Portland General Store to mała rodzinna firma utworzona w 2007 roku przez Troya Tylera i Lisę Brodar. PGS szczyci się, że ich produkty powstają z wegańskich, organicznych składników i wolne są od wszelkich szkodliwych substancji.
Opakowanie i postać
Mydło sprzedawane jest w krążkach o pojemności 240 ml, pakowanych w szary papier z recyklingu. Na wierzchu umieszczona jest ładna, estetycznie wykonana etykieta. Moja próbka w czasie używania szybko nasiąkła wodą i zmiękła, jednak Mirek zwrócił mi uwagę, że normalnie krążek jest twardy. Mydło ma jasnoszaro-kremowy kolor.
Skład
Podstawę składu stanowią zmydlone zasadą sodową: olej kokosowy, organiczny olej palmowy, organiczny olej krokosza barwierskiego.
Skład uzupełniają: gliceryna pochodzenia roślinnego, glinka bentonitowa (jedna z najbardziej skutecznych i wydajnych glinek leczniczych – wysoce chłonna, bardzo dobrze absorbuje toksyny ze skóry), nierafinowany wosk pszczeli, oczyszczona woda, olejki eteryczne.
Ingredients: Coconut Oil, Organic Sustainable Palm Oil, Organic Safflower Oil, Glycerin (kosher, of vegetable origin), Bentonite Clay, Unrefined Beeswax, Purified Water, Essential Oils, Sodium Hydroxide (Lye)
Zapach
Mydło pachnie bardzo dobrze. Pierwsze skojarzenie jakie miałem po powąchaniu, to Dior Fahrenheit. Bardzo dawno nie wąchałem Fahrenheita i nie jestem w stanie określić czym te zapachy się różnią. Zarówno mydło jak i perfumy nie mają w składzie nut tytoniowych, ale dla mnie w obu zapachach stanowią one bazę aromatu. Zapach mydła jest złożony. Oprócz tytoniu wyczuwam w nim nuty drzewne i kwiatowe. Zapach można zaliczyć do ciężkich, ale nie jest przytłaczający. Jest intensywny. Mydło pachnie lepiej i mocniej niż wyrobiona z niego piana. Po goleniu zawsze stosowałem krem, wiec nie jestem w stanie stwierdzić jak długo utrzymuje się na skórze, jednak nie sprawiał wrażenia trwałego.
Wyrabianie i właściwości piany
Mydło lubi wodę, nie należy jej żałować. Moja próbka pod wpływem wody szybko zmiękła i bez problemu można było nabrać na pędzel odpowiednią ilość mydła. Jeśli nabrana zostanie duża ilość mydła uzyskamy średnią ilość piany. Piana jest marnej jakości – bardzo lekka, pełna pęcherzyków powietrza. Na pierwsze przejście piany wystarcza, ale na kolejne przejścia jest jej mało. Dodatkowo piana bardzo szybko zanika. Próbowałem zwiększyć ilość mydła –dwa razy zużyłem około 4 gramy mydła na jedno golenie, jednak nie był to najlepszy pomysł. Piany było więcej, lecz ciężko było ją rozwodnić do optymalnego poziomu, aby zapewnić odpowiedni poślizg. Przy tak dużej ilości użytego mydła musiałem przenieść wyrabianie piany do miseczki, bo należało dodać ogromną ilość wody. Old Fashioned Shaving Soap Whiskey oferuje tylko odrobinę lepszą pianę niż twarde mydła Truefitt & Hill czy Crabtree & Evelyn.
Golenie
Lekka zanikająca piana dawała mi nadzieję na świetne golenie: liczyłem że Old Fashioned Shaving Soap Whiskey pokaże podobną efektywność jak mydła Truefitt & Hill czy Crabtree & Evelyn. Przy przemywaniu twarzy pomiędzy przejściami na skórze pojawia się biała nieprzezroczysta mydlana emulsja, jest jej dużo. Nadaje ona skórze dużą śliskość. Niestety, dwa pierwsze golenia były fatalne: kiepski poślizg, słaba amortyzacja. Całe szczęście Mirek napisał mi, że to mydło nie lubi twardej wody i producent zaleca do golenia używanie wody zdemineralizowanej. Po zastosowaniu takiej wody jakość piany nie uległa poprawie, ale znacznie poprawił się poślizg 10/10 pkt. i amortyzacja 7/10. Od mydeł, które oferują tak kiepską pianę oczekuję jednak więcej, tym bardziej, że okazało się, iż amortyzacja jest pozorna.
Na czym polega ta pozorność? Do tej pory byłem przekonany, że potrafię odróżnić właściwości za które w czasie golenia odpowiada mydło oraz właściwości za jakie odpowiada żyletka. Gdy goliłem się Old Fashioned Shaving Soap Whiskey wydawało się, że mydło zachowuje się poprawnie, natomiast słabe są żyletki. Początkowo myślałem, iż dziwnym zbiegiem okoliczności trafiają mi się słabsze egzemplarze żyletek. Po kolei testowałem: Wilkinson Sword Stainless, Voskhod, Astra Superior Platinum, Rapira Super Stainless, Triton R3. Wszystkie wydawały się nieostre, a po goleniu twarz sprawiała wrażenie oskrobanej. Nie była to kwestia zmiękczenia zarostu, bo nie pomagał nic żel do mycia twarzy stosowany przed goleniem. Żyletka Feather okazała się lekiem na całe zło. Załadowanie jej do maszynki dało świetne komfortowe i dokładne golenie. Dwa kolejne golenia były równie dobre. Czwarte golenie Featherem przebiegło poprawnie, lecz ponownie po goleniu pojawił się efekt oskrobanej twarzy. To był znak, że żyletka straciła ostrość. Nie spotkałem jeszcze mydła, które dawałoby podobny efekt. Ocena za efektywność golenia została obniżona z uwagi na konieczność stosowania wody zdemineralizowanej oraz żyletek Feather (podejrzewam, że KAI dałyby radę, ale nie testowałem takiej konfiguracji bo mydło się skończyło).
UWAGA – do przemywania twarzy pomiędzy przejściami należy stosować wodę zdemineralizowaną.
Po goleniu
Po każdym goleniu szczypała mnie skóra. Po zastosowaniu After Shave i kremu szczypanie mijało. Niestety po zapachu mydła nie pozostawał najmniejszy ślad.
Cena i dostępność
Mydło nie jest dostępne w Polsce. Znalazłem je w kilku sklepach internetowych oferujących produkty do Tradycyjnego Golenia w USA, jednak koszt dostawy w wysokości 50$ sprawia, ze zakup jest nieopłacalny. W tej chwili na Amazonie można kupić mydło w słoiku za 18$ + 4,50$ za wysyłkę.
Przyjmuję cenę mydła wraz kosztami wysyłki 87 zł.
21,5 gram mydła i wystarczyło mi na zaledwie 11 goleń. Kombinowałem z nim jak mały koń pod dużą górę stosując różne ilości mydła i zmieniając proporcje wody. Dwa razy zastosowałem porcje o podwójnej wielkości, lecz nie przyniosło to żadnego efektu.
Przyjmuję średnią wydajność 1,65 gram mydła na golenie. Zakładając że 240 ml przekłada się na 210 gram mydła, koszt standardowego, trójprzejściowego zabiegu wynosi 68 groszy.
Podsumowanie
Old Fashioned Shaving Soap Whiskey świetnie pachnie. Niestety na tym kończą się zalety tego mydła. Daje bardzo słabą zanikającą w trakcie golenia pianę. Jestem w stanie to zaakceptować w przypadku takich mydeł jak Truefitt & Hill czy Crabtree & Evelyn, bo zapewniają one wysoką efektywność golenia, jednak większość osób zniechęci brak poprawnej piany. Udało mi się się poprawnie ogolić mydłem Old Fashioned Shaving Soap Whiskey, ale wymagało to stosowania wody zdemineralizowanej oraz żyletek Feather. Biorąc pod uwagę wysoki koszt jednostkowego golenia nie polecam go miłośnikom Tradycyjnego Golenia.
Moja ocena: 5/10
- zapach: 9/10,
- właściwości piany: 3/10,
- efektywność golenia: 6/10,
- właściwości pielęgnacyjne: 4/10,
- opłacalność: 1/10.
Fajna recenzja, Tomek. Podziwiam za cierpliwość, bo po dwóch czy trzech dniach zabawy z tym mydłem, napisałem do producenta z pytaniem „ale o co kaman”. Dla mnie to bardzo kiepski produkt. Ponieważ poznałem już Twoje umiejętności wykrzesywania z trudnych mydeł potencjału, myślałem, że i tym razem się uda. 🙂
Mam dwie uwagi.
Co prawda na etykiecie widnieje napis 240 ml, ale według mnie, to etykieta z mydła w słoiku. Nie zważyłem krążka zaraz po kupieniu, ale w sumie odciąłem od niego ok. 70 g i zostało (teraz zważyłem) kolejne 70g. Wygląda na to, że mydło ma masę 140 g. To powoduje, że koszt golenia jest jeszcze wyższy.
Wstrzymałem się z publikacją mojej wersji recenzji z dwóch powodów. Po pierwsze miałem nadzieję, że Twoja będzie łaskawsza. No nie jest. Po drugie, właścicielka firmy napisała mi, że powinienem przetestować wersję w słoiku, ponieważ pachnie identycznie, a dużo lepiej znosi twardą wodę. Czekam na dostawę więc. 🙂
To mydło to totalna porażka jeśli chodzi o pianę. Znika z prędkością światła, a co za tym idzie golenie jest męczące i obarczone dużym ryzykiem podrażnień.
Zapach świetny, ale głównym zadaniem mydła jest umożliwienie komfortowego golenia, a nie jego wąchanie.Ocena jak najbardziej w moim odczuciu zgodna z prawdą.
Nie umiem zrozumieć, jak producent może być na tyle bezczelny, żeby wypuścić na rynek taki produkt. Gdybym go kupił w Polsce, to bezwzględnie bym odesłał go do sklepu.
Poza tym nieprawdą jest to co napisała Pani Lisa, że to mydło w miękkiej wodzie zachowuje się poprawnie. No nie. Sprawdził to Tomek i sprawdziłem ja. Jest ciut lepsze, ale niewiele. Poza tym, kurcze, co to za mydło, że trzeba się golić w wodzie destylowanej?! 15 dolarów za takie coś?
U mnie różnica była bardzo duża w zależności od tego czy do wyrabiania piany i przemywania twarzy pomiędzy przejściami używałem wody zdemineralizowanej czy kranówki. Jeśli miałbym oceniać mydło stosując kranówkę, lub żyletki inne niż Feather ocena byłaby jeszcze niższa. Po raz pierwszy spotkałem się z sytuacją dobierania żyletki do mydła, wcześniej dobierałem żyletę do maszynki.
Dzięki za recenzję Tomku – jak zwykle wysokiej klasy 🙂
Czytając skład i zapach pomyślałem – o nie, kolejne mydło do listy.
Lubię jak produkt ma krótki i naturalny skład (co wcale nie przeszkadza mi przy produktach ze sztuczną i długą listą). No a zapach Fahrenheita uwielbiam (co prawda rzadko stosuje bo ma zbyt dużą emisję jak dla mnie).
Więc z początku powiało produktem na 10 🙂
Ale jednak właściwości golenia to jest to co najważniejsze – i skoro są tak marne – to ulga – nie będzie niepotrzebnego wydawania kasy 🙂
Nie wydaje Wam się, że problemy z tym mydłem mogą być spowodowane właśnie tak krótkim składem?
Znacie jakieś produkty produkujące dobrą pianę, które powstały po zmydleniu tylko oleju kokosowego i podobnych?
Zmydlony olej kokosowy lub kwasy tłuszczowe z oleju kokosowego, to częste składniki mydeł do golenia. Tutaj o tyle skład jest dziwny, że nie ma w nim stearynianu potasu, które to mydło zwykle odpowiada za porządną pianę. Olej kokosowy jako główny składnik masy mydlanej jest np. w Saponificio Varesino. Gdybym miał na podstawie swej nikłej wiedzy wyrokować co jest przyczyną marnych właściwości PGS-a, stawiałbym na brak zmydlonego kwasu stearynowego, zbyt dużą ilość niezmydlonych olejków oraz brak związków chelatujących.