebie iColoniali. Teraz chyba bym sięgnął po „Lavandę”
Tak to jest z ludźmi wychowanymi na niedostatkach komunizmu, że potrafią radzić sobie skromniej, a i tak są zadowoleni. Dla mnie zużycie poniżej 1,2 g tego kremu jest problematyczne. Oznacza to, ze tubka może wystarczyć na 2,5 miesiąca codziennego golenia.
Dzięki Mirku za próbkę opisywanego kremu. Jest absolutnie wspaniały. Co ciekawe, piana z tego kremu nie wysycha nawet po dłuższym czasie w podgrzewanej miseczce. Nasze rodzime kremy mają tę skłonność. Właściwości Lavandy są na wysokim poziomie. Zarówno poślizg jak i zmiękczanie zarostu.
Jak na nazwę kremu, nieco dziwnie natomiast wypada zapach. Nie mówię, że źle, bo jest on bardzo fajny, ale lawendy chyba w nim nie wyczuwam. Za to moim zdaniem czuć w nim m.in. eukaliptus. Zapach faktycznie rześki, świeży i przyjemny. Chyba nawet lepszy niż nieco duszący zapach kwiatu lawendowego. Naprawdę producent podszedł do tematu ze smakiem i wyczuciem.
Kupiłem jeszcze do kompletu mydło toaletowe Ach Brito Lavanda i przyznam się, że dokładnie o tym samym pomyślałem, jak go wczoraj uzywałem pod prysznicem – męski, rześki, cytrusowy, ale mało lawendowy. Zgadza się. Myślałem jednak, że ta inna percepcja zapachu to efekt mojego niedawnego kontaktu z lawendą, co prawda nie w postaci kwiatów, a żywych krzewów.
Za próbkę dziękuję Emilowi.
Zapach samego produktu jest przyjemny… ale w trakcie golenia zapach piany zbliża się do Lidera. Wydaje się również mocno chemiczny. Niestety lawendy w nim nie czuję.
Oj nie dla mnie ten krem.
Krem był ze mną przez ostatni tydzień który spędziłem u babci. Jest to jeden z moich ulubionych produktów obok Floreny i Speicka (tak wiem są lepsze, ale też dużo droższe kremy). W Lavandzie bardzo doceniam zapach, lekki cytrusowy z nutami lawendy, może lekko chemiczny, ale da się to przeżyć. Piana jest super, ukręcić ją to żadne wyzwanie, golenie super.
Jest to jeden z niewielu produktów które kupuję od razu jak się skończą.
Pierwszą tubkę dostałem od Mirka któremu serdecznie dziękuje 😀