Producentem kremu do golenia Castle Forbes jest rodzina Forbes, mieszkająca w szkockim zamku Castle Forbes, położonym na posiadłości o powierzchni 2,5 tysiącach hektarów. Malcolm jest dwudziestym trzecim lordem Forbes i jednocześnie szefem klanu oraz pierwszym lordem Szkocji.
Co by nie mówić, to gruba fisza. Żona Malcolma, lady Jenny, znudzona przechadzaniem się po wrzosowiskach, przerobiła starą dworską mleczarnię na wytwórnię perfum i kosmetyków pielęgnacyjnych. Największy sukces odniosły kosmetyki do golenia, które rozpoznawane są na rynkach całego świata. Firma słynie ze starannego wykorzystywania w swych wyrobach najwyższej klasy surowców i naturalnych olejków eterycznych.
We współpracy z Andrew Frenchem – przyjacielem rodziny i przy okazji profesjonalnym perfumiarzem, stworzono 15 linii zapachowych i całą gamę towarzyszących im kosmetyków.
Więcej informacji na temat Castle Forbes można znaleźć na ich witrynie internetowej.
Opakowanie
Krem do golenia Castle Forbes to porządnie zapakowany produkt. Eleganckie kartonowe pudełko, a w nim zakręcany, szklany słoik robią bardzo dobre wrażenie.
Tygiel ma właściwie dobrane proporcje, które bardzo ułatwiają nabieranie kremu pędzlem. Moja próbka miała dość zwartą konsystencję – twardszą niż w przypadku mydeł Truefitt & Hill czy Taylor of Old Bond Street.
Skład
Pomimo tego, że to przecież krem do golenia, a nie mydło, skład jest stosunkowo prosty i zaskakujący. Zwraca uwagę wysoka pozycja wyciągu z aloesu. Czyżby naprawdę miało go być więcej niż kwasu mirystynowego i ługu potasowego? Oj, chyba nie.
Podstawą składu kremu są zmydlone ługami potasowym i sodowym: kwas stearynowy, kwas mirystynowy i kwasy tłuszczowe z oleju kokosowego.
Skład uzupełniają: gliceryna, glikol dwupropylenowy (rozpuszczalnik, humektant), kwas cytrynowy (regulator kwasowości) i trietanoloamina (emulgator, surfaktant, regulator kwasowości).
Producent wzbogacił skład o wyciąg z aloesu.
Aromat zapewniają: naturalny olejek lawendowy, linalol (konwalia), limonen (skórka cytrynowa) i geraniol (pelargonia). Zwracam uwagę, że w receptura nie zawiera nieokreślonej w składzie mieszaniny substancji zapachowych.
Produkt konserwują: fenoksyetanol, metyloizotiazolinon (MIT) i sorbinian potasu.
Skład zgodnie z INCI: Aqua (Water), Stearic Acid, Aloe Barbadensis (Aloe Vera), Myristic Acid, Potassium Hydroxide, Glycerin, Coconut Acid, Dipropylene Glycol, Lavandula Angustifolia (Lavender Essential Oil), Citric Acid, Triethanolamine, Phenoxyethanol, Sodium Hydroxide, Methylisothiazolinone, Potassium Sorbate, Linalool, Limonene, Geraniol.
Zapach
Lawendowy krem do golenia Castle Forbes pachnie czystą lawendą.
Andrew French z Castle & Forbes nie próbował bawić się główną nuta zapachową. Po prostu odtworzył naturalny aromat kwiatów lawendy. Z tym zapachem jest tylko jeden problem – nie przepadam za lawendą. Aromat należy do intensywnych, ale w żadnym wypadku nie jest przytłaczający. Niestety, nie jest szczególnie trwały. Czuć go doskonale podczas wyrabiania piany i w czasie golenia, ale dość szybko zanika po zakończeniu toalety.
Pomimo tego, że zapach nie zgrywa się idealnie z moim gustem, otrzymuje ode mnie 8/10.
Wyrabianie piany
Nie ma co rozpisywać się na temat wyrabiania piany. Jak to mówi jeden z naszych kolegów, można ją wyrobić nawet nogą. Ja co prawda użyłem zamiast nogi pędzla z borsuka Mühle Sophist Silvertip ∅23 mm, ale wystarczyła chwila, aby z porcji 1,5 g powstała idealna, gęsta, kremowa, ciągnąca się wilgotna piana. Porcja 1,3 g też by wystarczyła na pełne 3 przejścia. Ale przyczyny tej zaskakująco dużej wydajności dopatruję się raczej w tym, że używana przeze mnie próbka kremu sprawia wrażenie, jakby była trochę wyschnięta. Piana jest bardzo trwała i nie zanika podczas golenia. Czy jest mniej kremowa niż w Martin de Candre? Jest. No i co z tego? I tak dostaje 10/10.
Golenie
Zgodnie z przypuszczeniami golenie było komfortowe i efektywne. Używałem dwóch zestawów do golenia – maszynki Mühle Sophist (R89) z żyletką Astra Superior Platinum oraz Mühle R41 z żyletką Feather. Krem daje świetny poślizg i bardzo dobrze chroni skórę. Oczywiście, widoczny jest efekt polegający na spadku poślizgu przy zbytnim zagęszczeniu piany oraz spadku amortyzacji po jej zbytnim rozwodnieniu, ale to jest przecież typowe. Jedyne do czego można mieć lekkie zastrzeżenia, to pozostawanie poślizgu po zgarnięciu piany. Znam produkty, które sprawują się znacznie lepiej. Lekkie niedomagania w amortyzacji ujawniły się oczywiście podczas golenia Mühle R41, bo w przypadku użycia łagodniejszej głowicy, balans między poślizgiem a amortyzacją uważam za idealnie dobrany.
W sumie golenie oceniam na 9/10.
Po goleniu
Jeśli chodzi o moje wymagania odczuć po goleniu, to krem Castle Forbes całkowicie je zaspokaja. Osoby oczekujące szczególnych właściwości pielęgnacyjnych mogą czuć lekki niedosyt, bo nie wyczuwam warstwy emolientów, utrudniających utratę wody przez naskórek, mimo to doceniam jedwabistą, lekko połyskującą gładkość. Mimo to skóra nie jest ściągnięta i wysuszona. Nie ma też mowy o podrażnieniach i reakcjach alergicznych. Lawendowy zapach po goleniu jest bardzo delikatny, ledwie wyczuwalny, więc nie może kłócić się z żadną wodą toaletową. Wrażenia po goleniu wyceniam na 7/10.
Dostępność i cena
Nie jest łatwo kupić ten krem w Polsce. Można go zamówić w serwisie Amerykanos, ale kosztuje aż 200 zł (obecnie inny aromat). Dla porównania w Shaving.ie można go mieć już za 31,00€. W niemieckim sklepie Tonsus.com cena wynosi 30,00€, a wysyłka do Polski 15,00€. Przeliczając na zakup trzech opakowań, otrzymujemy cenę z transportem w wysokości 35,00€, czyli obecnie 149 zł. Zakładając zużycie na poziomie 1,5 g otrzymujemy cenę jednego golenia w wysokości 1,12 zł.
Podsumowanie i ocena
Krem do golenia Castle Forbes jeśli idzie o podstawowe właściwości, to ścisła czołówka testowanych przeze mnie produktów. Naprawdę nie ma się do czego przyczepić – szybko tworzy pianę o idealnej konsystencji i umożliwia przeprowadzenia komfortowego, dokładnego golenia. Prosty, ale bardzo naturalny zapach nie trafia w mój gust, ale mimo to kremu używałem z wielką przyjemnością. Niestety, dochodzi jeszcze jeden drażliwy parametr, czyli cena – aż 1,12 zł za golenie. Wiele brytyjskich luksusowych kremów do golenia kosztuje mniej, zapewniając bardzo podobną jakość. Kluczem jest więc zapach. Dla mnie, naturalny, lawendowy aromat kremu Castle Forbes nie jest wart aż takich pieniędzy. Sprawdzę jeszcze kiedyś wersję sandałową. Może ten produkt zasłuży na pełną dziesiątkę, ale nawet wtedy wśród kremów do golenia wybrałbym raczej tańsze Truefitt & Hill, Geo F. Trumper, Vulfix, Crabtree & Evelyn, The Art of Shaving czy nawet Taylor of Old Bond Street. Jeśli jednak budżet nie jest problemem, krem do golenia Castle Forbes zdecydowanie wart jest zainteresowania.
Moja ocena: 9/10 (niemal doskonały produkt)
- zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 8/10,
- właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 10/10,
- efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 9/10,
- odczucia po goleniu (właściwości pielęgnacyjne, zapach): 7/10,
- opłacalność: 3/10.
Sprawdź w rankingu mydeł i kremów do golenia, jak recenzowany produkt wypada na tle konkurencji.
Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen.
Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny
Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.
Ciekawy produkt. Szkoda, że taki drogi.
Mirku ja wierzę, że wyciągu z aloesu jest w tym kremie dużo. Nie wiadomo jakiej jakości jest ten aloes. Kiedyś w Super-Pharm kupiłem litr soku z aloesu za 10 zł. W składzie miał 99,7% soku aloesowego i był rzadki jak woda. Moim zdaniem do kremu został użyty tego typu wyciąg i dano mniej wody.
Słuszna uwaga. O tym nie pomyślałem… Faktycznie mogli wodę zastąpić sokiem z aloesu. Zmyliło mnie to, bo w domu używam sproszkowanego wyciągu z aloesu i jakoś zafiksowałem się na tę postać.
Mirku, dziekuje serdecznie za swietna recenzje. Tym razem calkowicie zgadzam sie z Twoja ocena i nie mam zadnych uwag 🙂
Nie wierzę! A opłacalność?! 😉
Mirku juz sie przyzwyczailem. Zreszta ten krem w sklepie shaving.ie kosztuje 28e z kuponem znizkowym, a i tak nie jest to najtansza oferta.
Kowjack, zapomniałem o najważniejszym. Serdecznie dziękuje Ci za możliwość wypróbowania tego produktu. Jak widzisz idę po Twoich dobrach, a moje cierpliwie czekają.
Mirku, cala przyjemnosc po mojej stronie 🙂
skoro lordowie robią mydło, to nie może być przecież tanie 😉
troche intryguje ten myryistic acid ale reszta bez zarzutu.
(widze że lawendowy zapach Pere Lucien sie nie załapał do pierwszej szóstki;))
Dzięki za recenzję ciekawego produktu.
Tak jak zdecydowałem się na dopisanie do listy Martina de Candre, tak niekoniecznie umieściłbym na niej Le Pere Lucien. Nawet w Martinie de Candre nie o lawendę w kompozycji chodzi. W LPL wyczuwam jeszcze więcej ziół. W tym szybkim zestawieniu chodziło mi raczej o czysto lawendowe kompozycje.