Gdy tylko zacząłem szukać informacji na temat producenta recenzowanego mydła, coś od razu mi nie pasowało. Dlaczego marka nie ma swojej witryny internetowej w domenie „.uk”? Okazuje się (thank you, Todd!), że w 2013 roku firma Creighton sprzedała ją, skupiając się na produkcji kosmetyków na rzecz innych firm. Na temat fabryki kosmetyków Creightons wspomniałem już w recenzji mydła do golenia Joris.

Cóż to jest St. James of London? To ekskluzywna dzielnica, położona w samym sercu Londynu, o krok od pałacu Buckingham i najstarszego londyńskiego parku – Royal Park. Mówi wam coś Jermyn Street – ulica szytych na miarę garniturów, najlepszych perfumerii? No właśnie – to dzielnica St. James, znana również jako „Clubland” od gęstego dymy z cygar w wielu położonych tam klubów dla eleganckich panów. Tę właśnie nazwę wybrała sobie firma Creightons za markę produkowanych przez siebie ekskluzywnych kosmetyków.

Ponieważ Creightons PLC to przede wszystkim producent kosmetyków, świadczący swe usługi dla wielu znanych firm, jak choćby Geo. F. Trumper czy Truefitt & Hill, działalność konkurencyjna w stosunku do swoich klientów, nie była powodem do chwały i z tego właśnie powodu marka własna nie była zbytnio hołubiona. Najlepszym rozwiązaniem okazała się sprzedaż marki. Nabywcą była firma odpowiedzialna wcześniej za dystrybucję wyrobów marki St. James of London. Dzięki temu zabiegowi marka odrodziła się, ale nadal nie jest aktywnie obecna w Europie.

st.james-logo

Produkty reklamowane są jako naturalne, nie zawierające w składzie sztucznych konserwantów, sekwestrantów itp. Przypomina tym samym pomysł z powodzeniem wdrożony przez Castle Forbes.

Opakowanie i postać

Krem konfekcjonowany jest w ciężkie szklane słoiki, zakręcane aluminiowym wieczkiem. Różne określenia można na widok tego opakowania przywołać – solidny, ciężki – to bez wątpienia. Jednak za nic nie określiłbym go słowem „urodziwy”.

Opakowanie kremu do golenia St. James of London Sandalwood & Bergamot Shaving Cream
Opakowanie kremu do golenia St. James of London Sandalwood & Bergamot Shaving Cream

To zwyczajne, porządne opakowanie nie będzie pyszniło się na blacie w łazience, tak jak mogą to czynić kremy Crabtree & Evelyn czy jeszcze śmielej Acqua di Parma.

Konsystencja kremu do golenia St. James of London Sandalwood & Bergamot Shaving Cream
Konsystencja kremu do golenia St. James of London Sandalwood & Bergamot Shaving Cream

Miękka, biała masa nie przypadkiem przypomina produkty Truefitt & Hill.

Zapach

Kompozycja zapachowa recenzowanego kremu do golenia jest małym rozczarowaniem. Produktu oczywiście nie kupiłem w ciemno, ale po lekturze kilku recenzji. Chciałem dodać w ten sposób do swej kolekcji jedną z lepszych kompozycji zawierających aromat sandałowca. Niestety, St. James of London Sandalwood & Bergamot pachnie bardziej bergamotką niż olejkiem sandałowym. Zapach oczywiście jest bardzo dobry i elegancki, ale jednocześnie, jak dla mnie, zbyt subtelny. W mojej ocenie sandałowe kompozycje Crabtree & Evelyn, Geo F. Trumper oraz The Art of Shaving są dużo lepsze i co ważne, bardziej intensywne.

Moja ocena zapachu to 8/10 i ani punktu więcej!

Skład

Koncepcja składu jest identyczna jak w kremie Truefitt & Hill 1805.

Podstawą składu są zmydlone wodorotlenkami potasu, sodu i trietanolaminą kwas stearynowy, kwas mirystynowy, i kwasy tłuszczowe oleju kokosowego.

Skład uzupełnia gliceryna oraz szereg wyciągów roślinnych – olej z Perły Prerii (Limnanthes alba) http://www.ekoskin.pl/ingredients.php, olej z nasion żurawiny wielkoowocowej, oliwa z oliwek i olejek migdałowy.

Za zapach odpowiada mieszanina substancji aromatycznych (Parfum), 4-Terpineol (główny składnik olejku drzewa herbacianego, świeży, ziołowo-drzewny zapach), linalol (konwalia) i limonen (skórka cytrynowa).

Ciekawe, że w składzie nie ma powszechnie w takich produktach stosowanych substancji konserwujących.

Skład zgodnie z INCI: Aqua (Water), Stearic Acid, Myristic Acid, Potassium Hydroxide, Coconut Acid, Glycerin, Parfum (Fragrance), Triethanolamine, Limnanthes Alba (Meadowfoam) Seed Oil, Vaccinium Macrocarpon (Cranberry) Seed Oil, Olea Europaea (Olive) Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Sodium Hydroxide, 4-Terpineol, Linalool, Limonene.

Skład St. James of London Sandalwood & Bergamot Shaving Cream (Ingredients)
Skład St. James of London Sandalwood & Bergamot Shaving Cream (Ingredients)

Dla porównania skład kremu do golenia Truefitt&Hill 1805: Aqua (Water), Stearic Acid, Mystric Acid, Potassium Hydroxide, Coconut Acid, Glycerin, Parfum (Fragrance), Triethanolamine, Sodium Hydroxide, Methylparaben, Propylparaben, Butyphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carbolaldehyde, Benzyl Salicylate, Eugenol, Citronellol, Geraniol

Wyrabianie piany

Do wyrabiania piany użyłem swojego wypróbowanego borsuka Mühle Sophist Silvertip Badger Brush ∅23 mm oraz wschodzącą, budżetową gwiazdę zza oceanu – syntetycznego Maggarda ∅24 mm.

Na pierwszy ogień poszedł amerykański challenger. Odważyłem większą niż zwykle porcję – 1,7 g, strzepnąłem pędzel z nadmiaru wody i rozpocząłem produkcję piany. Tak jak się spodziewałem, bez najmniejszego problemu otrzymałem większą jej ilość, niż potrzebowałem do trójprzejściowego golenia. Piana była absolutnie perfekcyjna – kremowa i trwała.

Drugiego dnia postanowiłem sprawdzić jak sprawdzi się borsuk. Aby nie miał zbyt łatwo, odważyłem 1,3 g kremu. Trochę za mało, patrząc na optymalne ilości, które wymagały kremy Truefitt & Hill i D. R. Harris. Niestety, piany było po prostu za mało. Próbowałem uratować sytuację dodając więcej wody niż zwykle, ale niewiele to pomogło w kwestii ilości, a piana straciła na jakości.

Optymalna okazała się porcja o masie 1,5 g. Piana, tak jak wyżej napisałem, ma idealną konsystencję i jest trwała. W pełni zasłużona nota to 10/10.

Golenie

Do golenia użyłem jak zwykle maszynek Mühle Sophist (R89) oraz Mühle R41, w których pracowała żyletka Feather HiStainless.

Przy tej klasie produktu, testowe golenie z użyciem średnio łagodnej maszynki jest formalnością. Wszystko jest takie jak trzeba – kapitalnemu poślizgowi towarzyszy optymalna ochrona. Również i zarost zmiękczony jest na bardzo dobrym poziomie. Nie ma tu walki o życie, a golenie staje się prawdziwą przyjemnością.

Kolejnego dnia, gdy narzędziem golącym stała się agresywna R41, można było oceniać klasę kosmetyku. No cóż – było bardzo dobrze, ale wcale nie idealnie. Odnośnie poślizgu nie można powiedzieć jednego złego słowa. To co mi trochę doskwierało, to zbyt mocny kontakt ostrza ze skórą spowodowany mniejszą ochroną. Zaczynam upewniać się w przekonaniu, że to charakterystyka przemyślana i adresowana do użytkowników nożyków wieloostrzowych, a nie maszynek na żyletki.

st.james-sandalwood&bergamot-shaving-cream-scenka2

Nie wiem, czy gdyby nie zapach, mógłbym odróżnić właściwości kremów Truefitt & Hill, Geo. F. Trumper i St. James of London. Wszystkie zapewniają wzorowy poślizg i słabszą ochronę. Normalnie, gdy nie wpadam w obsesję gładkości i nie używam agresywnej maszynki R41, taka charakterystyka jest dla mnie idealna. Gdy jednak próbuję dowartościować się przy użyciu narzędzi ostatecznych, czyli R41 lub brzytwy, ochrona jednak jest trochę za mała.

Moja ocena to 9/10.

Po goleniu

Tak jak nie spodziewałem się po kremie do golenia St. James of London lepszych właściwości podczas golenia w stosunku do marki Truefitt of Hill, tak liczyłem na lepsze odczucia po goleniu. Nadzieja opierała się na zawartych w składzie naturalnych olejkach eterycznych oraz braku konserwantów. Miałem rację. Faktycznie krem spisuje się bardzo dobrze. Jeżeli nie przesadzi się z dermabrazją, naskórek pokryty zostanie emolientowym filmem, który spowoduje stopniowe odzyskiwanie nawilżenia skóry nawet bez udziału balsamu po goleniu. Pozytywnie zaskoczył mnie zapach. Delikatny podczas golenia, jest nadal wyczuwalny przez 2-3godziny po zakończeniu zabiegu. Jednak ten trwały aromat to nie drewno sandałowe i w mojej ocenie nie bergamotka.

Moja ocena odczuć po goleniu to 8/10.

Dostępność i cena

Produkty St. James of London nie są łatwe do nabycia w Polsce, co nie znaczy, że nie można ich kupić. Pojawiły się, i to na dodatek w moim ulubionym sklepie. W internetowej perfumerii iperfumy.pl za 150-mililitrowy słoik zapłacimy 89 zł. Zakładając zużycie na poziomie 1,5 g, koszt jednego golenia to 0,89 zł. To sporo, ale znamy już lepszych.

Podsumowanie i ocena

Bez wątpienia St. James of London Sandalwood & Bergamot Shaving Cream to najwyższa półka wśród dostępnych na rynku kremów do golenia. Trzeba jednak zauważyć, że wiele podobnych produktów zapewnia warunki golenia na podobnym poziomie, a kilka z nich kosztuje sporo taniej. To co mogłoby krem St. James of London wyróżniać, to wyszukany, głęboki zapach. Niestety, na tym polu lepsi są znacznie tańsi konkurenci. Ktoś mógłby krzyknąć – zaraz, a naturalny skład z wyciągami i olejkami roślinnymi?! No cóż, dla mnie nie ma to aż tak dużego znaczenia, choć oczywiście biorę pod uwagę w ocenie końcowej. Prawdę powiedziawszy, gdybym miał kupić krem do golenia o aromacie sandałowym, wybrałbym Crabtree & Evelyn, Geo F. Trumper czy The Art of Shaving. Czy polecam zatem St. James of London Sandalwood & Bergamot Shaving Cream? Osobom lubiącym eleganckie, subtelne aromaty – tak. Tym, którzy wybierają kosmetyki o zdecydowanych zapachach – niekonieczni.

Moja ocena: 9/10 (niemal doskonały produkt)

  • zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 8/10,
  • właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 10/10,
  • efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 9/10,
  • właściwości pielęgnacyjne: 8/10,
  • opłacalność: 4/10.

Sprawdź w rankingu mydeł i kremów do golenia, jak recenzowany produkt wypada na tle konkurencji.

Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen cząstkowych.

Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny

Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.

Pewnie zauważyłeś już reklamy. Wpływy z nich jak na razie pozwalają na pokrycie drobnego procenta kosztów. Wiem, że ogłoszenia są trochę uciążliwe, ale dzięki nim mam choć trochę wrażenia, że nie pracuję zupełnie za darmo. Jeśli zauważysz w ogłoszeniach coś ciekawego, kliknij – serwis na tym skorzysta.

Ten post ma 3 komentarzy

  1. SP3CTRUM

    Dzięki Mirku za tą recenzję. Podobnie jak Ty – jestem rozczarowany zapachem Sandalwood & Bergamot.
    Wg mnie jest najsłabszym ze wszystkich linii producenta. Co do właściwości – dla mnie były idealne (we wszystkich „zapachach”).
    Jestem bardzo ciekawy Twojej opinii o zapachu Cedarwood & Clarysage, który dla mnie jest aktualnie nr 1. Na najbliższym spotkaniu dostaniesz próbkę 🙂

  2. Todd

    Hello Mirek – very nice review and nice imagery. The St James of London (SJOL) brand was acquired from Creightons in the Fall of 2013 and re-born (as you put it) the following year. The SJOL fragrances are selected and formulated specifically using key essential oils (100% All-Natural), so that all skin-types, regardless of sensitivity are perfectly compatible to use with all SJOL products. As an all-natural product, the scents are clean, light, and subtle. Be sure to try the other fragrances as they all are quite different.

    1. Mirosław Florek

      Thank you for the remark. So it was more complicated. 🙂 I will correct my review.

Dodaj komentarz