Moja ciekawość została w końcu zaspokojona i jestem po pierwszym użyciu dwóch kosmetyków firmy Klar Seifen, opisywanej już w recenzji mydła do golenia Dusy Kabinett.

Mydło do golenia i woda po goleniu Klar w wersji Classic to nie są tanie rzeczy, każda z nich to wydatek w Facetarii 110 zł. Ceny w Niemczech są podobne – w granicach 22-25 Euro. W takiej sytuacji robienie zakupów za granicą traci sens. Przewinęło się już przez moją łazienkę kilka naprawdę legendarnych produktów i w większości przypadków legendy legły w gruzach, zostawiając za sobą niesmak bezsensownie wydanych pieniędzy. Czy produkty istniejącej od prawie 180 lat, najstarszej w Niemczech mydlarni dadzą radę? Bardzo byłem ciekaw odpowiedzi na to pytanie.

Pierwsza konfrontacja z legendą wypadła na dzień, kiedy na toaletę miałem wyjątkowo mało czasu. W takiej sytuacji brzytwa odpada.

Zacząłem od wyrabiania piany, do czego użyłem również malutkiego, 20-milimetrowego pędzla Rockwell Razors z włosiem Plissoft. Odkręciłem wieczko aluminiowego tyla i pobrałem 0,7-gramową porcję mydła. Strzepniętym pędzlem szybko wyrobiłem idealną pianę – perfekcyjną, nawilżającą strukturę. Myślałem, że chińsko-amerykański malec będzie miał z tym problemy, ale nie. Musiałem się jedynie chwilę przyzwyczaić do innej charakterystyki sprężystości włosia. Rockwell jest nieco sztywniejszy niż używane dotąd przeze mnie chińskie syntetyki. Mniejszy rozmiar zdecydowanie ułatwił dokładne wymasowanie każdego zakamarka skóry twarzy, bez nakładania piany aż pod oczy, czy na uszy. Mikra postura nie ułatwia magazynowania piany. Z trzema przejściami mógłby być kłopot, ale na dwa było z zapasem. Nie mogę nie wspomnieć o niezwykłym zapachu mydła. Nie wiem co w nim jest, bo nie miałem czasu by próbować analizować nuty zapachowe. Najkrócej zapach można opisać jako ekskluzywna, mocna odmiana Mitchell’s Wool Fat. Mam do tego aromatu słabość. Dla mnie jest absolutnie boski i co ważne, czułem go nie tylko podczas wyrabiania piany, ale i w czasie golenia.

Drżącą ręką sięgnąłem po Mühle R41, do której dokręconą miałem rączkę Sophist. Golenie agresorem rzadko kończy się bez skuchy. Tym razem, już od pierwszego ślizgu ostrza wiedziałem, że golenie będzie bardzo dobre. Mydło daje niesamowicie mocny poślizg – taki klejący się, zapewniający przy okazji świetną ochronę. Przyzwoicie ogoliłem się już podczas pierwszego przejścia – z włosem. Drugie golenie, pod włos, wyprowadziło idealną gładkość i to co ważne – bez najdrobniejszej nawet czerwonej kropki. Oczywiście nie znaczy to, że wystarczy użyć mydła Klar, aby z agresora zrobić potulnego baranka. Rzecz jasna musiałem uważać, by głowicy nie dociskać do skóry.

Po zakończeniu golenia odkręciłem korek z wody po goleniu Klar i nakapałem na rękę 0,8 g, po czym naniosłem kosmetyk na twarz. Przez chwilę trochę popiekło, ale za moment poczuć było można chłodzące działanie mentolu. Nie przepadam za nim, ale tu tego chłodu było tyle ile trzeba. No i ten upajający zapach. A co z kondycją skóry? Przecież o to przede wszystkim chodzi w wodzie po goleniu. Kosmetyk nie jest tłusty, ale zdecydowanie zostawia po sobie delikatną warstwę emolientów. Będzie idealny latem i jesienią. Zimą może być zbyt delikatny, ale potwierdzę to jak przyjdzie zima.

Na dziś 10/10 – zarówno dla mydła jak i dla wody po goleniu. Brawo Klar!

Ten post ma jeden komentarz

  1. Emil

    Produkt którego MUSOWO muszę spróbować, nawet chciałem już sprowadzić z Niemiec, a tu taka niespodzianka. Informacja o tym że to ulepszony zapach MWF to już pieczętuje konieczność zakupu ww mydełka!

Dodaj komentarz