Maszynki Weber wytwarzane są od 2010 roku w małej firmie ulokowanej w Missouri. Firma działa w pewnym sensie na zasadzie hobby. Maszynki, a obecnie tylko rączki, wykonywane na zasadzie dodatkowego zajęcia. Głowice nie są oferowane ze względu na pojawiające się problemy z ich jakością.
Konstrukcja i wygląd
Maszynka Weber wygląda jak narzędzie wzięte wprost z porządnego warsztatu samochodowego, lub ewentualnie z sali operacyjnej jakiegoś szpitala. Jak rozumiem, miało być funkcjonalnie, a nie pięknie. Wytoczona rączka ma głębokie moletowanie, które ułatwia pewne uchwycenie ciężkiej w końcu maszynki. Niestety, ma to również wadę, bo głębokie wyżłobienia utrudniają utrzymanie maszynki w idealnej czystości. Przyznam, że nie lubię takiego industrialnego wyglądu.
Maszynka jest dość ciężka, a rączka jest naprawdę długa. Cała maszynka ma masę 107 g, z czego na rączkę przypada 75,4 g. Dla porównania maszynka Edwin Jagger DE89LBL ma waży tylko 65 g, a sama rączka 37,3 g. Te dodatkowe 40 g naprawdę jest wyczuwalne, ale nie chcę przez to stwierdzić, że to coś złego. Dotychczas myślałem, że przesunięcie wyważenia w stronę głowicy bardziej mi odpowiada. Doświadczenia z Weberem udowadniają, że niekoniecznie.
Rączka Classic jest długa, istotnie dłuższa od klasycznej rączki Mühle/Edwin Jagger. Nie znaczy to, że nawet w mojej ubogo wyposażonej łazience nie znalazła się ambitna konkurencja. Okazało się, że rączka do Sophista jest jeszcze dłuższa.
Co prawda rączka Sophist jest dłuższa, ale nie cięższa. Ważąc 46 g jest o 30 g lżejsza od Webera Classic.
Po odkręceniu rączki maszynka rozkłada się na trzy części.
Rączka wykonana jest ze stali kwasoodpornej, o oznaczeniu AISI 316 zgodnie z amerykańską normą, co odpowiada 1.4401 wg normy europejskiej i 0H17N12M2T wg normy Polskiej.
Głowica wykonana jest ze stali martenzytycznej 17-4PH, o wysokiej wytrzymałości i twardości, oraz dobrej odporności na korozję. Stop ten wykorzystywany jest między innymi w przemyśle lotniczym, medycznym i nuklearnym. Zdziwiło mnie trochę, że po zamontowaniu ostrza, po obu stronach głowicy wystają około 1-mililitrowe fragmenty żyletki. Krzywdy sobie tym zrobić nie można, ale zastanawiam się, co kierowało producentem, że nie przedłużył głowicy w w sumie te 2-3 milimetry.
Chciałem sprawdzić jak w praktyce wypadnie wyczyszczenie maszynki z nalotu powstałego w wyniku normalnego trzymania palcami rączki. Po 15 minutach szorowania szczoteczką do zębów z kremem CIF do czyszczenia elementów ze stali nierdzewnej, w końcu udało mi się wyżłobienia wypucować. Potwierdziło to moje przypuszczenia, że maszynkę dużo trudniej utrzymać jest w czystości niż tańsze wyroby, ze stajni Mühle/Edwin Jagger. Głębokie nacięcia rączki powodują, że zabiegi pielęgnacyjne, mające na celu doprowadzenia sprzętu to błysku, stają się naprawdę kłopotliwe. Według mnie to spora wada, a pedantem nie jestem.
Golenie
Spodziewałem się dobrych wrażeń, ale uzyskany efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Nawet Progresem nie udało mi się uzyskać tak łagodnego i skutecznego golenia. Mühle R89 to przy Weberze prawdziwy agresor. Do pierwszego zaznajomienia się z amerykańskim przyrządem golącym użyłem super ostrej, japońskiej żyletki Feather.
Pierwsze przejście, z włosem, w zasadzie niewiele może pokazać. Nawet w przypadku R41 takie golenie nie jest zbyt miarodajne. Oceniłem że efekt pierwszego przejścia jest bardzo dobry, więc bez ceregieli zabrałem się do drugiego. Tym razem również było nadspodziewanie łagodnie. Zarost znikał szybko, ale doznania były zupełnie inne niż zwykle. Czy to Feather, czy jakiś Voskhod – zadawałem sobie pytanie. Zakończyłem drugie przejście i uznałem, że nie ma co dłużej się bawić, bo efekt jest więcej niż przyzwoity. Normalnie, zdecydowałbym się na trzecie przejście, ale tym razem śpieszyłem się. Po czterech godzinach zacząłem wyczuwać pierwsze oznaki odrastania zarostu. Świadczyło to o tym, że golenie mogło być jednak dokładniej przeprowadzone. Żaden problem – pomyślałem. Zobaczymy co będzie jutro.
Następnego dnia goliłem się tak jak zwykle – czyli w trzech przejściach. Już od pierwszego przejazdu ostrza po skórze zacząłem się sam do siebie uśmiechać. Maszynka robiła to co do niej należało w sposób perfekcyjny. Prawdziwe objawienie! Golenie było nie za agresywne i nie za łagodne. Mogłem bezkarnie cyzelować te miejsca, z którymi zwykle miałem problemy. W stosunku do Mühle R89 i Mühle R41 to po prostu inny świat. Nie spodziewałem się, że różnica może być aż tak duża. Niestety, Progress, nie wspominając nawrt o Fatipie (i Plissonie, niestety), też wysiadają.
Największym dla mnie zaskoczeniem jest to, jak ta maszynka goli pod włos, w najtrudniejszych dla mnie rejonach – pod nosem i na brodzie, poniżej ust. Jeżeli chcę się tam ogolić naprawdę dokładnie za pomocą R89 i R41, ryzykuję czerwonymi kropkami. Z Weberem cel osiągam w zasadzie za każdym razem.
Reasumując, golenie z użyciem maszynki Weber Classic to czysta przyjemność, połączona z satysfakcją z rezultatów z przeprowadzonego zabiegu. Maszynka nie wymaga jakiejś mistrzowskiej techniki ani staranności, bo w pewnym sensie goli sama, bez konieczności precyzyjnego wybierania właściwego kąta i siły nacisku.
Od początku byłem przekonany, że tajemnica sukcesu tkwi w konstrukcji głowicy, a nie rączki. Aby jednak to sprawdzić, do rączki z Mühle Sophist przykręciłem głowicę Webera i spróbowałem się taką hybrydą ogolić.
Golenie było pełnym sukcesem. Jak dla mnie charakterystyka głowicy nie zmienia się. W każdym razie, ja tej różnicy nie wyczuwam. Wypolerowana głowica, choć jest wykonana z innego materiału niż rączka Sophist, nie razi innością. Co najważniejsze, maszynka do golenia zaczęła wyglądać jak element wyposażenia łazienki, a nie warsztatu samochodowego.
Żyletki do Webera
Za krótko używałem Webera, aby móc wskazać najlepsze dla tej maszynki żyletki. Sprawdziłem ją z ostrzami Feather, KAI, Astra S. P. i Voskhod. Ze wszystkimi wymienionymi żyletkami maszynka współpracowała bardzo dobrze, ale najbardziej odpowiadało mi golenie z Featherami, które zachowały swoją ostrość i skuteczność, tracąc jednocześnie na swej nieokiełznanej narowistości.
Dostępność i cena
Maszynka w recenzowanej konfiguracji kosztowała ostatnio $70. Niestety, obecnie na stronie producenta można kupić jedynie samą rączkę w cenie $36. Głowice i kompletne maszynki po prostu zniknęły. Na eBay ceny osiągają poziom $300-400, co jest najlepszą rekomendacją dla recenzowanego sprzętu. Przyczyną braków w dostępności głowic są problemy z ich jakością. Okazało się bowiem, że częstą usterką było wykrzywienie dolnych ich części.
Podsumowanie i ocena
Za naprawdę rozsądne pieniądze można (?) stać się posiadaczem sprzętu, który pozytywnie zaskakuje łagodnością i skutecznością. Aby osiągnąć przyjemne i satysfakcjonujące golenie, nie potrzeba mistrzowskiej techniki, staranności, ani precyzyjnego wybierania właściwego kąta natarcia i siły nacisku, bo maszynka goli po prostu sama. Jeżeli tylko wygląd Webera nie będzie zanadto przeszkadzał, zakup z pewnością będzie udany. Zdecydowanie polecam.
Moja ocena 7/10 (bardzo dobry produkt)
- wygląd: 4/10,
- wykonanie: 8/10,
- agresywność/łagodność: 4/10,
- skuteczność (efektywność golenia): 8/10,
- komfort użycia: 10/10,
- opłacalność: 10/10.
Porównaj ocenę z innymi maszynkami na żyletki zrecenzowanymi na GeekHubie.
Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen cząstkowych.
Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny
Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.
Pewnie zauważyłeś już reklamy. Wpływy z nich jak na razie pozwalają na pokrycie drobnego procenta kosztów. Wiem, że ogłoszenia są trochę uciążliwe, ale dzięki nim mam choć trochę wrażenia, że nie pracuję zupełnie za darmo. Jeśli zauważysz w ogłoszeniach coś ciekawego, kliknij – serwis na tym skorzysta.
Mirku,
Po pierwsze cieszę się, że ta recenzja się pojawiła.
Po drugie zapytam, czy lada moment w górnym pasku strony pojawi się ranking maszynek.
Weber Classic to moja codzienna maszynka. Oprócz niej w użyciu mam tylko Pearla SSH-01 i sporadycznie podróżną wersją Pearl (EJ-89, Wizamet-6 i Lux w magazynie). Ostatnio zastanawiałem się nad zakupem kolejnej maszynki, ale na forum odradzono mi to, jako zbyteczny zakup.
No i powyższa recenzja utwierdza mnie trochę w zasadności powstrzymania się od zakupu kolejnej maszynki. Ale liczę na inspirację w kolejnych recenzjach. Tym bardziej, że na skali ocen dopiero jesteśmy na poziomie 7 🙂
Potwierdzam wysoką skuteczność golenia tą maszynką (ostatnio praktycznie 2 przejścia), małą urazowość (6-7 komfortowych goleń na tydzień) oraz wysoką tolerancję na różne żyletki (najlepiej w duecie z KAI, nr 2 to GSB). Ale nie potwierdzam problemów w utrzymaniu czystości. Zwłaszcza rączki. Tu raz na tydzień wystarczy szczoteczka do zębów plus szare mydło i dosłownie minuta pracy. Gorzej z głowicą. Kilka zakamarków trudno domyć perfekcyjnie. Ale też nie przesadzajmy z poziomem pedanterii.
Po kolei odpowiadam na pytania:
Ranking maszynek pojawi się, jak będzie ich wystarczająco dużo, żeby takie zestawienie nie wyglądało śmiesznie. Teoretycznie, za jakiś czas można pomyśleć o rankingu, bo recenzentów jest kilku, więc ocen jest coraz więcej. Tutaj pojawia się drugi problem, a mianowicie sens umieszczania na jednym rankingu ocen różnych recenzentów. Przyznam, że nie jestem zwolennikiem takiego rozwiązania, bo każdy ocenia trochę inaczej. Zamiast tego wolałbym umieścić kilka rankingów. No i wracamy do pierwotnego problemu – zbyt małej ilości recenzji.
Jeśli chodzi o maszynki, to nie jestem najlepszą osobą do ich oceniania, bo mało ich miałem. Ale cóż… z braku laku lepszy kit… Zobię tak samo jak z recenzjami mydeł – będę je aktualizował wraz z rosnącym doświadczeniem.
Właściwości Webera dla mnie są (niemal?) idealne, ale jej wygląd już nie. To jest przecież kwestia gustu. Po prostu nie umiem cieszyć oczu takimi wyfrezowanymi kawałkami stali. Rozmawiałem wczoraj o tym z Rafałem (lewym) i rozstaliśmy się z protokołem rozbieżności. Ja chciałbym, aby rączka „mojej” maszynki była wykonana z ciemnego drewna (np. z hebanu) i była inkrustowana srebrem. Najbliżej tego jest Plisson/Joris.
Jeżeli dbanie o maszynkę wymaga cotygodniowego szczotkowania, to dla mnie nie jest łatwa w utrzymaniu czystości. Tomek przed wysłaniem mi maszynki czyścił ją, a i tak jej nie doczyścił – spójrz na zdjęcie „Maszynka Weber Classic po rozłożeniu na części”. Żeby doprowadzić ją do stanu z ostatniego zdjęcia, trochę pracy musiałem w nią włożyć. Dla mnie (!) prosta w utrzymaniu czystości jest Sophist. Wystarczy psiknąć ją preparatem do czyszczenia armatury łazienkowej i przetrzeć miękką ściereczką. Gdybym nie robił zdjęć, to pewnie nie zwracałbym na to takiej uwagi. 🙂
Mirku jestem pod wrażeniem Twojej recenzji. Po bardzo krótkim okresie używania maszynki wyciągnąłeś wnioski, które niewiele różnią się od moich. Ja Webera znam od ponad 1,5 roku – niebawem przedstawię własną recenzję.
Tomku, cieszy mnie zapowiedź recenzji tej maszynki w Twoim wydaniu.
Jeśli chodzi o wypowiedź Mirka na temat punktacji i rankingu maszynek, to muszę przyznać, że chyba nie ma co za długo debatować, jakie rozwiązanie jest lepsze (każdy recenzent buduje swój ranking, wszystkie oceny się uśredniają), Każde ma swoje wady i zalety. Ale czytelnicy recenzji szybko powinni odnaleźć się w każdej z sytuacji.
Mnie najbardziej pasuje system uśrednionych ocen (jak np. na Filmwebie lub w Bookingu), ale ranking mydeł Mirka też jest genialny 🙂
Poziom merytoryczny bloga jest powalający – gratuluje! Czy redaktor planuje porównanie wpływu na golenie samych rączek np. z ulubioną głowicą?
Dzięki za komplement.
Przyznam, że ja specjalnej różnicy nie czuję. Na dodatek ostatnio kompletnie pogubiłem się w tym, czy bardziej pasuje mi maszynka wyważona na głowicę, czy na rączkę. Właśnie dlatego przeprowadziłem eksperyment z zamontowaniem głowicy Weber do rączki Sophist. No i co? No i nic, niestety. Istotną dla mnie różnicą jest waga, ale najwyraźniej Sophist jest wystarczająco ciężki, aby dobrze działać. Myślę, że Tomek tutaj więcej może powiedzieć. Swoją drogą Rafał (Rafifafi) podnosił tezę, że być może sekret skuteczności łagodnego Merkura 43c tkwi właśnie w masie rączki.
Kolejna ciekawa recenzja – dzięki 🙂
O Weberze już się tyle pozytywów nasłuchałem, że chętnie bym wszedł w posiadanie jednej sztuki.
Niestety, o ile producent nie wznowi produkcji głowic, płacenie małej fortuny (minimum 4x więcej niż wyjściowa cena maszynki) nie wchodzi w grę, a szkoda.
Ja akurat bardzo lubię taki – jak to nazwałeś – industrialny styl – Weber byłby więc miłym uzupełnieniem parku maszynowego. No nic, poczekamy 🙂
Jeśli chodzi o rankingi, chętnie bym obejrzał ich większą ilość – no ale do tego potrzebna zdecydowanie większa liczba recenzji. Może za jakiś czas.
A jeśli chodzi o same maszynki i ich skuteczność vs agresywność – ostatnio bardzo mocno się zdziwiłem Travel Razor od Parkera.
Żadna z dotychczas używanych przeze mnie maszynek – ani R89, Progress, Futur czy Vision, ani Rimei ani WC nie urzekła mnie jak ten indyjski składak. Chętnie bym poczytał recenzje innych użytkowników 🙂
Zastanawiam mnie dlaczego uzyto martezytu, a nie austenitu ktory jest bardziej odporny na korozję? Czy nie jest to zwiazane z ewnetualnymi podrażnieniami jakie powoduje stal autenistyczna u osob uczulonych na dużą zawartość niklu? Czesto ten temat poruszany jest przyzakupie zegarków kiedy to osoby takie muszą kupowac zegarki tytanowe. Na temat wlasciwości stali nierdzewnych warto pogrzebać na stronie euroinox