To kolejna recenzja mydła firmy Los Angeles Shaving Soap Company, o której więcej napisałem przy okazji opisu Los Angeles Bespoke #1.

los-angeles-shaving-soap-logo

Wcześniej oprócz wspomnianego wcześniej Bespoke #1 ukazały się opisy mydeł do golenia Topanga Fougère oraz Black Rose.

Nazwa recenzowanego mydła w oczywisty sposób nawiązuje do wody po goleniu wytwarzanej od wielu lat w Saint Thomas na karaibskich Wyspach Dziewiczych. Dodając frazę „Santa Monica”, producent odniósł się do pięknej zatoki położonej nieopodal Los Angeles.

Santa Monica – w oddali molo i lunapark (zdjęcie thepinnaclelist.com)
Santa Monica – w oddali molo i lunapark (zdjęcie thepinnaclelist.com)

Opakowanie i postać

Nie wiem jak długo producent będzie tkwił w błędzie i pakował tak świetny produkt w tak dziadowskie słoiki po tanim kremie do ciała. Na razie nic nie wróży zmian, bo kolejne nowe mydła pakowane są identycznie. No i do tego ta etykieta wydrukowana na laserówce. Szkoda gadać.

Opakowanie mydła do golenia Los Angeles Santa Monica Bay Rum Shaving Soap
Opakowanie mydła do golenia Los Angeles Santa Monica Bay Rum Shaving Soap (grafika poglądowa)

Podczas testów nie korzystałem z dużego opakowanie, a z malutkiej próbki.

Próbka mydła do golenia Los Angeles Santa Monica Bay Rum Shaving Soap
Próbka mydła do golenia Los Angeles Santa Monica Bay Rum Shaving Soap

Mydło ma kremową barwę i konsystencję podobną do mydła Bespoke #1, czyli miękkiej plasteliny.

Skład

Dobrze wiemy, że producent recenzowanego mydła to tradycjonalista. Nie ma mowy o konserwantach, nie mówiąc nawet o detergentowych polepszaczach piany. Ba, nawet aromatów „identycznych z naturalnymi” próżno tu szukać. Okazuje się, że mimo braku tych wszystkich osiągnieć laboratoriów chemicznych, można było zrobić nie tylko mydło o genialnych właściwościach, ale i wspaniale pachnące. Niestety, musi to mieć swoje konsekwencje w wyższej cenie finalnego produktu.

Podstawą składu mydła są zmydlone wodorotlenkiem potasu kwas stearynowy i olej kokosowy.

Skład uzupełnia jedynie gliceryna.

Reszta to naturalne wyciągi i olejki oraz kropelka czegoś mocniejszego: olejek z korzennika (Pimenta racemosa), ciemny rum, ekstrakt waniliowy, ekstrakt pomarańczowy, balsam toluański, olejek z szałwii muszkatołowej, olejek mirry, ekstrakt cytrynowy, ekstrakt anyżowy i olejek z cynamonowca kamforowego.

Skład zgodnie z INCI: Vegetable Stearic Acid, Distilled Water, Coconut Oil, Potassium Hydroxide, Vegetable Glycerin, West Indies Bay (Pimenta Racemosa) Essential Oil, Dark Rum, Vanilla Extract, Orange Extract, Balsam Tolu Essential Oil, Clary Sage Essential Oil, Opopanax (Sweet Myrrh) Essential Oil, Lemon Extract, Anise Extract, Ho Wood Essential Oil.

Zapach

Nie jestem koneserem i miłośnikiem kompozycji „bay rum”, ale Santa Monica Bay Rum ma w sobie coś magnetycznego. W wykonaniu mydlarni Los Angeles Shaving Soap Company, aromat ten ma więcej charakteru i dużo się w nim dzieje. Mimo tego, od razu wiadomo, że to zapach „bay rum”. Woń kojarzy mi się z zapachem gruszek w occie, jakie pojawiały się u nas w domu na stole podczas rodzinnych biesiad. Ponieważ właściciel amerykański nigdy na takim przyjęciu u nas w domu nie był, opisał swoją kompozycję zupełnie inaczej. Według niego, aromat otwiera korzennik obficie zaprawiony rumem. Zapach cywilizowany jest aromatami cytrusowymi i drzewnymi.

Co by tu nie mówić – jest moc. Gdybym miał polecić mydło o zapachu Bay Rum, byłoby to bez wątpienia Santa Monica Bay Rum. Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek taką kompozycję ocenię aż na 8/10. A jednak!

Wyrabianie piany

Wszystkie recenzowane przeze mnie mydła do golenia Los Angeles Shaving Soap pienią się wyśmienicie. Wyjątkiem jest mydło z dodatkiem węgla – Black Rose – którego właściwości oceniłem na poziomie po prostu bardzo dobrym. Recenzowanemu Santa Monica Bay Rum niczego nie można zarzucić. Produkt może być dla innych mydlarzy wzorem idealnych właściwości. Piana jest aksamitna, połyskująca i oczywiście bardzo trwała. Aby ją otrzymać, w ogóle nie trzeba się starać. Zadowalającą ilość piany można otrzymać już z porcji 0,8 g, co jak na miękkie mydło, jest rekordowo niską ilością. Producent twierdzi, że sprawdził jak mydło daje sobie radę z wyrabianiem piany z użyciem wody morskiej. Ku jego zdziwieniu, efekty były całkiem niezłe.

Ocena to oczywiście 10/10.

Golenie

Do golenia użyłem swojego stałego zestawu testowego – Mühle Sophist (R89) i germańskiego agresora R41. Podczas golenia zaskoczenia nie było. Takie właśnie warunki powinien zapewniać idealny produkt tego typu – idealny poślizg, wspaniałą ochronę i bardzo dobre zmiękczanie zarostu. Ta kombinacja powoduje, że golenie nie tylko jest dokładne ale i szybkie, a skóra po zakończeniu zabiegu nie wykazuje najmniejszych oznak podrażnienia.

W przypadku Santa Monica Bay Rum, nawet R41 traci na charakterze. Nadal trzeba uważać, ale maszynka jest znacznie łatwiejsza do okiełznania niż normalnie. Poza tym wszystkim mamy jeszcze zapach z charakterem. Prawdę powiedziawszy, nie przypominam sobie, aby jakiekolwiek testowane przeze mnie mydło zapewniało lepsze golenie.

Moja ocena to 10/10.

Po goleniu

Wygląda na to, że dla producenta właściwości pielęgnacyjne nie są najważniejsze w mydle do golenia. Skóra co prawda nie jest przesuszona, ale mogłoby być dużo lepiej Na szczęście genialne golenie nie zostawiło po sobie obrazu nędzy i rozpaczy, więc nie za bardzo jest co pielęgnować. Na szczęście! Zapach na skórze jest zauważalny, ale w odróżnieniu od wcześniej testowanych – Bespoke #1 i Topanga Fougère – nie jest bardzo trwały.

Moja ocena to 7/10.

Dostępność i cena

O możliwości kupna recenzowanego produktu w Europie raczej nie ma co marzyć. W USA za opakowanie o masie netto 127 g trzeba zapłacić $20 plus 8,5$ za transport przy zamówieniu na dwie sztuki. Otrzymujemy $28,50, czyli 113 zł. Zakładając zużycie 0,8 g, dostajemy cenę jednego golenia w wysokości 0,71 zł.

Podsumowanie i ocena

Wyroby mydlarni Los Angeles Shaving Soap Company to produkty najwyższej klasy. Warto zauważyć, że doskonałe właściwości – zdolność wytwarzania idealnej, kremowej piany, perfekcyjny poślizg i ochronę oraz bardzo dobry zapach udało się uzyskać w nadzwyczaj elegancki sposób, za pomocą naturalnych surowców. Niestety, najwyższa jakość znajduje swoje odzwierciedlenie w stosunkowo wysokiej cenie. Dla miłośników kompozycji Bay Rum, pozycja obowiązkowa. Polecam.

Ocena ogólna: 9/10 (niemal doskonały produkt)

  • zapach (atrakcyjność, intensywność i trwałość): 8/10,
  • właściwości piany (łatwość wyrabiania, trwałość i inne właściwości piany): 10/10,
  • efektywność golenia (poślizg, zmiękczanie zarostu, dokładność itp.): 10/10,
  • odczucia po goleniu (właściwości pielęgnacyjne, zapach): 7/10,
  • opłacalność: 5/10.

Sprawdź w rankingu mydeł i kremów do golenia, jak recenzowany produkt wypada na tle konkurencji.

Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen cząstkowych.

Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny

Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.

Pewnie zauważyłeś już reklamy. Wpływy z nich jak na razie pozwalają na pokrycie drobnego procenta kosztów. Wiem, że ogłoszenia są trochę uciążliwe, ale dzięki nim mam choć trochę wrażenia, że nie pracuję zupełnie za darmo. Jeśli zauważysz w ogłoszeniach coś ciekawego, kliknij – serwis na tym skorzysta.

Ten post ma 5 komentarzy

  1. Kowjack

    Mirku serdecznie dziekuje za swietna recenzje.

  2. Mirosław Florek

    To ja Tobie dziękuję , Kowjack, za zwrócenie mi uwagi na te wspaniałe produkty. Mydła Los Angeles Shaving Soap Company to amerykański Martin de Candre. Właściwości bardzo podobne, zapachy lepsze i na dodatek odrobinę tańsze.

    Bespoke #1 i Topanga Fougère bezpieczne zakupy dla zwolenników głębszych aromatów. Santa Maria Bay Rum to z kolei Święty Graal miłośników bay rum. Super towar!

  3. Kowjack

    Mirku zmartwie Cie, ostatni krem jaki wydobylem z zapasow Baume.be strasznie zamieszal w moim rankingu. Jesli nie otrzymales jeszcze probki, daj mi prosze znac, warto 🙂

    1. Mirosław Florek

      https://geekhub.pl/?p=2487

      Czytelnicy geekhuba wiedzą, że oprócz czekoladek Leonidas z Belgii koniecznie trzeba przywieźć krem do golenia Baume.be

      PS. Próbkę mam od Ciebie. Dzięki! 🙂

  4. Kowjack

    Dziekuje za linka, przeoczylem ta recenzje.

Dodaj komentarz