Producentem recenzowanego mydła jest firma Stirling Soap, założona w 2012 roku, przez małżeństwo Rodericka i Amandę Lovan.

stirling-logo

Z coraz większym rozbawieniem czytam założycielskie historie rzemieślniczych mydlarni. Zwykle to frustracja Pana Smith, właściciela niezwykle wrażliwej skóry i ekstremalnie twardego zarostu, sięga zenitu, pchając go do decyzji stworzenia własnego mydła o niespotykanych właściwościach. W tym celu sięga do YouTuba, tam dowiaduje się jak zrobić unikalne i jedyne w swoim rodzaju mydło do golenia, na eBayu kupuje potrzebne składniki, garnek i mikser ma już w kuchni, więc bez problemu produkuje pierwszą partię towaru. Druga historia, znana choćby z Arran Aromatics, to zauroczenie pięknymi okolicznościami przyrody, rzecz jasna niepowtarzalnymi. To one są inspiracją do stworzenia mydła do golenia, ilustrującego przeżyte doznania. Historia państwa Roderick wpisuje się w drugi wariant, przy czym inspiracją była wycieczka do Szkocji. Więcej na ten tamat można poczytać na firmowej witrynie internetowej.

Nie ma co się śmiać, bo Państwo Lovan oferują całkiem ciekawą gamę produktów – olejki i mydła przed goleniem, preparaty po goleniu bazujące na aloesie i oczarze, wody po goleniu, balsamy po goleniu, no i przede wszystkim mydła do golenia aromatyzowane przy użyciu olejków eterycznych oraz syntetycznych substancji zapachowych.

Zwraca uwagę niezwykle bogata lista dostępnych aromatów, wśród których na uwagę zasługują: Executive Man, Sharp Dressed Man, Island Man, Stirling Spice, Tuscany. Tak długa lista stwarza poważne wątpliwości co do jakości kompozycji. Nie uprzedzajmy jednak faktów.

Opakowanie i postać

Mydło oferowane jest w sporych, plastikowych zielonych słoikach, zawierających 164 g produktu, lub w postaci wkładu o masie 128 g. Poza tym, firma umożliwia nabycie 31-gramowych próbek.

Słoiki są przeciętnej urody, ale dzięki charakterystycznemu, zielonemu kolorowi, łatwo można je znaleźć na półce w sklepie. Wprowadzoną ostatnio zmianą są nowe, znacznie ładniejsze etykiety.

Mydło do golenia Stirling Island Man Shaving Soa
Mydło do golenia Stirling Island Man Shaving Soap (zdjęcie Stirling Soap Co.)

Niebieska masa mydła ma konsystencję plasteliny.

Mydło do golenia Stirling Island Man Shaving Soap (zdjęcie Stirling Soap Co.)
Mydło do golenia Stirling Island Man Shaving Soap (zdjęcie Stirling Soap Co.)

Skład

Firma Stirling postawiła na mydła bazujące na zmydlonym łoju wołowym. Recenzowany produkt nie jest wyjątkiem.

Podstawą składu są zmydlone wodorotlenkami potasu i sodu: łój wołowy, kwas stearynowy i olej rycynowy.

Skład uzupełniają: gliceryna, olejek migdałowy, masło shea, mleko kokosowe, lanolina i mleczan sodu.

Kompozycję zapachową tworzy mieszanina syntetycznych aromatów.

Składzie jak widać nie ma konserwantów i substancji chelatujących.

Skład zgodnie z INCI: Beef Tallow, Stearic Acid, Distillled Water, Castor Oil, Potassium Hydroxide, Vegetable Glycerin, Fragrance Oil, Almond Oil, Shea Butter, Coconut Milk, Lanolin, Sodium Hydroxide, Sodium Lactate

Zapach

Amerykańska mydlarnia znana jest z bogatej oferty aromatów, często inspirowanych znanymi kompozycjami firmy Creed. Jednak gdy pierwszy raz powąchałem samo mydło, nie byłem zachwycony odczuciami. Owszem, zapach bez wątpienia był przyjemny, ale przede wszystkim bardzo mydlany. Nie umiałem wskazać jakiegokolwiek wiodącego aromatu.

Wszystko się zmieniło, gdy zacząłem wyrabiać pianę pędzlem zwilżonym gorącą wodą. Zapach ładnie się rozwinął, choć i nawet wtedy nie umiałem wskazać składników. Aromat przypominał mi trochę Truefitt & Hill Trafalgar. Poddałem się i zajrzałem na stronę producenta. Dziwne, bo dla mnie wyczuwalny jest aromat morski, a nie wymienione przez producenta cytrusy, kokos, a już w szczególności nie czuję rumu.

Producent wymienia całą gamę nut – bergamotkę, limonę, mandarynkę, kokos, jaśmin, ketmię (hibiskus), ylang-ylang, imbir, trzcina cukrowa, piżmo i rum. Według niego kompozycja inspirowana jest Creed Virgin Island Water.

Moja ocena to 9/10. Mimo wszystko nie uważam, że to kompozycja zasługująca na pełną dziesiątkę.

Wyrabianie piany

Do wyrabiania piany użyłem syntetycznego pędzla Maggard Razors ∅24 mm. Konsystencja przypominająca miękką plastelinę, to gwarancja łatwego i precyzyjnego dozowania mydła wprost z tygla. Tym jednak razem posiadałem próbkę, więc mydło nakładałem wprost na twarz.

Do pierwszego golenia odważyłem 1 g, czyli porcję która zwykle wystarcza do ogolenia się miękkim mydłem. Maggard nie miał trudnego zadania. Piana powstała szybko i w żadnym wypadku nie miała tendencji do puszenia się. Od razu zauważyć można było jej kremową naturę. Jeszcze minutę pokręciłem i otrzymałem ideał – wilgotną, lepką, ciągnąca się strukturę.

Korzystając z syntetyka, mogłem sobie poradzić nawet porcją 0,8 g, jednak borsuk zdecydowanie wymaga 1 g, aby ilość piany wystarczyła na 3 obfite przejścia.

Pianę z mydła Stirling oceniam na 10/10.

Golenie

Do pierwszego golenia użyłem maszynki Mühle Sophist (R89), w którym pracowała nowiutka żyletka Feather. Pierwsze zapoznanie się z mydłem Stirling Island Man wypadło całkiem zadowalająco, choć już wtedy wydawało mi się, że poślizg i ochrona nie były zbyt dobre, a i zmiękczanie zarostu pozostawia sporo do życzenia. Jednak pojedyncze golenie to za mało, aby można było wysnuć jakieś dalej idące wnioski. Poza tym, R89 to głowica na tyle przewidywalna, że pokazuje agresję dopiero w zestawieniu z naprawdę kiepskim kosmetykiem do golenia. Stirling bez wątpienia takim nie jest.

Podczas golenia R41, ostrze było mocno wyczuwalne, znacznie mocniej niż zwykle. Wiedziałem, że może to oznaczać agresywne golenie, więc zwróciłem baczną uwagę na właściwy kąt natarcia i minimalny nacisk. Po dwóch przejściach zauważyłem kilka drobnych czerwonych kropek, więc z trzeciego zrezygnowałem, poprzestając na drobnych poprawkach. To czego mi w tym goleniu brakowało, to poślizg pozostającego po przejściu ostrza. Ochrona nie mogła być więc dobra.

Trzecie golenie miało być potwierdzeniem lub zaprzeczeniem wcześniejszych obserwacji. Tym razem ostrze miało już dwa golenia na karku, więc agresja była znacząco mniejsza. Mimo to, czułem ostrze na skórze. Również i poślizg mógłby być lepszy, a przede wszystkim dawać o sobie znać jeszcze długo po zgarnięciu piany. Chodzi mi o śliską warstewkę utworzoną jakby ze śluzu. Stirling bezwzględnie tego nie daje. Mimo to golenie było bardzo dobre – niezwykle dokładne i całkowicie pozbawione podrażnień.

Nie dawała mi spokoju myśl, że może tym razem to żyletka odbiegała od standardu, więc kolejnego dnia wziąłem nowego Feathera i włożyłem do R41. No cóż… Niestety, golenie było bardzo podobne do poprzednich. Ostrze czułem dużo bardziej niż sobie tego życzyłem. W efekcie dorobiłem się trzech solidnych czerwonych kropek, które nie zniknęły po przemyciu wodą. Sięgnąłem po dawno nieużywany ałun, a późnej po żel na skaleczenia.

Dalej męczyły mnie wątpliwości. W końcu mydła Stirling są tak dobrze oceniane, że bardziej u siebie doszukiwałem się niewłaściwej oceny. Nie zmieniając żyletki, kolejnego dnia ogoliłem się z użyciem sosnowego mydła Fix-Modell. Zapach marny, ale pozostałe właściwości dużo lepsze niż Stirlinga. Następnego dnia przyszła kolej na testy Crabtree & Evelyn Lime, więc wyjątkowo nie zmieniłem żyletki, aby móc odnieść się do wcześniej ocenianego Stirlinga. Przewaga właściwości Anglika była niepodważalna, podobnie jak w przypadku Fix-Model

Ciekawe, że goląc się nie znałem składu testowanego mydła, a mimo tego odnosiłem wrażenie, że to charakterystyka mydła opartego na łoju wołowym, podobna do testowanego kiedyś przeze mnie Shannon’s Soaps. W końcu sprawdziłem i okazało się, że faktycznie to mydło o recepturze opartej na łoju.

Summa summarum, nie oceniam najwyżej golenia z użyciem mydła Stirling. Odzwierciedla to nota 6/10.

Po goleniu

Po goleniu skóra była nadspodziewanie przyjemna i połyskująca. Czy jednak oceniając właściwości odgadłbym, że w składzie obecna jest lanolina i masło shea? Raczej nie. Niestety, ze względu na niedoskonałe golenia, zwykle okraszona czerwonymi kropkami, a czasem jakąś większą pamiątką. Doświadczałem lekkiego nawilżenia i nie nie czułem ściągnięcia naskórka. Miły zapach nie jest szczególnie intensywny, ale wyczuwalny jest jeszcze ok. 2 godzin.

Doznania po goleniu oceniam na 7/10.

Dostępność i cena

Produkt Stirling Soap nie są dostępne w Polsce. Zamawiając w firmowy sklepie, słoik zawierający 164 g produktu kosztuje $13, lub w postaci wkładu o masie 128 za $9. Kalkulując koszt sprowadzenia trzech wkładów, całkowita wartość zamówienia wraz z kosztami transportu wyniesie $49,25, czyli 65 zł za jeden krążek. Zamawiając mydło w słoiku, wpadamy w wyższe koszty przesyłki, a cena jednego opakowania wyniesie 98 zł. Zakładając zużycie na poziomie 1.0 g, koszt golenia wynosi 0,51 zł.

Podsumowanie i ocena

Rozczarowały mnie właściwości mydła do golenia Stirling Soap. Czytałem na temat produktów tej amerykańskiej mydlarni wiele bardzo pochlebnych recenzji. Niestety, sam nie mogę wysokich ocen potwierdzić. Nie ulega wątpliwości, że bardzo przyzwoity poziom prezentuje kompozycja zapachowa. Poza tym piana jest po prostu genialna, a odczucia po goleniu bardzo dobre. Jednak to co bardzo ważne, a więc samo golenie, stoi na przeciętnym poziomie. Produkty Stirling badał będę nadal, bo bez wątpienia warte są uwagi ze względu na zapach.

Moja ocena: 8/10 (bardzo dobry produkt)

  • zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 9/10,
  • właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 10/10,
  • efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 6/10,
  • odczucia po goleniu: 7/10,
  • opłacalność: 6/10.

Sprawdź w rankingu mydeł i kremów do golenia, jak recenzowany produkt wypada na tle konkurencji.

Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen cząstkowych.

Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny

Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.

Pewnie zauważyłeś już reklamy. Wpływy z nich jak na razie pozwalają na pokrycie drobnego procenta kosztów. Wiem, że ogłoszenia są trochę uciążliwe, ale dzięki nim mam choć trochę wrażenia, że nie pracuję zupełnie za darmo. Jeśli zauważysz w ogłoszeniach coś ciekawego, kliknij – serwis na tym skorzysta.

Ten post ma 2 komentarzy

  1. Emil

    Świetna recenzja, próbkę dostałem od kolegi Mariusza jakiś czas temu.

    Również bardzo wysoko oceniam zapach, jest wg mnie świetny, golenie jest bardzo poprawne łagodna maszynka oczywiście 🙂

    1. Mirosław Florek

      Dzięki za próbkę, Emil.

Dodaj komentarz