Na temat firmy Geo. F. Trumper, szanowanego od lat, angielskiego producenta perfum, kosmetyków i akcesoriów do higieny osobistej, parę słów napisałem w recenzji kremu do golenia Geo. F. Trumper’s Rose Shaving Cream.

Geo. F. Trumper logo (znak)

Tak jak kiedyś angielska firma słynęła z produkcji perfum, tak obecnie znana jest również z wysokiej klasy balsamów po goleniu. Linia balsamów, a w zasadzie odżywek po goleniu „Skin Food” zbiera bardzo pochlebne opinie w wielu recenzjach. Osoby, które raz zapoznały się z ich właściwościami, często zostają wiernymi klientami firmy na wiele lat. Postanowiłem sprawdzić w czym tkwi tajemnica sukcesu producenta. Wybór padł na najpopularniejszy zapach – Coral. W sprzedaży dostępne są jeszcze Sandalwood i Extract of Limes.

Opakowanie i postać

Balsam sprzedawany jest jako zapas (refill) w plastikowych, przezroczystych, 100-mililitrowych butelkach, zakręconych plastikowym, metalizowanym na złoto korkiem. Całość nie robi złego wrażenia, ale od produktu za stosunkowo duże pieniądze spodziewałem się bardziej eleganckiego opakowania. Producent może tłumaczyć się, że to w końcu opakowanie zapasowe, a nie ozdobna butelka. Kłopot w tym, że nie znalazłem niczego poza tą „zastępczą” butelką.

Opakowanie balsamu po goleniu Geo. F. Trumper Coral Skin Food
Opakowanie balsamu po goleniu Geo. F. Trumper Coral Skin Food

Poza prezentowaną na zdjęciu 100-mililitrową butelką, preparat można jeszcze kupić w opakowaniach 200- i 500-mililitrowych. Do największej flaszki można zamówić dozownik z pompką.

Wylot szyjki zakończony jest wciśniętą, plastikową kryzą, regulującą dozowanie produktu.

Dozownik balsamu po goleniu Geo. F. Trumper Coral Skin Food
Dozownik balsamu po goleniu Geo. F. Trumper Coral Skin Food

Preparat ma konsystencję rzadkiego żelu, którego gęstość jest tak dobrana, aby możliwe było dozowanie balsamu kropla po kropli.  Jedna kropla ma masę ok. 0,11 g

Wygląd flakonu oceniam na 6/10.

Zapach

Osoby oczekujące, że kompozycja „Coral” będzie pachniała koralami będą zawiedzione. Różowy balsam pachnie po prostu różami. Zapach jest miły, naturalny i dość intensywny. Po naniesieniu na skórę czuć go nie tylko w łazience, ale i w całym domu. Tak jak to z wieloma kwiatowymi zapachami bywa, aromat nie jest trwały. Po godzinie znacznie słabnie i w żadnym wypadku nie próbuje rywalizować z zapachem wody toaletowej.

Zapach oceniam na 8/10, a jego trwałość na 6/10.

Skład

Przyzwyczajony jestem do balsamów po goleniu, których skład ma kilkadziesiąt pozycji. Preparat Geo. F. Trumper ma znacznie prostszą recepturę. Podstawę składu stanowi mieszanina alkoholu etylowego z gliceryną.

Skład uzupełniają: guma tragakantowa (zagęstnik), glikol kaprylowy (emolient tłusty, humektant), etyloheksylogliceryna (wspomagacz konserwantów o właściwościach pielęgnacyjnych) i mentol.

Na zapach, poza mieszaniną substancji aromatycznych (Parfum), składają się: olejek z pelargonii pachnącej, olejek różany, geraniol (pelargonia), cytronellol (róża i geranium), linalol (konwalia).

Na różowo preparat barwią dwa syntetyczne barwniki: Cl 17200 (Red 33) i Cl 14700 (Red 4).

Skład zgodnie z INCI: Aqua (Water), Glycerin, Alcohol Denatured, Astralagus Gumifer Gum, Caprylyl Glycol, Ethylhexylglycerin, Parfum (Fragrance), Pelargonium Graveolens (Rose Geranium) Oil, Rosa Damascena (Rose Otto) Oil, Gernaniol, Citronellol, Menthol, Linalool, Cl 17200 (Red 33), Cl 14700 (Red 4).

Skład balsamu po goleniu Geo. F. Trumper Coral Skin Food
Skład balsamu po goleniu Geo. F. Trumper Coral Skin Food

Właściwości

Naczytawszy się w wielu recenzjach o magicznych właściwościach preparatu, z wielką ciekawością przystąpiłem do jego testowania. Na początku dysponowałem jedynie 5-gramową próbką, więc specjalnie poczekałem, gdy po ostrzejszym goleniu skóra była mocniej podrażniona niż zwykle. Ponieważ w czary nie wierzę, odmierzyłem 1 g preparatu, a nie trzy krople (0,3–0,35 g), jak sugerują inni recenzenci. Preparat rozprowadza się faktycznie bardzo dobrze. Pierwsze odczucie to lekkie, przyjemne szczypanie. Pamiętajmy, że Skin Food to jednak preparat zawierający alkohol etylowy. Wystarczyło odczekać minutę, by stosunkowo spora ilość żelu zaczęła wysychać. Na początku odczuwałem efekt lepiącej się powierzchni, ale i to szybko minęło. Po aplikacji skóra była gładka, jedwabiście błyszcząca i dobrze nawilżona, jednak nie tak, jakbym sobie tego życzył w chłodne, suche dni. Dla osób z cerą skłonną do przetłuszczania, to może być pożądana charakterystyka, ale ja zimą raczej czułbym niedosyt, bo i latem wolałbym trochę mocniejszy, a przede wszystkim dłuższy efekt działania emolientów.

Najważniejsze na co czekałem, to działanie łagodzące podrażnienia. W końcu producent deklaruje to nawet na etykiecie opakowania – „A soothing preparation for after shaving”. I co? No i niewiele. Nie mam wrażenia, że preparat wyróżnia się na tym polu od innych. Zresztą, z czego niby miałoby się to łagodzenie brać? W składzie nie ma ani pantenolu, ani alantoiny, ani lanoliny, ani innych znanych mi środków przeciwzapalnych.

Geo-F-Trumper-Coral-Skin-Food-scenka

Pomimo tych zastrzeżeń, preparat rzeczywiście jest przyjemny w użyciu. W dużej mierze składa się na to zapach, ale i ogólnie lekka charakterystyka, naprawdę dobra jest w odbiorze. Po aplikacji miałem wrażenie, że skóra jest zdrowa i wypielęgnowana. Na tyle balsam mi się podobał, że gdy w końcu nadeszła zakupiona butelka, zacząłem się zastanawiać, czy nie warto było zamówić większe opakowanie.

Ciekawe, że gdy balsam testował młody, 17-letni adept golenia brzytwą, po zabiegu stwierdził, że go bardzo szczypało, bardziej niż w przypadku innych balsamów zawierających alkohol.

Geo. F. Trumper Coral Skin Food, wedle zapewnień producenta, może być również stosowany przed goleniem. Ma zmiękczać zarost i poprawiać poślizg. Chociaż nie wypróbowałem takiego działania, wierzę że może być ono skuteczne, bo sama gliceryna ma właściwości penetrujące i zmiękczające, a przecież preparat zawiera również parę innych składników, które również mogą działać w podobny sposób.

Prawdę powiedziawszy, zdumiony jestem tymi opowieściami o niezwykłej wydajności preparatu. Owszem, ponieważ balsam jest wodnisty i śliski, rzeczywiście nawet małą ilość można go rozprowadzić po całej twarzy. Jednak dopiero gdy używałem swojej standardowej, 1-gramowej porcji, miałem wrażenie że ilość preparatu jest taka, jaką lubię. No dobrze, wtedy jest z lekkim zapasem, bo pozytywny efekt czuję również z mniejszą 0,6-gramowej ilością.

Dostępność i cena

Z niewiadomych mi przyczyn, dostępność kosmetyków Geo. F. Trumper w Polsce jest problematyczna. Na szczęście mamy sklep Lulua.pl. Tak jak to zwykle bywa, najbardziej opłaca się kupić największą pojemność, bo tutaj różnica w cenie jest szczególnie korzystna dla kupującego.  Recenzowany balsam w 500-mililitrowym opakowaniu kosztuje 225 zł.

Preparatu można również kupić bezpośrednio u producenta, w Wielkiej Brytanii. Za półlitrową butelkę trzeba zapłacić £40. Do ceny dochodzi koszt przesyłki do Polski w wysokości £12. W sumie, w przeliczeniu na złotówki dostajemy £53, czyli 268 zł, czyli więcej niż w Lulua..

Biorąc polską cenę z Lulua.pl i 0,6-gramową porcję, koszt jednorazowej aplikacji wynosi 0,27 zł. To naprawdę niewiele – na poziomie popularnych balsamów Nivea.

Podsumowanie i ocena

Geo. F. Trumper Coral Skin Food to preparat o solidnym działaniu po zabiegu golenia – jest lekki, dobrze nawilża skórę, przeciętnie łagodzi podrażnienia i bardzo ładnie pachnie. W sumie niczym się nie wyróżnia, ale muszę przyznać, że coraz chętniej po niego sięgam. Warta pochwały jest świetna cena preparatu, szczególnie wtedy, gdy kupimy go w dużej butelce. Jest ona podobna do balsamów Nivea Men, a klasa angielskiego produktu jest, co by nie mówić, wyższa. Warto kupić. Polecam.

Ocena ogólna: 8 (bardzo dobry)

  • wygląd flakonu i pudełka: 6,
  • rodzaj zapachu: różany,
  • atrakcyjność zapachu: 8,
  • trwałość i intensywność zapachu: 6,
  • działanie antyseptyczne: 6,
  • działanie łagodzące: 6,
  • działanie nawilżające: 6,
  • działanie natłuszczające: 3,
  • opłacalność: 10,
  • cena użycia: 0,27 zł.

Wszystkie recenzje płynów po goleniu zamieszczone są w jednym miejscu w serwisie geekhub.pl.

Ocena ogólna nie uwzględnia opłacalności, ani nie jest średnią poszczególnych ocen.

Punktacja: 1 – tragiczny, 2 – słaby, 3-4 – taki sobie, 5-6 – dobry, 7-8 bardzo dobry, 9 – niemal doskonały, 10 – wybitny

Zapraszam do dyskusji. Każdy komentarz jest dla mnie nagrodą i wzbogaca recenzję. Jeśli chcesz być na bieżąco informowany o nowych wpisach, śledź mnie na Twitterze (polecam), ew. zasubskrybuj blog w WordPressie. Po opublikowaniu nowego wpisu, dostaniesz e-maila.

Pewnie zauważyłeś już reklamy. Wpływy z nich jak na razie pozwalają na pokrycie drobnego procenta kosztów. Wiem, że ogłoszenia są trochę uciążliwe, ale dzięki nim mam choć trochę wrażenia, że nie pracuję zupełnie za darmo. Jeśli zauważysz w ogłoszeniach coś ciekawego, kliknij – serwis na tym skorzysta. Jeśli korzystasz z AdBlocka, proszę dodaj geekhub do listy wyjątków. Dziękuję.

blokowanie-reklam

Ten post ma 8 komentarzy

  1. Laki_Luk

    No przyznam, że 8 punktów nijak mi nie pasuje do całokształtu recenzji. Wyłania się z niej w najlepszym razie produkt dobry.

    Dziesiątka za opłacalność też chyba trochę na wyrost… zwłaszcza, że koszt aplikacji odnosi się do konieczności zakupu ilości hurtowej 🙂 Przecież przy kalkulowanym zużyciu (0,6 g) pół litra starczy na ponad dwa lata codziennego używania.

    Zdziwiło mnie również 6 punktów (aż 6 punktów) za wygląd.

    1. Mirosław Florek

      Zacznę od butelki. Zgadza się, jest plastikowa i prosta, no i jest to „wkład”, ale ogólnie opakowanie nie jest brzydkie. Zastanawiając się nad oceną, spojrzałem jeszcze raz na aluminiową butelkę balsamu Saponificio Varesino Tundra Artica (5/10) i doszedłem do wniosku, że Geo. F. Trumper bardziej mi się podoba. Taki sam wniosek wyszedł z porównania z Nivea Men Anti-Irritation After Shave Balm. Mimo wszystko tę ocenę 6/10 podtrzymuję.

      A teraz opłacalność. No nie chce wyjść inaczej. Faktycznie pół litra to dużo, ale zobacz, że przy kalkulacji kosztów sprowadzanych mydeł i kremów do golenia biorę trzy opakowania. Jeśli już zgodzimy się (co faktycznie może być dyskusyjne), że wyliczony koszt jest uzasadniony, nota za opłacalność jest już dużo mniej kontrowersyjna, ale tylko wtedy, gdy uznamy, że ocena ogólna 8/10 jest prawidłowa.

      I tu dochodzimy do prawdziwego problemu. Balsamów oceniłem dużo mniej niż mydeł i kremów i z ich oceną mam dużo większy kłopot. Jest więcej zmiennych mających wpływ na notę, a na dodatek dłużej trzeba balsam używać, aby mieć o nim sensowne zdanie. Zresztą, nawet w mydłach i kremach oceny nie są precyzyjne. Tam kłopot polega na tym, że niemal wszystkie są (konsekwentnie) lekko zawyżone. Jest dosłownie kilka produktów, które zostały w kontekście innych ocenione zbyt nisko. Jeden błąd już poprawiłem. Myślę tu o I Coloniali. A wracając do naszych baranów, przyznam się, że wahałem się między oceną 7 a 8. Może faktycznie ta siódemka byłaby lepsza. Jest jednak coś w tym Skin Fudzie, co powoduje, że chce się go dobrze ocenić. Przemyślę sprawę jeszcze.

      Dziękuję za komentarz.

  2. Laki_Luk

    Trudno tu dyskutować, bo to trochę polemika na temat filozofii i gustów. Rozumiem też Twoje argumenty… zwłaszcza w zakresie oceny ogólnej… ale… mam dwa „ale”:

    1. nawet jeśli podtrzymujesz 6 punktów za urodę opakowania, to wydaje się, że oceniane jednak powinno być opakowanie 500 ml a nie 100 ml. To właśnie 500 ml posłużyło do wyliczenia opłacalności produktu.

    2. Moim zdaniem by otrzymać 10 punktów za opłacalność (nie mylić z kosztem użycia) nie wystarczy, by produkt z wysokiej półki był w cenie półki średniej, lub produkt ze średniej półki był w cenie produktu budżetowego. 10 punktów to wszystko, co można osiągnąć na skali… czyli połączenie najwyższej jakości z najniższym kosztem użycia.

    1. Mirosław Florek

      Masz oczywiście rację, Laki_Luk, ale ja również mam głos polemiczny.

      Ad 1: Faktycznie oceniałem mniejszą flaszkę. Tej dużej raczej na blacie bym nie ustawił. Gdybym miał zamiar dłużej poużywać Skin Fooda, co pewnie nastąpi, tylko z innym zapachem, raczej kupiłbym dużą i małą butelkę i po zużyciu małej, dolewał do niej balsamu z dużej, która przechowywana byłaby w ciemnym miejscu. Ogólnie ta flaszka na żywo lepiej wygląda niż opakowania Nivea – szczególnie te plastikowe.

      Ad 2: Opłacalność to opłacalność, czyli po angielsku bang for the buck. Zobacz jak to działa w rankingu mydeł i kremów do golenia. Proraso ma 10, a przecież do ideału sporo mu brakuje. Zgadzam się, że jest to kwestia umowna. Ja właśnie tak w recenzjach rozumiem opłacalność. To tak jakby przyszedł do mnie kolega i zapytał – które mydło do golenia warto kupić? Ja zadaję mu pytanie – a ile masz pieniędzy? On odpowiada, że na rok może przeznaczyć 40 zł. Ja mu doradzę – no to kup krem Brutal, bo to najbardziej opłacalny zakup. Pomocniczo wyliczam opłacalność mierząc kąt linii łączącej punkt symbolizujący dany produkt na wykresie i ocenę „4”. Czasem to jeszcze „fine-tuninguję”.

      1. Laki_Luk

        Co do oceny wyglądu to mnie nie przekonałeś… opcja mała butelka plus duża to już tylko dla „haevy user’ów” a nie dla poszukujących inspiracji w recenzji… poza tym butelka 100 ml w mojej ocenie również nie kwalifikuje się nawet w okolice 6 punktów… bez względu na wygląd opakowań innych (zwłaszcza mainstreamowych) produktów.

        Opłacalność… OK… rzeczywiście tak czytam Twoje recenzje mydeł… chociaż przyznam, że wolałbym, gdyby dziesiątka była zarezerwowana np. na okazję, gdy Catie’s Bubbles określi swoją cenę na poziomie Proraso 🙂

        A czy temat pomocniczych metod badania opłacalności mógłbyś trochę rozwinąć? Może w osobnym artykule? 🙂

  3. Wojtek

    Ja nie rozumiem akapitu „Dostępność i cena”. Chyba wkradł się tam jakiś błąd, bo jak bardziej opłaca się kupić 500ml za 53 funty (268zł) z Wielkiej Brytanii, skoro w Polsce jest to samo za 225zł (plus wysyłka)?

    Ogólnie bardzo ciekawi mnie ten produkt. Ubogi skład, legendarne działanie. Po Twojej dobrej recenzji jestem dalej sceptycznie nastawiony do tego produktu. Nie wiem co o nim myśleć.

    1. Mirosław Florek

      Już poprawiłem ten akapit o cenie. Początkowo inna była kolejność zdań. Stąd wziął się błąd.

      Zdecydowanie warto wypróbować ten produkt. Może dobrym pomysłem byłoby zebranie się pięciu chętnych na brzytwie i kupienie takiem półlitrowej flaszki na spółkę. Wyjdzie po 50 zł wraz z przesyłką i zastępczymi butelkami. Aha… jest jeszcze zapach sandalwood. Wg mnie jest lepszy, ale różany też ma swój styl.

  4. zennhorst

    Mirek,
    czy możesz podać swojego maila … chciałem Ci wysłać zdjęcia mydeł LAAS o których rozmawialiśmy w sobotę.

Dodaj komentarz